"Filozofia moralności" - Richard M. Hare. Część I
Richard M. Hare |
Zajęcia z Etyki nieodmiennie kojarzą mi się z nieuczesanym spojrzeniem, specyficznymi aluzjami oraz z -- pomimo wszystko -- miłą atmosferą; miłą, o ile przepadacie za ściskiem niemiłosiernym, gdyż większość roku zawsze zwalała się na te zajęcia, z dwóch, zasadniczych powodów:
- Po pierwsze z powodu najlepszego czasu antenowego - co znaczy tyle, że w grafiku zajęć, przypadały one na dogodną dla każdego, bo przed południową, porę;
- Po drugie -- wystarczyło zalegać na krześle, nic więcej i już miało się słynne: "d s t", czyli marną tróję, dla niewymagających. Na lepszą, czyli piątkę, wystarczyło napisać i przeczytać referacik.
I właśnie ten zamieszczam tu dzisiaj. Jako że moja kolejka do wygłoszenia przeszła mi koło nosa -- ot za mało zajęć, za mało czasu -- prowadzący te zajęcia, którego pieszczotliwie nazywałam "Naleśnik", bynajmniej bez złych konotacji, gościu był/jest i jak mniemam będzie bardzo sympatyczny, niczego nie można mu ująć -- On to postanowił zaocznie, że nie muszę męczyć się z tym referatem. Przejął go ode mnie jak pocztę, przeczytał, po czym wpisał piąteczkę :) I wszyscy jak zwykle zadowoleni; wszyscy, czyli w tym wypadku -- Ja.
Część I
"Richard M. Hare w swej rozprawie, która jak sam mówi, jest z zakresu filozofii moralności, stawia już na samym początku ważne pytanie: W jaki sposób filozofia moralności przyczynia się do poprawy naszego myślenia moralnego? Pytanie to jest zasadnicze. Otóż, myślenie nasze staje się bardziej racjonalne, a co za tym idzie muszą istnieć jakieś reguły, czy też kanony myślenia moralnego i właśnie ustaleniem owych kanonów, zajmuje się według autora filozof moralności.
Filozof moralności, niczym uczeń w szkole podstawowej musi zrozumieć znaczenia używanych słów, musi także poprawnie konstruować pytania o nie, aby wreszcie rozłożyć na czynniki pierwsze ich własności logiczne. Wszystko po to, aby z filozofii moralności uczynić dziedzinę logiki filozoficznej. Autor zauważa też, że problematyka filozofii moralności jest złożona, nie można jej rozpatrywać tylko na logicznym podłożu, ale także (odwołując się chociażby do „Uzasadnienia metafizyki moralności", Kanta ) na metafizycznym. Mówi także o tezach utylitaryzmu. Na te różne punkty widzenia składają się dwa zasadnicze elementy: formalny i treściowy, albo jak to ujmuje Hare, logika i empiria. Cały problem w badaniu filozofii moralności polega więc na tym, żeby połączyć wspomnianą wcześniej logikę i empirię. Z tym, że według autora, najważniejsza jest - logika.
Hare pisze o dwóch deontycznych słowach: „musieć" i „powinno się". Zauważa pewną konieczność logiczną wyłaniającą się z tych słów, która opiera się na jakimś wcześniej narzuconym prawie. Słowa te mówią o naszych językowych intuicjach, są one naszymi narzędziami w wyrażaniu potrzeb, choć jak pisze autor, mogą one niekiedy być dla nas zgubne. Bo skąd niby wiemy, co „powinno się" a czego już „nie powinno się" robić? Tak samo jest na przykładzie dwóch dyskutujących ze sobą osób, które różnią się zdaniami w zasadniczy sposób. Jedna z nich popiera „mord" a druga nie. Nie oznacza to wcale, że źle rozumie ona na poziomie języka swego rozmówcę. Pewne nieporozumienie tkwi bowiem w samej kwestii moralnej.
Dlatego właśnie, owe intuicje, choć bardzo ważne dla filozofii moralności, nie są jednak jej podstawą. Trudno bowiem dyskutować z tym, co ktoś miał na myśli. Filozofię moralności najbardziej interesują tylko te hipotezy na temat znaczenia słów, które odpowiadają za takie poglądy moralne, jakie ludzie naprawdę mają. Nie można też opierać się zbytnio na poglądach obiegowych. Przecież, co kraj to inny obyczaj, często inne znaczenia słów. Na pytanie więc, czy w takim razie zmienia się też ludzka moralność (myślenie moralne?), autor odpowiada, że nie, choć często posługujemy się różnymi - pojęciami. Strategia Hare'a opiera się na wykazaniu, że:
"Nasze pojęcia moralne mają swą logikę, generują one pewne kanony rozumowania moralnego"1
Według niego powinniśmy kierować się ową logiką. Jest ona całym zasobem doświadczeń, zarówno kulturowych, jak i naszych przyzwyczajeń oraz tego, co dla nas korzystne. A więc wszystko to, co przynosimy na ten świat, co przekazujemy innym swoją postawą, w jaki sposób zmieniamy ich i siebie. Kluczowym dla tego jest więc poprawne rozumienie słów „musieć" i „powinno się".
Kolejnym ważnym etapem myślenia moralnego jest rozróżnienie dwóch płaszczyzn - intuicyjnej i krytycznej. Lekceważenie owego rozróżnienia powodowało w przeszłości niemały zamęt. Obydwie płaszczyzny obejmują pytania moralne dotyczące treści (choć każda na inny sposób). Płaszczyzna intuicyjna jest na wskroś irracjonalna. Natomiast płaszczyzna krytyczna dotyka sfery racjonalnej. Zachodzi między nimi pewien konflikt moralny. Kto twierdzi, że jest on nierozstrzygalny, tkwi na płaszczyźnie intuicyjnej. Np:
-- Wiem, że powinnam zrobić A, ale w wyniku jakiejś sytuacji muszę zrobić B. Dwóch rzeczy na raz zrobić nie mogę. Najczęściej więc budzą się we mnie tzw. wyrzuty sumienia.
Według Hare'a odczuwanie wyrzutów sumienia jest czymś irracjonalnym i nie można tego mylić z żalem. Owe poczucie winy jest nierozerwalnie związane z istnieniem pojęcia „powinno się". Odczuwamy je zawsze wtedy gdy dochodzimy do impasu. Nie wiemy co dalej robić. Wówczas należy przywołać rozum. Oczywistym jest fakt, że:
"Nie ma dwóch takich samych sytuacji, tak jak nie ma dwojga takich samych ludzi"2
Tylko poprzez myślenie krytyczne jesteśmy w stanie podjąć racjonalne decyzje. W myśleniu krytycznym nie można się odwoływać do intuicji moralnych dotyczących treści. Jeżeli już, to tylko do intuicji językowych. Polega to na dokonywaniu wyboru biorącego pod uwagę fakty poza moralne oraz logiczne własności pojęć moralnych.
Aby w najlepszy sposób zobrazować problematykę płaszczyzn myślenia moralnego Richard M. Hare stworzył dość zabawny przykład. Według niego człowiek posługujący się wyłącznie krytycznym myśleniem moralnym, jest niczym istota o nadludzkich zdolnościach myślowych, o nadludzkiej wiedzy, pozbawiona ludzkich słabości. Istotę taką Hare nazywa - Archaniołem. Jest on idealnym nakazo-dawcą bądź idealnym wykonawcą nakazów. W swej zdolności przewidywania, przypomina jasnowidza. Jego przeciwieństwem jest - Robol (na wzór orwellowskiego robotnika z „Roku 1984"). Posługuje się on wyłącznie myśleniem intuicyjnym. Ulega swym słabościom i zasadniczo nie jest zdolny do żadnego kreatywnego działania. Jest bezwolną marionetką, która nabywa cech poprzez naśladownictwo.
Autor jest daleki od dzielenia ludzi na te dwa typy. Wzbrania się przed nietzscheańskim spojrzeniem na świat. Według niego, są to tylko cechy, które niektórzy z nas mają, w takim czy innym stopniu. Jako istoty rozumne powinniśmy umieć rozdzielić te cechy, a nawet (podążając za Arystotelesem) pozwolić, aby nasz umysł miał do charakteru rodzicielski stosunek.
Myślenie krytyczne ma dążyć do akceptacji i użyteczności; ma też rozwiązywać konflikty między nimi. Ideałem dla Hare'a jest wykorzystanie zarówno myślenia krytycznego jak i intuicyjnego (np. Dowódca na polu bitwy powinien ogarniać wszystko...). Na tym tle pojawia się też problem kategorii nadrzędności oraz uniwersalności. Mówiąc o czymś, że jest moralne, należy założyć, że użycie wyrażeń „powinno się" i „musieć" odnosi się do moralności, w tym sensie, że sąd, który je zawiera ma charakter nakazu, daje się zuniwersalizować i jest nadrzędny".