"O pokoju ducha (De tranquillitate animi)" - Lucius Annaeus Seneca (Minor). Część II
Edward Hopper © |
III
Pytasz, jakiego moim zdaniem należy używać środka przeciw takiemu przesytowi życia. Najskuteczniejszym środkiem byłoby, jak uczy Atenodor, żebyśmy zajęli się pracą i poświęcili się działalności publicznej, bądź biorąc udział w rządzeniu państwem, bądź wypełniając powinności obywatelskie. Podobnie jak niektórzy całymi dniami prażą się w słońcu, ćwiczą i hartują swe ciała, podobnie jak dla atletów najbardziej jest pożyteczne, jeżeli przez większą część dnia ćwiczą muskuły i wyrabiają w sobie sprawność fizyczną, tak samo i dla nas, którzy się przygotowujemy do zawodów na arenie publicznej, będzie najlepiej, jeżeli się zajmiemy wykonywaniem naszego zadania.
Kto bowiem postanowił być pożytecznym obywatelem dla swoich rodaków, jak i dla całej ludzkości, ten się ćwiczy, a zarazem udoskonala, jeżeli włącza się w nurt ożywionej działalności i w miarę sił służy interesom publicznym, jak i prywatnym. „Ale — powiada — ponieważ w tym kłębowisku sprzecznych ambicji i w otoczeniu licznych oszczerców, przekręcających na opak nasze najświętsze zamiary, prawość nie jest bezpieczna i zawsze doznamy przez nią więcej szkody niżeli pożytku, powinniśmy się raczej wycofać z widowni i działalności publicznej.
Duch wielki nawet w ukryciu domowym znajduje możliwości swobodnego rozwoju, i rzecz ma się tutaj wprost przeciwnie niżeli ze lwami i dzikimi bestiami. W nich bowiem jaskinia tłumi porywy, u ludzi najwspanialsze dzieła powstają właśnie w odosobnieniu. Niech jednak człowiek w ten sposób żyje w ukryciu, aby, w jakie się tylko schroni ustronie przed działalnością publiczną, chciał zdolnościami umysłu, słowem, radą być pożyteczny zarówno dla poszczególnych ludzi, jak i dla wszystkich. Wszak nie ten tylko jest pożyteczny dla państwa, kto wysuwa kandydatów na urząd, kto broni oskarżonych i głos swój oddaje za pokojem i wojną, lecz i ten także, kto zachęca młodzież i kto w tak wielkim niedostatku dobrych nauczycieli obyczajności zaszczepia cnotę w duszach, kto powstrzymuje tych, którzy na oślep gonią za pieniędzmi i użyciem zmysłowym, i odwodzi od celu, a jeśli już nic lepszego nie zdziała, przynajmniej zatrzymuje ich w miejscu, ten i we własnym domu sprawuje urząd publiczny.
Nie przynosi więcej pożytku, kto jako sędzia do spraw obywatelskich i cudzoziemskich czy też jako pretor miejski ogłasza stronom sentencję wyroku ławnika, niż ten, kto tłumaczy innym, czym jest sprawiedliwość, czym pobożność, czym cierpliwość, czym waleczność, czym znajomość bogów oraz jak wielkim szczęściem jest czyste sumienie. Jeśli więc tyle czasu poświęcisz nauce, ile go poskąpisz zajęciom publicznym, to ani przez to nie zaniedbasz tych zajęć, ani nie sprzeniewierzysz się swemu zadaniu, ponieważ nie tylko ten jest dobrym wojownikiem, kto stoi w szyku bojowym i walczy w obronie skrzydła lewego albo prawego, ale i ten także, kto strzeże bram, trwa na placówce, mniej może niebezpiecznej, ale w każdym razie nie mniej pożytecznej, kto stoi nocą na warcie i sprawuje nadzór nad składem broni. I tego również funkcje, choć wolne od rozlewu krwi, należą do obowiązków żołnierskich.
Jeżeli się oddasz nauce, unikniesz przesytu życia, nie będziesz pragnął, by noc nastała, bo już ci się sprzykrzyło światło dzienne, i ani dla siebie nie będziesz uciążliwy, ani dla innych bezużyteczny. Zjednasz sobie wielu przyjaciół i każdy uczciwy rad będzie się garnął do ciebie. Nigdy bowiem cnota, nawet w największym ustroniu, nie potrafi się ukryć, ale daje znać o sobie, i kto tego jest godny, ten ją po śladach odnajdzie. Ale jeśli zerwiemy wszelkie stosunki ze światem, jeśli odgrodzimy się murem od społeczeństwa i będziemy żyć zamknięci we własnym wnętrzu, wtedy tego rodzaju samotność, pozbawiona szlachetnych dążeń, wytworzy tylko wokół nas próżnię. Sami nie będziemy wiedzieli, czym mamy się zająć.
Zaczniemy więc jedne budowle wznosić, drugie od posad burzyć, lądy przesuwać w głąb morza i rzekom mimo trudności i przeszkód terenu nadawać inny kierunek, i źle gospodarzyć czasem, który natura dała nam do właściwego wykorzystania. Jedni z nas używają czasu oszczędnie, drudzy marnotrawnie, inni tak go szczędzą i skąpią, że mogą zdać sprawę z każdej chwili jego zużycia, inni tak lekkomyślnie go trwonią, że nie pozostawią po sobie żadnego śladu, i to jest szczyt hańby. Często się zdarza, że zgrzybiały starzec nie znajduje żadnego innego dowodu prócz wieku na potwierdzenie swego długiego życia.
IV
Kto bowiem postanowił być pożytecznym obywatelem dla swoich rodaków, jak i dla całej ludzkości, ten się ćwiczy, a zarazem udoskonala, jeżeli włącza się w nurt ożywionej działalności i w miarę sił służy interesom publicznym, jak i prywatnym. „Ale — powiada — ponieważ w tym kłębowisku sprzecznych ambicji i w otoczeniu licznych oszczerców, przekręcających na opak nasze najświętsze zamiary, prawość nie jest bezpieczna i zawsze doznamy przez nią więcej szkody niżeli pożytku, powinniśmy się raczej wycofać z widowni i działalności publicznej.
Duch wielki nawet w ukryciu domowym znajduje możliwości swobodnego rozwoju, i rzecz ma się tutaj wprost przeciwnie niżeli ze lwami i dzikimi bestiami. W nich bowiem jaskinia tłumi porywy, u ludzi najwspanialsze dzieła powstają właśnie w odosobnieniu. Niech jednak człowiek w ten sposób żyje w ukryciu, aby, w jakie się tylko schroni ustronie przed działalnością publiczną, chciał zdolnościami umysłu, słowem, radą być pożyteczny zarówno dla poszczególnych ludzi, jak i dla wszystkich. Wszak nie ten tylko jest pożyteczny dla państwa, kto wysuwa kandydatów na urząd, kto broni oskarżonych i głos swój oddaje za pokojem i wojną, lecz i ten także, kto zachęca młodzież i kto w tak wielkim niedostatku dobrych nauczycieli obyczajności zaszczepia cnotę w duszach, kto powstrzymuje tych, którzy na oślep gonią za pieniędzmi i użyciem zmysłowym, i odwodzi od celu, a jeśli już nic lepszego nie zdziała, przynajmniej zatrzymuje ich w miejscu, ten i we własnym domu sprawuje urząd publiczny.
Nie przynosi więcej pożytku, kto jako sędzia do spraw obywatelskich i cudzoziemskich czy też jako pretor miejski ogłasza stronom sentencję wyroku ławnika, niż ten, kto tłumaczy innym, czym jest sprawiedliwość, czym pobożność, czym cierpliwość, czym waleczność, czym znajomość bogów oraz jak wielkim szczęściem jest czyste sumienie. Jeśli więc tyle czasu poświęcisz nauce, ile go poskąpisz zajęciom publicznym, to ani przez to nie zaniedbasz tych zajęć, ani nie sprzeniewierzysz się swemu zadaniu, ponieważ nie tylko ten jest dobrym wojownikiem, kto stoi w szyku bojowym i walczy w obronie skrzydła lewego albo prawego, ale i ten także, kto strzeże bram, trwa na placówce, mniej może niebezpiecznej, ale w każdym razie nie mniej pożytecznej, kto stoi nocą na warcie i sprawuje nadzór nad składem broni. I tego również funkcje, choć wolne od rozlewu krwi, należą do obowiązków żołnierskich.
Edward Hopper © |
Zaczniemy więc jedne budowle wznosić, drugie od posad burzyć, lądy przesuwać w głąb morza i rzekom mimo trudności i przeszkód terenu nadawać inny kierunek, i źle gospodarzyć czasem, który natura dała nam do właściwego wykorzystania. Jedni z nas używają czasu oszczędnie, drudzy marnotrawnie, inni tak go szczędzą i skąpią, że mogą zdać sprawę z każdej chwili jego zużycia, inni tak lekkomyślnie go trwonią, że nie pozostawią po sobie żadnego śladu, i to jest szczyt hańby. Często się zdarza, że zgrzybiały starzec nie znajduje żadnego innego dowodu prócz wieku na potwierdzenie swego długiego życia.
IV
— Mnie się zdaje, drogi Serenie, że Atenodor stosował się za bardzo do wymagań okoliczności czasu i że zbyt szybko daje znak do odwrotu. Ja również nie chciałbym przeczyć, że w pewnych wypadkach trzeba nakazać odwrót, spokojnym jednak i miarowym krokiem, tak aby ocalić sztandary wojsko i honor żołnierza. Większe uszanowanie, większe bezpieczeństwo mają zapewnione u wrogów swoich ci, którzy w uzbrojeniu przychodzą prowadzić z nimi układy. Sądzę, że i ludzie cnotliwi, i ci, którzy dopiero ćwiczą się w cnocie, powinni czynić to samo: Jeżeli los okaże swą przemoc i odejmie możliwości działania, niech od razu nie wycofują się z pola nie porzucają zbroi, nie uciekają w popłochu, szukając kryjówek, tak jakby w ogóle istniało jakieś schronienie na świecie, gdzie by ich los nie doścignął, ale niech tylko mniej poświęcają się działalności i z namysłem wybiorą sobie jakąś dziedzinę zajęcia, w której by społeczeństwu mogli być pożyteczni. Zamknięta przed nim kariera wojskowa? Niech się ubiega o urzędy cywilne. Musi żyć jako osoba prywatna? Niech zostanie obrońcą sądowym. Zmuszą go do milczenia? Niechaj niemą obecnością wspiera obywateli. Jest samo wystąpienie na forum dla niego niebezpieczne? Niech w domach prywatnych, na widowiskach, na ucztach zachowuje się jak prawy, serdeczny i wierny przyjaciel, jak przestrzegający umiarkowania biesiadnik. Utracił przywileje obywatela? Niech strzeże godności człowieka!
I dlatego ta rzecz nam dodaje otuchy, że nie zamknęliśmy się w granicach jednego państwa, ale rozszerzamy naszą wspólnotę na cały krąg ziemski i cały świat uznajemy za naszą ojczyznę w tym celu, abyśmy mogli przed cnotą otworzyć większe pole działania. Zamknięta stoi przed tobą droga do trybunału? Spychają ciebie z mównicy? Usuwają ze zgromadzenia narodu? Więc rozejrzyj się wkoło i zobacz, jak rozległe krainy rozpościerają się przed tobą i jak liczne narody je zamieszkują! Nigdy nie zamkną przed tobą tak wielkich przestrzeni, żeby jeszcze większych nie pozostawili otworem. Zastanów się jednak, czy przypadkiem sam nie jesteś przyczyną swego nieszczęścia.
Chcesz brać udział w rządzeniu państwem, owszem, ale tylko jako konsul, prytan, keryks lub suffet. To tak samo, jak gdybyś chciał również wojować, ale tylko w randze naczelnego dowódcy albo trybuna. Nawet gdy inni znajdą się w pierwszej linii bojowej, a ciebie los postawi w trzecim szeregu, i z tej pozycji walcz również! Radą, zachętą, przykładem, odwagą. Choćby nawet komu odcięto ręce, i on także znajdzie sposób, w jaki by wspierał swą stronę, stojąc na miejscu i głosem zachęty dopomagając. Podobną taktykę stosuj również i wtedy, kiedy cię losy strącą z pierwszego szczebla dostojeństw państwowych, stój mimo wszystko w miejscu i zachętą wspomagaj innych, a jeśli zatkną ci gardło, stój mimo wszystko nadal i wspieraj milczeniem!
I dlatego ta rzecz nam dodaje otuchy, że nie zamknęliśmy się w granicach jednego państwa, ale rozszerzamy naszą wspólnotę na cały krąg ziemski i cały świat uznajemy za naszą ojczyznę w tym celu, abyśmy mogli przed cnotą otworzyć większe pole działania. Zamknięta stoi przed tobą droga do trybunału? Spychają ciebie z mównicy? Usuwają ze zgromadzenia narodu? Więc rozejrzyj się wkoło i zobacz, jak rozległe krainy rozpościerają się przed tobą i jak liczne narody je zamieszkują! Nigdy nie zamkną przed tobą tak wielkich przestrzeni, żeby jeszcze większych nie pozostawili otworem. Zastanów się jednak, czy przypadkiem sam nie jesteś przyczyną swego nieszczęścia.
Chcesz brać udział w rządzeniu państwem, owszem, ale tylko jako konsul, prytan, keryks lub suffet. To tak samo, jak gdybyś chciał również wojować, ale tylko w randze naczelnego dowódcy albo trybuna. Nawet gdy inni znajdą się w pierwszej linii bojowej, a ciebie los postawi w trzecim szeregu, i z tej pozycji walcz również! Radą, zachętą, przykładem, odwagą. Choćby nawet komu odcięto ręce, i on także znajdzie sposób, w jaki by wspierał swą stronę, stojąc na miejscu i głosem zachęty dopomagając. Podobną taktykę stosuj również i wtedy, kiedy cię losy strącą z pierwszego szczebla dostojeństw państwowych, stój mimo wszystko w miejscu i zachętą wspomagaj innych, a jeśli zatkną ci gardło, stój mimo wszystko nadal i wspieraj milczeniem!
Edward Hopper © |
Nigdy wysiłek dobrego obywatela nie idzie na marne. Przynajmniej widzą go inni i słyszą! Wyrazem twarzy, skinieniem, milczącym uporem, a nawet samym chodem przynosi pożytek. Podobnie jak pewne zioła lecznicze, nawet jeśli ich się nie bierze do ust ani nie przykłada do ciała, samą wonią skutkują, tak samo i cnota nawet z ukrycia i z odległości promieniuje pożytkiem. Niezależnie od tego, czy ma pełną swobodę działania i korzysta z praw sobie należnych, czy każde jej poruszenie jest skrępowane i musi zwijać żagle, czy jest zdana na bezczynność i milczenie i zamknięta w ciasnych barierach, czy się znajduje w miejscu przestrzennym i wolnym, słowem — w każdym położeniu działa z pożytkiem.
Czy sądzisz, że mały jest pożytek z przykładu człowieka, który należycie zużywa czas wolny od zajęć? Najlepszym wyjściem jest — łączyć ze sobą działalność i bezczynność, ilekroć w życiu działalność natrafi na przeszkody bądź z woli losu, bądź wynikające ze stosunków panujących w kraju. Żadne położenie nie jest tak trudne, by przekreślało każdą możliwość szlachetnego działania.
Czy sądzisz, że mały jest pożytek z przykładu człowieka, który należycie zużywa czas wolny od zajęć? Najlepszym wyjściem jest — łączyć ze sobą działalność i bezczynność, ilekroć w życiu działalność natrafi na przeszkody bądź z woli losu, bądź wynikające ze stosunków panujących w kraju. Żadne położenie nie jest tak trudne, by przekreślało każdą możliwość szlachetnego działania.
V
Czy znajdziesz bardziej nieszczęsne miasto niż Ateny, kiedy je ciemiężyło trzydziestu tyranów? Tysiąc trzystu obywateli zamordowali, samych najlepszych spośród narodu, ale i to nie zaspokoiło, przeciwnie — jeszcze bardziej spotęgowało w nich okrucieństwo. W mieście, gdzie sądy sprawował Areopag, najsprawiedliwszy trybunał, gdzie obradował senat i naród, do senatu podobny, w tym mieście dzień w dzień zbierał się ponury zespół krwawych oprawców i owa złowieszcza Rada, jedynie w oczach siepaczów dostojna.
Czy mogło to miasto swobodnie odetchnąć pokojem, ono, które miało tak wielu tyranów, jak wielu z kolei ci mieli usłużnych pachołków? Ludziom nie mogła przyświecać żadna iskierka nadziei na odzyskanie wolności i nic nie zdawało się wskazywać na to, by dał się znaleźć jakiś skuteczny środek przeciw tak potężnej nawale złego. Bo i skąd to miasto uciemiężone mogło się zdobyć na tylu Harmodiuszów?
Ale po rynku krążył Sokrates i senatorów złamanych smutkiem pocieszał, obywateli o rzeczypospolitej rozpaczających podnosił na duchu, bogaczy strwożonych o własne majątki gromił za ich zbyt późną skruchę z powodu zgubnej chciwości, tym wreszcie, którzy chcieli go naśladować, wokół świecił przykładem i wpośród trzydziestu ciemięzców chodził jak człowiek wolny.
A jednak tego samego Sokratesa te same Ateny straciły w więzieniu. Wolność nie ścierpiała wolności człowieka, który się najspokojniej przeciwstawiał zgrai oprawców. Masz więc dowód, że nawet w uciemiężonym państwie mądry człowiek znajduje sposobność do wyróżnienia siebie, i przeciwnie, że w państwie kwitnącym i opływającym w dostatki sroży się okrucieństwo i zazdrość, i tysiące innych występków, choć nie posługują się bronią.
Czy mogło to miasto swobodnie odetchnąć pokojem, ono, które miało tak wielu tyranów, jak wielu z kolei ci mieli usłużnych pachołków? Ludziom nie mogła przyświecać żadna iskierka nadziei na odzyskanie wolności i nic nie zdawało się wskazywać na to, by dał się znaleźć jakiś skuteczny środek przeciw tak potężnej nawale złego. Bo i skąd to miasto uciemiężone mogło się zdobyć na tylu Harmodiuszów?
Ale po rynku krążył Sokrates i senatorów złamanych smutkiem pocieszał, obywateli o rzeczypospolitej rozpaczających podnosił na duchu, bogaczy strwożonych o własne majątki gromił za ich zbyt późną skruchę z powodu zgubnej chciwości, tym wreszcie, którzy chcieli go naśladować, wokół świecił przykładem i wpośród trzydziestu ciemięzców chodził jak człowiek wolny.
A jednak tego samego Sokratesa te same Ateny straciły w więzieniu. Wolność nie ścierpiała wolności człowieka, który się najspokojniej przeciwstawiał zgrai oprawców. Masz więc dowód, że nawet w uciemiężonym państwie mądry człowiek znajduje sposobność do wyróżnienia siebie, i przeciwnie, że w państwie kwitnącym i opływającym w dostatki sroży się okrucieństwo i zazdrość, i tysiące innych występków, choć nie posługują się bronią.
Edward Hopper © |
W zależności więc od tego, jaka jest sytuacja polityczna, w zależności od tego, na co nam pozwalają własne możliwości, będziemy natężać lub też osłabiać naszą działalność, a w każdym razie będziemy się ruszać, nie zaś gnuśnieć, spętani strachem. Ten jest naprawdę dzielnym człowiekiem, kto zewsząd otoczony niebezpieczeństwem, wśród szczęku łańcuchów i zbroi, swego męstwa ani w niczym nie zwątli, ani go nie ukryje. W kryciu się — nie ma ratunku! Jak mi się zdaje, to właśnie Kuriusz Dentatus miał powiedzieć, że woli być trupem niżeli żyć trupem. Ostatnią granicą nieszczęścia: wyjść z kręgu żyjących — przed śmiercią!
Lecz jeśli przyjdzie ci żyć w okresie zbyt trudnym i nie sprzyjającym działalności publicznej, o to się staraj, byś się tym więcej poświęcał naukom i tym lepiej korzystał z wolnego czasu, i jak w niebezpieczeństwie morskiej żeglugi w porę zawijaj do portu ani nie czekaj, aż w pewnych okolicznościach zajęcia cię zwolnią, ale sam od nich się zwolnij.
VI
Lecz jeśli przyjdzie ci żyć w okresie zbyt trudnym i nie sprzyjającym działalności publicznej, o to się staraj, byś się tym więcej poświęcał naukom i tym lepiej korzystał z wolnego czasu, i jak w niebezpieczeństwie morskiej żeglugi w porę zawijaj do portu ani nie czekaj, aż w pewnych okolicznościach zajęcia cię zwolnią, ale sam od nich się zwolnij.
VI
Najpierw jednak mamy przyjrzeć się sobie, następnie sprawom, do których się zabieramy, wreszcie ludziom, dla których albo też z którymi będziemy pracować. Przede wszystkim trzeba właściwie ocenić swe siły, ponieważ bardzo często myślimy, że potrafimy więcej, niż możemy wykonać. Jeden doznał porażki wskutek zbyt wielkiej ufności w swoją wymowę, drugi liczył na dochody z majątku większe, niż mógł je otrzymać, trzeci zbyt wytężoną pracą doprowadził wątłe ciało do ostatecznej ruiny. Niektórzy ze względu na nieśmiałość i bojaźń nie są zdatni do działalności publicznej, wymagającej nieustraszonej odwagi, niektórym krnąbrność zagradza drogę do pałacowej służby, niektórzy nie panują nad gniewem i pod wpływem najlżejszego rozdrażnienia wypowiadają nierozważne słowa, niektórzy nie potrafią swego ciętego dowcipu utrzymać na wodzy i nie wystrzegają się niebezpiecznych żartów: dla nich wszystkich pożyteczniejsza jest praca w domu niż na widowni publicznej. Dzika i nieposkromiona natura musi unikać bodźców wolności, która może stać się ich zgubą.
Trzeba z kolei należycie ocenić trudność zadań, do których się zabieramy, i porównać swe siły z dziełami, jakich chcemy dokonać. Zawsze bowiem powinno być więcej siły w działającym niż w dziele trudu. Ciężar niewspółmiernie wielki do siły z konieczności przygniecie dźwigającego. Z drugiej strony są pewne zadania nie tyle ważne, ile brzemienne w następstwa i sprawiające wiele kłopotu, i tych trzeba unikać, ponieważ pociągają za sobą liczne i coraz nowe zajęcia. Nie należy przystępować do dzieła, od którego nie ma wolnego odwrotu, a przeciwnie — do tego trzeba przykładać rękę, co albo możesz doprowadzić do skutku, albo przynajmniej mieć nadzieję, że doprowadzisz. Musisz zaniechać takich przedsięwzięć, które w toku wykopywania przybierają coraz szerszy zasięg i nie kończą się na tym, na czym postanowiłeś zakończyć.
VII
Trzeba z kolei należycie ocenić trudność zadań, do których się zabieramy, i porównać swe siły z dziełami, jakich chcemy dokonać. Zawsze bowiem powinno być więcej siły w działającym niż w dziele trudu. Ciężar niewspółmiernie wielki do siły z konieczności przygniecie dźwigającego. Z drugiej strony są pewne zadania nie tyle ważne, ile brzemienne w następstwa i sprawiające wiele kłopotu, i tych trzeba unikać, ponieważ pociągają za sobą liczne i coraz nowe zajęcia. Nie należy przystępować do dzieła, od którego nie ma wolnego odwrotu, a przeciwnie — do tego trzeba przykładać rękę, co albo możesz doprowadzić do skutku, albo przynajmniej mieć nadzieję, że doprowadzisz. Musisz zaniechać takich przedsięwzięć, które w toku wykopywania przybierają coraz szerszy zasięg i nie kończą się na tym, na czym postanowiłeś zakończyć.
Edward Hopper © |
VII
Winniśmy szczególnie dokonać wyboru ludzi, czy mianowicie godni są tego, byśmy im poświęcili część swego życia, oraz czy strata naszego czasu znajdzie w nich co najmniej zrozumienie. Są bowiem i tacy, którzy nasze przysługi uznają za wyświadczone nam dobrodziejstwa. Atenoder powiedział, że nie pójdzie nawet na obiad do kogoś, kto za taką uprzejmość nie będzie się poczuwał do żadnej względem niego wdzięczności. Jak myślę, rozumiesz, że tym mniej byłby poszedł do takich, którzy właśnie obiadem odpłacają się swym przyjaciołom za wyświadczone przysługi, którzy każdą potrawę uważają za nowy dowód iście królewskiej hojności, po prostu jakby miary zachować nie mogli w świadczeniu innym honorów! Zabierz jednak świadków i gapiów, a straci dla nich urok biesiada przy drzwiach zamkniętych.
Musisz się zastanowić, do czego bardziej nadaje się twoja natura: do działalności publicznej na forum czy do pracy naukowej i do teoretycznych rozważań w zaciszu domowym, i do tego winieneś dążyć, do czego cię wiedzie wrodzona siła uzdolnień. Isokrates siłą wyprowadził z sądu Efora, ponieważ doszedł do wniosku, że więcej on przyniesie pożytku pisząc dzieła historyczne. Wrodzone bowiem zdolności, którym siłą się sprzeciwiamy, nie spełniają nadziei i daremny jest każdy wysiłek podejmowany na przekór naturze.
Nic jednak nie sprawia tak wielkiej radości, jak przyjaźń serdeczna i wierna. Wielkie to dobro, jeśli zjednasz sobie serca ludzi, którym śmiało i bez obawy możesz powierzyć najskrytsze tajemnice i mniej będziesz się lękał, że oni wiedzą o twoich sekretach, niż że ty sam wiesz o nich; których mowa łagodzi troski; których rada ułatwia powzięcie decyzji; których wesołość rozprasza w nas smutki; których sam widok już nas napełnia radością! Rzecz jasna, wybierzemy sobie takich przyjaciół, którzy, o ile to jest możliwe, są wolni od przywar. Przywary bowiem niepostrzeżenie się szerzą i przerzucają na otoczenie najbliższe, i zakażają przez samo zetknięcie.
Jak więc w czasie morowego powietrza trzeba się mieć na baczności, żeby nie przebywać w pobliżu osób, dotkniętych zarazą i trawionych chorobą, bo inaczej nabawimy się sami choroby i zarazimy samym oddechem, podobnie w doborze charakterów dołóżmy starań, abyśmy sobie wyszukali przyjaciół jak najmniej skażonych. Początkiem choroby jest zetknięcie zdrowego z chorym. I wcale nie tę zasadę chcę ci zalecić, abyś tylko do mędrca się garnął i tylko z nim się przyjaźnił. Gdzie bowiem naprędce znajdziesz takiego, którego przez tyle wieków daremnie szukamy? Najmniej zły — najlepszy!
Z trudnością mógłbyś dokonać szczęśliwszego wyboru, nawet gdybyś dobrych przyjaciół szukał wśród samych Platonów i Ksenofontów, i znakomitego pokolenia miłośników Sokratesowej nauki albo gdybyś mógł żyć w czasach Katona, które wydały wielu godnych tego, by się urodzić w epoce Katona (ale zarazem wydały i mnóstwo łotrów, najgorszych z wszystkich, jacy kiedykolwiek żyli na świecie, i sprawców najpotworniejszych zbrodni, a wielka ilość tak jednych, jak drugich była potrzebna do tego, aby zajaśniała cnota Katona: musiał mieć zarówno dobrych, u których by się cieszył uznaniem, jak i złych, na których by wypróbował swą siłę). Obecnie jednak, w takim niedostatku ludzi prawych, z mniejszą surowością należałoby dokonywać wyboru. W szczególności trzeba się wystrzegać ludzi ponurych i smutnych, takich, którym każda rzecz daje powód do narzekania. Nawet jeśli ktoś z nich jest wierny i darzy nas życzliwością, niemniej jednak wrogiem naszego spokoju jest przyjaciel wiecznie zgnębiony i narzekający na wszystko.
Musisz się zastanowić, do czego bardziej nadaje się twoja natura: do działalności publicznej na forum czy do pracy naukowej i do teoretycznych rozważań w zaciszu domowym, i do tego winieneś dążyć, do czego cię wiedzie wrodzona siła uzdolnień. Isokrates siłą wyprowadził z sądu Efora, ponieważ doszedł do wniosku, że więcej on przyniesie pożytku pisząc dzieła historyczne. Wrodzone bowiem zdolności, którym siłą się sprzeciwiamy, nie spełniają nadziei i daremny jest każdy wysiłek podejmowany na przekór naturze.
Nic jednak nie sprawia tak wielkiej radości, jak przyjaźń serdeczna i wierna. Wielkie to dobro, jeśli zjednasz sobie serca ludzi, którym śmiało i bez obawy możesz powierzyć najskrytsze tajemnice i mniej będziesz się lękał, że oni wiedzą o twoich sekretach, niż że ty sam wiesz o nich; których mowa łagodzi troski; których rada ułatwia powzięcie decyzji; których wesołość rozprasza w nas smutki; których sam widok już nas napełnia radością! Rzecz jasna, wybierzemy sobie takich przyjaciół, którzy, o ile to jest możliwe, są wolni od przywar. Przywary bowiem niepostrzeżenie się szerzą i przerzucają na otoczenie najbliższe, i zakażają przez samo zetknięcie.
Jak więc w czasie morowego powietrza trzeba się mieć na baczności, żeby nie przebywać w pobliżu osób, dotkniętych zarazą i trawionych chorobą, bo inaczej nabawimy się sami choroby i zarazimy samym oddechem, podobnie w doborze charakterów dołóżmy starań, abyśmy sobie wyszukali przyjaciół jak najmniej skażonych. Początkiem choroby jest zetknięcie zdrowego z chorym. I wcale nie tę zasadę chcę ci zalecić, abyś tylko do mędrca się garnął i tylko z nim się przyjaźnił. Gdzie bowiem naprędce znajdziesz takiego, którego przez tyle wieków daremnie szukamy? Najmniej zły — najlepszy!
Z trudnością mógłbyś dokonać szczęśliwszego wyboru, nawet gdybyś dobrych przyjaciół szukał wśród samych Platonów i Ksenofontów, i znakomitego pokolenia miłośników Sokratesowej nauki albo gdybyś mógł żyć w czasach Katona, które wydały wielu godnych tego, by się urodzić w epoce Katona (ale zarazem wydały i mnóstwo łotrów, najgorszych z wszystkich, jacy kiedykolwiek żyli na świecie, i sprawców najpotworniejszych zbrodni, a wielka ilość tak jednych, jak drugich była potrzebna do tego, aby zajaśniała cnota Katona: musiał mieć zarówno dobrych, u których by się cieszył uznaniem, jak i złych, na których by wypróbował swą siłę). Obecnie jednak, w takim niedostatku ludzi prawych, z mniejszą surowością należałoby dokonywać wyboru. W szczególności trzeba się wystrzegać ludzi ponurych i smutnych, takich, którym każda rzecz daje powód do narzekania. Nawet jeśli ktoś z nich jest wierny i darzy nas życzliwością, niemniej jednak wrogiem naszego spokoju jest przyjaciel wiecznie zgnębiony i narzekający na wszystko.
Edward Hopper © |
VIII
Wznieś oczy wysoko do nieba, a ujrzysz tam nagich bogów, którzy wszystko rozdają, niczego nie zachowują dla siebie. Za kogo — za nędzarza czy raczej za podobnego do nieśmiertelnych bogów — uważasz takiego człowieka, który się pozbył wszystkich dóbr, zależnych od losu? Może za szczęśliwszego uznajesz Demetriusza, wyzwoleńca Pompejusza, który samego Pompejusza śmiał przyćmić bogactwem? Dzień w dzień składano mu raport z ilości niewolników, podobnie jak naczelnemu wodzowi — z liczebności armii. A przecież już dwóch podrzędnych niewolników i małą izbę powinien uważać za wystarczające dla siebie bogactwo.
Diogenes miał tylko jednego niewolnika, ale i ten mu uciekł. I kiedy mu wskazano miejsce jego ukrycia, nawet nie uznał za rzecz wartą fatygi, aby go ściągnąć z powrotem. „Cóż by to dopiero była za hańba — powiedział — gdyby taki Manes mógł żyć bez Diogenesa, a Diogenes nie mógł żyć bez Manesa!" Wydaje mi się, że znaczy to tyle samo, jak gdyby powiedział: „Sprawuj więc swe rządy, Fortuno, tylko, jeśli chodzi o Diogenesa, do niczego nie masz już prawa! Zbiegł ode mnie niewolnik? Nic podobnego! To ja właśnie uciekłem od niewolnika i stałem się wolny".
Niewolnicy żądają odzieży i wiktu, i tyle żołądków żarłocznych stworzeń trzeba napełnić, trzeba kupować odzież, trzeba pilnować rąk najbardziej drapieżnych, trzeba korzystać z usług istot, które płaczą i rzucają przekleństwa. O ile szczęśliwszy jest ten, kto nic nikomu nie winien prócz siebie, któremu może wszystkiego odmówić! Ale ponieważ brak nam takiej niezłomnej siły, musimy przynajmniej ograniczać stan posiadania, abyśmy mniej byli narażeni na groty losu. Sprawniejsze w boju jest ciało średnich rozmiarów, które da się osłonić własnym rynsztunkiem, niż ciało wielkie, które nie mieści się w zbroi i ze wszech stron przez swą wielkość jest wystawione na ciosy. Najlepsza miara bogactwa jest taka, która ani nie graniczy z ubóstwem, ani nie jest od ubóstwa daleka.
IX
Przejdźmy z kolei do bogactw, jako do najobfitszego źródła ludzkich niedoli. Jeśli wszystkie nieszczęścia i utrapienia, jak śmierć, choroby, lęki, pragnienia, cierpienia i trudy, położysz na jednej szali, na drugiej te wszystkie nieszczęścia, które nam sprawiają pieniądze, wtedy ta druga szala stanowczo przeważy. I dlatego warto się zastanowić, o ile lżejszą przykrością jest nie posiadać niżeli utracić, a wtedy pojmiemy, że w ubóstwie o tyle mniej jest powodów do zmartwień, o ile mniej jest możliwości do straty. Mylisz się, jeżeli myślisz, że bogacze znoszą straty z większym spokojem. Ból rany jednakowo dolega ciałom wielkim jak małym.
Znakomicie powiedział Bion, że wyrywanie włosów jest równie bolesne dla wyłysiałych, jak i dla włosami zarosłych czaszek. Wiedz, że to samo znajduje zastosowanie również do biednych i do bogatych. Udręka ich równa: do jednych i drugich z równą siłą przywarł pieniądz i nie da się oderwać bez bólu. Łatwiejszą jednak, jak już powiedziałem, i lżejszą do zniesienia jest rzeczą — nie nabywać niż tracić, i dlatego możesz zobaczyć, że więcej radości mają ci, do których nigdy nie uśmiechnęło się szczęście, niż ci, których opuściło. Rozumiał to dobrze Diogenes, człowiek wielkiego serca, i tak się urządził, by mu nikt nie mógł zabrać niczego. Możesz ten stan nazwać niedostatkiem, ubóstwem, nędzą, określać tego rodzaju bezpieczeństwo, jakim ci się podoba poniżającym imieniem, ja zaś uznam, i owszem, Diogenesa za człowieka nieszczęśliwego, o ile mi znajdziesz kogoś innego, kto by niczego, jak on, nie mógł utracić.
I albo się mylę, albo dostojeństwo królewskie polega właśnie na tym, aby w otoczeniu grabieżców, szalbierzy, łotrów i zbójców — być jednym jedynym człowiekiem, któremu nie można wyrządzić krzywdy. Jeżeli ktoś wątpi w szczęście Diogenesa, również dobrze może wątpić w błogosławiony stan nieśmiertelnych bogów, czy przypadkiem nie żyją nie dość szczęśliwie, dlatego że nie mają ani rozległych włości, ani ogrodów, ani posiadłości wiejskich, które przez pracę najmitów rolnych — kwitną bogactwem, ani wreszcie nie uprawiają nieludzkiej lichwy na rynku. Nie wstyd ci, kimkolwiek jesteś, że z podziwem patrzysz na bogactwa?
Znakomicie powiedział Bion, że wyrywanie włosów jest równie bolesne dla wyłysiałych, jak i dla włosami zarosłych czaszek. Wiedz, że to samo znajduje zastosowanie również do biednych i do bogatych. Udręka ich równa: do jednych i drugich z równą siłą przywarł pieniądz i nie da się oderwać bez bólu. Łatwiejszą jednak, jak już powiedziałem, i lżejszą do zniesienia jest rzeczą — nie nabywać niż tracić, i dlatego możesz zobaczyć, że więcej radości mają ci, do których nigdy nie uśmiechnęło się szczęście, niż ci, których opuściło. Rozumiał to dobrze Diogenes, człowiek wielkiego serca, i tak się urządził, by mu nikt nie mógł zabrać niczego. Możesz ten stan nazwać niedostatkiem, ubóstwem, nędzą, określać tego rodzaju bezpieczeństwo, jakim ci się podoba poniżającym imieniem, ja zaś uznam, i owszem, Diogenesa za człowieka nieszczęśliwego, o ile mi znajdziesz kogoś innego, kto by niczego, jak on, nie mógł utracić.
I albo się mylę, albo dostojeństwo królewskie polega właśnie na tym, aby w otoczeniu grabieżców, szalbierzy, łotrów i zbójców — być jednym jedynym człowiekiem, któremu nie można wyrządzić krzywdy. Jeżeli ktoś wątpi w szczęście Diogenesa, również dobrze może wątpić w błogosławiony stan nieśmiertelnych bogów, czy przypadkiem nie żyją nie dość szczęśliwie, dlatego że nie mają ani rozległych włości, ani ogrodów, ani posiadłości wiejskich, które przez pracę najmitów rolnych — kwitną bogactwem, ani wreszcie nie uprawiają nieludzkiej lichwy na rynku. Nie wstyd ci, kimkolwiek jesteś, że z podziwem patrzysz na bogactwa?
Wznieś oczy wysoko do nieba, a ujrzysz tam nagich bogów, którzy wszystko rozdają, niczego nie zachowują dla siebie. Za kogo — za nędzarza czy raczej za podobnego do nieśmiertelnych bogów — uważasz takiego człowieka, który się pozbył wszystkich dóbr, zależnych od losu? Może za szczęśliwszego uznajesz Demetriusza, wyzwoleńca Pompejusza, który samego Pompejusza śmiał przyćmić bogactwem? Dzień w dzień składano mu raport z ilości niewolników, podobnie jak naczelnemu wodzowi — z liczebności armii. A przecież już dwóch podrzędnych niewolników i małą izbę powinien uważać za wystarczające dla siebie bogactwo.
Diogenes miał tylko jednego niewolnika, ale i ten mu uciekł. I kiedy mu wskazano miejsce jego ukrycia, nawet nie uznał za rzecz wartą fatygi, aby go ściągnąć z powrotem. „Cóż by to dopiero była za hańba — powiedział — gdyby taki Manes mógł żyć bez Diogenesa, a Diogenes nie mógł żyć bez Manesa!" Wydaje mi się, że znaczy to tyle samo, jak gdyby powiedział: „Sprawuj więc swe rządy, Fortuno, tylko, jeśli chodzi o Diogenesa, do niczego nie masz już prawa! Zbiegł ode mnie niewolnik? Nic podobnego! To ja właśnie uciekłem od niewolnika i stałem się wolny".
Edward Hopper © |
IX
Ta jednak miara da nam dopiero wtedy zadowolenie, kiedy nabierzemy zamiłowania do oszczędności, bez której żadne bogactwa nie są ani wystarczające, ani zbyt wielkie. Tym bardziej że takie lekarstwo ma każdy pod ręką i że nawet samo ubóstwo może się przekształcić w bogactwo przez oszczędność i ograniczanie potrzeb. Przyzwyczajmy się odrzucać od nas wystawność i używajmy rzeczy według potrzeby, nie dla ozdoby. Trzeba głód zaspokajać pokarmem, pragnienie — napojem, chęć użycia — utrzymać w granicach konieczności. Nauczmy się chodzić na własnych nogach, ubiór i pokarm stosować nie do nakazów mody, ale do normy, jaką nam zalecają zwyczaje przodków.
Nauczmy się przestrzegać umiarkowania w rozkoszach oraz poskramiać żądzę użycia i pragnienie czczej chwały, uśmierzać gniew, szanować ubóstwo, ćwiczyć się w przestawaniu na małym, choć wielu się wstydzi takiej prostoty. Nauczmy się zaspokajać naturalne potrzeby niewielkim kosztem, płoche i wybujałe nadzieje i umysł, wyrywający się do przyszłości, trzymać jak na uwięzi i tak postępować, abyśmy zdobywali bogactwa własną pracą raczej, niż je otrzymywali z rąk losu.
Nikt nie jest w stanie oprzeć się potężnym odmianom i przeciwnościom losu, tak aby często nie miotały nim burze, jeśli na szerokim morzu rozwija żagle. Należy się chronić w ciasnej przystani, by groty losu padały w próżnię. Tu leży przyczyna, dla której wygnania i mniejsze porażki nierzadko stały się ocaleniem, a lekkie niepowodzenia zapobiegły ciężkim nieszczęściom i klęskom. Jeśli więc ktoś słucha przestróg z lekceważeniem i nie daje się uleczyć łagodniejszymi środkami, trzeba przyjść mu z pomocą przez zastosowanie surowszych środków, jak nędza, niesława, utrata mienia. Jedno nieszczęście przeciwstawiajmy drugiemu! Przywykajmy do biesiad bez tłumu widzów i gości. Przywykajmy do mniejszej ilości niewolników; do odzieży, która niech służy do tego celu, dla którego została wynaleziona; do ciaśniejszych pomieszczeń w domach. Nie tylko w wyścigach i zawodach cyrkowych, lecz także i na arenie codziennego życia trzeba dokonywać krótszych okrążeń.
Nauczmy się przestrzegać umiarkowania w rozkoszach oraz poskramiać żądzę użycia i pragnienie czczej chwały, uśmierzać gniew, szanować ubóstwo, ćwiczyć się w przestawaniu na małym, choć wielu się wstydzi takiej prostoty. Nauczmy się zaspokajać naturalne potrzeby niewielkim kosztem, płoche i wybujałe nadzieje i umysł, wyrywający się do przyszłości, trzymać jak na uwięzi i tak postępować, abyśmy zdobywali bogactwa własną pracą raczej, niż je otrzymywali z rąk losu.
Nikt nie jest w stanie oprzeć się potężnym odmianom i przeciwnościom losu, tak aby często nie miotały nim burze, jeśli na szerokim morzu rozwija żagle. Należy się chronić w ciasnej przystani, by groty losu padały w próżnię. Tu leży przyczyna, dla której wygnania i mniejsze porażki nierzadko stały się ocaleniem, a lekkie niepowodzenia zapobiegły ciężkim nieszczęściom i klęskom. Jeśli więc ktoś słucha przestróg z lekceważeniem i nie daje się uleczyć łagodniejszymi środkami, trzeba przyjść mu z pomocą przez zastosowanie surowszych środków, jak nędza, niesława, utrata mienia. Jedno nieszczęście przeciwstawiajmy drugiemu! Przywykajmy do biesiad bez tłumu widzów i gości. Przywykajmy do mniejszej ilości niewolników; do odzieży, która niech służy do tego celu, dla którego została wynaleziona; do ciaśniejszych pomieszczeń w domach. Nie tylko w wyścigach i zawodach cyrkowych, lecz także i na arenie codziennego życia trzeba dokonywać krótszych okrążeń.
Edward Hopper © |
Najszlachetniejsze wydatki są te, które przeznaczamy na cele naukowe, ale i one tak długo mają uzasadnienie, jak długo nie przekraczają miary. Po co naprawdę gromadzić mnóstwo książek i tworzyć księgozbiory, których właściciel przez całe życie nie przeczyta rejestru? Obfitość lektury umysł czytającego przeciąża, nie kształci; dlatego odniesiesz większy pożytek, jeżeli z uwagą przeczytasz kilku autorów, niż jeśli się będziesz błąkać wśród wielu. Czterdzieści tysięcy zwojów spłonęło w Aleksandrii. Niejeden chwalił tę bibliotekę jako najwspanialszy pomnik królewskich dostatków, jak to uczynił na przykład Liwiusz, który powiada, że była znakomitym dziełem królewskiego wykwintu i troski.
Nie był to jednak żaden wykwint i żadna troska, ale po prostu rozpustna żądza nauki, właściwie nie żadnej nauki, ponieważ nie dla nauki zgromadzili te księgi królowie, ale na pokaz, podobnie jak i u nas dla wielu nie wykształconych elementarnie są książki nie narzędziem nauki, ale ozdobą sali jadalnej. Gromadźmy więc tyle książek, ile potrzeba, żadnej na pokaz. — Ale — odpowiesz — wydatki na książki służą bardziej szlachetnemu celowi niż na wazy korynckie i na obrazy.
— Ja jednak myślę, że gdzie nadmiar, tam wszędzie i wykroczenie. Z jakiego powodu masz być bardziej wyrozumiały dla jednego, który chciwie kupuje szafy na książki z cedru i kości słoniowej, niż dla drugiego, który nie mniej chciwie nabywa komplety książek nieznanych, nierzadko nikczemnych autorów i wśród tylu tysięcy tomów ziewa z nudy, a najbardziej podoba mu się w książkach oprawa i tytuł?
Nawet w domach notorycznych nieuków i próżniaków zobaczysz zatem skompletowane dzieła krasomówcze i historyczne i sięgające aż do sufitu regały. Dziś bowiem taki panuje zwyczaj, że prócz łaźni i cieplic księgozbiór stał się konieczną ozdobą każdego szanującego się domu. I byłbym rad z serca wybaczyć tę manierę, gdyby przynajmniej pochodziła z nadmiernej żądzy nauki, ale dzisiaj te wyszukane dzieła dostojnych geniuszów wraz z ich obrazami kupują z próżności, by zdobić nimi ściany domu.
Nie był to jednak żaden wykwint i żadna troska, ale po prostu rozpustna żądza nauki, właściwie nie żadnej nauki, ponieważ nie dla nauki zgromadzili te księgi królowie, ale na pokaz, podobnie jak i u nas dla wielu nie wykształconych elementarnie są książki nie narzędziem nauki, ale ozdobą sali jadalnej. Gromadźmy więc tyle książek, ile potrzeba, żadnej na pokaz. — Ale — odpowiesz — wydatki na książki służą bardziej szlachetnemu celowi niż na wazy korynckie i na obrazy.
— Ja jednak myślę, że gdzie nadmiar, tam wszędzie i wykroczenie. Z jakiego powodu masz być bardziej wyrozumiały dla jednego, który chciwie kupuje szafy na książki z cedru i kości słoniowej, niż dla drugiego, który nie mniej chciwie nabywa komplety książek nieznanych, nierzadko nikczemnych autorów i wśród tylu tysięcy tomów ziewa z nudy, a najbardziej podoba mu się w książkach oprawa i tytuł?
Nawet w domach notorycznych nieuków i próżniaków zobaczysz zatem skompletowane dzieła krasomówcze i historyczne i sięgające aż do sufitu regały. Dziś bowiem taki panuje zwyczaj, że prócz łaźni i cieplic księgozbiór stał się konieczną ozdobą każdego szanującego się domu. I byłbym rad z serca wybaczyć tę manierę, gdyby przynajmniej pochodziła z nadmiernej żądzy nauki, ale dzisiaj te wyszukane dzieła dostojnych geniuszów wraz z ich obrazami kupują z próżności, by zdobić nimi ściany domu.
Komentarze
Prześlij komentarz