"Mikołaj Fiodorow i jego „filozofia wspólnego czynu" - Julia Żylina-Chudzik. Część II
"Poison sleep"by Dan dos Santos |
Część II
~ Zło
nieradykalne czyli „problem śmiertelności” ~
„Istotną, wyróżniającą człowieka cechą są dwa uczucia - poczucie śmiertelności oraz wstyd narodzin” -- tak sam myśliciel opisywał traumatyczne jądro ludzkiej świadomości, od narodzin uwięzionej w formach
przyrodniczo-społecznej rzeczywistości, a jednocześnie
niejako z definicji je transcendującej.
Fiodorow bowiem podkreśla: „Uświadamiać sobie swoją
śmiertelność oznacza uświadamiać każdemu wspólną przyczynę
osobistych, jednostkowych nieszczęść; a przecież tylko ten
może być nazwany istotą rozumną i synem człowieczym, kto
zna rzeczywistą, wspólną dla wszystkich innych synów
człowieczych, przyczynę wszelkich cierpień, i kto przemianę
ślepej, śmiercionośnej siły w [siłę] życiodajną czyni
celem całego swojego życia, także - ze wszystkimi innymi”.
W rozważaniach nad ludzkim życiem, „problem przodków, czyli
tych, którzy już umarli, jak również wszystkie problemy tych,
którzy jeszcze nie umarli, łączą się w
jeden problem śmiertelności [podkreślenia -
MF]”.
Dla filozofa wszystkie konkretne formy zła, które dotykają
człowieka -- choroby i fizyczna niedoskonałość, problemy socjalne,
antagonizmy społeczno-polityczne, alienacja, dezintegracja
osobowości, wreszcie niemoralne postępowanie czy tzw. „zła
wola” -- podpadają pod jeden kazus: ukazują głównego wroga
człowieka, którym jest -- śmierć.
Oczywiście, rację mają interpretatorzy, którzy wskazują, iż
powyższe założenie filozofa jest „optymistycznym uproszczeniem”
sytuacji; że Fiodorow bagatelizuje problematykę człowieka poprzez
„racjonalizację tajemnicy śmierci” przy jednoczesnym
„niedostrzeganiu irracjonalności zła”,
jego radykalności. Naszym jednak zdaniem, zarzut ten bynajmniej nie
dyskwalifikuje nauczania Rosjanina, a jedynie mocniej eksponuje jego
założenia, bez których -- jak wiadomo -- ani filozofia, ani nauka
nie są w stanie się obejść.
Sam Fiodorow często powtarza, iż
jego poglądy muszą być traktowane jako zbiór hipotez,
przynajmniej do czasu ich weryfikacji, którą może być tylko czyn,
aktualizujący to, co dotychczas było jedynie domniemane,
założone.
Rozwiązanie „problemu śmiertelności” -- „obracającego
wszystkie ludzkie ideały w parodię, stanowiącego skandal dla
ludzkiego rozumu i zarazem wezwanie dla chrześcijańskiej wiary” --
zaproponowane przez Fiodorowa, może się jawić również jako „nie
reprezentatywne dla oficjalnego nauczania Kościoła prawosławnego”,
tylko jednak ze względu na swój radykalnie aktywistyczny charakter, o którym będzie jeszcze mowa. Zarówno maksymalizm tego
rozwiązania, jak i prywacyjna koncepcja zła (zło
jako brak dobra) na której ono bazuje, każą ustawić Fiodorowa
w jednym rzędzie z głównymi wschodnimi teologami
i filozofami religijnymi. Wróćmy jednak do Filozofii
wspólnego czynu.
"Baalhu" by Lauren K. Cannon |
Jak już wspomnieliśmy, największym złem okazuje się być według
Fiodorowa aktualnie istniejący status ontologiczny człowieka i
przyrody, stworzenia jako takiego, podlegającego prawom skończoności
i śmierci. Śmierć jawi się jako zjawisko „nieuniknione,
bezwarunkowe i konieczne”,
niepodważalny fakt bytu, dla większości naukowców, a zwłaszcza
-- filozofów (nawet tych, którzy są sceptykami we wszystkich innych
dziedzinach!). Jest to wszakże -- zdaniem Fiodorowa -- objaw
wadliwości zastosowanej metodologii, która owocuje także
bezpłodnością w dziedzinie walki ze śmiercią. Nieusuwalność
śmierci jest filozoficznym przesądem, który uczeni wyprowadzają
na drodze -- niedoskonałej przecież! -- metody indukcyjnej:
obserwując śmierć kolejnych pokoleń ludzkości, dochodzą oni do
wniosku, iż śmierć jest niepodważalnym prawem. Jeśli jednak
przyjmujemy taką perspektywę, zauważa Rosjanin, absurdalne stają
się wszelkie marzenia o nieśmiertelności,
skądinąd konstytutywne dla ludzkiej natury. Zdarza się przecież,
że nawet filozofowie (nie mówiąc już o prostym ludzie
wiejskim, który niejako intuicyjnie nie godzi się ze śmiercią
bliskich),
mówią o „zmartwychwstaniu”, postulując „wyjątki”
od hołubionej reguły.
Fiodorow uważa, że śmierć jest przede wszystkim zjawiskiem
zupełnie nie zbadanym, co nie oznacza, iż zbadać się nie daje, a
odpowiednio także zrozumieć i -- co najważniejsze -- odwrócić.
Stawia zatem myśliciel dwa filozoficzne założenia:
po pierwsze - „Śmierć jest własnością, stanem
uwarunkowanym przyczynowo, nie zaś jakością, bez której człowiek
przestaje być tym, kim jest i powinien być”;
po drugie - „Jakkolwiek głębokie nie byłyby przyczyny
śmiertelności, śmiertelność nie jest czymś pierwotnym; nie jest bezwarunkową koniecznością. Ślepa siła,
w zależności od której znajduje się istota rozumna, sama może
być rozumem kierowana”.
Tym samym -- nie należy traktować śmierci jako „ontologicznego
fatum”,
źródłowej cechy kondycji stworzenia; jeśli śmierć jest procesem
odwracalnym -- z perspektywy wieczności nie jest ona rzeczywista,
jest aktualna, ale nie realna. Skoro śmierć jest tylko -- jak mówi
Fiodorow -- „anestezją”, wszyscy dotychczas pozbawieni życia ludzie powinni być traktowani
jako martwi klinicznie, z kolei podstawowym zadaniem żyjących
(współcześnie bądź w przyszłości) powinno być wskrzeszenie
przodków i osiągnięcie nieśmiertelności. „Odśmiertelnienie
życia”
jako takiego, to „nie tylko usunięcie śmierci lecz także
odbudowa życia”.
Fakt śmiertelności powinien się okazać stymulatorem kolektywnego
działania ludzkości na rzecz jej zniesienia - wspólnym czynem -
także dlatego, że śmiertelność jest najbardziej jaskrawym
przykładem jeszcze niedoskonałej, dysharmonicznie wzrastającej
natury człowieka. Człowiek, będący zwieńczeniem ewolucji, wciąż
jest istotą „kryzysową”, albowiem świadomość śmierci
połączona z pragnieniem nieśmiertelności (manifestującym się
np. w twórczości), odciska na nim piętno tragiczności. Refleksja
człowieka nad światem wprawdzie już transcenduje doczesność,
wznosząc się na wyżyny bytu jako takiego: wszak filozofowie od
dawna zapytywali „Dlaczego byt jest?”; jednak, zdaniem
Fiodorowa, w tego typu abstrakcyjnych rozważaniach brakuje zadumy
nad indywidualnym wymiarem cierpienia.
Tymczasem śmierć jest czymś
naturalnym właśnie tam, gdzie życie gatunku dominuje nad życiem
jednostki.
Bardziej właściwe, gdyż określające aktualną ludzką kondycję,
jest zatem pytanie: „Dlaczego to, co żyje cierpi i umiera, zaś
umarłe nie jest ożywiane?”.
Tak sformułowany problem „nowej filozofii” wskazuje na jej
etyczne podłoże: zamiast egoistycznych rozważań nad faktem
własnej śmiertelności (wszak „poddawanie się faktom
jest wielkim grzechem!”),
należy się skupić na moralnym obowiązku przywrócenia życia
wszystkim zmarłym. Obowiązku konkretnego i skutecznego
działania, w którym twórczo pogodzone zostaną dotychczas
opozycyjne ideały „memento mori” i „memento vivere”, twórczo zsyntetyzowane teoretyczny i praktyczny rozum człowieka.
Paradoksalnym wydaje się Fiodorowowi fakt, iż tak naturalne
i powszechnie zrozumiałe przesłanki prawdziwej filozofii, która
jest etyką, są niekiedy kwestionowane przez naukowców-humanistów.
Nic dziwnego, że myśliciel dystansuje się przeto od
filozofii, ciążąc ku religii chrześcijańskiej, dla której
zmartwychwstanie i wskrzeszenie ciał są dogmatami
wiary. Fiodorow precyzuje jednak: „(...) przekształcając
dogmat w przykazanie, w prasynowski obowiązek, przechodzimy
z obszaru teoretycznego (najbardziej spornego), z obszaru wiedzy
jako takiej, w obszar moralności (sporny w najmniejszym stopniu), w
obszar działania”.
Powrócimy jeszcze do tej zasady „etycyzacji dogmatów”.
~ Christophe Vacher ~ |
~ Przyroda jako "tymczasowy wróg" i "wieczny przyjaciel" człowieka ~
Należy podkreślić, iż rozważania Fiodorowa na temat przyrody
jako takiej, nie ograniczają się do krytyki porządku
przyrodniczego i gloryfikacji wszystkiego, co nie naturalne,
sztucznie wytworzone przez człowieka, czy techniczne.
Myśliciel wyraźnie odróżnia dwa oblicza przyrody: największym, „wspólnym
wrogiem” ludzkości jest przyroda rozumiana jako określony porządek
egzystencjalny, sankcjonujący zasadę walki pokoleń, wypierania
„starego” przez „nowe”, śmiertelności, wrogości i
rozbratu; jednak czymś diametralnie innym jest przyroda rozumiana
jako wspólnota wszystkiego, co istnieje, wszechjedność
żyjącego i nieżyjącego, makrokosmosu i mikrokosmosu -- przyroda
jako organizm.
Fiodorow pisze: „Przyroda jest dla nas wrogiem tymczasowym, zaś
przyjacielem wiecznym, jako że nie istnieje wieczna wrogość, zaś
likwidacja [wrogości] tymczasowej jest naszym zadaniem,
zadaniem istot obdarzonych uczuciem i rozumem”.
Zło nie jest zasadą kosmiczną i podobnie przyroda nie jest, w
koncepcji Rosjanina, źródłowo zła lecz -- ślepa, irracjonalna. Potrzebuje ona rozumnej istoty, która zechce zostać jej wolą,
zaś kolektywny czyn synów człowieczych ma moc przeobrażania
niszczycielskich, żywiołowych sił natury w energię
przywracającą życie. „Kosmos (taki jakim jest teraz, nie zaś
jaki być powinien) jest siłą bez rozumu, człowiek zaś (narazie)
jest rozumem bez siły. (...) Siła stanie się rozumną, gdy wiedza,
gdy rozum, zacznie nią kierować. Wszystko zatem zależy od
człowieka”.
Regulacja i wskrzeszenie wychodzą z przyrody samej,
są jej entelechią, którą człowiek -- będący narzędziem
boskiej woli
-- odkrywa i świadomie wydobywa.
Wyjątkowy status człowieka pośród
całego bożego stworzenia oznacza, iż jego istota zakłada
pośredniczenie pomiędzy światem przyrody a Stwórcą. Kolejne
etapy samorealizacji człowieka stanowią szczeble rozwoju całego
wszechświata, który ze stanu chaosu („upadku”,
„grzechu pierworodnego”) dochodzi do równowagi, ontologicznej
i eschatologicznej Pełni (gr. pleroma),
ulega uduchowieniu,
czy przebóstwieniu (gr. theosis).
Ziemskie istnienie człowieka jest nie tyle darem, co zadaniem
wyrażonym w Biblii w postaci imperatywu: „czyńcie ją [ziemię]
sobie poddaną”. „Zatem -- przewrotnie reasumuje
wątek G. M. Young Jr. -- boskie Stworzenie od początku było
doskonałe: nie statyczne lecz dynamiczne, gdyż złożone z
pierwiastka regulującego (człowiek) oraz pierwiastka wymagającego
regulacji (natura)”.
Sam Fiodorow, akcentując odpowiedzialność człowieka wobec przyrody, zachowuje jednak większą ostrożność:
„przyrody, w tym niedoskonałym stanie, w jakim ona ciągle się
znajduje w wyniku niewiedzy i niemoralności człowieka, nie
można nawet -- w ścisłym sensie -- nazwać dziełem Boga, gdyż
pra-założenia Stwórcy częściowo są w niej ciągle nie
zrealizowane, częściowo zaś -- wręcz wypaczone; przyroda w takim
stanie (...) nie posiada wartości, chociaż może ją uzyskać
w wyniku innego niż dotychczas podejścia do niej człowieka,
podejścia zgodnego z wolą Boga, który ani zła ani śmierci nie
stworzył”.
"Lethe" by Donato Giancola |
~ Epistemologia
dla inżynierów i moralny materializm ~
Fiodorow często przywołuje słowa Arystotelesa, powtórzone przez
Kanta: „Poznajemy tylko to, co sami tworzymy”.
Tylko kreatywna działalność, powszechny wysiłek
(trud), praktyka animowana przez wielką i wzniosłą ideę,
doprowadzą -- poprzez radykalne przeobrażenie świata -- do jego
poznania. Należy dążyć do osiągnięcia takiego stanu rzeczy, gdy
naprzeciwko nieśmiertelnej, odtworzonej w pełni swego stanu przez
wskrzeszenie, ludzkości, stanie jej własne dzieło -- świat
całkowicie „przenikliwy” i zrozumiały dla człowieka.
W tym celu, tłumaczy Fiodorow, gnoseologia (czy ogólnie - „uczony”,
abstrakcyjny model poznania) powinna przekształcić się w
„gnoseourgię”
-- wiedzę czynną, aktywną, dynamiczną, a nawet -- gdy zachodzi taka
konieczność -- falsyfikowalną.
To, co Kant uważał za nieosiągalne dla ludzkiej
wiedzy, jest zdaniem Fiodorowa, osiągalne dla wspólnego czynu,
gdy cały świat zostanie potraktowany jako projekt
synów człowieczych. Young słusznie zauważa: „Projektywizm
[Fiodorowa] jest epistemologią raczej dla artystów niż
krytyków, dla inżynierów raczej niż naukowców-teoretyków”.
Sam Fiodorow precyzuje, że projektywny stosunek do przyrody i
historii jest „estetycznym traktowaniem bytu i stworzenia”,
zaś całe ludzkie życie jest w istocie „aktem estetycznej
twórczości”.
W filozofii Fiodorowa kosmologia przeistacza się
w „kosmourgię”, teoria aktualnego stanu stworzenia,
ciąży ku temu by zostać projektem wszechświata takiego, jakim być
powinien.
S. Siemionowa przekonuje dodatkowo, że podstawowe,
ontologiczne przesłanki Fiodorowa, pokrywają się z ogólnymi,
filozoficznymi założeniami współczesnych fizyków:
„teoria światów możliwych, niepełny determinizm, rola przypadku w grze sił materialno-kosmicznych, idea upadku (entropii) jako miary narastania sił upraszczania, dezorganizacji, rozkładu wewnątrz wszechświata bądź jego zamkniętej części, której przeciwstawia się odwrotna tendencja do nasilenia sił porządkowych, organizacji, związana ze strefami występowania życia i świadomości”.
Całe nauczanie Rosjanina rzeczywiście może być odczytane jako
maksymalistyczny sprzeciw wobec zasady upadku, końca, entropii.
Koncept Fiodorowa wpisuje się zatem w szerszy nurt rosyjskiej
metafizyki „bogomaterializmu”,
łączącej się z nią „metafizyki Wszechjedności”,
czy też uniwersalistyczny projekt rosyjskiej filozofii nazwany przez
Sergiusza Chorużija „paradygmatem synergicznym”.
~ Martha Dahling ~ |
Fiodorow pisze: „Są dwa materializmy: materializm
podporządkowania się ślepej sile materii oraz materializm
kierowania materią, jednak nie jedynie w myśli, nie w sztucznych
gabinetowych bądź laboratoryjnych doświadczeniach, lecz w
przyrodzie samej, stając się jej rozumem, regulacją”.
Właśnie ten drugi, twórczy, czy też -- jak sam Fiodorow go
określał -- „moralny materializm”
był założeniem i ideałem myśliciela; tak wyraźnie, jego
zdaniem, eksponowanym przez chrześcijaństwo, które rehabilituje
ciało jako integralną część osoby ludzkiej (obok ducha i duszy)
oraz sankcjonuje całościowy, niepodzielny charakter osoby
jakościowo przeobrażonej dzięki zmartwychwstaniu -- nieśmiertelnej,
gotowej na życie wieczne.
Fiodorow krytycznie ustosunkowuje się do wszelkich
„platonizujących”,
spirytualistyczno-ascetycznych,
czy też monastycznych nurtów chrześcijaństwa, lekceważących
problem cielesności i kwestionujących realny charakter oraz
znaczenie ziemskiej egzystencji. Są to -- zdaniem myśliciela --
heretyckie interpretacje chrześcijaństwa, „buddyjskie”
wypaczenia cechujące się przewagą czczego kontemplatywizmu
nad zbawczym aktywizmem, skutkujące w istocie podobną praktyką
życiową jak „zsekularyzowane religie”
współczesności (np. humanizm): zamiast zapobiegać śmierci,
zwalczać ją, stają się one jedynie „sztuką ukrywania
śmierci”,
a zatem „religią martwą”, nawet „całkowitym
zakwestionowaniem religii”.
Tymczasem „żywe chrześcijaństwo musi traktować synów
zmarłych ojców jako narzędzia Boga ojców, narzędzia w dziele
przywrócenia im, ojcom, życia; oto religia taka, jaką być
powinna”.
Fiodorow, który całość swoich poglądów określa właśnie jako
„nauczanie o wskrzeszeniu” (albo -- bardziej opisowo --
„nauczanie o połączeniu żyjących synów w celu wskrzeszenia
zmarłych ojców”), czy też „Nowa Pascha” bądź
„problemy paschalne”, wydatnie zatem podkreśla religijny
wymiar swojej filozofii. Równolegle jednak, myśliciel posługuje się inną
nazwą -- „Supramoralizm albo powszechna synteza” --
akcentując etyczny, a nawet ponad-etyczny wymiar swojej koncepcji,
która postuluje priorytet „tego, co być powinno” nad
tym, co „dane”, faktycznie istniejące, przewagę
deontologii nad ontologią. Filozofia Fiodorowa jest zatem
kategorycznym imperatywem przekształcenia bytu, przeobrażenia
świata w planie historycznym i kosmicznym, aktualizacji Królestwa
Bożego na ziemi,
jest ona odrzuceniem etyki intencji w imię wspomnianej już etyki
soterycznej.
"Obra" by Denis Nunez Rodriguez |
~ Animal
religiosum, homo sepeliens, człowiek
kopernikański ~
„W męczarniach świadomości śmiertelności -- pisze
Fiodorow -- zrodziła się dusza człowieka”.
Cierpienie, poczucie efemeryczności ludzkiego istnienia, organiczna
niedoskonałość człowieka, to motywy często powtarzające się w
pismach Fiodorowa, konstytutywne momenty jego antropologii. Takie
intymne, jednostkowe odczucia stanowią jednak -- zdaniem myśliciela
-- zaledwie subiektywne przesłanki możliwości tego, co ludzkie:
indywidualną potrzebę rozumnej istoty wyrwania się z zaklętego
kręgu przyrodniczego porządku narodzin i śmierci, indywidualny lęk
o własne życie, indywidualne pragnienie nieśmiertelności.
Pragnienie to pozostaje nie skonkretyzowaną intuicją, dopóki nie
zostanie -- choćby w postaci symbolicznej -- wyrażone, a przez to
upowszechnione, zobiektywizowane i w pełni uświadomione.
Świadomość śmiertelności transcendująca egoistyczny (a zatem --
według Rosjanina -- zachowawczy, instynktowny, niemalże zwierzęcy)
wymiar „ja”, wyraża się, zdaniem Fiodorowa, w reakcji człowieka na odejście bliskich
osób.
Pragnienie nieśmiertelności przekształca się wówczas w dążenie
do wskrzeszenia.
Poczucie straty, żałoba, pamięć i chęć przywrócenia zmarłego
do życia -- to wszystko objawy fundamentalnej dla istoty ludzkiej
niezgody na prawa przyrody, buntu przeciwko naturze i zwrócenia się
w stronę tego, co nad-naturalne.
Pierwszy akt powstania człowieka przeciwko przyrodzie,
pierwszy akt jego autokreacji -- postawa pionowa -- będąc zwróceniem
się ku niebu i temu, co człowieka przewyższa, staje się
początkiem modlitwy za zmarłych, której Fiodorow nadaje rangę
„sztuki teo-antropourgicznej”
(sztuki, dzięki której Bóg stwarza człowieka poprzez człowieka).
Modlitwa angażuje i rozwija wszystkie zadatki ku człowieczeństwu.
Istota, która się modli - animal religiosum
-- kontroluje swoją postawę, czyli panuje nad swoim ciałem,
„rzeźbi” je aż do uzyskania symbolicznej figury powstania.
Istota taka zanosi również ku niebu religijną pieśń:
naturalny, zwierzęcy głos przekształca w system znaków, będących
nośnikami uniwersalnych sensów, gdyż dopiero dzięki językowi
może nazwać to, co utraciła, to, o zwrócenie czego
prosi istotę potężniejszą od siebie.
Wypowiadając słowo
„ojciec” („ojcowie”), człowiek odkrywa „Boga
ojców nie zmarłych, lecz żywych”, a także staje się „synem
człowieczym”,
uświadamiając sobie tym samym obowiązek wobec przodków oraz wobec
Boga (syn człowieczy jest już -- wedle rozumienia Fiodorowa -- istotą
moralną).
Wreszcie, przywoływanie zmarłych ojców wiąże się z twórczą
myślą, tworzeniem przedstawień zmarłych, czyli -- jak powie
rosyjski myśliciel -- „obrazów, które pozostają, gdy sam
przedmiot znika”.
Przedstawienie to żywa pamięć o zmarłych,
mitologizuje ona obraz ojców, zasiedlając ich duszami niebo. Taka
symboliczna psychizacja ciał niebieskich, „ożywienie” ich
dzięki pierwiastkowi ludzkiemu, czy też -- jak wyraża się Fiodorow
-- „patrofikacja” nieba, powinna być rozumiana jako
namiastka stanu idealnego (tego, co być powinno), albo cenna wskazówka dla człowieka poszukującego sensu
swoich działań.
Należy zmierzać do tego, aby patrofikacja, czyli
zasiedlenie całego kosmosu rzeszami wskrzeszonych pokoleń (ojców),
stała się faktem, gdyż tylko w ten sposób człowiek może
wypełnić swoje powołanie: zaszczepić pierwiastek rozumności i
świadomości całemu stworzeniu, przekształcić chaos w kosmos,
uratować przed upadkiem „gasnące światy”,
które umierają bez gospodarza.
Kilkanaście lat po Fiodorowie, Max
Scheler powie, że ludzka istota jest bramą, przez którą wnika
Boża łaska dla całego stworzenia.
Niemiecki myśliciel będzie podkreślać w swojej antropologii
charakterystyczny dla Fiodorowa wątek bogo-ludzkiego współdziałania,
wykazujący -- jak słusznie zauważa Mazurek -- wyraźne podobieństwo
do synergizmu.
Jednak Schelera -- nieco wbrew temu, co sugeruje ambitny tytuł jego
głównej rozprawy: Stanowisko człowieka w kosmosie -- mniej
niż Fiodorowa interesują, przybierające postać konkretnego
działania na skalę kosmiczną, implikacje stwierdzenia boskości
ludzkiej natury („Jedyną sensowną ideą "człowieka" --
pisze Scheler -- jest wyłącznie "teo-morfizm”).
Bogo-ludzką aktywność niemiecki myśliciel rozważa raczej jako
jedyną możliwą drogę „narodzin” człowieka,
jak również „stawania się” Boga.
Oczywiście, podobne motywy odnaleźć możemy także u Rosjanina,
zawsze jednak zabarwione swoistym dla niego praktycyzmem, czy też
projektywizmem -- zawsze w kontekście konkretnego zadania, które
człowiek wypełnia kolektywnie (a nie -- jak u Schelera --
indywidualnie) działając w świecie.
~ Jean Paul Avisse ~ |
Fiodorow często definiuje człowieka jako „istotę, która
grzebie zmarłych” (homo sepeliens).
Stąd tak duże znaczenie przypisuje rosyjski myśliciel rytuałom
pogrzebowym oraz kultowi zmarłych,
sumiennie kultywowanemu na wsi, gdzie więzi pokrewieństwa i czystej ojcowsko-synowskiej miłości wciąż są mocne,
zaniedbywanych zaś w mieście -- obywatele którego, na podobieństwo
mrówek, „wydalają” szczątki zmarłych poza osadę, pragną
bowiem oczyścić życiowy teren z resztek przeszłości i czym
prędzej zapomnieć o śmierci.
Fiodorow pisze:
„grzebanie zmarłych u zwierząt, podobnie jak u obywateli Świetlanej Przyszłości, nie ma nic wspólnego z rytuałem pogrzebowym u normalnych ludzi, czyli u synów człowieczych. U tych ostatnich grzebać oznacza wskrzeszać, zgodnie z aktualnym stanem poznania i umiejętności. To, co ukryte z przyczyn fizycznych, od razu zaczynają oni odtwarzać, w wyniku moralnej potrzeby i synowskiego obowiązku”.
Pogrzeb jest symbolicznym działaniem na rzecz przywrócenia zmarłym
życia -- dopóki człowiek nie nauczył się wskrzeszać realnie
(odtwarzać to, co przez przyrodę z winy człowieka zniszczone),
wskrzesza pamięć o zmarłych ojcach (stąd np. wznoszone przez
człowieka pomniki, nagrobki pnące się -- co charakterystyczne --
pionowo ku niebu).
Aktualnie imperatyw wskrzeszenia jest realizowany -- zdaniem Fiodorowa
-- przez sztukę i w tym sensie człowiek, będący twórcą z natury,
okazuje się być istotą estetyczną i artystyczną,
czy też -- jak określił człowieka dużo później Ernst Cassirer --
istotą żyjącą w świecie symbolicznym.
Chociaż „uwikłanie w symbole” Fiodorow traktuje jako znaczący
krok naprzód istoty wyzwalającej się z przyrodniczego
determinizmu, deontologiczne rozważania Rosjanina o przeznaczeniu
człowieka, każą postrzegać taki stan jako przejściowy, nie
definiujący jeszcze w pełni istoty człowieka, a nawet krępujący
realne ludzkie poczynania. Ograniczenia, które stawia człowiekowi
kultura, po Fiodorowie konstatuje Cassirer (pisze on: „zamiast
zajmować się rzeczami w sobie [człowiek - JŻCh], w pewnym
sensie ustawicznie rozmawia sam ze sobą”).
W przeciwieństwie do Rosjanina nie wyciąga on jednak ze swoich
rozważań „praktycznych wniosków” o konieczności
przezwyciężenia symbolicznej działalności człowieka na rzecz
czynu -- działalności realnie przekształcającej to, co jest, w to, co być powinno (idealnego w realne).
Człowiek jako
artysta, jako twórca, to jedna z ważniejszych kategorii
fiodorowskiej antropologii, chociaż jego rozumienie sztuki jako
takiej, wydaje się przekreślać wszystkie znane modele
estetyczności. Powracające w pismach myśliciela refleksje nad
ptolemejskim i kopernikańskim modelem świata oraz ich
światopoglądowymi, etycznymi i kulturalnymi implikacjami
-- zwłaszcza rozważania na temat dwóch odmian sztuki:
„ptolemejskiej” i „kopernikańskiej” -- pozwalają
posądzać Fiodorowa o forsowanie swoistej koncepcji „estetyki poza
estetyką”. Tylko w podobny sposób można uchwycić fiodorowską
ideę sztuki „pełnoletniej”, która wyrasta ponad formy
symboliczne, obala je jako „niepełnowartościowe” i staje się
dosłownie tworzeniem życia, dziełem wskrzeszenia zmarłych
przodków.
Jeśli ptolemejski model świata był optymistyczną iluzją
traktującą kosmos jako już przeobrażony, czy też nie wymagający
wcale przeobrażenia, to model kopernikański tę iluzję zburzył.
Uświadamiając człowiekowi jego znikomość, dopomógł on
sprecyzować zadania, które człowiek ma do wykonania. Iluzoryczny,
kompensacyjny charakter ma również sztuka ptolemejska -- sztuka
tworzenia podobieństw, zasłaniania rzeczy przez symbol;
sztuka akcentująca nie aspekt kreacyjny, lecz kontemplacyjny; sztuka
„sobotnia”
-- która, w przeciwieństwie do ptolemejskiego modelu świata,
wciąż nie została -- zdaniem Fiodorowa -- przezwyciężona. Istotę
sztuki kopernikańskiej -- sztuki takiej, jaką być powinna --
streszcza, jak już zauważyliśmy, imperatyw realnego wskrzeszenia
zmarłych, jednak w pełni może wyjawić dopiero aktywistyczna
eschatologia Fiodorowa.
Właśnie ją opublikuję w ostatniej części niniejszej
pracy, której autorką jest:
Julia Żylina-Chudzik; są to fragmenty z
jej dłuższej pracy, pt: "Aktywistyczna eschatologia Mikołaja Fiodorowa
jako pragmatyczna implikacja jego antropologii", której całość można
znaleźć na stronie: Filozofia rosyjska. Polecam serdecznie :))
Komentarze
Prześlij komentarz