Gwiazdozbiór Byka: Co ma ze sobą wspólnego Hermes Trismegistos, Madonna Lactans, Ród Borgia oraz Unia Europejska?




Na kolejną konstelację gwiezdną z cyklu "Mitów..", wybrałam nie bez powodu gwiazdozbiór Byka (po łac. zwany Taurus, Tauri, czy w skrócie "Tau"). Istnieje wiele wątków pobocznych, które zlewają się ze sobą w tym roju ponad stu gwiazd, widocznych gołym okiem na niebie północnym, od jesieni do wiosny (słońce przemieszcza się na jego tle pomiędzy połową maja a 21 czerwca). Konstelację Byka znajdziemy przedłużając linię łączącą gwiazdozbiory Kasjopei i Perseusza. Mnie jednak zainteresowały w szczególności dwie wyrwane z licznych lektur wątki (jeden pochodzi z mitów, inny z kolei odnalazłam całkiem przypadkiem na kartach książki Andrzeja Niwińskiego: "Bóstwa, kulty i rytuały Starożytnego Egiptu"). Cała reszta to zbiór powiązanych z tym gwiazdozbiorem, jego symbolami ciekawostek naukowych, które jakże po swojemu, postaram się ubrać w zgrabną - taką mam przynajmniej nadzieję - opowieść.

Jest zbyt wiele mitologii na świecie, legend, podań, do których można by się odwołać w poszukiwaniu zwierzęcego przedstawienia bogów, począwszy od Indii: krowa jest jedną z siedmiu matek pra-człowieka, jak głoszą Wedy, kończąc na mitologii greckiej, gdzie krowiooka (wolooka) Hera, karmicielka, użyczyła w pośredni sposób nazwy dla naszej galaktyki. A zatem żeby nadto się nie rozwodzić a trzymać wyłącznie tego wątku, który mnie zaintrygował, pozwoliłam sobie wybrać za punkt odniesienia - na początek - mitologię egipską, tym razem (choć i o greckiej oraz słowiańskiej, będzie jeszcze mowa).

"Procession of the Apis Bull" (Procesja boga-byka Apisa) by Frederick Bridgman (źródło)

Zanim w Grecji zrodził się mit o Minotaurze więzionym w lochach labiryntu na Krecie, w Starożytnym Egipcie od dawna wiązano świętego byka z bogiem Apisem, którego grecka wymowa imienia, brzmiała -- Hapi. Był to, wbrew obiegowym powiązaniom byka z żywiołem ziemi, bóg Nilu (a więc wody), kontrolujący jego życiodajne wylewy. Do dzisiaj jednak, zarówno przez chrześcijańskich teologów, jak i zwolenników ezoteryki, byk jest ucieleśnieniem siły i męstwa, tak że znajduje się zarazem na ikonografii NT (Ew. Łukasz, przedstawiany jako wół) czy na kartach tarota. Ponoć został zrodzony z promienia słonecznego. Uważany był za wcielenia Ptaha, później Ozyrysa, przez co został bóstwem podziemnym kojarzonym z minerałami i klejnotami a przez Greków utożsamiany był z Hadesem, później zaś przez Rzymian z Plutonem. Egipscy kapłani odnajdywali kolejne inkarnacje boga w ciele byka, przy pomocy niemal 30 specyficznych znamion, z których najważniejsze było: biała, trójkątna plama na czole. Kiedy zaś obwieszonemu złotem i klejnotami zwierzęciu się zdechło, mumifikowano jego szczątki, jeśli zaś był stary (co widać na obrazie powyżej) topiono go w Serapeum (w specjalnych komorach grobowych) i rozpoczynano poszukiwania następnego wcielenia. Jakie to szczęście, że buddyści nie szukają nowych wcieleń Buddy w ten sam sposób, prawda?

Apis był symbolem żywotnych i prokreacyjnych sił króla egipskiego. Ten szczegół pojawia się w całej Europie aż po najdalsze jej kresy. Egipcjanie wierzyli, iż ów "święty byk" jest naczyniem dla wyroczni, stąd też miał przydzielonych proroków, tak jak np. grecki python i wieszczące Pytie. W dawnych czasach kapłanki Bogini Ziemi piły krew byka, zwierzęcia poświęconego Najwyższej, jako "soki Ziemi", które to dla wszystkich poza nimi, były śmiertelnie trujące. Ale sięgając także do Tory (ST) znajdujemy w Księdze Wyjścia wyraźne wzmianki o czczi jaką darzono krew byka, którą nie tylko święcono całe plemię (Naród Wybrany), lecz która także przyczyniła się do ich ocalenia, kiedy przez Egipt (rzekomo) przeszedł Anioł Śmierci, zabierając wszystkich pierworodnych (patrz np. Księga Wyjścia, 24. 8).

Gdy w Egipcie zapanował ród Ptolemeuszów, kult boga Apisa doznał przobrażenia. Tak narodził się kult boga Serapisa. W tej nowej postaci, Serapis ucieleśniał sykretyczne wierzenia hellenistycznego Egiptu, dla których łączenie w jedno swoich i cudzych bogów, nie było niczym zdrożnym. Zabawne, że chociaż wszystkie obecne monoteizmy opierają się w 99% na pogańskich przekazach je poprzedzających, zagorzale bronią tezy, iż synkretyzm jest im nie tylko obcy, ale i obrzydliwy. Tak zupełnie na marginesie, czy wiecie skąd - tak naprawdę - wziął się sakrament spowiedzi w katolicyzmie? Jako iż chrześcijaństwo ugruntowało się na upadłym Cesarstwie Rzymskim, nie dziwi, iż także z tego zaplecza mitologicznego zapożyczyło moc symboli oraz rytuałów. Tak np. powszechne onegdaj w Rzymie dziewicze kapłanki bogini Westy, gr. Hestii (tzw. Westalki), poza rzecz jasna podtrzymywaniem świętego ognia, zajmowały się także pośredniczeniem pomiędzy śmiertelnikami a Boginią, co też często odbywało się w ten sposób, iż petenci zwierzali się im z problemów, przewinień, obdarzając zakon Westalek (tak to ujmę) darowizną (czyż nie kojarzy się to aby z odpustem?), one zaś w ich imieniu wznosiły modły do swej Pani, by po skończonych modłach zapewnić grzesznika, iż jego winy zostały wybaczone a prośby zostaną wysłuchane. Inaczej mówiąc, były one, jak kiedyś dawno wyczytałam z ust przesławnego, polskiego poety C.K. Norwida -- spowiedniczkami i to dzięki Nim właśnie, kościół powszechny szczyci się tym niespotykanym w innych kulturach -- rytuałem. Fakt iż mogą kapłani dzięki temu mieszać ludziom w głowach i wywiadywać się dla władzy świeckiej jakie są nastroje w narodzie, wydaje się nie mniej ważny jak sądzę. ;)-

Jeszcze w IV w. n.e. utożsamiany z bogiem podziemi Hadesem/Plutonem, czy wręcz Cerberem, strażnikiem świata podziemnego, bóg Serapis, mógł liczyć na wsparcie wiernych mu wyznawców. Kiedy w tym czasie Chrześcijanie usiłowali zniszczyć największą jego świątynię w Aleksandrii, wybuchły tak wielkie zamieszki, iż patriarchowie młodego Kościoła, wycofali się niepyszni. Musicie jednak zrozumieć, w jakim sensie kult Serapisa był powiązany z tą podziemną wykładnią. Nie był to wszak bóg ciemności, śmierci, etc. Wręcz przeciwnie. Jako symbol witalności, płodności, miał on liczne świątynie, w których raz do roku, urządzano orgiastyczne święta, w których to brały udział upojone afrodyzjakami, winem oraz krwią byka, kapłanki. Z takich to "zabaw" niejednokrotnie rodził się przyszły następca tronu jakiegoś królestwa, wg. Józefa Flawiusza, sama Maria Magdalena miała być rzekomo kapłanką tego kultu. O innych, bardziej dosadnych tłumaczeniach, nie będę pisać, z racji tego, że nie jest moją intencją obrażać uczucia religijne, nawet jeśli wiem, iż opierają się one na kłamliwej, powykręcanej przez czas i facetów w czerni gustujących w dzieciach a nie kobietach, wykładni. Nadmienię za to, że nie bez powodu wspomniałam o "promienistym, świetlnym" pochodzeniu boga Apisa. Wszak w mitach z basenu Morza Śródziemnego, Apis jak i późniejszy Serapis, wiązany był także z bogiem Heliosem. To ważna wskazówka, którą proszę zachować w pamięci, pozwoli bowiem zrozumieć, skąd tak wiele w dzisiejszym chrześcijaństwie symboli staroegipskich.

Gaja (gr. Γαῖα – "Ziemia"), pelazgijska Bogini Matka wszelkiego stworzenia, matka bogów i ludzi; karmiąca i bawiąca swe dzieci...
Dziewicza Bogini Artemida z Efezu, Diana (jej świątynia w dzisiejszej Turcji, była jednym z Siedmiu Cudów Świata, Herodota)
Po lewej str. - Izyda karmiąca piersią swego syna Horusa; po prawej - Maryja z Dzieciątkiem Jezus

Powyższe zdjęcia są wprowadzeniem dla zrozumienia skąd wzięła się w nieznającej staroegipskiej mitologii, średniowiecznej Europie - Madonna Lactans, czyli Matka Karmiąca, cały ów rozbudowany i po dziś dzień stawiany na piedestale jako wzór wszelkich matczynych cnót, wizerunek Matki Bożej, do której osobiście, nic nie mam. Powiem nawet więcej, gdyby tylko odrzucić wszystkie te patriarchalne bzdety z Bliskiego Wschodu, pt. bóg z penisem, jego wierne pieski - kapłani miłujący bardziej siusiaki małych chłopców aniżeli czujący trwogę przed rzekomo jedynym słusznym bogiem Jehu (Jehowa/Jahwe), który sam przecież im przekazał (w ST), co sądzi o pederastii, pedofilii, etc, gdyby wreszcie oczyścić nasz świat z przekonania, że jedna płeć jest ponad drugą a wrócić raczej do tych dawnych, skoncentrowanych na harmonii przeciwieństw wzorców, wówczas co jak co, taka Maryja (zarazem dziewica jak i matka), przestałaby świecić oczami, podpierać mury, wyłącznie jako służka. Według mnie kult maryjny jest reminescencją dawnych, matriarchalnych wierzeń. Świadczy także - dobitnie - o tym, iż kapłani też to wiedzą i tego się boją, gdyż wszystkie sanktuaria ku Jej czci, stoją na wcześniejszych, pogańskich, ośrodkach kultu Bogini Matki. Weźmy np. taką Jasną Górę. Zanim schrystianizowano te tereny, mieścił się tam święty zdrój Bogini Mokosz, bogini związanej z płodnością, żywiołem wody, darem życia, opiekunką wszelkich żywych stworzeń, strażniczką życia, która rodzi je ze śmierci...

A skoro już jesteśmy przy śmierci, należy teraz wyjaśnić skąd i dlaczego to dziwne powiązanie "Matki Karmiącej" z symbolem śmierci, przejścia. Praktyki religijne powiązane z bogiem Serapisem bezpośrednio odnosiły się do bogini Izydy oraz jej brata/męża - Ozyrysa a co za tym idzie, do "boskiego cielęcia" - Horusa. Kiedy nastał czas dominacji rzymskiej, rytuały zastąpiono misteriami pasyjnymi, odwołującymi się właśnie do mitologicznych losów Świętej Rodziny. W tym micie szczególne miejsce zajmuje właśnie "byk". Poznajemy go jednak w dwojakiej postaci. Jako biały byk - mamy do czynienia z Ozyrysem, kiedy pojawia się czarny - jest to zabójca Ozyrysa - bóg ciemności i chaosu, Set (po hebrajsku: Szet), czyli: "Ten, który wstrząsa pustynią" czy "filar stabilności". Do dziś dnia nie jest wyjaśnione kim mógł być ów mityczny "zabójca najwyższego boga", istnieją tezy, które zakładają, że poprzedza on kulturę i tradycję egipską, i że bóstwo to reprezentowało domenę wojny i zniszczenia. Chociaż istnieją też przekazy, które głoszą, że tak jak w przypadku późniejszych greckich mitów, mógł być Set czymś w rodzaju tytana, a więc pierwotne dziecie (w wersji egipskiej): Boga Ziemi i Matki Nieba (Nut). Ale już w późniejszych przekazach Set staje się młodszym bratem Ozyrysa, którego z zawiści morduje i ćwiartuje.

W tym momencie do działania przystępuje bogini Izyda, która zbiera szczątki swego boskiego małżonka (brata), wskrzesza je na powrót a następnie przenosi swego lubego do nieba, a więc do nieśmiertelnej krainy bogów, gdzieś na gwiezdnym firmanencie. Z tego mitu zrodził się zwyczaj, aby każdego roku opłakiwać śmierć boga, po którym to symbolicznym okresie, radowano się z jego ponownego wskrzeszenia. Wierni praktykowali również oczyszczenie poprzez obmycie (np. w rzece) całego ciała, co odnosi się np. do wierzeń około Horusa ("Pan swego ciała"), który pomścił śmierć swego ojca, pokonując Seta, a co za tym idzie uwolnienie od grzechów. Gdzieś u schyłku okresu hellenistycznego i rozkwitu Cesarstwa wzrosło zainteresowanie światem pozagrobowym i tymi aspektami bóstw chtonicznych, które się do niego odnosiły. Wierzono także, że Serapis podobnie jak Asklepios leczy, przekazując we śnie szczegóły terapii. 

Ponoć podobieństwa w judeochrześcijaństwie do wcześniejszych religii, to czysty przypadek, co najwyżej efekt naiwności pierwszych mnichów, kapłanów, którzy nieświadomie gdzieś-cuś, zapożyczyli. Gdyby tak było, to czyż z tak wielką atencją, już w pierwszych wiekach swego istnienia, walczyliby z tymi symbolami, kultami, sanktuariami? Należy pamiętać, że jeszcze do IV-V w. n.e. samo Chrześcijaństwo było podzielone na niezliczone podgrupy-sekty o różnych strefach wpływu i różnych wykładniach. Wiele z nich jawnie łączyło wierzenia staroegipskie, związane np. z Boginią jako częścią Wielkiej Trójcy (czym była w istocie jeszcze do upadku Bizancjum, jako Boża Mądrość) z NT, dopiero pierwszy Synod odcedził to co wygodne dla patriarchalizmu od rozległej skarbnicy wiedzy. Spośród 30 Ewangelii, ostały się tylko cztery. Co ciekawe, jedną z pierwszych była Ew. Marii Magdaleny. Dziwi niezmiernie, że jako jedna z najbliżej stojących ich Mesjasza uczennica, M.M. i zarazem pierwsza z nawróconych, nie doznała zaszczytu wpisania do NT. Znaleźć tę wersję Ewangelii można wyłącznie wśród Apokryfów.

Hermes Trismegistos -- Kurt Regschek Werke


Tymczasem w.w. podobieństwa wchodzą w skład modnego średniowiecznego zbioru bajek zwierzęcych "Physiologus", gdzie np. jest mowa, że "kult czarnego byka" przeszedł w czasach upadku Rzymu i triumfu Chrześcijaństwa z kultu Serapisa na kult boga Re i Atuma (stąd liczne pochówki "świętych byków-mumii" w Heliopolis). Następnie bizantyjscy królowie-cesarze, dla tego samego rodzaju splendoru, co u faraonów, przybierali tytuł Sol Invictus (łącznie z takim tytułowaniem samego Jezusa Chrystusa). Także ja nie wierzę w żadną przypadkowość, w ogóle nie wierzę na słowo żadnemu kapłanowi w sukience, którzy sami swoją prezencją przeczą odwiecznym prawom Natury. Zwłaszcza kiedy przypomnę sobie, że ta sama rzekomo "naiwna średniowieczna Europa" doskonale znała -- Hermesa Trismegistosa, legendarnego budowniczego piramid, mędrca, wynalazcę kalandarza i pisma, równego np. Solonowi.

Jak pisze Andrzej Niwiński: "w średniowiecznej szacie stał się on patronem astrologii, medycyny, alchemii, której celem było znalezienie tzw. kamienia filozoficznego, cudownej substancji, która umożliwiałaby wielką produkcję złota oraz byłaby lekiem na wszystkie choroby" ("Bóstwa, kulty..", str. 83), łącznie z samą "śmiercią". We wczesnym średniowieczu znano bowiem tylko następujące metody leczenia: upuszczanie krwi lub leczenie tzw. proszkiem z rogu jednorożca, którym w rzeczywistości był "proszek mumiowy", sprowadzany głównie do Francji przez bliskowschodnich kupców. Leczono tym dosłownie wszystko, od lekkich skaleczeń, po reumatyzm. Jakim więc cudem odkrywcy grobu Tutanchamona pomarli śmiercią nagłą i bolesną?

Szczyt kariery H. T. przypada na czas Odrodzenia (XV w.). W roku 1471 niejaki Marsiglio Ficino tłumaczy na łacinę gnostyckie dzieło "Corpus Hermeticum". Jako ciekawostkę nadmienię, że ów Ficino był katolickim księdzem - to tyle jeśli chodzi o bzdety pt. że Kościół atakowany jest przez złych masonów - a zarazem gorliwym akolitą perskiej i egipskiej astrologii, a więc proszę darować sobie naiwne tłumaczenia, sprostowania, że "synkretyzm" w Kościele to czysty przypadek. Ficino był sympatykiem działającej w Wenecji i założonej przez Medyceuszy w 1439 r. Akademii Platońskiej, która jeszcze przez długi czas zaspokajała pasję wiedzy włoskiego renesansu. Wg. wiedzy tegoż właśnie Ficino, Hermes Trismegistos był nie tylko współcześnie żyjącym z Mojżeszem Mędrcem, ale też o niebo przewyższał wiedzą i mądrością wszystkich Patriarchów ST. Ponoć sam Pitagoras czerpał swą wiedzę z jego nauczania, zaś takie dzieła ponadczasowe jak chociażby Dekalog, za jego sprawą dostały się w ręce kapłanów egipskich, by dzięki temu przetrwać aż do czasów nowożytnych za sprawą Biblioteki Aleksandryjskiej. Jako ścisłe powiązania postaci (osoby) Hermesa Trismegistosa z chrześcijaństwem, świadczyć mają jego przedstawienia na posadzce i stropie katedry w Sienie (opodal Florencji).

Hermes Trismegistus: Image of Hermes on the Floor of the Cathedral of Sienna (1215-1263)
Wizerunek Hermesa Trismegistosa przekazującego "Księgę Mądrości" eg. kapłanom, z podłogi Katedry w Sienie (Italia)

Związki Italii (Rzymu) z Egiptem są jednak znacznie starsze. Kiedy byłam mała przeżyłam nielada wstrząs, gdy ze środka placu w Watykanie wyrósł przede mną "obrazek" medialny, znany powszechnie, pt: Obelisk Vaticano, dzieło kamieniarzy Amenemhata II, faraona z XII dynastii, z okresu Średniego Państwa. Nie mogłam wprost pojąć, jak pomimo faktu, iż przez tyle wieków Kościół z uporem godnym lepszej sprawy, eliminował na stosach niewinne dusze za to tylko, że odważyły się mieć inne zdanie od obiegowej propagandy lub po prostu były za-mądrymi paniami jak na wyobrażenia kapłanów, pod koniec XVI w. za panowania papieża Sykstusa V bodajże, ustawiono ów zagrabiony przez samego Kaligulę, niesławnego cezara sypiającego z własną siostrą, ów obelisk dosłownie naprzeciw okien papieskich. Czy naprawdę starożytny symbol rzekomo pogańskiej religii, kultury oraz Cywilizacji, nie przeszkadzał kolejnym papieżom? Najwyraźniej, zwłaszcza, że jak twierdzi Watykan na szczycie tego bałwochwalczego pomnika, znajdują się - rzekomo - relikwie świętego krzyża. Ach, gdyby tak samo zarówno sacrum i nauka, jedno uzupełniało następne w celu wyniesienia ludzkości z ery barbarzyństwa ku gwiazdom, zamiast nas tylko dzielić i cofać w rozwoju fizycznym i intelektualnym...

Ale wracając do Egiptu, do Hermesa Trismegistosa... Jak podaje Niwiński, dzięki Medyceuszom w ówczesnej sztuce namnożyło się odniesień do mitu o przekazaniu prastarej wiedzy ludzkości przez w.w. Mędrca, który z kolei miał ją posiadać od samego potomka Ozyrysa - Herkulesa (czyż nie dowiadujemy się od Platona v. Solona, iż Herkules był najstarszym bogiem Egiptu, poprzedzającym wszystkich innych o dziesiątki tyś. lat?) jakże zubożałym za sprawą rodzącego się w mękach wojen i prześladowań, patriarchalizmu, homo sapiens. Znaki tego znaleźć można, poza wspomnianym wcześniej obeliskiem i całą masą innych w Rzymie, jak i poza freskami w Sienie, także w części pałacowej Watykanu, wybudowanej w XV w. przez jedną z najbardziej znanych, poważanych, ale i okrytych złą sławą, familii papieskich: Borgiów.


Kadr z serialu "Borgia" ("Rodzina Borgiów")

Mam głównie na myśli: Sykstusa IV oraz Aleksandra VI. W tzw. Sali Świętych w Watykanie, można znaleźć freski jednego z najwybitniejszych renesansowych twórców, Bernardina di Betto di Biagio, bardziej rozpoznawalnego pod pseudonimem: Pinturicchio, na których to freskach widnieją m.in: Ozyrys, Izyda oraz byk Apis. Ów dziw nad dziwy - znowuż "rzekomo" jest tłumaczony tym, iż ów słynny artysta chciał przypodobać się rodzinie Borgiów za jej cenny mecenat, gdyż Aleksander VI miał w swym herbie rodowym właśnie -- byka. No upss... Niejaki Giovanni Nanni (w skrócie Annius), osobisty sekretarz papieża, napisał dziełko, w którym - o jakże oświecona była w.w. głowa Kościoła Katolickiego - dowodził, że papież jest dalekim potomkiem samego Ozyrysa (sic!). Pominę milczeniem fakt iż dowód na to, w formie kamiennego hieroglifu, miał zostać znaleziony w ogrodzie w.w. sekretarzyny. W czasach kiedy za medycynę ludową oraz sentyment dla wiary przyrodzonej przodków posyłano ludzi na tortury i śmierć, w samym sercu stolicy Watykanu oddawano cześć egipskim bogom, czczono ich posągi, symbole a głowa Kościoła, lubowała się w myśli, iż pochodzi z bezpośredniej linii genetycznej staroegipskich, mitycznych bogów. Hm... Czyż nie tchnie to obłudą? Podwójne standardy, cóż, wciąż ma to miejsce, kiedy władze kościelne nadwiślańskiego grodu oznajmiają, że nie mają obowiązku "spowiadać" się władzy świeckiej z liczby pedofilów w swoim własnym gronie.



Gwiazdozbiór Byka, który jest osnową dla tego wpisu, jest jedną z najstarszych konstelacji w naszej galaktyce, sięgającej aż do czasów wczesnej Ery Brązu, kiedy to zodiakalny Byk ukazywał się w czasie Wiosennego Przesilenia nad znanymi nam dzisiaj budowlami megalitycznymi. To stąd pogańska Europa (głównie okręg celtycko-słowiański) czuł mocny związek z tą konstelacją. Dla waszej wiedzy, w obrębie gw. Byka znajdują się liczne otwarte grupy gwiazd, takie jak np. Plejady czy Hiady. O Plejadach pisałam w osobnych notkach nt. mitów (na bocznym pasku kategorii). Łącznie z Orionem, Byk tworzy wielką gwiezdną scenę polowania.

Linia ekliptyki tego gwiazdozbioru przechodzi dokładnie między formacją Plejad, a „głową byka”. Dostrzec w tym pasie gołym okiem można jakieś 125 gwiazd. Najlepiej zimą. Podobnie zresztą jak samego Oriona, który jest dobrym markerem na gwiezdnej mapie. Orionowi poświęcę odrębny post o mitach, dlatego też tutaj zamieszczam tylko parę bezpośrednio odnoszących się do Byka informacji.

Czy wiecie, że Orion był dziecięciem Matki Ziemi? Wg. Plutarcha (w "O Izydzie i Ozyrysie", 19.), skorpiona który miał ścigać Oriona z rozkazu Apolla (o tej zarazie pisałam TUTAJ), a który doprowadził do jego śmierci, wysłał w rzeczy samej bóg Set, ponieważ opowieść o Orionie jest grecką wersją tej egipskiej, w której to celem dla Skorpiona stał się Horus. Tu i tam, nasz bohater, zostaje wskrzeszony i wyniesiony do gwiazd. Przypadek? Nie sądzę. Tak jak nie jest przypadkiem, iż w licznych opowieściach greckich dla uzyskania (że się tak wyrażę) męskiego potomka, składano bogom w ofierze byka (lub wołu). W kulturze romskiej, jak i u dawnych Słowian, byk odgrywa ważną rolę w procesie kreacji. Mit głosi, iż czynny udział w stwarzaniu świata miał czart (nie kojarzyć z bliskowschodnią personifikacją, chodzi o Żmija (lub też Biesa), przeciwnika dobrych bogów, co akurat było esencją wierzeń, jeszcze w Średniowieczu licznych sekt chrześcijańskich (np. Katarów, pisałam o tym: Część I, II i III). Wg. np autora Gieysztora czart ów miał być ukarany za knucie porwaniem go przez byka. Hm.... Nadążacie?


Rudolf Brandli, Szwajcaria

Byk ma szczególne znaczenie zarówno u ludów śródziemnomorskich, także bliskowschodnich, jak i celtycko-słowiańskich... kończąc rzecz jasna na Indiach (patrz: święte krowy). Haniebny akt zarzynania krów przez plugawe plemię arabskie (muzułmanów) czy np. u ortodoksów żydowskich, jest dobitnym znakiem na nienawiść patriarchalnego rodu do Starego Świata a więc i Wielkiej Macierzy oraz kobiety, w którym to byk czy wół (lub jak u Słowian - tur) był nośnikiem siły magicznej bóstwa piorunowego (w tym wypadku Peruna). Podobnież jak w przypadku bogów olimpijskich, właściwie każdy panteon pogański opierający się na przewodnictwie samczego boga patrona, bóstwa naczelnego, zawierał w sobie elementy kaźni dla tych uczynnych, tak istostnych dla życia zwykłego człowieka, zwierząt. W końcu sami Achajowie, zawdzięczali swoje przekonania kulturze bliskowschodniej. Tymczasem rasy wywodzące się lub mające cokolwiek wspólnego z ludami azjatyckimi, takimi jak dalecy Hindu, darzyli krowy, byki, woły, tury, wyjątkową czczią. Czyż nie darzą niektórzy prawdziwi gospodarze w Polsce wielką atencją swoje dorodne krasule? Zarzynanie krów pochodzi z czasów, kiedy młody patriarchalizm domagał się synów, bo szykował się na podbicie świata, stąd wcześniejszy kult płodności, a więc i jego symbole, totemy, stały się dlań jedynie zabawką oraz jakże często, nienawistnym wspomnieniem Starego Świata. Polecam przy okazji ciekawy post Czesława Białczyńskiego: TUTAJ (zahaczający o tę tematykę).

Z Bykiem sąsiadują następujące gwiazdozbiory: Północne i Południowe Taurydy, Erydan, Orion, Bliźnięta, a także Baran, Woźnica, Perseusz czy Wieloryb. Gromada otwarta - Hiady, tworzy "łeb byka" a znajdują się one od Ziemi o 150 lat świetlnych. Nieopodal Hiad znajduje się druga, chyba najbardziej znana gromada otwarta, a zarazem jeden z najłatwiej zauważalnych obiektów na niebie – Plejady, których układ przypomina trochę kształt Małego Wozu. Plejady są oddalone od Ziemi o około 450 lat świetlnych. W Byku znajduje się też bardzo ciekawa mgławica M1 – Mgławica Kraba – położona przy końcu rogów, która w istocie jest pozostałością po wybuchu supernowej. Wydarzenie to ukazało się na ziemskim niebie, przyćmiewając blask nawet Wenus, 4-5 lipca 1054 roku (co zanotowali dalekowschodni astronomowie), chociaż w istocie, miało miejsce wiele tysięcy lat temu. Właśnie we wspomnianej Erze Brązu. Mgławicę tę nazywa się również: Messier1 czy NGC 1952. Jest to mgławica pulsarowa, niezwykle efektowna, co widać na zdjęciu. Możemy tylko zachodzić w głowę ile światów w bezpośrednim sąsiedztwie tego miejsca uległo zagładzie, zaś ciekawostką jest to, iż wybuch nastąpił dokładnie "nad" Orionem, z którym połączona jest sieć piramid w Gizie.

Najjaśniejszą gwiazdą w gwiazdozbiorze Byka jest oczywiście - Aldebaran – czerwony olbrzym 40 razy większy od naszego Słońca i jednocześnie jedna z najjaśniejszych gwiazd na niebie (13. pod względem jasności na ziemskim niebie). Jest to rzekomo gwiazda podwójna (układ dwóch gwiazd leżących optycznie lub fizycznie blisko siebie). W 1993 r. dokonano istotnych pomiarów, które przekonały część naukowców, że Aldebaran ma znacznie mniejszego towarzysza, jednak o masie co najmniej 11,4 raza większej niż Jowisz, jednak później teza o towarzyszu A. jakby upadła, środowisko naukowe jest podzielone w tej kwestii. Tak czy siak, gwiazdka ta oddalona jest od Ziemi o ok. 65,1 roku świetlnego.

Inne znane gwiazdy w tej konstelacji to np: Alkione, Atlas, Maja, Elektra, Al Nath czy Alheka. Byk zawiera też poza Plejadami i Hiadami, także inne gromady otwarte w swym obrębie: NGC 1647, 1746, 1807 i 1817.  Z kolei północne i południowe Taurydy, są to roje związane z materią pozostawioną przez kometę okresową Enckego. Oba roje są aktywne w tym samym czasie – od 25 września do 25 listopada. 

Byk posiada również liczne układy planetarne. Np. Gwiazda olbrzym – epsilon Tauri (ε Tau), oddalona o 146,77 lat świetlnych od Ziemi, o typie widmowym K0 i masie 2,7 masy Słońca oraz promieniu 13,7 promienia Słońca, może się pochwalić odkrytą w 2007 roku planetą (ε Tau b) o masie 7,6 masy Jowisza, obiegającą macierzystą gwiazdę po eliptycznej orbicie z okresem 594, dnia. Zaś GJ 176, karzeł o typie widmowym M2,5, oddalony od Ziemi 0 30,72 lat świetlnych (masie 0,49 masy Słońca, a promień to tylko 0,53 promienia Słońca), także odkrytą w 2007 roku krążącą planetą z okresem 8,78 dnia. Jej masa wynosi 0,0265 masy Jowisza. W 2009 roku wykryto kolejny obiekt uznawany za planetę o masie 0,044 masy Jowisza, obiegającą gwiazdę z okresem 40 dni. :)

L'enlèvement d'Europe ("The Abduction of Europa" - "Porwanie Europy"),
by Nöel-Nicolas Coypel  (1726-1727), fragment obrazu (tutaj całość)


Pora teraz napisać parę słów wytłumaczenia odnośnie greckiej wersji kultu byka. Córka Agenora, fenickiego władcy Sydonu oraz Tyru oraz Telefassy (lub Argiope), jego drugiej żony, Europa, słynęła ze swej niezwykłej urody. Jak często w mitach greckich, taka jest przynajmniej ogólna wykładnia, wzbudziła zachwyt w samym bogu Zeusie, który aby ją posiąść miał uciec się do podstępu. Pewnego słonecznego dnia, przemienił się w białego byka (zupełnie jak Ozyrys) i udał się na ulubioną łąkę Europy, gdzie ta odpoczywała wraz z dworkami. Mainstreamowy mit głosi, iż Europa zauroczona łagodnością byka, dosiadła go jak wierzchowca, co też Zeus miał wykorzystać, porywając bez pardonu księżniczkę. Tyle wersja oficjalna. Jak pisałam w pierwszych postach z cyklu Mity Greckie (pasek boczny kategorii), w dawnych czasach przed nastaniem patriarchalnych najeźdźców z kręgu bliskowschodniego, miał się dobrze na wyspach greckich kult Bogini Matki. Wyszydzana często przez kronikarzy Hera, zaiste jedno z wcieleń Trój-Bogini, poza wieloma atrybutami miała też ten odnoszący się do "Matki Karmicielki". Krowiooka Bogini - co jest logiczne - stała się celem dla późniejszego patriarchalizmu, stąd zrodził się obrzydliwy, niemiłosierny kult zarzynania krów. Podobnież jak w przypadku świń (które nagle uznano za "nieczyste"), czy psów, wilków lub np. ropuch, węży, kruków i wron, także symbol krowy przeinaczono, kładąc szczególny nacisk na byka, jako na ucieleśnienie sił witalnych mężczyzny. Przytaczając mit o Zeusie i Europie, wiemy np. że porwał on brankę na Kretę (gdzie po tym fakcie zrodził się kult byka, słynny Minotaur, pół-człowiek, pół-byk... lub precyzyjniej "głowa byka", ad. dane astronomiczne). Otóż...

We wschodniej części Krety oddawano przed Achajami cześć księżycowej bogini Britomartis, którą Grecy utożsamiali z Artemidą (Dianą). Dane te można znaleźć np. u Hesychiosa pod hasłem "Britomartis" właśnie lub u Diodora z Sycylii. A zarazem, bogini ta miała także drugie oblicze, zwrócone na świat zmarłych - Hekate. Raz do roku, jak pisze w "Ciris" Wergiliusz, odbywał się rytualny bieg najwyższej kapłanki ze specjalną siecią ("diktyon") za Świętym, jednorocznym, Królem. Po przejęciu władzy w starożytnym świecie przez patriarchalizm, odwrócono role a śmiertelny pościg bogini-łowczyni za zwierzyną, zamieniono w miłosny pościg Zeusa za dziewicą, Europą. Miało się to wiązać z pościgiem boga Seta za Izydą i jej nowo narodzonym Horusem po łąkach w delcie Nilu. Czyż ucieczka przed Herodem Matki Bożej z nowonarodzonym Jezuskiem (o zgrozo: do Egiptu!) nie przypomina Wam czegoś?

A zatem, opierając się na starych źródłach, jasnym jest, że to "bogini" ścigała a nie była ścigana. Wiem jednak od dawna, że praktycznie wszystkie stare zwyczaje, nienawistny patriarchalizm obrócił o 180', skrywając się dzisiaj pod świętymi szatami. Dlatego nie może być zgody ani dialogu, bez naprawienia win, odkłamania historii oraz przywrócenia na godne im miejsce, na równi z panami, wciąż licznej grupy Wiedzących kobiet. To jedyna droga do zgody, każda inna będzie uważana za kolejną próbę destabilizowania prastarego porządku, harmonii. Pora aby to Kapłani zaczęli błagać o wybaczenie, bo win jest bez liku a lista, coraz dłuższa....

Malowidła naskalne z Jaskini w Lascaux (Francja)

Obraz z Lascaux przedstawia -- Plejady (uwzględniający zgaśnięcie jednej z 7 Sióstr)

W formie ciekawostki, chciałabym, podzielić się z wami odkryciem sprzed 13 lat. Jakie to niezwykłe, że takie informacje nie przebijają się przez mass media, opanowane przez kapłanów i polityków. Jest to odkrycie tym bardziej frapujące, iż dokonali go pracownicy naukowi, nie zaś amatorzy. Według ich tez, tzw. ludzie jaskiniowi, chyba jednak nie mogli być tak prymitywni, jak wpajają nam podręczniki, gdyż na ścianach tej jaskini, liczącej co najmniej 17 tyś. lat, odnaleziono dokładną mapę gwiazd, co stawia jej mieszkańców lub wizytorów, w zaszczytnym gronie obserwatorów nocnego nieba. A pomyśleć, że odkryto ją całkiem przez przypadek w 1940 r., dokonało tego paru lokalnych wyrostków. Dziś znajduje się ona na światowej liście dziedzictwa UNESCO, jednak z jakiegoś powodu jest zamknięta dla zwiedzających od lat 60' XX w. Turystom zaś, nie wiem czy wiecie, udostępniana jest wyłącznie dokładna "kopia" tej jaskini (od bodajże 1983 r.). Niepojęte... Komu by się chciało tak trudzić? Dla samej ochrony zabytków wystarczyłoby odciąć jakąś część jaskini z ruchu, co nie? Ale żeby tak pieczołowicie kopiować? Dziać się tak może tylko wtedy, kiedy ktoś pragnie "cuś" ukryć, nie może bowiem być mowy o 10% prawdy. Albo cała, albo do kosza na śmieci.

Ale wracając do tematu. Mapa gwiezdna odkryta na ścianach Lascaux, sięga ni mniej, ni więcej -- 16,5 tyś. lat wstecz, ukazując trzy niezwykle jasne punkty (gwiazdy), które dzisiaj znamy pod nazwą "Trójkąt Letni" (na półkuli północnej). Trójkąt ów tworzą: Deneb w gwiazdozbiorze Łabędzia, Altair - w gw. Orła oraz Wega w gw. Lutni. Czyż nie w tym ostatnim Carl Sagan upatrywał mieszkańców przyjaznej ludziom gwiezdnej konfederacji (książka "Kosmos")? Na ścianach jaskini odnaleziono także dokładne - punktowe - położenie Plejad a co najciekawsze, ten sam rodzaj znaczników odnaleziono w innej jaskini, tyle że ... w Hiszpanii. Położenie tych obiektów jest ważne z tego względu, iż wchodzi ono w skałd Gwiazdozbioru Byka a sam Byk był głównym zwierzęcym bóstwem czy też duchem opiekuńczym ludu tzw. "kultury magdaleńskiej" (15 - 17 tyś. lat p.n.e., dzisiejsza Akwitania we Francji).

Malowidła z jaskinii w Hiszpanii
Zidentyfikowano także położenie dziwnych punktów na rysunku z Hiszpanii. Jaskinia Cueva di El Castillo, jak potwierdził badający obydwie, Dr Rappenglueck, zawiera dokładne odwzorowanie dla tzw. "Korony Północy" (Corona Borealis).


Ów gwiazdozbiór nieba północnego, leży pomiędzy Wolarzem a Herkulesem a jej najjaśniejszą gwiazdą jest Gamma. Jak widać na obrazku z prawej, część "Korony Północnej" układa się w rodzaj diademu lub korony. Gwiazdozbiór jest jednym z 48 wyznaczonych przez Ptolemeusza. Jest to jeden z pierwotnych greckich gwiazdozbiorów. Wyobraża złoty diadem podarowany w prezencie ślubnym mitologicznej królewnie kreteńskiej Ariadnie (bogini księżycowa!!) przez boga wina i winorośli Dionizosa, a po jej śmierci przeniesiony na niebo. Mieszczą się w tej konst. liczne gazowe olbrzymy, które dostrzec można zwykłą lornetką.

Jest to tylko jeden więcej dowód na to, że zarówno gwiazdozbiór Byka nie wziął się w wyobrażeniach Starożytnych bez powodu, etymologia samego symbolu płodności nie bez powodu była ważna dla wyznawców Starego Porządku, jak i nasi szacowni, odlegli w czasie, antenaci, nie byli tacy prymitywni, nieokrzesani, jak ich malują: Religie na wespół z coraz to bardziej podobną do Inkwizycji, Nauką. Pora dorosnąć "Panowie". Prawda sama się obroni, prędzej czy później i tak wyjdzie na jaw.

A teraz coś, co mnie osobiście, mocno nurtuje. Znając różne wersje tego samego mitu o Zeusie i Europie, liczne prezentacje artystyczne tegoż mitycznego wydarzenia (byka), orientując się w sposobie współczesnego obrazowania mitologii greckiej (np. w stawianiu posągów!), uderzył mnie pewien szczegół. Dawni Grecy nazwali Wenus takim a nie innym mianem nieprzypadkowo, jak śmieją się dzisiejsi astronomowie. Dla nich, fizyków i matematyków, zapewne logicznym się zdaje, że Starożytni nie mogli wiedzieć, że ta piękna Afrodyta w rzeczywistości jest usiana kraterami wulkanów i tchnąca siarką z gęstych, paskudnych chmur. Tymczasem przecież logiczne jest, że skoro za jej dom upatrywano siedzibę Hefajstosa (rzymskiego Wulkana), to nie przypadek, że właśnie tę plenetę nazwano Wenus. Łatwiej bowiem uwierzyć że Starożytni wiedzieli jak naprawdę wygląda powierzchnia drugiej od Słońca planety, aniżeli że w tak "cudowny sposób" strzelili w 10'kę (pisząc swoje mity).

Na tej samej zasadzie, zaczęłam przyglądać się modnym w świecie sztuki przedstawieniom uprowadzenia przez Zeusa (Jowisza) dziewiczej Europy. A wyglądają one tak:

"Europa i Zeus", mozaika by Victor Jorgensen
"Zeus porywający Europę", Tavik Frantisek Simon (1910)
Zodiak "Byk" by Kagaya (japoński DGartysta)
Tego autora/ki niestety nie znam... zdjęcie z sieci

Do czego zmierzam? Przypatrzcie się dobrze. Naturalnie obrazów o podobnym charakterze jest więcej, to tylko wybrane przeze mnie przykłady. Opierają się one (od wieków) na tym samym przekładzie mitologicznym. Zawierają oczywiście różne archetypowe aluzje, tak też można je tłumaczyć, niemniej, szczegół rzucający się w oczy, dotyczy związku kobiety - z wodą oraz Byka, który unosi ją ponad spienionymi falami. Woda. Jak pisałam wcześniej Kreta (do której rzekomo Zeus uprowadził Europę) była poświęcona (przed nastaniem Achajów), Bogini Matce, księżycowemu kultowi. Woda jako związana z kultem lunarnym ma tu nielada znaczenie. Ale nie o symbolice lunarnej pragnę wam pisać, lecz o pewnym odkryciu, którego w zeszłym roku, bodajże w grudniu, dokonała Europejska Agencja Kosmiczna. Jest zrozumiałe, że oczadziały na punkcie pseudo Końca Świata ludek Ziemi, przeoczył je, mnie zaś, kiedy łączę je z wiedzą czysto mitologiczną, rysuje w wyobraźni obraz wprost oszałamiający. Jak w przypadku tej Wenus, być może i was zainteresuje, pozostawię to waszemu osądowi, wyobraźni, niechaj te dwa wątki połączą się w całość a jestem pewna, że inaczej spojrzycie na Starożytnych i zagubioną w czasie lub celowo zniekształconą przez krwiożerczy patriarchalizm nastawiony na władzę i pieniądz w imieniu bożka z penisem, wiedzę.


W podobnym obłoku molekularnym odkryto parę wodną

Naukowcy z obserwatorium im. Herschela (HSO) namierzyli w gwiazdozbiorze obłok molekularny, który ich zadziwił. To pierwszy raz, kiedy udało się naukowcom odnaleźć wodę w stanie gazowym w "chmurze", która może być o krok od przemienienia się w gwiazdę. Dotąd widywano ją - i jako gaz, i jako lód otaczający drobinki pyłu - np. w protoplanetarnych dyskach występujących wokół młodych gwiazd. Cząsteczki wody unoszące się w nim płyną ku jądrze obłoku. Jak podkreślają naukowcy, którzy o swoich obserwacjach poinformowali na łamach pisma "Astrophysical Journal Letters", pary wodnej uwolnionej z chmury lodu przez promieniowanie kosmiczne jest tyle, że byłaby ona w stanie wypełnić oceany na Ziemi ponad dwa tysiące razy. Żeby powstała taka ilość pary wodnej, w chmurze musi być naprawdę dużo lodu. Można porównać to z trzema milionami zamrożonych ziemskich oceanów. Wg. Paoli Caselli z brytyjskiego University of Leeds, która pracowała w zespole, który odkrył ów obłok wody ^_^, część owej wody ma prawdopodobnie za zadanie zasilić narodziny nowej, młodej gwiazdy, zaś cała reszta, stworzy system planetarny. Być może taki jak nasz.  [Źródło: sciencedaily.com].

Czy teraz rozumiecie do czego zmierzam? To zabawa myślowa: Czy Starożytni naprawdę tak pieruńsko dobrze trafiali dopasowując odległe obiekty w kosmosie do swych mitów, tak co by dzisiejsza Inkwizycja Naukowa mogła twierdzić, że to czysty fuks, czy może to nie przypadek, że Europa unosi się na Byku pośród wody?? Być może przeszłość (a więc twórcy tychże mitów) pragnie Nam coś przekazać, coś niesamowicie ważnego. Może to znak, wskazówka? W każdym razie... ja nie wierzę w przypadki.  :)


"European Union" by Michael Snyder (wiele mówiący posąg pod budynkiem parl. europejskiego w Brukselce)

Cud nad cuda, że ta sama Unia Europejska, która rzekomo maszeruje w przyszłość z hasłami: Jedność, Równość, Braterstwo, etc... dzięki której islam dosłownie rozkwita, za symbol swej lewackiej ideologii wystawia boginkę Euro ~ Europę (lub inna wersja). Europa - moi drodzy, stała się najbardziej znaną postacią greckiej mitologii, niejako symbol semickiej=bliskowschodniej dominacji na Zachodzie, kiedy to z potężnego, matriarchalnego symbolu życia, harmonii przeciwieństw, uczyniono zeń symbol zniewolenia. Europa została bowiem zniewolona wbrew woli (czy to przypadek, że jeden z księżyców Jowisza to Europa? na zawsze doń przywiązany?), poniżona, obalona a jej dom (Kreta) stał się dla niej wiecznym więzieniem. Przypominam jeden ze wcześniejszych postów, że przecież Krety strzec miał Olbrzym z Brązu -- Talos. Właśnie zbudowany po to, aby nikt nie zagroził więzionej Europie, kochance Zeusa albo... żeby ona nigdy nie zbiegła lub nie została uratowana. Jeśli więc cały kontynent, niegdyś pogański, matriarchalny, zostaje w pierwszej kolejności schrystianizowany a dziś z kolei, szerzy się tutaj odgórnie (od dworów królewskich poczynając) islam, czyli ideologię skrajnie patriarchalną, nienawistną i zwyrodniałą... jakby tego jeszcze było mało, to kim jesteśmy My, jej (Europy) dzieci?

To moje własne wnioski, ale podkreślam, oparte tylko i wyłącznie na źródłach historycznych i mitologiach, które stają się każdorazowo bogatym skarbcem wiedzy, także - interpretacji. Czy jestem bliska prawdy? A któż to może wiedzieć, wiem jednak, że dużo z tego, do czego dotarłam, tylko z grubsza inspirując się pracami np. R. Gravesa, ale i całym dorobkiem Starożytności, trzyma się bardziej przysłowiowej "kupki" aniżeli naciągane, górnolotne wierzenia tak kapłanów patriarchatu jak i wiernej im psiarni, polityków i naukowców. Był czas, że podążałam za ich tezami, lecz pewnego dnia doświadczyłam czegoś co skłoniło mnie do zmiany punktu widzenia. Na koniec powiem więc tylko tyle, prosząc o to, byście sami także rozważyli wszelkie za i przeciw, sami szukali, bo nigdy nie wiadomo, do czego dotrzecie, że dawniej gdy czczono Wielką Macierz a byk był jednym z matriarchalnych symboli życia i płodności, święty rok miał 13 miesięcy. 364 dni podzielone przez 28 dni lunarnych, co dawało dokładnie 13 miesięcy +/- 1 dzień szczególny, co dziś zwie się "przechodnim". Tak też 3 nie była liczbą Boga Ojca, lecz liczbą Trój-Bogini, wszystkie jej 3 wcielenia: narodzenie, płodność oraz zmierzch. Wiele kryje się w tych liczbach prawdy, szkoda, że współczesnym światem rządzi Kłamstwo.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Persian Mythology, Gods and Goddesses" (Part I)

△ Yazidis ~ Ancient People Who Worship the Angels! ▼

Świat jest pełen symboli: K (Część II)