"Świat jako przedstawienie" - Artur Schopenhauer. Część II
"Świat jest moim przedstawieniem" - jest to prawda, która obowiązuje w odniesieniu do każdej żywej i poznającej istoty, chociaż tylko człowiek może ją przywieść do refleksyjnej, abstrakcyjnej świadomości - a jeśli faktycznie to czyni, to pojawia się u niego filozoficzna refleksja. Staje się wtedy dla niego wyraźne i pewne, że nie zna żadnego słońca ani żadnej ziemi, lecz tylko oko, które widzi słońce, rękę, która czuje ziemię; że świat, który go otacza, istnieje tylko jako przedstawienie, tj. wyłącznie w odniesieniu do czegoś innego, czegoś przedstawiającego, czym jest on sam.
Jeśli można jakąś prawdę wypowiedzieć a priori, to jest nią ta właśnie; albowiem wyraża ona tę formę wszelkiego możliwego i dającego się pomyśleć doświadczenia, która jest ogólniejsza od wszystkich innych, od czasu, przestrzeni i przyczynowości; albowiem wszystkie one już ją zakładają, a jeśli każda z tych form (...) obowiązuje tylko wobec jakiejś szczególnej klasy przedstawień, to przeciwnie, rozpad na podmiot i przedmiot jest wspólną formą wszystkich owych klas, tą formą, w jakiej w ogóle możliwe i do pomyślenia jest jakiekolwiek doświadczenie, obojętnie jakiego rodzaju, abstrakcyjne czy intuicyjne, czyste czy empiryczne. Żadna prawda nie jest więc bardziej pewna, bardziej niezależna od innych i żadna nie wymaga mniej dowodu od tej, że wszystko, co istnieje dla poznania, a więc świat cały, jest tylko przedmiotem w odniesieniu do podmiotu, naocznością tego, kto ogląda, jednym słowem, przedstawieniem. Oczywiście, dotyczy to zarówno teraźniejszości, jak wszelkiej przeszłości i wszelkiej przyszłości; tego, co najdalsze, podobnie jak tego, co bliskie; dotyczy bowiem samego czasu i samej przestrzeni, a w nich wyłącznie wszystko to się wyróżnia. Wszystko, co należy i może należeć do świata, obarczone jest w sposób nieuchronny uwarunkowaniem przez podmiot i istnieje tylko dla podmiotu. Świat jest przedstawieniem. (...)
A zatem tylko od podanej tu strony, tylko o ile jest przedstawieniem, rozpatrujemy świat w tej pierwszej księdze. O tym jednak, że rozpatrywanie takie, bez szkody dla jego prawdziwości, jest jednostronne, a zatem spowodowane przez jakąś dowolną abstrakcję, poucza każdego wewnętrzny opór, z jakim przyjmuje świat jako swe tylko przedstawienie, ale od przyjęcia tego nie może się w żaden sposób uchylić. Jednostronność tego rozpatrywania uzupełni jednak następna księga za pomocą prawdy, która nie jest tak bezpośrednio oczywista jak ta, od której tu wychodzimy, lecz do której doprowadzić może tylko głębsze badanie, trudniejsza abstrakcja, rozdzielenie tego, co różne, i połączenie tego, co identyczne - prawdy bardzo poważnej i dla każdego, jeśli nie strasznej, to przynajmniej ryzykownej, tej mianowicie, że i on właśnie może i musi też powiedzieć: "Świat jest moją wolą".
Dotąd jednak, czyli w niniejszej pierwszej księdze, jest rzeczą niezbędną rozpatrywanie bez ustanku tej strony świata, od której wychodzimy, strony [jego] poznawalności, a w konsekwencji rozpatrywanie bez oporów wszelkich istniejących przedmiotów, ba, nawet własnego ciała (co niebawem rozważymy bliżej) tylko jako przedstawienia i nazywania ich tylko przedstawieniem. Tym, od czego tu abstrahujemy, co potem, mamy nadzieję, dla każdego stanie się oczywiste, jest zawsze tylko wola, tylko ona bowiem stanowi drugą stronę świata; świat bowiem, tak jak z jednej strony jest na wskroś przedstawieniem, tak z drugiej jest na wskroś wolą. Natomiast realność, która nie byłaby żadnym z tych dwóch, lecz przedmiotem samym w sobie (w który, niestety, wyrodziła się w rękach Kanta również rzecz sama w sobie) jest urojoną chimerą, a przyjęcie jej jest w filozofii światłem wiodącym na manowce. (...).
Tym, co wszystko poznaje, a przez nikogo poznane nie jest, jest podmiot. Na nim więc opiera się świat, jest on nieustannym, stale zakładanym warunkiem wszystkiego, co się jawi, każdego przedmiotu. Cokolwiek bowiem istnieje, jest tylko dla podmiotu. Podmiot ten każdy odnajduje w sobie, lecz tylko kiedy poznaje, a nie kiedy jest przedmiotem poznania. Przedmiotem natomiast jest już jego ciało i dlatego, z tego punktu widzenia, nazywamy je przedstawieniem. Ciało jest bowiem przedmiotem wśród przedmiotów i podlega ich prawidłowościom, mimo że jest przedmiotem bezpośrednim. Podobnie jak każdy przedmiot naoczności podlega ono formom wszelkiego poznania: czasowi i przestrzeni, dzięki którym istnieje wielość. Natomiast podmiot, to co poznaje, nigdy nie będąc poznane, formom tym nie podlega, nie przysługuje mu więc ani wielość, ani jej przeciwieństwo, jedność. Nie poznajemy go nigdy, bo to on właśnie poznaje, ilekroć poznanie ma miejsce.
Na świat jako przedstawienie, a tylko pod tym względem go tu rozpatrujemy, składają się dwie istotne, konieczne i nierozłączne połowy. Jedną jest przedmiot; jego formą jest przestrzeń i czas, a dzięki nim wielość. Natomiast druga połowa, podmiot, nie mieści się w przestrzeni i w czasie. Tkwi bowiem w całości i niepodzielnie w każdej istocie, która ma przedstawienia, dlatego równie dobrze jak ich miliony, tak i jedna jedyna spośród nich wspólnie z przedmiotem składa się na świat jako przedstawienie, ale gdyby choć tylko jedna z nich znikła, nie byłoby też świata jako przedstawienia. Te połowy są zatem nierozłączne nawet w myśli; każda ma bowiem znaczenie tylko dla drugiej; dla niej istnieje, razem z nią jest i razem z nią znika. Granicę wyznaczają sobie bezpośrednio: gdzie zaczyna się przedmiot, tam kończy się podmiot. Wspólna granica przejawia się w tym właśnie, że istotne, a więc także ogólne formy każdego przedmiotu, tj. czas, przestrzeń i przyczynowość można znaleźć i poznać w pełni również bez poznania samego przedmiotu, wychodząc od podmiotu, tj. mówiąc językiem Kanta, że zawarte są a priori w naszej świadomości. (...).
Źródło: Arthur Schopenhauer, Świat jako wola i przedstawienie, t. I, tłum. J. Garewicz, Warszawa 1994