"Utopia Spinozy" - Piotr Paziński. Część II
Autor: Piotr Paziński
Synajska konstytucja
Żydowskie prawo nie było dla Spinozy objawionym w całości systemem, który lud Izraela otrzymał na Synaju wraz z wszystkimi komentarzami, czyli tak zwaną Torą ustną, spisaną później na kartach Talmudu. Od Boga otrzymał Mojżesz jedynie podstawowe nauki moralne; całą resztę sam opracował nadając Izraelowi rodzaj konstytucji regulującej wszystkie dziedziny życia i wyróżniającej Żydów wśród innych ludów:
"Prawa Starego Testamentu objawione były i przepisane tylko Żydom, gdyż skoro Bóg powołał ich do osobnej społeczności i założenia osobnego państwa, to z konieczności musieli oni też posiadać osobne prawa. Z tego oto powodu Mojżesz siłą boską i z rozkazu boskiego wprowadził religię do państwa w tym celu, aby lud pełnił swe obowiązki nie tyle ze strachu, ile z oddania się. Następnie zobowiązał go swymi dobrodziejstwami i obiecał w imieniu Boga rozmaite rzeczy na przyszłość. [...] Taki oto był cel obrzędów, ażeby ludzie nie czynili nic z własnego postanowienia, lecz wszystko z przykazania czyjegoś i ażeby uświadamiali sobie w czynach i myślach stale, że podlegają prawu, nie swojemu całkiem, lecz zupełnie obcemu".
To Mojżesz zatem, a nie Pan Bóg był autorem specyficznego ustroju starożytnego pañńtwa Izraela, trafnie określanego mianem teokracji. Miała ona Najwyższego za króla oraz dwie władze, cywilną i duchowną z precyzyjnie rozdzielonymi kompetencjami, ale też i możliwością kontrolowania się nawzajem. Jeśli chodzi o termin "teokracja", to zaczerpnął go Spinoza z Józefa Flawiusza, który kilkanaście stuleci wcześniej tak pisał:
"Jak wiadomo, istnieje niezmierzona rozmaitość, jeśli chodzi o szczegóły w obyczajach i prawach ludzkich na świecie, ale można je ogólnie ująć następująco: jedni powierzyli władzę polityczną monarchiom, drudzy - oligarchiom, inni wreszcie ludowi. Nasz prawodawca jednak nie skłaniał się do żadnej z tych form rządzenia, ale wprowadził ustrój, jeśli posłużyć się takim sztucznym terminem, teokratyczny, składając w ręce Boga najwyższe zwierzchnictwo i władzę" - [Józef Flawiusz, Przeciw Apionowi, II, 164-165, prze³. Jan Rado¿ycki, w: Józef Flawiusz, Przeciw Apionowi, Autobiografia, Warszawa: Rytm 1996, s. 84n.].
Taka postawa pociąga za sobą coś więcej: uznanie, że zawarte na Synaju przymierze narodu wybranego z Bogiem, będące fundamentem judaizmu, miało charakter polityczny, a nie religijny. Że Izrael nie jest w żaden szczególny sposób wybrany (prorokowali wszak ludzie innych nacji, o czym opowiada sama Biblia: Melchicedek, Bileam), a Żydzi nie są konieczni do niesienia świadectwa istnienia Boga żywego i Jego wiecznych praw. Spinoza odwraca tradycyjną biblijną kolejność: przymierze, dzięki któremu powstał naród. Na opak odczytuje wersety z Księgi Powtórzonego Prawa:
"Przemówił tedy Mojżesz i kapłani Lewici do całego Izraela tymi słowy: Zamilknij i słuchaj Izraelu! W dniu dzisiejszym stałeś się ludem Pana, Boga twego. Przeto słuchaj głosu Pana, Boga twego, i spełniaj jego przykazania i ustawy, które ja ci dziś nadaję" - (Pwp 27,9-10).
(Klasztor Św. Katarzyny u stóp Góry Synaj) |
* Por. polemikę ze Spinozą autorstwa XX-wiecznego filozofa religii Leona Rotha: "Baruch Spinoza, His Religious Importance for the Jew of Today", w: Leon Roth, Is there a Jewish Philosophy?, Londyn: Littman 1999, ss. 95-107.
* * Traktat, III, 55, s. 124. O judaizmie jako koniecznym elemencie ruchu narodowowyzwoleńczego pisało wielu teoretyków syjonizmu, m.in. Cwi Hirsz Kalischer, Mojżesz Hess, Jehiel Michael Pines czy Abraham Isaac Kook. Por. Arthur Hertzberg, The Zionist Idea, Filadelfia: JPS 1997.
W kilku miejscach swoich rozważań filozof posuwa się nawet do twierdzeń, że tradycyjne żydowskie prawo nakazuje Żydom nienawidzić przedstawicieli innych narodów, co z kolei sprowadza na nich samych nienawiść innych. Tym bardziej - dowodzi - należy zerwać z judaizmem i skończyć raz na zawsze z żydowską wyjątkowością i odrębnością. Judaizm poza krajem Izraela jest zbędny, z drugiej strony tylko judaizm jest w stanie utrzymać naród żydowski - oto dylemat, którego Spinoza nie pragnął rozwiązywać. Poglądy jego doprowadziły do tego, że przestał być Żydem w sensie przynależności religijnej. Poszedł jednak inną drogą niż wielu Żydów porzucających religię ojców.
Ode mnie: Był czas, kiedy poglądy natury politycznej, jego filozofia oraz sama jego postać - bardzo mnie fascynowały. Był to czas, kiedy sama nie potrafiłam znaleźć sobie miejsca w znanym mi świecie. Szukałam sensu na wielu drogach: począwszy od "panteizmu", kończąc na buddyzmie, ale gdy już przeszłam swoje, widzę wyraźnie to, na czym potknął się Spinoza. Człowiek nie jest samoistnym bytem we wszechświecie. Aby móc znaleźć się w nim, wpierw trzeba uporządkować swoje podejście do własnych korzeni, wiary i wielu tym podobnych spraw. Niektórzy twierdzą, że przeszłość się nie liczy, bo jest za nami; o przyszłości też niewiele wiadomo, więc po co sobie nią zawracać głowę; liczy się tylko tu i teraz, czyż nie? Carpe diem itepe... itede... Ale ja patrzę na to w ten sposób: Jeśli nie zna się samego siebie (linii życia na dłoni), przeszłych pokoleń - jeśli się ich nie szanuje, to czy czeka nas w ogóle jakaś przyszłość? Czy życie tu i teraz, pozbawione zastanowienia ma jakikolwiek sens? Spinoza uciekał, tak jak ja przez wiele lat, jest to cecha charakterystyczna dla ludzi, którzy uciekają od przeszłości i chcąc nie chcąc, pakował się raz po raz w coraz większą kabałę. Dzisiaj, kiedy myślę o nim, czuję jedynie żal. Żal mi biednego Spinozy, bo uciekając od własnych korzeni, udowodnił światu tylko jedno, jak bardzo można mieć samego siebie w pogardzie.
____________________________________