"Tako rzecze Zaratustra" - Friedrich Wilhelm Nietzsche. Część VII



-->

~  O wzgardzicielach ciała  ~




-->

--> --> -->
Gardzicielom ciała chcę słowo swe rzec: Nie na to wszakże, aby siebie lub innych oduczali, lecz aby ciału swemu "bywaj zdrowe!" rzekli i tak oniemieli.

"Ciałem jestem i duszą" - mówi dziecko. I dlaczegóż by nie należało mawiać jako dzieci? Lecz człek ocknięty i uświadomiony rzecze: ciałem jestem na wskroś i niczym ponadto; zaś dusza jest tylko słowem na coś do ciała należącego.

Ciało jest wielkim rozumem, mnogością o jednej treści, jest wojną i pokojem, jest trzodą i pasterzem. Narzędziem twego ciała jest twój mały rozsądek, bracie mój, który ty zwiesz "duchem", narzędziem jest on i igraszką w rękach twego wielkiego rozumu.

"Ja" powiadasz i chełpisz się z tego słowa. Lecz rzeczą większą - w co wierzyć nie chcesz - jest twe ciało i jego wielki rozum: ono nie mówi "ja", ono "ja" czyni.

Co zmysł wyczuwa, co duch poznaje, nigdy temu końca nie masz. Lecz zmysł i duch przekonać by cię rade, iż one to są końcem rzeczy wszelkich: tak bardzo próżne są. Narzędziem i igraszką jest zmysł i duch, poza nimi jest jeszcze samotność.

Samo(tn)ość szuka oczami zmysłów, słucha oczami ducha. Zawszeć samo(tn)ość słucha i szuka: porównywa, zniewala, zdobywa i burzy. Panuje i jest też władcą jaźni. Poza twymi myślami i uczuciami, bracie mój, stoi władca potężny, mędrzec nieznany - zwie się on "ty sam".

W twoim ciele on mieszka, twoim jest ciałem. Więcej rozsądku jest w twym ciele, niźli w twej największej mądrości. I któż wiedzieć może, ku czemu twe ciało swej największej właśnie potrzebuje mądrości? Twa samo(tn)ość śmieje się z twego "ja" i jego dumnych skoków. "Czymże mi są te skoki i poloty myśli? - powiada sobie. Zboczeniem podróżnym ku memu celowi. Jam jest, co twe "ja" na pasku wiedzie i jego pojęcia weń wdycha". Samo(tn)ość mówi do jaźni: "tu ból czuję!" I wówczas cierpi ona i myśli, jakby usunąć cierpienie, - i po to właśnie myśleć powinna.

Samo(tn)ść mówi do jaźni: "tu radość czuję!" I wówczas weseli się ona i myśli, jakby się częściej weselić - i po to właśnie myśleć powinna.

Gardzicielom ciała chcę słowo rzec: Iż gardzą, dzieje się to dlatego, iż poważają. Boć czymże to jest, co stworzyło poważanie, wzgardę, wartość i wolę? Twórcza samo(tn)ść stworzyła sobie poważanie i wzgardę, ona stworzyła sobie rozkosz i boleść. Twórcze ciało stworzyło sobie ducha, jako ramię woli swej. Nawet w swym nierozsądku i wzgardzie, wy ciała gardziciele, służycie swej samo(tn)ści.

Powiadam ja wam: samo(tn)ść wasza umrzeć chce i odwraca się precz od życia. Nie podoła ona już temu, czego najserdeczniej pragnie: - tworzyć ponad siebie już nie zdoła. Tego ona pragnie najbardziej, to jest całym jej żarem. Lecz za późno już na to dla niej: - przeto chce wasza samo(tn)ść zaniknąć, wy ciała gardziciele. Zaniknąć chce wasza samo(tn)ść, i temu staliście się wy ciała gardzicielami!

Gdyż nie zdołacie wy już ponad samych siebie tworzyć. I przeto złorzeczycie życiu i ziemi. Nieświadoma zawiść jest w kosem wejrzeniu waszej wzgardy. Drogą waszą nie pójdę, wy ciała gardziciele! Nie jesteście wy dla mnie mostem ku nadczłowiekowi!

Tako rzecze Zaratustra!




-->
~  O radości i namiętnościach  ~



--> -->
Bracie mój, jeśli cnotę posiadasz, a jest ona twoją cnotą, masz ją nie społem z kimkolwiek, lecz dla siebie wyłącznie. Lecz, - oczywiście! - ty pragniesz ją po imieniu nazywać, pieścić, za uszy ją psotnie targać i z nią baraszkować. I oto patrz!

Posiadasz imię jej na spółkę z ludem, stałeś się tłumem i trzodą wraz z cnotą swoją! Lepiej byś uczynił, mówiąc: "niewypowiedzialne i bezimienne jest to, co męką jest i słodyczą ducha mego, głodem wnętrzności mych". Niech cnota twa za wysoka będzie, aby się z nią przez imię spoufalać; a gdy cię zmuszą do mówienia o niej, nie wstydź się, że się wówczas jąkasz. Jąkając się, powiedz wtedy:

"To jest moje dobro, które ukochałem; upodobałem je sobie całkowicie, jakim jest, i takim jedynie chcę mieć dobro. Nie pragnę go jako boskiego przykazania, jako ludzkiego przepisu lub potrzeby koniecznej: nie chcę również, aby mi było drogowskazem do zaświatów i obiecanką raju. Ziemską jest cnota, którą kocham; niewiele w niej mądrości, a najmniej rozsądku ogółu. Lecz ptak ten zbudował gniazdo u mnie - polubiłem go serdecznie, i oto siedzi przy mnie na swych złotych jajach."

Tak jąkaj się i tak tylko chwal swą cnotę. Dawniej miałeś namiętności i zwałeś je złymi. Teraz masz jedynie swe cnoty wyrosłe one z twych namiętności. Wytknąłeś cel najwyższy swym namiętnościom: i oto stały się cnotami i uciechą twoją.

I choćbyś był z rodu zapalczywych w gniewie, w lubieżności tonących, z wiary się wściekających, pomsty żądnych: Wszystkie twe namiętności stały się twymi cnotami, wszystkie twe diabły - aniołami. Dawniej dzikie psy miałeś w podziemiach swych, zmieniły się one w ptaki i śpiewaczki miłe. Ze swych trucizn wywarzyłeś sobie balsam; doiłeś swoją krowę, udręczenie - dziś pijasz słodkie mleko jej wymion.

I żadne zło już w tobie nie dojrzeje, chyba to zło, które z walki twych cnót wyrosnąć może. Bracie mój, jeśli z szczęśliwych jesteś, to posiadasz jedną tylko cnotę, a nie więcej: przez taki most łatwiej się przechodzi. Czcigodny jest ten, co wiele cnót posiada. Ciężki to jednak los. Niejeden szedł na pustynię i zabijał się tam, gdyż umęczyło go - być ciągle bitwą i pobojowiskiem cnót własnych.

Bracie mój, czyż wojna i bitwa nie jest złem? Jednak konieczne jest to zło, konieczna jest zazdrość, konieczne jest niedowierzanie, konieczna jest potwarz między cnotami. Patrz, jak każda z twych cnót najwyższego pożąda: chce ona całego ducha twego, aby był jej heroldem, chce całej twej siły w gniewie, nienawiści i miłowaniu. Jedna cnota drugiej zazdrości.

A zazdrość jest straszną rzeczą. Nawet cnoty ginąć mogą z zawiści. Kogo płomień zawiści obejmie, ten jako skorpion zwraca w końcu żądło przeciwko sobie samemu. Ach, bracie mój, czyliż nie widziałeś nigdy, jak cnota cnotę spotwarzać i na śmierć zażgać umie? Człowiek jest czymś, co powinno być pokonane: dlatego też powinieneś swe cnoty kochać - gdyż przez nie zaginiesz.


Tako rzecze Zaratustra!



-->
~  O bladym przestępcy  ~



-->
Nie chcecie zabijać, sędziowie i ofiarnicy, zanim zwierzę karku nie nagnie? Patrzcież, blady przestępca pochylił głowę: z oczu jego przemawia wielka wzgarda.

"Moje ja jest czymś, co pokonanym być winno, moje ja jest dla mnie wielkim wzgardzeniem człowieka": tak oto mówią jego oczy. Iż samego siebie on zasądził, najwznioślejszą to było jego chwilą: nie dopuśćcież, aby wyniosły powracał do swej niskości! Nie masz wyzwolenia dla tego, co tak nad samym sobą boleje, prócz śmierci chyba rychłej.
-->
Wasze uśmiercanie, sędziowie, winno być litością, a nie zemstą. A gdy zabijacie, baczcież, abyście sami życie usprawiedliwiali! Bo nie dosyć, gdy się pojednacie z tym, kogo uśmiercacie. Waszym smutkiem niechaj będzie miłość ku nadczłowiekowi: tym tylko usprawiedliwić zdołacie wasze przy życiu pozostawanie!

"Wróg" winniście mawiać, lecz nie "złoczyńca"; "chory" winniście powiadać, lecz nie "łotr"; "głupiec" winniście głosić, lecz nie "grzesznik".

A ty, czerwony sędzio, gdybyś ty głośno powiedzieć chciał to wszystko, cóżeś w myślach już popełnił, zawołałby każdy: "Precz z tym plugastwem, precz z tym czerwiem jadowitym!".

Lecz czymś innym jest myśl, czymś innym czyn, a czymś zgoła odmiennym czynu obraz. Kolisko przyczyn nie toczy się między nimi. Obraz to uczynił bladym tego bladego człeka. Dorósł on był do miary swego postępku, gdy go popełniał: lecz jego obrazu nie zniósł, gdy czyn popełnionym już został. Odtąd widział siebie zawsze tylko jako jednego postępku sprawcę.

Obłędem zwę to: wyjątek przeistoczył on w zasadę. Kreska jarzmi kurę; krecha, którą on przeciągnął, ujarzmiła jego biedny rozum:  obłędem po czynie zwę ja to.
 

Słuchajcież, sędziowie! Jest jeszcze inny obłęd: a ten jest przed czynem. Och, nie dość głęboko wpełzliście mi w tę duszę! Tak oto mówi czerwony sędzia: "Czemuż zamordował ten złoczyńca? Rabować chciał". Lecz ja powiadam wam: dusza jego chciała krwi, nie rabunku: on tużył za szczęściem noża! Jego biedny rozum nie pojął tego obłędu i podmówił go. "I cóż ci z krwi przyjdzie! - szeptał; czyż nie zechcesz co najmniej rabunku przy tym popełnić? Zemsty wywrzeć?"

I usłuchał biednego rozumu swego: jako ołów ciężyła na nim ta odmowa, i oto zrabował, zamordowawszy. Nie chciał się wstydzić swego obłędu. I znów ołów winy cięży na nim, i znowu jego biedny rozum jest tak sztywny, tak drętwy, tak ciężki. Gdybyż głową tylko potrząsnąć zdołał, zwaliłby z siebie to brzemię: lecz któż tą głową potrzęsie?

Czymże jest ten człowiek? Kupą chorób, co przez ducha sięgają w świat: i tam oto łupu swego szukają. Czymże jest ten człowiek? Kłębem dzikich węży, które rzadko w spokoju się kupią: i oto rozpełzają się one wszędy i szukają łupu po świecie. Spojrzyjcież na to biedne ciało! Co cierpiało, czego pożądało, to wszystko wyłożyła sobie ta biedna dusza - wyłożyła sobie, jako rozkosz i żądzę za szczęściem noża. Kto teraz zachorzeje, tego opada to zło, które teraz jest złem: ból chce przyczyniać tym, co jemu ból sprawia.

Były jednak inne czasy, inne zło i dobro. Niegdyś złem było wątpienie i wola samoistności. Wówczas stawał się chory kacerzem lub czarownicą: jako kacerz i czarownica cierpiał i pragnął sprawiać cierpienia. Lecz to się w uszy wasze mieścić nie chce: waszemu dobru to szkodzi, powiadacie mi. Lecz czym że mi wasze dobro! Wiele z waszego dobra budzi we mnie wstręt, i zaprawdę nie ich zło. Chciałem wszak, abyście mieli obłęd, który by was do zguby dowiódł, jako tego bladego przestępcę! Zaprawdę, chciałem, aby się ten obłęd wasz prawdą zwał lub wiernością, lub też sprawiedliwością: lecz wy macie waszą cnotę, aby długo żyć, w żałosnym zadowoleniu. Jam jest poręczą ponad wartkim prądem: chwytaj się mnie, kto pochwycić mnie zdoła. Kosturem waszym nie jestem.

-->
Tako rzecze Zaratustra!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Persian Mythology, Gods and Goddesses" (Part I)

△ Yazidis ~ Ancient People Who Worship the Angels! ▼

Świat jest pełen symboli: K (Część II)