Dialektyka erystyczna - Artur Schopenhauer, Część III
Część III
Sposób 7
Gdy dyskusja ma przebieg nader precyzyjny i formalistyczny i gdy pragniemy pojmować siebie wzajem jak najdokładniej, wówczas stawiający tezę stosuje wobec strony przeciwnej metodę zapytań; a następnie odpowiedzi służą mu do udowodnienia prawdziwości własnego twierdzenia. Popularność tej metody, zwanej erotematyczną (tj. polegającą na zapytaniach) stwierdzamy w czasach antycznych (zwana jest też metodą sokratejską) (Arystoteles O wybiegach sofistycznych). Ten i kilka dalszych sposobów czerpie z tej metody.
Pytać obficie, wielokrotnie, ukrywając, co jest dla nas cenne w odpowiedziach przeciwnika, natomiast argumentować na podstawie tychże odpowiedzi bardzo szybko; aby przeciwnik, mający trudności z równie szybką orientacją nie spostrzegł ewentualnych błędów i braków dowodzenia i opuścił część rozumowania.
Przykład:
Tezą A jest, że Bóg nie istnieje; B twierdzi przeciwnie. A pyta:
- Twierdzisz, że z pojęcia Boga (Bóg jako pierwsza przyczyna wszystkiego) można wnosić o jego istnieniu?
B potwierdza.
- Czy możesz opisać jak wygląda Bóg?
B zaprzecza.
- Czy go kiedykolwiek widziałeś?
B zaprzecza.
- Czy mówił z tobą?
B zaprzecza.
- Nie wiesz jak on wygląda, nigdy go nie widziałeś, ani z nim nie rozmawiałeś. To tak, jakbyś utrzymywał, że Pegaz istnieje tylko dlatego, że istnieje pojecie Pegaza. Ja nie wiem, czy on istnieje, czy nie, ale z pojęcia wyciągam tylko wniosek o możliwości jego istnienia, nie zaś o samym istnieniu. Zatem Bóg może również nie istnieć, skoro istnieje pojęcie o nim.
Sposób 8
Uczynić, aby przeciwnik wpadł w złość, gdyż wtedy nie potrafi myśleć prawidłowo, ani należycie śledzić naszego rozumowania. Doprowadzić do złości łatwo, dzięki jaskrawo niesprawiedliwemu traktowaniu lub też szykanom oraz poprzez ogólną bezczelność.
Sposób 9
Zadawać pytania zupełnie nie po kolei, w niezgodzie z porządkiem wnioskowania i wykorzystywać wszelkie możliwie przesunięcia. Wówczas przeciwnik traci orientację czemu to służy i jaki jest ostateczny cel, a zatem nie znajduje sposobów przeciwdziałania. Ponadto zawsze można zastosować jego odpowiedzi do różnych wniosków, nawet przeciwstawnych, korzystając z ich nieuporządkowania. Sposób ten podobny jest do sposobu 4, gdzie ukrywamy swoje zamierzenia.
Sposób 10
Gdy zauważymy umyślną skłonność przeciwnika do negatywnego odpowiadania na nasze pytania w sytuacji, gdy ich potwierdzenie prowadziłoby do udowodnienia naszej tezy, wówczas należy go pytać o jej przeciwieństwo, wywołując wrażenie, iż także chcemy potwierdzenia; a przynajmniej przedstawić przeciwnikowi oba przeciwstawne pytania, by nie domyślił się, które jest dla nas ważne.
Sposób 11
Gdy stosujemy wnioskowanie od szczegółów do ogólności (tj. indukcję) i przeciwnik zgadza się z jego składnikami, nie należy uzyskiwać od niego zgody dla prawdy ogólnej, która jest wynikiem tego rozumowania, lecz trzeba podać ją później w sposób nie podlegający dyskusji, jakby była w oczywisty sposób ustalona; bywa, że przeciwnik wierzy, iż sam ją aprobował i tak też wydaje się słuchaczom. Zapamiętali bowiem liczne pytania szczegółowe, które powinny były doprowadzić do tej ogólnej prawdy.
Sposób 12
Gdy dyskusja wykorzystuje ogólne pojecie pozbawione własnej nazwy, a tylko definiowane przez porównanie, wówczas należy wybrać najkorzystniejsze porównanie dla naszego twierdzenia. Np. w Hiszpanii dla dwu partii politycznych - słuwiców (seryiles) i liberałów (liberales) nazwę ustalała niewątpliwie ta druga. Protestanci bezspornie sami się nazwali, również ewangelicy; ale termin kacerz. jest tworem katolików. Podobnie z nazwami związanymi ściślej z określonym pojęciem: np. zmiana w ustach przeciwnika dla nas będzie nowinką, gdyż brzmi to złośliwiej. Na odwrót, jeśli sami coś proponujemy. Bezstronny mówi o kulcie lub powszechnej nauce religii, zwolennik zaś o pobożności lub bogobojności, przeciwnik natomiast o bigotem lub religijnej ciemnocie. To finezyjne użycie tezy, którą mamy udowodnić, jako przesłanki dowodu (petitio principii), albowiem cel naszego dowodu definiujemy od razu poprzez termin, z którego powinien wyniknąć drogą analitycznego wnioskowania. To, co dla jednego jest ochroną lub prewencyjnym zatrzymaniem jakiejś osoby, przeciwnik określi jako uwięzienie. Dyskutant często odsłania swój zamiar poprzez wybór takiej a nie innej nazwy dla danego pojęcia. Ktoś mówi klecha, inny zaś duchowny. Jest to najczęściej stosowany sposób i najbardziej instynktownie.
Przykłady:
- gorąca wiara - fanatyzm; flirt - zdrada małżeńska; dwuznacznik - obscenizm; kryzys finansowy - bankructwo; poprzez kontakty i wpływy -poprzez łapówki i nepotyzm; szczere odwdzięczenie się - intratna zaplata.
Sposób 13
Pragnąc osiągnąć, by przeciwnik zgodził się z nami, oprócz aprobowanej przez nas tezy prezentujemy antytezę umożliwiając mu wybór między nimi; lecz antyteza jest tak wyjaskrawiona, że przeciwnik, chcąc uniknąć paradoksu aprobuje nasz sąd, który wydaje się w tym zestawieniu racjonalniejszy. Np. przeciwnik winien zgodzić się z tezą, iż każdy musi wykonać to, co mu kazał jego ojciec. Zadajemy wówczas pytanie: Czy należy być posłusznym rodzicom we wszystkich sprawach, czy też nie? Lub, gdy mowa o rzeczy, występującej często, pytamy, czy wyraz „często" oznacza mało czy dużo przypadków. Gdy przeciwnik nasz odpowie, że „dużo", osiągamy efekt, jak gdyby szare leżało obok czarnego i wówczas można je nazywać białym; a gdy leży obok białego zasługuje na mimo czarnego.
Sposób 14
Czymś bezczelnym jest takie postępowanie: powiedzmy, że kilka odpowiedzi przeciwnika sprzeciwiało się zamierzonemu przez nas wnioskowi. Ale dalej utrzymujemy, iż bezspornie go dowiedliśmy i zwycięsko głosimy. W przypadku głupoty lub nieśmiałości przeciwnika, a naszego tupetu i hałaśliwości możemy osiągnąć wyśmienity rezultat. Sposób ten mieści się w regule potraktowania czegoś, co nie jest przyczyną, jako przyczyny (fallacia non causae ut causae).
Sposób 15
Gdy sprawia nam trudność udowodnienie paradoksalnego twierdzenia, które wygłosiliśmy, wówczas do wyboru prezentujemy przeciwnikowi jakiekolwiek słuszne, choć nie oczywiste twierdzenie tak, jak gdybyśmy z niego chcieli wyprowadzić nasz dowód. Gdy przeciwnik je podejrzliwie oddala, wówczas doprowadzamy je do absurdu (ad absurdum) i zwyciężamy. A jeśli je uznaje, to okazuje się, że powiedzieliśmy coś rozsądnego i teraz oczekujemy na dalszy bieg dyskusji. Możemy także wykorzystać chwyt wspomniany uprzednio utrzymując, że oto w len sposób dowiedliśmy naszego paradoksu. Owo postępowanie wymaga skrajnej bezczelności; lecz doświadczenie uczy, że takie przypadki mają miejsce i są ludzie, którzy instynktownie postępują w ten sposób.
Przykład:
A utrzymuje, że nie trzeba wiedzy medycznej, aby uleczyć pacjenta. Pyta więc B:
- Czy radosna wiadomość nie polepsza zdrowia umierającego?
B podejrzliwie odrzuca taką ewentualność twierdząc, że można tu mówić nie o leczeniu pacjenta, a tylko o krótkotrwałej poprawie jego samopoczucia.
A: - Czym jest medycyna, jeśli nie zbiorem sposobów na krótkotrwałą poprawę samopoczucia?
B zgadza się ostatecznie z takim postawieniem sprawy i A wychodzi zwycięsko ze sporu.
Sposób 16
Oto sposób odwołujący się do człowieka (argumentum ad hominem). Każde twierdzenie przeciwnika winno zostać przestudiowane, aby znaleźć w nim sprzeczność z czymś, co już wcześniej wypowiedział lub mniemał albo też niezgodność ze szkołą lub regułą, którą aprobuje lub też z postępowaniem członków tejże sekty - nawet jeśli fałszywych i pozornych - lub też z jego własnym sposobem prowadzenia się. Jeśli np. broni samobójstwa, wołamy natychmiast: „Więc czemu sam się nie powiesisz?" A gdy utrzymuje, że przebywanie w Berlinie jest nieprzyjemne, zaraz odparowujemy: „Więc czemu nie wyjeżdżasz najbliższą pocztą?" Albowiem jakąś szykanę zawsze można wyszukać. [W sposobie tym zawarta jest metoda wykorzystująca to, co twierdzi przeciwnik (na mocy tego, na co przystaje przeciwnik). Wypada zauważyć, iż prawda, z której czerpane są wnioski, gdy jest obiektywną i posiada ważność ogólną, staje się podstawą dla dowodu wedle prawdy (secundum veritatem). Tylko on ma rzeczywistą wartość i znaczenie. Jednakże bywa, iż prawda, stanowiąca podstawę wnioskowania posiada znaczenie tylko dla tej osoby, której usiłujemy coś dowieść i która jest naszym przeciwnikiem w dyskusji. Gdy więc formułuje ona twierdzenie zbyt pochopne albo też będące wyrazem jej przesądów - wówczas z tego twierdzenia wyprowadzamy nasz dowód, wybitnie erystyczny i ad hominem. Skłaniamy przeciwnika do zgody na nasze twierdzenie, lecz nie przedstawiamy żadnej prawdy obiektywnej; nasze dowodzenie skierowane jest wyłącznie dla przekonania tego, a nie innego przeciwnika i nikogo więcej. Jeśli np. jest on miłośnikiem Kanta, a ja wyprowadzam dowód z jakiejś myśli Kanta, wówczas ów dowód jako taki jest ad hominem. Gdy mam do czynienia z muzułmaninem to mogę skorzystać z wersetu koranicznego, co już go dostatecznie przekona w ramach ad hominem. Przykładem tego rodzaju dowodzenia jest fragment listu Epikura do Menoikosa w 10 księdze Diogenesa Laertosa. Epikur, polemizując ze sławnym epigramem Theognisa, o treści:
"Największą korzyścią ziemian byłoby na świat nie przychodzić lnie wypatrywać stolica rozjarzonych blasków, A pojawiwszy się, szybko przekroczyć wrota Hadesu I ciało złożyć w uścisku ziemi olbrzymiej". - odpowiada: "Jeżeli powiedział to w przekonaniu, to czemu nie zabija się? Byłoby to proste dla kogoś, kto poważnie chce tego. Ale on tylko żartuje, mami pustymi słowami w sprawie, która domaga się decyzji".
Sposób 17
Zaatakowani przez przeciwnika kontrargumentem możemy uciec się do finezyjnego rozróżnienia jako ratunku; zwłaszcza, gdy rzecz posiada znaczenie podwójne albo też pozwala na dwojakie ujęcie.
Przykład:
A wywodzi, że śmierć jest dla człowieka końcem wszystkiego.
B atakuje: - Ty, oczywiście, nie wierzysz w życie wieczne, więc uwzględnij chociaż gnicie ciała. To przecież twoja ulubiona materia.
A ripostuje: - Istotnie, nie przyjmuję metafizycznej pociechy, ale twój chwyt jest bardzo niesmaczny. Dobrze wiesz, że dla mnie człowiek to najpierw umysł i myśl, zatem w tym sensie śmierć jest prawdziwym i ostatecznym końcem wszystkiego.
Sposób 18
Gdy zorientowaliśmy się, iż przeciwnik stosuje argumentację, która niezawodnie nas pobije należy uczynić wszystko, by nie doprowadził jej do końca; toteż należy przerwać dyskusję, uciec od tematu albo odciągnąć odeń uwagę i zająć się innymi twierdzeniami, czyli zastosować zmianę przedmiotu sporu (mutatio controversiae).
Przykład:
A przegrywa w sporze o wyższość demokracji nad systemem rządów jednostki. Nieopatrznie zgodził się, że tyranem może zostać człowiek uczciwy i sprawiedliwy, który włada nie dla osobistej korzyści. - Jakaż to wyższość rządów większości - tryumfuje B - gdy głos jednego głupca zdolny jest przeważyć zdanie mędrców! Właściwie o co my się spieramy? - ratuje się A. - Sposób rządzenia jest tylko formą, a mnie chodzi o rządy sprawiedliwe. Z tego punktu widzenia demokracja zapewnia lepsze szansę na sprawiedliwszy bieg spraw, niż despotyczna jednostka, którą bywa niekiedy także degenerat!
Sposób 19
Gdy nasz przeciwnik domaga się, abyśmy przeciwstawili określonemu szczegółowi jego twierdzenia wyraźny kontrargument, a nie stać nas na przywołanie niczego konkretnego, wówczas powinniśmy zasłonić się ogólnikami, a następnie ostro je zdezawuować. Należy jasno dowieść, czemu nie wolno zawierzać jakiejś określonej, fizycznej hipotezie; wypada przywołać wtedy argument o zawodności ludzkiej wiedzy i podeprzeć go wieloma przykładami.
Przykład:
B domaga się kontrargumentu dla swojego dowodu na bezprawne powoływanie się Kościoła, a zwłaszcza jego hierarchii, na ideały ewangeliczne, podczas gdy rzezie innowierców, prześladowania Żydów, wojny papieskie, to tylko drobna część przykładów faryzeizmu rzekomych następców Chrystusa!
A odpiera ten zarzut ogólnikiem:
- hierarchowie to także tylko ludzie, a ludzie są niedoskonali, błądzą, grzeszą, przyjmują pozorne wartości, dają ponosić się zaślepieniu i pysze. Lecz czy wolno ich sądzić aż tak surowo? Czy my sami jesteśmy dużo od nich lepsi, by ferować wyroki? Czyż Kościół nie przechodził tej samej drogi, co my wszyscy? Czyż jego historia niczego go nie nauczyła? Przeciwnie! Jeśli jesteśmy, jako cywilizacja, bogatsi w gorzkie doświadczenia i umiemy (lub nie) odnieść z tego korzyści na drodze postępu i prawdy, tak samo i Kościół: jest o tyle lepszy o ile my, jego wierni i jego wrogowie, na to pozwalamy.
Sposób 20
Gdy już poznaliśmy przesłanki przeciwnika, nie należy pozwalać mu na wnioski, lecz uczynić to samemu nawet, gdy dla pewności brakuje jednej czy dwu przesłanek; wszakże uznając je za przyjęte przedstawiamy własny wniosek. Jest to .zgodne z potraktowaniem czegoś, co nie jest przyczyną jako przyczyny (fallacia non cause ut causae).
Przykład:
A poznał już argumenty dotyczące młodości i starości, a zwłaszcza:
- młodość nie jest obarczona grzechem zaniechania;
- starość gromadzi doświadczenie, którego nigdy nie zdoła w pełni przekazać młodym (gdyż uczymy się tylko na własnych błędach);
- dobre rady starców wynikają głównie z tego, iż nie są oni już zdolni do dawania złych przykładów;
- młodość nie odbiera złudzeń, jest przyszłością, a więc biegnie w naturalnym dla istnienia człowieka w czasie kierunku;
- młodość pozwala na bezinteresowną odwagę (nawet, gdy jest ona szaleństwem), starość preferuje wyrachowanie.
Nie ulega wątpliwości, iż B chciałby uzasadnić wyższość młodości nad starością. A przerywa mu i konkluduje:
Skoro młodość i starość mają swoje zalety i wady to bardzo trudno rozstrzygnąć, która z nich jest stanem doskonalszym. Wszak wiedza wymaga czasu, a z kolei czas niszczy fizyczność człowieka. Więc co ważniejsze?
Myślę, że nie rozstrzygniemy tego sporu, gdyż został on już rozstrzygnięty przez samą naturę: młodzi nieuchronnie starzeją się. A ponadto, czyż nie znasz starców młodych duchem i młodzieńców o duszy starców? Wynika stąd, iż A. stawia młodość i starość na równi.