"Filozofia moralności" - Richard M. Hare. Część II

Autor pisze, że przyszliśmy na ten świat, jako robole. Będąc nimi często łamiemy swoje zasady moralne, jednak naszym powołaniem jest rozwijanie się, tak aby osiągnąć stan najdoskonalszy.

Naszym najgorszym błędem natomiast jest, gdy wiążemy nasze rozumowanie moralne z poglądami społeczeństwa, w którym żyjemy. Nikt nam nie może narzucić swojego światopoglądu, ocen moralnych, itd. Myślenie moralne wręcz wymaga od nas, byśmy sami weszli w położenie kogoś, kto cierpi. To, że np. etycy nazwali coś złem, nie oznacza wcale, że tak pojmuje to coś zwykły człowiek. Prawdziwe znaczenie słów nadają im przecież właśnie ci zwykli ludzie.


W dziale poświęconym metodzie, Hare przytacza metodę hipotetyczno-dedukcyjną. Wypowiadając sądy moralne mamy jakoby pochwalać bądź potępiać czyny (dobre lub złe) albo ludzi. Aby coś ocenić wpierw trzeba nam zapoznać się z tymi faktami, to oczywiste. Nie zawsze jednak znamy wszystkie fakty. Powinniśmy więc wyselekcjonować te, które są nam niezbędne.


"To znaczy, że wypowiadane przez nas sądy moralne muszą być relewantne"3


Należy również zwracać uwagę na preferencje innych ludzi, jak i na to, co jest wspólne nam wszystkim. Autor nazywa to - prawdą dotyczącą percepcji w ogóle = (wiem, że cierpię, bo cierpię!). Dużą rolę odgrywa więc tu - świadomość. Człowiek nie jest zdolny współodczuwać o ile nie jest świadomy tego, jak sam czułby się w takim przypadku. Najbardziej szczęśliwym zaś jest ten, kto ma za każdym razem to, co właśnie wtedy chce mieć.

Często przypuszczamy, że to czego my sami pragniemy lub co robimy dla drugiego człowieka, jest przez niego odbierane w pozytywny sposób. Naiwnie wierzymy, że musi on mieć podobne do nas doświadczenia, uczucia czy nadzieje. Hare przytacza tu tzw. interpersonalną współmierność korzyści. Niektórzy twierdzą, że trzeba poddać się temu rachunkowi przed dokonaniem jakiegokolwiek wyboru. Tymczasem:


"Nie musimy stosować jakiegoś rachunku szczęścia, by stwierdzić, że jeśli przejedziemy kogoś samochodem, to go zranimy"4


Metoda krytyczna Hare'a nie polega wszak na takim sumowaniu korzyści, lecz na bezstronnym oglądzie, dzięki któremu ujrzymy własne preferencje w nowym świetle. Jesteśmy tylko ludźmi, a nie Archaniołami. Nie potrafimy widzieć naprzód ani wstecz, ani co pomyśli lub zrobi drugi człowiek, aby go lepiej zrozumieć i uszanować.


"Wszystkich musimy traktować tak samo: postępować z nimi tak, jak chcielibyśmy, by z nami postępowano i kochać swego bliźniego jak (nie bardziej niż ) siebie samego"5


Mamy więc gotowy Imperatyw Archanielski!




Richard M. Hare w swej książce niemal przez cały czas krytykuje utylitarystów. Uważa, że stawiając utylitarystę naprzeciw tezy opartej na powszechnym micie, rzucając mu przykład bliski prawdopodobieństwa, można postawić go pod ścianą i wówczas odezwą się w nim jego prawdziwe płaszczyzny myślenia. Autor pisze, że gdy mówi się o myśleniu intuicyjnym w sytuacji życiowej, to niezbędny jest przykład z życia wzięty. Nie zaś coś, co prawdopodobnie nigdy się nie zdarzy. To, co zarzuca utylitarystom to fakt, że nie poświęcają oni zbytniej uwagi poszczególnym przypadkom.




"Wszystkimi powszechnymi uczuciami lojalności można posłużyć się jako batem na utylitaryzm"6


Hare przyrównuje zapatrzonych w swe tezy utylitarystów, do grona ludzi, którzy zaślepieni swoimi doktrynami nie widzą prócz nich różnorodności sytuacji życiowych, które ich otaczają. Utylitarysta niczym fanatyk, jest bezgranicznie oddany pewnym ideałom i zgodnie z nimi formułuje swoje sądy moralne. Autor rozróżnia też fanatyków czystych i nieczystych. Fanatycy nieczyści, to tacy ludzie, których poglądy nie pokrywają się z poglądami utylitarystów tylko dlatego, że nie chcą oni zajmować się myśleniem krytycznym. Fanatyk czystej krwi jest to zaś ktoś, kto może i chce myśleć w ten sposób, ale jakimś cudem przetrwał tę próbę, utrzymując poglądy moralne inne niż utylitarystyczne. Autor uważa, że istnienie takiego osobnika jest czysto teoretyczne. Prawdopodobnie nigdy go nie spotkamy.




Korzenie fanatyzmu tkwią w intuicjonizmie, w niezgodzie czy też niezdolności na myślenie krytyczne. Zbyt kurczowe trzymanie się jakichś intuicji (nawet jeśli są dobre) może niekiedy okazać się złe. Np. pacyfiści. Trzeba też pamiętać, że:


"To nie treść zasad intuicyjnych sprawia, że dana osoba staje się fanatykiem, lecz jej stosunek do nich"7

Trudno jednak postawić się w miejscu lekarza, który ślubował „po pierwsze nie szkodzić", tymczasem musi wybrać, czy ratować życie pacjenta za wszelką cenę, czy może skrócić jego cierpienie gdy i tak nie ma szans na uratowanie go. W tym miejscu autor pisze o jeszcze innym typie człowieka - Amoraliście. Jest to typ osoby, która wie co „powinna" zrobić, ale nie czuje takiego obowiązku (musieć). Z amoralistą znacznie trudniej wygrać aniżeli z fanatykiem. Na pytanie więc: Czy powinniśmy być moralni? Autor odpowiada nieco banalnie, że leży to w naszym najlepszym interesie. Życie jednak uczy, że myślenie moralne stale ściera się z „obiektywnością" i „subiektywnością". Wychowując swoje dzieci ludzie rzadko zachowują zasady myślenia moralnego, wszak liczy się tylko dobro ich dzieci. W życiu zazwyczaj staramy się maksymalizować naszą korzyść. Jednak tak, jak inni ludzie, zachowujemy wolność wyboru, bez względu na to co wybieramy.


"Wszyscy zachowujemy wolność preferencji, zmuszeni (...) preferować to, co preferowalibyśmy, gdybyśmy znaleźli się na miejscu innych ludzi"8


Na temat swoich poglądów Hare odpowiada, że nie jest ani deskryptywistą, ani nie popiera ucieczki amoralisty. To poprzez nasze wybory zmuszeni jesteśmy przystosowywać się do poglądów innych ludzi. Myślenie moralne objawia się zatem jako coś, co możemy uprawiać wspólnie, chociaż każda jednostka ma do odegrania własną rolę. Rozum zostawia nam wolność, ale zmusza zarazem byśmy szanowali wolność innych i przeżywali ją wspólnie z nimi.


Zarówno intuicyjne jak i krytyczne myślenie, odgrywa w naszym życiu ważną rolę, ważne jednak abyśmy potrafili je odróżnić i właściwie się nimi posługiwać. Nie popadając w skrajności, potrafili postawić się w sytuacji drugiego człowieka i na tej podstawie umieli dokonać właściwych wyborów. Nigdy nie jest bowiem tak, aby wobec każdego można było użyć jednej i tej samej reguły.


Bibliografia:


* Richard M. Hare - "Myślenie moralne - jego płaszczyzny, metody i istota". Aletheia. Przełożył: Janusz Margański. Warszawa 2001.

___________________________




Popularne posty z tego bloga

"Persian Mythology, Gods and Goddesses" (Part I)

△ Yazidis ~ Ancient People Who Worship the Angels! ▼

Świat jest pełen symboli: K (Część II)