"Gilgamesz - Epos starożytnego dwurzecza". Tablica XII







~  TABLICA DWUNASTA  ~

 


Legł spać Gilgamesz i sen ujrzał. Wpośród nocy sen jego się przerwał. Wstał i sen wykłada, z przewoźnikiem Urszanabi mówi Gilgamesz:

-- Mego snu słuchaj, Urszanabi, który w nocy widziałem! Wyciosane drzwi pękły w przybytku.  Stare mury sypały się w gruzy. Wyszczerbiła się broń  wzniesiona. Zbrojna drużyna odbiegła w rozsypce. Powódź kraj pokryła i znów spłynęła.  Mężni a widzący, jak nowy księżyc, urośli i  znikli. Jam na łożu swoim spoczywał w miesiącu Ab, w miesiącu cieni. Nie milczeli siedzący ani  stojący, jadło jedzący i wodę pijący, ludzie z  Uruku, na sen mój nie dbali, głośny jęk podnieśli:

-- Władca legł i nie wstaje! Zło wytrzebił w świecie i  nie wstaje! Był ramienia mocnego i nie wstaje! Z postaci mądry, głowę jako byk nosił wysoko,  potężny a sławny, wszystko wiedzący był i nie  wstaje! W góry się udał i nie wstaje! W łodzi zachodu spoczął i nie wstaje! Na łożu losu leży i nie wstaje! Na posłaniu barwnym legł i nie wstaje! 

A ja leżałem w łożu swym jak ryba  wyciągnięta, jak gazela w pętli. Namtar bezlitosny, co nie ma stóp i dłoni, co wody nie pije i nie je mięsa, ciężar na mnie włożył.

Rzekł Urszanabi:


-- Jam przewoźnik. Nie mnie sny wykładać.

Legł spać Gilgamesz i znowu sen ujrzał. Wstał  Gilgamesz i swój sen wykłada,  z przewoźnikiem Urszanabi mówi Gilgamesz:

-- Mego snu słuchaj, Urszanabi, znów sen  widziałem! Przyjaciela swego w nim  ostrzegałem:
 Jeślibyś w podziemną krainę wstąpił, chcę ci  dać przestrogę, ty jej posłuchaj. Nie kładź szat czystych, aby nie poznali w tobie przybysza. Nie namaszczaj się zacnym olejkiem z czaszy, aby ich zapach nie przynęcił.  Włócznią w krainie podziemnej nie rzucaj, aby cię nie obstąpili włócznią zakłuci. Młota kamiennego nie bierz do ręki, aby  duchy nie opadły ciebie z trzepotem. Sandałów do stóp nie przywiązuj, abyś stuku nie sprawił w krainie zmarłych. Kobiety, którą kochałeś, nie całuj! kobiety, której nie cierpiałeś, nie bij! Dziecka, które kochałeś, nie całuj! Dziecka, którego nie cierpiałeś, nie bij, albo krzyk podziemny cię ogarnie, żałosny krzyk do tej, która spoczywa, spoczywa, matki boga Ninazu, która spoczywa, której nagich ramion szata nie skrywa, której piersi jak czasze odkryte.
Nie posłuchał rady Enkidu. Czy ubrał się w szaty czyste i poznali przybysza? Czy się namaścił i zapach ich znęcił? Czy włócznią rzucił w krainie  podziemnej i włócznią zakłuci go obstąpili? Czy wziął do ręki młot kamienny i opadły go duchy z trzepotem? Czy do stóp swych sandały przywiązał i stuku narobił w krainie zmarłych? Czy kobietę, którą kochał, całował? Czy kobietę, której nie cierpiał, uderzył? Czy dziecko, które kochał, całował? Czy dziecko, którego nie cierpiał, uderzył i krzyk podziemny go ogarnął, krzyk do tej, która spoczywa, spoczywa, matki boga Ninazu, która spoczywa, której nagich ramion szata nie skrywa, której piersi jak czasze odkryte? I nie dała już wyjść Enkidu.





-- Namtar go nie trzyma i Asakku, duch choroby, też go nie trzyma. Ziemia go trzyma! Strażnik Nergala, władcy zmarłych, niezbłagany go nie trzyma.  Ziemia go trzyma! Nie padł  w miejscu bitwy mężów. Ziemia go trzyma!


Poszedłem sam jeden ja, syn Ninsun, do miasta Nippur, do przybytku Ellila:


-- Ojcze Ellilu, wpadł mi bęben i  pałka wpadła do kraju umarłych. Enkidu, co poszedł po nie, ziemia schwytała. Namtar go nie trzyma,  Asakku go nie trzyma, ziemia go trzyma! Strażnik Nergala niezbłagany go nie trzyma,  ziemia go trzyma! Nie padł w miejscu bitwy mężów,  ziemia go trzyma!


Ellil mi na to nic nie odrzekł.

 
I poszedłem sam do miasta Ur:
 

-- Ojcze Sin, księżycu, wpadł mi bęben i pałka wpadła do kraju umarłych. Enkidu, co poszedł po nie, ziemia schwytała. Namtar go nie trzyma, Asakku go nie trzyma, ziemia go  trzyma! Strażnik Nergala niezbłagany go nie trzyma, ziemia go  trzyma! Nie padł w miejscu bitwy mężów, ziemia go trzyma!


Sin mi na to nic nie odrzekł.


I poszedłem sam do miasta Eredu:


-- Ojcze Ea, wpadł mi bęben i pałka wpadła do kraju umarłych. Enkidu, co poszedł po nie, ziemia schwytała. Namtar go nie trzyma, Asakku go nie trzyma, ziemia go  trzyma! Strażnik Nergala niezbłagany go nie trzyma, ziemia go  trzyma! Nie  padł w miejscu bitwy mężów, ziemia go trzyma!


Ledwie Ea te słowa usłyszał, do Nergala, wojownika, rzekł takie słowo:


-- Nergalu, mężny wojowniku! Proszę, iżbyś otwór w ziemi otworzył, aby Enkidu mógł  wyjść spod ziemi i swojemu bratu prawo ziemi obwieścić.


Posłuchał go mężny wojownik Nergal. Skoro tylko w ziemi otwór otworzył, duch Enkidu z ziemi jako wiatr wyszedł.


Myśmy się w objęcia wzięli, ucałowali, w smutku i westchnieniach wszczęli z sobą rozmowę:


-- Powiedz, przyjacielu mój miły, powiedz mi to prawoziemi, któreś był ujrzał!


-- Nie powiem ci, przyjacielu miły, nie powiem! Gdybym ci powiedział prawo ziemi,  którem był ujrzał, siądziesz i zapłaczesz!


-- Niech siądę i płaczę!
 




-- Mój przyjacielu, otóż Ciało moje, któregoś dotykał serce swe ciesząc, robak je pożera jak starą szmatę.  Ciało Enkidu, któregoś dotykał serce swe ciesząc, zmieniło się w glinę, jest pełne prochu.


Osunąłem się w proch i odrzekłem ja, król Gilgamesz, gdy usiadłem w prochu:


-- Kto od miecza zginął, czy go widziałeś?


-- Widziałem! Nagie ma ramiona, jak wojownik dobry, boki ma nagie. Ale światła nie widuje,  mieszka w ciemności.


-- Kto padł od topora, czy go widziałeś?


-- Widziałem! Jak chorągiew piękna się chwieje. Ale światła nie widuje,
mieszka w ciemności.


-- Kto od dzidy ubity, czy go widziałeś?


-- Widziałem! Ledwie zszedł pod ziemię, drzewce  wyrywa. Ale światła nie widuje, mieszka w ciemności.


-- Kto w bitwie padł, czy go widziałeś?


-- Widziałem! Głowę mu podnoszą ojciec i matka, żona się nad nim schyla. Z garnków niedojadki, chleba okruchy i z ulic odpadki to jego pokarm. Ale światła nie widuje,  mieszka w ciemności.


-- Czyj trup w stepie porzucony, czy go widziałeś?


-- Widziałem! Jego duch spokoju nie ma.


-- Kto śmierci się lękał, kto nie poległ  w miejscu bitwy mężów, czy go widziałeś?


Wtem duch Enkidu przepadł. Otwór się zamknął. Taki sen widziałem.


Rzekł Urszanabi:


-- Jam przewoźnik. Nie mnie sny wykładać.


Co dwadzieścia wiorst kęs jeden odłamywali. Co trzydzieści wiorst popas czynili. I przybyli w gród warowny Uruku.


Rzecze doń Gilgamesz, do przewoźnika, łodnikowi Urszanabi rzecze Gilgamesz:

-- Powstań teraz, Urszanabi, wstąp  a przejdź się po murach Uruku, podwaliny ich obejrzyj, sprawdź dłonią cegły. Czyliż te cegły nie są wypalone?  Czyż nie kładło tych murów siedmiu mędrców? Jedna trzecia obszaru  to miasto, jedna trzecia to obszar ogrodów, jedna trzecia jest pól zatapianych i ziemi, która należy do Isztar. Razem trzy części i jeszcze ich obwód ogarną warowne mury Uruku.


I to takoż był trud Gilgamesza, władcy, który wszystko widział a przejrzał, widział rzeczy zakryte,  wiedział tajemne, przyniósł wieści sprzed wielkiego potopu. Wyruszył Gilgamesz w daleką drogę zmęczył się ogromnie, przyszedł z powrotem. Na kamieniu wyrył powieść o trudach.




KONIEC  ~

 ______________________________












 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Persian Mythology, Gods and Goddesses" (Part I)

△ Yazidis ~ Ancient People Who Worship the Angels! ▼

Świat jest pełen symboli: K (Część II)