"Tako rzecze Zaratustra" - Friedrich Wilhelm Nietzsche. Część VI




-->
~  O hołocie  ~


-->
Życie jest krynicą rokoszy; lecz gdzie i hołota pija, tam wszystkie studnie są zatrute. Sprzyjam wszystkiemu, co schludne; ale tych wyszczerzonych pysków ścierpieć nie mogę, nie znoszę pragnienia niechlujnych.

Rzucili spojrzenie w głąb studni: i oto wyziera mi ze studni ich przemierzły chichot. Świętą wodę zatruli swą lubieżnością; a gdy swe brudne sny rozkoszą nazwali, zatruli nawet słowa.
-->
Niechętnym staje się i płomień, gdy oni swe wilgotne serca do ognia znoszą. Nawet duch dymi i swąd dawać poczyna, gdzie się hołota do ognia tłoczy. Mierźle słodkawym i zmiękłym staje się w ich dłoniach każdy owoc: spojrzenie ich czyni każde drzewo owocne uschłym na wierzchołku i wywrotnym od lada wiatru.
A niejeden, co się z życia wycofał, wycofał się tylko od hołoty: nie chciał z nią wspólności przy studni, ognisku i owocach. A niejeden, co na pustynię poszedł i z drapieżnymi zwierzętami pragnienie cierpiał, nie chciał tylko z niechlujnymi poganiaczami wielbłądów zasiadać u cysterny. A niejeden, co jako burzyciel przychodził, jako gradobicie pola uprawne nawiedzał, chciał tylko hołocie nogę wetknąć w paszczę i tako gardziel jej zatkać.

Owym kęsem, przy którym namordowałem się najbardziej, nie była wątpliwość, zali życie potrzebuje koniecznie wróżby, śmierci i krzyżów męczeńskich: 

- Lecz, żem się pytał samego siebie i dusił nieomal swym pytaniem: czyżby? czyżby życie potrzebowało nawet i hołoty? Są że konieczne studnie zatrute, ogniska cuchnące, marzenia skalane i czerwie w chlebie życia?

-->
Nie nienawiść moja, lecz mój wstręt żerował głodny na życiu! Och, i ducha sobie obmierził, gdym spostrzegł, że i hołota miewa błyskotliwego ducha! I do panujących tyłem się odwróciłem, gdym ujrzał, co oni zwą panowaniem swym: szacherkę i targi o władzę - z hołotą!

Wśród ludów obcej mieszkałem mowy z zatulonymi uszy: aby mi język ich szacherki obcym pozostawał oraz ich targi o władzę. Nos sobie przesłaniając, mijałem niechętny wszelkie wczoraj i dziś: zaprawdę, wszelkie dziś i wczoraj cuchnie piszącą hołotą!

Jako kaleka, głuchy, niemy i ślepy: tak oto przeżywałem długie czasy, abym nie potrzebował żyć pośród hołoty rządzącej, piszącej i używającej. Mozolnie wspinał się duch mój na stopnie i ostrożnie przy tym; liche jałmużny rozkoszy orzeźwieniem mi były; przy kiju spełzło ślepcowi życie.

I cóż się stało ze mną? Jakżem się ja wyzwolił ze swego wstrętu? Jakżem odmłodził swe oko? Jakżem się ja wzbił na te wyżyny, gdzie żadna hołota u studzien nie zasiada?

Nadarzył że mnie wstręt własny skrzydły i źródliska wyczuwającymi siły? Zaprawdę, na najwyższe szczyty wzlecieć musiałem, aby odnaleźć krynicę rozkoszy! O, znalazłem ją, bracia moi! Tu na wyniosłościach najwyższych tryska mi krynica rozkoszy! 

- Jest więc życie, do którego spragniona nie ciśnie się hołota! Zbyt gwałtownie bijesz ty mi, rozkoszy źródle! I często kielich opróżniasz dlatego tylko, że go ponownie napełnić pragniesz! I uczyć się jeszcze muszę z większą do ciebie zbliżać się skromnością: zbyt gwałtownie rwie się me serce ku tobie:

- To serce moje, na którym lato w słońcu płonie, lato krótkie, gorące i posępne a tak ogromnie szczęśliwe: jakże me serce latowe twojej pożąda ochłody!



-->
Minął ociągający się smętek mej wiosny! Minęła złośliwość płatków śniegu czerwcowych! Latem stałem się na wskroś i letnim południem! Latem na wzniesieniach najwyższych i chłodny mi źródły, i błogą ciszą: o, chodźcież, przyjaciele moi, aby się ta cisza jeszcze bardziej błogą stała! Gdyż to jest nasza wyżyna i nasza ojczyzna: za wysoko i zbyt stromo mieszkamy dla wszystkich niechlujnych oraz dla ich pragnienia.

Czyste oczy wasze, przyjaciele, niechże wejrzą w krynicę mojej rozkoszy! Jakżeby się ona tym zmącić miała! Ode śmieje się ona wam własną swą czystością. Na drzewie przyszłości zbudujemy swe gniazdo; orły niech samotnikom pokarm w dziobach znoszą!

Zaprawdę, nie jest to strawa, którą by i niechlujni spożywać z nami mogli! Zdawałoby się im, że ogień żrą i pyski popalić sobie gotowi! Zaprawdę, nie masz tu u nas przytułku dla niechlujnych. Lodową jaskinią zda się nasze szczęście ich ciałom i duchom! I jako wichry ponad nimi przebywać będziemy, sąsiedzi orłów, sąsiedzi śniegu, sąsiedzi słońca: tako żyją wichry. I jako wicher wionę ja kiedyś między nich a własnym duchem odbiorę tchnienie ich duchowi: przyszłość ma tego chce.

Zaprawdę, wichrem jest Zaratustra dla wszelkich nizin; i tą radą radzę wrogom swoim, oraz wszystkiemu, co tam pluje i śliną miota: "strzeżcie się pluć pod wiatr!"


-->
Tako rzecze Zaratustra!


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"Persian Mythology, Gods and Goddesses" (Part I)

△ Yazidis ~ Ancient People Who Worship the Angels! ▼

Świat jest pełen symboli: K (Część II)