"Kobiety - przekleństwo Kościoła? A może jest dokładnie na odwrót?" - Robert A. Haasler. Część I


~  Delphin Enjolras  ~
Pomyślałam dzisiaj o opublikowaniu tekstu imć Haaslera z jednego, kluczowego powodu. Wszystkim kobietom bowiem -- tak jak przed wiekami -- zagraża patriarchalny, dzikszy nawet niż chrześcijański imperatyw z pd-wschodu, który próbuje zabić we wszystkich kobietach poczucie godności, wartości i wszelkich uczuć wyższych. Czynią tak jednocześnie: islamiści, pseudo-feministki, rzucający hasła spod buta polityków-mężczyzn, ale także -- wciąż -- chrześcijańskie wspólnoty.


Jak bowiem inaczej wytłumaczyć, że:

* Kościół wzbrania postawienia pomniku na cześć kobiety w swoim sąsiedztwie (Czeladź, chodzi o pomnik tzw. "Czarownicy", dokładnie rzecz biorąc Katarzyny Włodyczkowej,  którą sami przecież na wespół z władzami świeckimi, które zawsze miłowali, osądzili i zamordowali. Czy naprawdę nasze czasy są bardziej oświecone? Osobiście uważam, że gro hierarchów kościelnych, gdyby znowu im było wolno, z pewnością na nowo rozpętałoby piekło Inkwizycji. I nie ma w tym przesady, gdyż już lata temu dostrzegłam u co poniektórych dziwne zachowanie. Wystarczyło, że ośmieliłam się powiedzieć na głos o ich winach - w szkole średniej, krew zalewała czarnych-kleszczy, pięści ich same się zaciskały ze złości na mnie. Aż mnie dziw brał, że to ci tzw. dobrzy pasterze.

-- aby zapobiec poniżeniu kobiet, lecz podobnie jak w wiekach przeszłych na każdym kroku umniejsza kobiecie, jak choćby na tych wszystkich chrztach czy ślubach etc, gdzie tylko męskie nazwisko jest brane pod uwagę. Wszystko to razem, gdy przypatruję się dokąd zmierza psia polityka światowa, serdecznie mnie wkurza....

Ponadto... Mam sporo ulubionych malarzy, którymi chciałabym się z wami podzielić. Rozpocznę od wspaniałego Delphina Enjolrasa (1857 - 1945), którego wykwintne, efemeryczne i zarazem sensualne, a jako iż umiejscowione w jednym z moich ulubionych okresów, przytulne, tak iż mam ochotę doń przeniknąć, aż się w nich rozpływam, postanowiłam rozpocząć od jego twórczości. Jak sami się przekonacie, jego malarstwo jest wyjątkowo zmysłowe, obfituje w ciepłe, łagodne, pastelowe kolory.  A więc we wszystko to, co któregoś dnia będzie surowo zakazane, jeśli ludzie w Europie nie przebudzą się w porę.


~ Delphin Enjolras ~

"Kobiety -- przekleństwo Kościoła?"


Skąd w mężczyznach tak paniczny strach przed kobietami? Skąd to zafałszowywanie własnych tekstów religijnych, którymi karmi się miliony owieczek? 


"Ewa powstała z żebra Adama. Stworzył ją Bóg po Adamie i zwierzętach danych mu pod zarząd. Stworzona jako ostatnia w kolejności kobieta miała być „ukoronowaniem” boskiego dzieła. Stało się jednak inaczej. 

W tradycji judeochrześcijańskiej kobieta jest czymś gorszym. Wprawdzie to Arystoteles nazwał kobietę „okaleczonym mężczyzną”, ale miano to przyswoili sobie ochoczo Żydzi i chrześcijanie. Tomasz z Akwinu uważał, że kobieta już w chwili urodzenia ma za sobą pierwsze niepowodzenie: sama w sobie jest niepowodzeniem, „czymś, co nie jest w sobie zamierzone, lecz pochodzi z defektu”. Kobieta w Kościele katolickim traktowana jest, więc jako twór zastępczy. Jest w swoim rozwoju niedoszłym mężczyzną. Lokuje się na poziomie dziecka. Święty Tomasz z Akwinu twierdził także, że kobieta „potrzebuje mężczyzny nie tylko do płodzenia i wychowania dzieci, ale także jako swego władcy”. Ten zaś ma większy rozum, siłę i cnotę.

Tymczasem Europa, zanim znalazła się pod wpływem judaizmu, a potem chrześcijaństwa, nie miała w pogardzie kobiet. Wręcz przeciwnie – czciła je pod postaciami kobiecych bóstw Afrodyty czy Wenus a jeszcze wcześniej w postaci lokalnych bogiń, głównie Matki Ziemi. Zresztą Europa nie była wcale odosobniona w tym względzie. Cały niemal świat starożytny podlegał kultowi egipskiej bogini Izydy, która w Mezopotamii miała odpowiednik w postaci „Niebiańskiej Królowej” – bogini Isztar.

Seksualność utożsamiana z kobiecością była deifikowana. Kres temu położył żydowski bóg Jahwe. Jego zwycięstwo skazało kobietę – boginie nieodwołalnie na banicję, a seksualność z ołtarza została strącona do piekieł. Odkąd panować zaczął nad światem groźny Jahwe, boskość uległa redukcji do jednego boga i to płci męskiej. Wszystko, co było kobiece, zostało, więc odrzucone. Wszystko, co było kobiece, stało się gorsze. Kobiety stały się ludźmi niższej kategorii. Jeszcze do dziś w porannych modlitwach ortodoksyjny Żyd dziękuje Bogu, że nie stworzył go kobietą. A ortodoksyjna Żydówka odmawia pełną rezygnacji formułkę: „Dzięki Ci, Panie wieczny, Boże władco świata, który mnie stworzyłeś wedle własnej woli”.

~ Delphin Enjolras ~
 
Jest w Biblii perła poezji erotycznej – „Pieśń nad pieśniami”. Nie znamy nazwiska jej autora, żyjącego najprawdopodobniej miedzy 400 a 200 rokiem p.n.e Biblia gloryfikuje patriarchat, tym bardziej, więc jest zastanawiające, jakim cudem w „Pieśni nad pieśniami” stroną aktywniejszą jest kobieta? To ona znacznie częściej zabiera głos, opowiada o swych rozterkach i pragnieniach, opisuje swego ukochanego. Jest – jak byśmy to dziś ujęli – kobietą wyzwoloną, pozbawioną pruderii, świadomą tego, czego chce i co może sama ofiarować ukochanemu mężczyźnie.

Wyznawcy judaizmu tekst ten uznali za alegorię miłości boga do jego ludu. Chrześcijanie potraktowali go jako wyraz wzajemnej miłości między Chrystusem i jego Kościołem albo nawet między Chrystusem a Marią. Jednak to nie „Pieśń nad pieśniami” ukształtowała w judaizmie i chrześcijaństwie wizerunek kobiety, lecz zupełnie inny rozdział Biblii – Księga Genesis, ta, w której Ewa namówiła Adama do grzechu.

Ewa nazwana została przez Ojców Kościoła ucieleśnieniem zła. A przecież biblijna opowieść o stworzeniu pierwszych ludzi mówi, że kobieta jest w pewnym sensie darem bożym dla mężczyzny. Dając mu kobietę, Bóg daje mu istotę, którą mężczyzna może pokochać, dzięki której będzie mógł poznać miłość. Kobieta jest dopełnieniem mężczyzny, tak jak mężczyzna jest dopełnieniem kobiety. Adam był jednak człowiekiem bezwolnym. Zdawał się mówić: „Jakim mnie panie Boże stworzyłeś, takim mnie masz”. Ewa poszukiwała, ale jej chęć posiadania na własność samej siebie stała się przyczyną grzechu pierworodnego.

I tak z biblijnej opowieści o uwiedzeniu Adama przez Ewę wynika dominacja mężczyzn nad kobietami, Ewa zaopatrzona została zaś w jabłko, które stało się jej nieodłącznym atrybutem, wyobrażeniem grzechu. Pramatka stała się zaś synonimem grzechu. Zerwanie jabłka przez skuszoną przez szatana Ewę doprowadziło do poznania dobra i zła. Jednak to poznanie ograniczyło się do rozpoznawania własnej nagości i wywoływanego nią pożądania seksualnego. I tak seks stał się grzechem.

Ewę obciążono odpowiedzialnością nie tylko za grzech seksualności, ale i za śmierć. Przez Ewę ludzie stali się śmiertelnymi, co w raju było nieznane. Grzech pierworodny kobiety w konsekwencji doprowadził też do tego, że Syn Boży Jezus, który stał się człowiekiem, musiał ponieść śmierć męczeńską na krzyżu. Za to też była odpowiedzialna Ewa.

~ Delphin Enjolras ~
Za nieposłuszeństwo i nadmierną ciekawość Ewę spotkała dotkliwa kara. A ponieważ Jahwe był wyznawcą odpowiedzialności zbiorowej – kara ta spadła tym samym na wszystkie kolejne pokolenia kobiet: „Obarczę cię niezmiernie wielkim trudem twej brzemienności, w bólu będziesz rodziła dzieci, ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia, on zaś panował będzie nad tobą”. Zdanie to przypieczętowało w judaizmie panowanie mężczyzny nad kobietą. [ -- przykre, że ci uczeni w mowie i w piśmie, cierpią wszyscy na masową sklerozę, skoro nie pamiętają, że sam ich bóg ma dwojaką naturę, zarówno Jahwe, jak i Szekina v. Szechina, bo i jedna forma i druga jest akceptowana, dla niedouczonych protestantów* -- ].

Od wygnania Ewy i Adama z raju kobieta, w dodatku samotna kobieta, nie budziła w Hebrajczykach szacunku, dlatego niewiasty pojawiające się w Biblii rzadko ukazywane są same. Jedynym celem zawierania związku małżeńskiego było spłodzenie potomstwa, a tylko ślub dawał mężczyźnie gwarancję, że dzieci są jego. Żona, która nie potrafiła urodzić mężowi dzieci, mogła się spodziewać odtrącenia i tak też się najczęściej działo. Wyjątkiem był Abraham, który nie chciał rozstawać się z tego właśnie powodu z piękną Sarą, za to w końcu Bóg go wynagrodził [-- jakże miłosierny, ale znowuż uczeni w mowie i w piśmie zapominają o etymologii imienia Jahwe, czyż zapomnieli już że wcześniej zwał się on/ona -- Jahu? -- ]. Podobnie Jakub cierpliwie dąży do poślubienia Racheli i równie cierpliwie czeka na jej potomstwo.

Kobieta nie miała żadnych praw. Nawet w czasach Jezusa wystarczyło, żeby rozmawiała z obcym mężczyzną na ulicy, a mąż mógł ją odprawić i to bez zwrotu „zapisu ślubnego”. Rozmawiać z kobietą na ulicy uchodziło za hańbę nawet dla ucznia rabbiego, a cóż dopiero dla samego rabbiego. Kobieta powinna w ogóle schodzić z oczu mężczyźnie. [ -- Czysty islam, jak na moje oko i to jest to, czego naucza się słowiański ród przykładowo, którego korzenie sięgają czasów, kiedy czczono Boginię Matkę -- Mokosz? -- ]. Musiała przemykać cichcem, przepraszając, że w ogóle żyje.

~ Delphin Enjolras ~
Opowieści o biblijnych kobietach siłą rzeczy nie są wiarygodne, kompletne, gdyż skupiają się opowiadaniem o dziejach ich ojców, mężów i synów – bo to przecież oni [ -- według kłamliwych redaktorów mitologii chrześcijańskiej, o czym świadczyć może fakt, że sam tekst, który dzisiaj wam tutaj przytaczam jest pełen luk, gołym okiem widzę działanie cenzora, który najlepsze fragmenty powycinał, dlatego tam gdzie mogę, retuszuję -- ] decydowali o ich losach. A byli bezwzględni. 

Tak jak Abraham, który raczył się wdziękami pięknej, acz długo niepłodnej żony, ale nie zawahał się kupczyć nią przy byle okazji, jeśli na drodze stanął mu ktoś potężniejszy niż on. Robił to dla osiągnięcia zysku i dla zapewnienia sobie bezpieczeństwa. Miał jako mężczyzna prawo rozporządzać ciałem i wolnością Sary. 

Podobnie zachowywał się Lot wobec swych córek. Gdy przyjechali do niego goście, a rozpustni mieszkańcy Sodomy chcieli z nimi poswawolić, wtedy Lot zdecydował się oddać własne córki, byle tylko nie pogwałcić świętego prawa gościnności. Kupczył ich godnością, by chronić godność mężczyzn. Mógł to zrobić, bo godność kobiety ma do dzisiaj na kartach Biblii znacznie mniejszą wartość niż godność mężczyzny. Była i jest godnością gorszej kategorii, bo naznaczoną seksualnością. [ -- No przepraszam bardzo, ale wszystko, co żyje na tym świecie, musi się rozmnażać i niejednokrotnie... np. motyle, czerpie z tego większą przyjemność niż kobiety, ale cóż... Co wolno wojewodzie, zwłaszcza w seminariach czy zakonach, to nie nam*, itd... -- ].


~ Delphin Enjolras ~
Jak zdeterminowane są swą seksualnością kobiety, może świadczyć dalsza historia córek Lota. Kiedy ich matka zamieniła się w słup soli, a świat pod postacią Sodomy i Gomory uległ zagładzie i zostały sam na sam z ojcem, dla podtrzymania gatunku córki Lota spiły ojca i spółkowały na zmianę z nim, ale cóż, ten wszystkowidzący i wszechwiedzący bóg mimo to przymykał na wszystko oczy. Przeświadczone, że w obliczu zagłady, na nich spoczywa troska o przetrwanie gatunku ludzkiego, nie zawahały się nawet przed kazirodztwem. Ta właśnie postawa została przyjęta z uznaniem przez Ojca Kościoła -- Orygenesa zmarłego w 253 roku n.e. Uznał on, ze nie można potępić córek Lota, które z braku mężów zapewniły sobie potomstwo przez seksualne obcowanie z własnym ojcem. Po tym akcie, kiedy stały się płodne i urodziły synów, całkowicie zrezygnowały ze współżycia. Były więc, dla Orygenesa budującym przykładem dla innych kobiet, z których większość niestety nieustannie ulega żądzy, a są w tym gorsze od zwierząt, gdyż zwierzęta po zapłodnieniu przestają pragnąć stosunków seksualnych, a one nigdy nie mają dosyć. [ -- Hm, taką wersję przyswoić mogą sobie wyłącznie wyprani z mózgu wierni, którzy choć gorliwi w biczowaniu się, rzadko kiedy, a częściej ani razu, nie mieli w rękach swych Biblii. Gdy przeczyta się tę historię, jak i rozmyśla się nad jej tłumaczeniem przez Ojców Kościoła, dojść można do przekonania, że zarówno ten wymyślony przez nich bóg, jak i oni sami, popierają sodomię, w pewnych okolicznościach, rzecz jasna, a pomimo to wciska się kit, że za to samo zostały zniszczone Sodoma i Gomora. Obłuda sięga zenitu, a potem się dziwią, że ludzie wytykają ich palcami, nie tylko przy okazji afer pedofilskich... -- ].


~ Delphin Enjolras ~
Nie znamy reakcji Orygenesa na dzieje Rebeki, żony Izaaka. Rebeka wychodziła z założenia: że wprawdzie mężczyzna jest, co głową rodziny, ale to kobieta tą głową kręci. Podstępem, więc wyłudziła dla faworyzowanego przez siebie syna, młodszego z bliźniaków, Jakuba, błogosławieństwo ojca przynależne najstarszemu synowi -- Ezawowi, jeśli pamiętacie. Potrafiła wlać w Jakuba wiarę, że wszystko wcale nie jest z góry przesądzone.

O Jakuba zaś rywalizowały dwie siostry – Rachela i Lea, posiadał je obie i obie uważane są za pramatki Izraela. Logiczną konsekwencją propagowanej przez Biblię dominacji mężczyzn nad kobietami było bowiem, że mężczyzna zależnie od stopnia swej zamożności mógł sobie pozwolić na wiele żon, a także na konkubiny. [-- Pisałam o tej historii, przy okazji książki "Czerwony Namiot" ]. Kobietę natomiast obowiązywała bezwarunkowa wierność jednemu małżonkowi. Dopiero około 1000 roku n.e. rabbi Gerschom ben Jehuda z Moguncji ogłosił jednożeństwo związkiem obligatoryjnym, w każdym razie dla Żydów mieszkających w Europie. 

Nic, więc dziwnego, że Dawid bez skrępowania sięgał po żony innych. Abigail była żoną Nabala, który naraził się Dawidowi odmawiając mu żywności dla jego żołnierzy. By chronić męża przed zemstą króla, Abigail sama próbowała załagodzić jego gniew. Kiedy dziesięć dni później Pan poraził Nabala i ten umarł, Dawid posłał po Abigail i uczynił ją swą żoną. Dlatego też później, by posiąść Batszebę, żonę Uriasza Chetyty, nie zawahał się przed zamordowaniem jej męża. [ -- A mimo to nadal był miły w oczach Pana -- ]. Abigail i Batszeba są jednymi z nielicznych na kartach Biblii wdów, którym powtórnie udało się wyjść za mąż. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa zostałyby one osądzone od czci i wiary, jako że Ojcowie Kościoła uważali, iż kobieta nie powinna po raz drugi wychodzić za mąż po śmierci męża. Najlepiej gdyby zniknęła wraz ze swym zmarłym mężem. [ -- Nie wiem jak wam, ale mnie to pachnie paleniem żon w obrządku hinduskim -- ].


~ Delphin Enjolras ~

Batszeba (Betseba) była chyba wyjątkową kobietą, bo jej syn Salomon, który zmieniał kobiety jak rękawiczki, naprawdę kochał jedynie ją. Wyjątkową niewiastą była też Debora, żona Lappidota, która zaczęła sprawować sądy nad Izraelem. Zasiadała pod drzewem palmowym i wydawała wyroki. Była obdarzana wielkim poważaniem i dysponowała realną władzą. Była prorokinią, przekazującą ludowi Izraela wolę Boga. Dalila przeszła do historii tym, że nie zawahała się podstępnie obciąć włosów Salomonowi, pozbawiając go w ten sposób siły. Stała się najlepszym przykładem powiedzenia, że gdy „diabeł nie może, tam kobietę pośle”. Na ogół jednak kobiety w Biblii były całkowicie poddane mężczyznom. 

Zmienić to próbował – rzekomo, jak się okazało bezskutecznie – Jezus. Nie był ani ascetą, ani chwalcą dziewictwa. Był za to przyjacielem kobiet, pierwszym i jednocześnie ostatnim w Kościele. Wobec kobiet zachowywał naturalny sposób bycia, zatrzymywał się i rozmawiał z nimi nawet na ulicy – czego do tej pory mężczyźnie nie wolno było uczynić. Jezus korygował obyczaje lekceważące kobietę, rysując ideał jedności i stawania się jednią w małżeństwie, ale ziarno jego nauki nie wydało owoców [ -- Niestety, z jakiegoś powodu, ten rzekomo wywodzący się od Jezusa Kościół, nigdy nie zaszczepił w sobie poszanowania dla kobiet. Dużo się mówi* o jedności pierwiastków, ale też za każdym razem dodaje się, że kobieta ma szansę osiągnąć pełnię, szacunek etc, wyłącznie wychodząc za mężczyznę. Potem zaś winna jest szacunek i posłuszeństwo swemu Panu i Władcy. Ale to już sprawa kobiet, na szczęście ślub w naszym kraju wciąż jest kwestią wolnej woli. Cóż jednak poradzić z faktem, że w XXI w. kobieta wciąż nie może liczyć na "swoje" nazwisko?? Jej własne, nie dziedziczone jak numerek na uchu u krowy, po ojcu czy mężu?? -- ]. 

Za to zrodziły chwasty, bowiem nauka Jezusa o znaczeniu stawania się jednym ciałem przeistoczyła się w hymn na cześć celibatariuszy jako eunuchów dla królestwa niebieskiego. Żyjący w celibacie teolodzy wzywali nie do jedni, a do bezżenności. Po śmierci Jezusa szybko Ojcowie Kościoła zapomnieli o szacunku, jaki okazywał kobietom Jezus – nawet tym, które uważane były za jawnogrzesznice. Mężczyźni pod tym względem nie mieli ochoty naśladować swego Pana. [ -- Ciekawe dlaczego? Biorąc pod uwagę, sam fakt, iż co jakiś czas wychodzą na jaw -- dzięki samym pracownikom Watykanu -- nowe informacje o nieupublicznianych przez stulecia części Nowego Testamentu, nowych tłumaczeniach Apokryfów, etc, zastanawia -- bo tylko zastanawia, nie jestem ekspertem -- dlaczego tak gorliwi głosiciele miłości i równości wszystkich względem miłosiernego boga, stale ruguje się ze świadomości przekonanie, że zarówno panom, jak i paniom, winniśmy taki sam respekt -- ].

~ Delphin Enjolras ~
Z początku ośmielone przez Jezusa, zrównane z mężczyznami, kobiety były bardzo aktywne w ekspansji młodego Kościoła. Wygłaszały kazania podczas nabożeństw, prorokowały – prorokinie chrześcijańskie pojawiły się wcześniej niż prorocy, były diakonisami – jak Febe, Junia. [ -- Należy pamiętać także i o tym, że w pierwszych wiekach chrześcijaństwa jedna z kobiet osiągnęła nawet najwyższy urząd w Kościele, o czym niewielu dzisiaj pamięta -- ]. Zaczęły dominować liczebnie w chrześcijaństwie i właśnie dzięki nim ta nowa religia przeniknęła do warstw wykształconych. Zdarzały się takie niewiasty, które tworzyły gminy, bądź im przewodziły. W czasach apostolskich istniała kategoria wdów gminnych i diakonis, po części odpowiadająca funkcji prezbitera.

Przewaga kobiet w chrześcijaństwie jest widoczna jeszcze na początku IV wieku. Ale już w trzecim stuleciu zabroniono im wszelkiej posługi kapłańskiej podczas nabożeństw. A jeszcze wcześniej, bo już w drugim wieku pewien autorytatywny Ojciec Kościoła uznał prorokinie za istoty opętane przez demony. [ -- Ciekawe, doprawdy, gdyż w naszych czasach takie kobiety w Kościele jak np. słynna Faustyna zostały uznane za święte -- ]. 

Tak oto zajmujący kierownicze pozycje w Kościele mężczyźni zaczęli przejawiać w stosunku do kobiet postawę będącą jakąś mieszaniną pełnego zahamowań lęku, nieufności i arogancji. U podstaw zniesławiania kobiet w Kościele legła myśl, że kobieta jako istota nieczysta stoi w opozycji do sacrum. Wszystkie represje skierowane później przeciwko kobietom ich wypieranie z urzędów kościelnych, oczernianie, wyklinanie, dowodzą, że cała hierarchia Kościoła jest jednym długim pasmem prymitywnej męskiej tyranii wobec kobiet. I ta tyrania trwa po dziś dzień.

Kobieta w oczach Ojców Kościoła stała się jego przekleństwem. Jest wyłącznie istotą cielesną, niskiego rzędu, uwodzicielką mężczyzny. Jest po prostu grzesznicą Ewą. [ -- Ale czyż ta sama Ewa nie widnieje w kalendarzu świętych dzisiejszego Kościoła? Czyżby jakaś schizofrenia?? -- ].

Nic więc dziwnego, że ulubionym cytatem kościelnych dygnitarzy było powoływanie się na 1 List do Koryntian św. Pawła, w którym pisał, że kobieta ma milczeć w Kościele. Paweł, mężczyzna nieżonaty – okazał się pierwszym wrogiem kobiet utożsamianych wyłącznie z seksem. „Dobrze jest człowiekowi nie łączyć się z kobietą” – mówił. [ -- Aż ciśnie się na usta: A zatem z kim warto się łączyć?? Czy może zatem dziwić tak liczna skłonność mnichów i księży do młodych chłopców? Wiem jedno, kiedy w Naturze brak równowagi, a przecież wszystkie boże stworzenia podzielone są na płcie, są zatem tak samo ważne dla przetrwania Natury, tam lęgnie się sodomia. Czy taki sam los spotka obecny Kościół? No cóż... Zależy do jakiego boga się on modli?-- ].
 

~ Delphin Enjolras ~

Podporządkowanie kobiety mężczyźnie stanowiło odtąd postulat teologów na przestrzeni dziejów Kościoła i jest takim postulatem nadal w zdominowanym przez mężczyzn Kościele współczesnym. [ -- Ale niech innym wyznawcom nie będzie tak słodko, Kościół to jedno, ponad nim w skali gnębienia kobiet jest i zawsze pozostanie, bo takie jest sedno tej parszywej ideologii, islam. Ale o tym w innym poście -- ]. Na domiar złego ma charakter dogmatu odwołującego się do woli Boga.

Tertulian nazwał kobietę „bramą, przez którą wdziera się diabeł”. Przypisał jej winę za śmierć Jezusa. To ona dopuściła do siebie diabła, pierwsza naruszyła prawo boskie i skusiła tego, do którego diabeł nie miał przystępu – szlachetnego mężczyznę. Z uwielbieniem Tertulian przywoływał cytat z Nowego Testamentu, w którym chwaleni są ci, „którzy z kobietami się nie splamili”. [ -- Homo albo..? W końcu czyż nie kobieta wydała go na świat? -- ].

A tymczasem Jezus nigdy się nie wypowiadał w sprawach celibatu. Prawie wszyscy apostołowie byli żonaci. Jednak od II wieku Ojcowie Kościoła manipulują informacjami biograficznymi Piotra; pierwszego „papieża”, który był żonaty i miał dzieci przedstawiają jako tego, który unikał każdego miejsca, gdzie przebywała jakaś niewiasta. Robią z niego wroga kobiet i przypisują mu powiedzenie, że niewiasty nie zasługują na życie.

~ Delphin Enjolras ~
W przypadku apostoła Jana Ojcowie Kościoła, akcentują jego dziewiczość, za plus przypisując mu to, że ponoć nie znał przyjemności zmysłowej, jaką daje kobieta. 

Orygenes tak się zapatrzył w ten wizerunek, że jako dwudziestoletni młodzieniec sam pozbawił się męskości. Zarówno on, jak i inni Ojcowie Kościoła stają się fanatykami czystości, traktującymi seks jako zło, a każdą kobietę jako naśladowczynie biblijnej Ewy, która dała się skusić diabłu.

Najlepszym przykładem takiej schizofrenii jest św. Augustyn, który w młodości i w wieku dojrzałym folgował namiętnościom swego ciała, mając dwie kochanki i dziecko z pierwszą z nich. Dopiero po chrzcie, posiłkując się przykładami z własnego bogatego życia erotycznego, uznał Ewę za przyczynę wszelkiego zła. Był bardzo niezadowolony z faktu, że akt płciowy nie może się odbyć bez podniecenia erotycznego. Rozpowszechniał brednie, że penis, w odróżnieniu od ręki czy języka, poddaje się wyłącznie emocjom, za nic ma nakazy woli i rozumu. Dlatego człowiek wstydzi się, spełniając akt płciowy. Gdyby człowiek nie został wygnany z raju – i to przez zachowanie Ewy – mógłby płodzić w stanie obojętności emocjonalnej.

Żadna sprawa nie absorbowała Ojców Kościoła tak, jak życie seksualne wiernych. Dlatego biskupi zażądali od kobiet wyparcia się ich płci. Jedynym ratunkiem dla kobiet miało być odrzucenie seksu, czyli zachowanie dziewictwa albo rezygnacja z życia erotycznego po ustaniu zdolności rodzenia lub śmierci małżonka. Zalecali, więc praktyki ascetyczne, które miały na celu unikniecie macierzyństwa, wyrzeczenie się własnej płci i uwolnienie od winy przez jej „odkupienie”. W cenie było, więc „umartwianie ciała”.

~ Delphin Enjolras ~
Jest też i w cenie dzisiaj, skoro papież Jan Paweł II na ołtarze wyniósł błogosławioną Kingę – tę, która nie chciała współżyć z własnym mężem i stawia ją jako wzór do naśladowania młodym kobietom. Gdyby pójść za tym głosem, to konsekwentna abstynencja seksualna czy wręcz „świętość” wymagana od kobiet mogłaby spowodować wymarcie ludzkości. [ -- Spokojnie, w tym celu karmi się białe kobiety na świecie świństwami na odchudzanie, wszystkie te cuda-specyfiki zawierają, może tego nie wiecie, substancje aktywne, które czynią kobietę... bezpłodną. Ha!, po co nam się rozmnażać, skoro idzie Arab z Old Spice'a?? -- ].

Kobieta w Kościele została pozbawiona odpowiedzialności za własną seksualność. Atrybuty jej płci uznano za oręż szatana, którym ów posługiwał się, aby „skusić” także mężczyznę. Kusiła również aniołów, bowiem wedle nauk głoszonych przez Kościół, jedną z przyczyn ich buntu był fakt, że nawiązywali oni stosunki seksualne z ziemskimi kobietami. Kobieta podlegała bezwarunkowo mężczyźnie. Bo, jak głosił w kazaniu o płazach biskup Bazyli, mężczyzna jest częścią Kościoła, „i to częścią najprzedniejszą”.

A tymczasem męskie kompleksy i poczucie winy stały się w Kościele pogardą okazywaną naturze ludzkiej jako takiej. Jej źródłem był zafałszowany obraz seksualności utożsamianej wyłącznie z kobietą. Nic, więc dziwnego, że Zenobiusz z Werony uznał „podeptanie natury” za najchwalebniejszy przejaw cnoty chrześcijańskiej.

W cenie była asceza. Bazyli zabraniał, więc wiernym nie tylko wszelkich uciech, ale i śmiechu. Kazał spuszczać wzrok, zaniedbywać fryzurę, chodzić w nędznym odzieniu. Laktancjusz nawet w zapachu kwiatu dopatrywał się szatana – zabraniał, więc patrzyć na nie, a broń boże wąchać. Największą jednak konsekwencją chrześcijańskiej ascezy stało się jednak poniżenie kobiety. Według klerykalnej skali ocen, kobiety były i nadal są ludźmi drugiej kategorii. Nie tylko zabroniono kobietom nosić jakiekolwiek ozdoby, ale najchętniej widziano by je ostrzyżonymi do gołej skóry. Do świątyni niewiasta powinna wchodzić zakryta, a obowiązkowo zakładać coś na głowę. Obyczaj ten jeszcze do dziś obowiązuje np. na południu Włoch. Także i w Polsce, np. w katedrze gdańskiej, nie wolno kobietom wchodzić w wydekoltowanych sukniach czy w mini, zaś za normę -- niepodważaną już nawet przez kobiety, co rzekomo daje jej wolność -- przyjmuje się przekonanie, że kobieta nie musi zdejmować nakrycia na głowę, w przeciwieństwie do mężczyzn. Zaręczam, że zwyczaj ten, wywodzi się bezpośrednio z tego starego, konserwatywnego przepisu o zasłanianiu głowy przez niewiastę".


Koniec Części I 
Cdn...


Popularne posty z tego bloga

"Persian Mythology, Gods and Goddesses" (Part I)

△ Yazidis ~ Ancient People Who Worship the Angels! ▼

Świat jest pełen symboli: K (Część II)