Obraz świata i aparatura pojęciowa - Kazimierz Ajdukiewicz; część IV
§ 5. Odrzucenie tendencji do uniwersalności
Rozważmy jeszcze inne zastrzeżenie, które można wysunąć w stosunku do naszej głównej tezy. W tezie tej twierdziliśmy, że możemy uchylić się od przymusu uznania wobec określonych danych doświadczenia pewnego zdania pewnego języka przez przejście do innego języka, w którym tamto zdanie pierwszego języka nie ma przekładu. Jak to już powyżej podkreślaliśmy, przejście to nie polega na otwarciu pierwszego języka, to jest nowy język nie różni się od dawnego tylko bogactwem zapasu wyrażeń, tak że po przejściu brakowałoby nam słów dla wyrażenia sądu, który byliśmy zmuszeni uznać stojąc na gruncie pierwszego języka. Stwierdziliśmy, że przy tym przejściu nie tylko ulega zmianie zapas wyrażeń; nawet nie musi on się zmienić. Przejście to prowadzi nas do innego obszaru znaczeniowego, w którym już nie występuje znaczenie zdania uznanego w języku wyjściowym.
Powstaje jednak pytanie, czy przejście to nie udaje się tylko dzięki temu, że uciekliśmy do zbyt ubogiego obszaru znaczeniowego? Czy ten sąd, który przyjęliśmy na gruncie pierwszej aparatury pojęciowej, nie zjawiłby się ponownie w nowym obszarze znaczeniowym, gdyby ten obszar odpowiednio rozszerzyć, i czy wtedy dane doświadczenia nie zmusiłyby nas jednak znowu do przyjęcia tego sądu? Innymi słowami, Czy nie zawdzięczamy naszego uwolnienia się od przymusu doświadczenia tylko tej okoliczności, że przeszliśmy do zbyt ubogiego obszaru znaczeniowego?
Klasę wszystkich znaczeń przyporządkowanych wyrażeniom danego języka nazwijmy obszarem znaczeniowym tego języka. Załóżmy jeszcze, że język, na gruncie którego zostaliśmy zmuszeni przez dane doświadczenia do uznania sądu U, był językiem spójnym, lecz niekoniecznie zamkniętym. Przejście, które miało nas uwolnić od przymusu uznania sądu U wobec danych doświadczenia, polega na przejściu od obszaru znaczeniowego El, zawierającego sąd U i będącego częścią aparatury pojęciowej Bl, do obszaru znaczeniowego E2, należącego do aparatury pojęciowej B2, różnej od Bl. Przejście to scharakteryzowaliśmy przecież jako takie, które prowadzi od jednego języka do innego, zasadniczo nieprzekładalnego na tamten. Aparatura pojęciowa B2, różniąc się od aparatury pojęciowej B1, nie zawiera więc sądu U, tym samym też U nie jest zawarte w E2. Jeśli więc chcemy E2 rozszerzyć do E’2 tak, żeby wtedy sąd U występował w E’2, to E’2 musi się składać z dwóch obszarów znaczeniowych, należących do różnych aparatur pojęciowych. To znaczy, że język S’2 którego wyrażenia są przyporządkowane znaczeniom zawartym w obszarze znaczeniowym E’2, musiałby składać się z wyrażeń, które można podzielić na dwie klasy tak, że wyrażenia jednej klasy należą do języka zamkniętego i spójnego G1, wyrażenia drugiej - do zamkniętego i spójnego języka G2, przy czym G1 i G2 są nieprzekładalne. Taki język musi jednak być niespójny. Gdyby bowiem był językiem spójnym, to można by dołączyć do jednego z języków G1 lub G2 obce mu znaczeniowo wyrażenia drugiego, występujące w S’2 nie zmieniając go przez to w język niespójny i nie zmieniając przez to znaczenia jego wyrażeń. Jest to jednak niemożliwe, jak udowodniliśmy w rozprawie “Język i znacznie”.
Z powyższego wypływa jasno, co następuje. Gdy celem uchylenia się od przymusu uznania pewnego sądu przechodzimy od języka, w którym ten sąd dał się wyrazić, do języka w zasadzie nieprzekładalnego, będziemy mogli ten nowy język wzbogacić o wyrażenie tego sądu tylko wtedy, gdy będziemy uważali za dopuszczalne, by język później przez nas użyty został językiem niespójnym. Trzeba jednak zdać sobie jasno sprawę, co by to znaczyło.
W języku niespójnym nie byłoby np. możliwości ogólnego stosowania formuł logiki. Stosowanie tych formuł odbywa się według dyrektywy podstawiania. Dyrektywa ta pozwala np. na podstawie formuły “p zawiera się w p” uznać zdanie postaci, “A zawiera się w A”, przy czym A może być dowolnym zdaniem. Do zakresu dyrektywy znaczeniowej podstawiania, odpowiadającej dyrektywie wnioskowania o tej, nazwie, należałyby wszystkie takie pary zdań, które by zawierały na pierwszym miejscu formułę “p zawiera się w p”, a na drugim zdanie postaci “A zawiera się w A”, gdzie “A” jest dowolnym zdaniem. Jeśli w języku obowiązuje taka dyrektywa, to wszystkie, zdania mogące występować na miejscu “A” są bezpośrednio związane znaczeniowo z formułą “p zawiera się w p”, pośrednio zaś pomiędzy sobą. Taki język musiałby więc być spójnym, przynajmniej przy założeniu, że każde jego wyrażenie występuje w jednym z jego zdań, a zajmujemy się tu tylko takimi językami. Język niespójny musiałby posiadać wiele logik, całkowicie ze sobą nie związanych, przy czym każda obowiązywałaby w innym obszarze zdań, o ile w ogóle miałyby istnieć formuły logiczne dla każdego obszaru zdań. Obszar znaczeniowy odpowiadający niespójnemu językowi składałby się z sądów, dających się podzielić na różne obszary, pomiędzy którymi nie byłoby żadnych związków logicznych.
Nazwijmy taki język, w którym można wyrazić każdy sąd, językiem uniwersalnym, odpowiadający mu obszar znaczeniowy - uniwersalnym obszarem znaczeniowym. Z tego, co wyżej powiedziano, wynika, że taki język musiałby być niespójny. Jego obszar znaczeniowy byłby luźnym zlepkiem aparatur pojęciowych. Nie wierzymy, by rozwój nauki wykazywał tendencje do języka uniwersalnego albo do uniwersalnego obszaru znaczeniowego. Rozwój nauki zdaje się, przeciwnie, zmierzać do spójnego obrazu świata, który nie zgadza się z tendencją do uniwersalności. Jeśli tak jest, to musimy przyznać, że nauka jak gdyby ograniczała swoją swobodę spojrzenia i włączała w swój system tylko takie sądy, które należą do jednej aparatury pojęciowej, a pomijała te, które należą do innych aparatur pojęciowych. Jeśli zaś nauce jakaś aparatura pojęciowa nie odpowiada, może ona zastąpić ją przez taką, która lepiej jej celom odpowiada, nie dbając już o sądy należące do zaniechanej aparatury pojęciowej.
Mówiliśmy wyżej o tym, że sądy empiryczne są wyznaczone nie tylko przez dane doświadczenia, lecz zależą także od wybranej aparatury pojęciowej. Ograniczyliśmy się zrazu do sądów empirycznych. Jest jednak jasną rzeczą, że to, co powiedziano, może się równie dobrze odnosić do sądów nieempirycznych. Toteż logika, którą przyjmujemy w pewnym okresie, obowiązuje tylko dopóty, dopóki stoimy na gruncie określonej aparatury pojęciowej. Wraz ze zmianą aparatury pojęciowej także logika się zmienia. Jest to uogólnienie postawionej w poprzednim paragrafie tezy skrajnego konwencjonalizmu.
Komentarze
Prześlij komentarz