Obraz świata i aparatura pojęciowa - Kazimierz Ajdukiewicz; część III
§ 4. Zwykły konwencjonalizm
Rozważymy teraz zastrzeżenia, które można podnieść przeciwko naszym twierdzeniom. Jedno z tych zastrzeżeń, być może, oprze się na rozróżnieniu takich zdań, które zdają sprawę z faktów, i takich, które są tylko interpretacją faktów. Nazwijmy pierwsze zdaniami sprawozdawczymi, drugie - interpretacyjnymi. Rozróżnienie to spotykamy u przedstawicieli zwykłego konwencjonalizmu, którzy twierdzą, że skoro przyjęte zdanie, np. hipoteza, popadnie w sprzeczność z jakąś interpretacją, można przy nie zmienionych danych doświadczenia utrzymać owo zdanie, a zrezygnować z interpretacji. Jeśli jednak zjawi się sprzeczność pomiędzy jakimś zdaniem a pewnym zdaniem sprawozdawczym, to już nie można ratować pierwszego kosztem zdania sprawozdawczego.
Przyjrzyjmy się dokładniej, co rozumieją konwencjonaliści przez zdanie sprawozdawcze i co przez interpretację. Rozpatrzmy w tym celu przykład. Zdanie mówiące: “pręt A ma tę samą długość co pręt B” jest zdaniem sprawozdawczym, gdy jest uznawane w sytuacji, w której uznający widzi koincydencję obu prętów, tzn. ich pokrywanie się w bezpośrednim zetknięciu. Zdanie “pręt C ma tę samą długość co pręt D” nie byłoby jednak zdaniem sprawozdawczym, gdyby uznający to zdanie nie widział obu prętów w bezpośrednim kontakcie. Uznanie takiego zdania byłoby interpretacją. Według konwencjonalistów bowiem zachodzi niemożliwość, i to zasadnicza niemożliwość, rozstrzygnięcia tego zdania bez przyjęcia konwencji dotyczącej porównywania oddalonych prętów. Natomiast dla rozstrzygnięcia o równości dwóch prętów, gdy zachodzi koincydencja, nie potrzeba konwencji, można tego rozstrzygnięcia dokonać także bez jakiejkolwiek konwencji.
Różnica pomiędzy zdaniem sprawozdawczym a interpretacją polega na tym, że dla rozstrzygnięcia zdania sprawozdawczego wystarczą pewne pierwotne kryteria, podczas gdy dla rozstrzygnięcia zdania interpretacyjnego te pierwotne kryteria nie wy . starczają, potrzeba jeszcze dalszych kryteriów, których wybór od nas zależy. Z tego powodu ma być możliwe, zależnie od wyboru dodatkowych kryteriów, rozstrzygnięcie zdań interpretacyjnych w różny sposób, co ma być niemożliwe w stosunku do zdań sprawozdawczych.
Spróbujmy jasno uchwycić tę różnicę między zdaniami sprawozdawczymi a interpretacyjnymi. Charakteryzuje się ją przez w który dochodzi się do rozstrzygnięcia tych zdań. Jedne i drugie są zdaniami empirycznymi, tzn. i takimi, do których rozstrzygnięcia potrzeba danych doświadczenia. Różnica polega na tym, że kryteria wystarczające do uznania zdania sprawozdawczego na podstawie pewnych danych doświadczenia nie wystarczają jeszcze do rozstrzygnięcia (tj. uznania lub odrzucenia) zdania interpretacyjnego, jakimikolwiek byśmy nie dysponowali danymi doświadczenia. Dlatego do rozstrzygnięcia zdań interpretacyjnych na drodze empirycznej trzeba dołączyć nowe kryteria. Cóż to za kryteria, o których tu mowa? Sądzę, że wolno mi powiedzieć, iż chodzi tu o empiryczne dyrektywy znaczeniowe. Owo kryterium, wystarczające dla wyżej wymienionego zdania sprawozdawczego, to nic innego jak empiryczna dyrektywa znaczeniowa, która stwierdza, że ten, kto na widok, zwany widokiem dwóch będących w koincydencji prętów A i B, nie byłby gotów uznać zdania “pręt A ma tę samą długość co pręt B”, nie używa tych wyrażeń w znaczeniu, które im przyporządkowuje język. Lecz - jaki język? Sądzę, że chodzi tu o jeden ze zwykłych polskich języków potocznych. Te dyrektywy znaczeniowe, zdaniem konwencjonalistów, nie miałyby jeszcze wystarczyć do zajęcia stanowiska wobec zdania, zwanego interpretacyjnym, jakimikolwiek nie dysponowalibyśmy danymi doświadczenia.
Jak się zdaje, na podstawie powyższego możemy w następujący sposób zdefiniować zdanie sprawozdawcze i interpretacyjne: pewne zdanie jest zdaniem sprawozdawczym, jeśli empiryczne dyrektywy znaczeniowe jednego ze zwykłych Języków potocznych przy pewnych danych doświadczenia wystarczają do rozstrzygnięcia tego zdania. Natomiast pewne zdanie jest zdaniem interpretacyjnym, jeśli przy żadnych danych doświadczenia wszystkie dyrektywy znaczeniowe jednego ze zwykłych języków potocznych nie wystarczają do rozstrzygnięcia tego zdania, jednakże dzięki dołączeniu pewnych nowych dyrektyw znaczeniowych do dyrektyw znaczeniowych jednego z języków potocznych znajdą się i dane doświadczenia, na podstawie których wzbogacone w ten sposób dyrektywy znaczeniowe, bezpośrednio lub pośrednio (tzn. w jednym kroku lub kilku krokach), prowadzą do rozstrzygnięcia tego zdania. Te dyrektywy znaczeniowe, które trzeba dołączyć, nazywa się wtedy konwencjami, definicjami przyporządkowującymi itd. (“definicja przyporządkowująca”, to konwencja będąca empiryczną dyrektywą znaczeniową. Konwencje mogą jednak też być dedukcyjnymi albo aksjomatycznymi dyrektywami znaczeniowymi).
Zobaczmy teraz, czy w świetle przeprowadzonej wyżej analizy konwencjonalistycznego rozróżnienia zdań sprawozdawczych i zdań interpretacyjnych można przypisywać tym pierwszym wyższy walor. Jeśli trafne jest nasze ujęcie zdań sprawozdawczych i interpretacyjnych, to jedyna różnica pomiędzy nimi polega na tym, że dla empirycznego rozstrzygnięcia zdań sprawozdawczych wystarczają dyrektywy znaczeniowe jednego ze zwykłych języków potocznych, podczas gdy nie wystarczają one dla rozstrzygnięcia zdań interpretacyjnych, które to zdania są jednak empirycznie rozstrzygalne na podstawie dyrektyw znaczeniowych wzbogaconych przez konwencje. Wyższy walor przypadałby w udziale zdaniom sprawozdawczym tylko wtedy, gdyby dyrektywy znaczeniowe języków potocznych bardziej zasługiwały na to, żeby przy nich trwać, niż dołączone konwencje. Jeśli się przyznaje, że mimo nie zmienionych danych doświadczenia można się uwolnić od pewnych interpretacji zastępując jedną konwencję przez inną, trzeba też zdawać sobie sprawę z tego, że równie dobrze można uwolnić się od zdań sprawozdawczych przez zmianę dyrektyw znaczeniowych języka potocznego.
Jedyna różnica pomiędzy zdaniami sprawozdawczymi a interpretacyjnymi polega więc na tym, że pierwsze są rozstrzygane w językach, w których wyrośliśmy, stworzonych bez naszego świadomego udziału, gdy drugie mogą być rozstrzygnięte dopiero w takich językach, przy których budowie braliśmy świadomie udział. Z tego to powodu dyrektywy znaczeniowe, pozwalające rozstrzygać zdania sprawozdawcze, na pierwszy rzut oka wydają się nietykalne, podczas gdy konwencje potrzebne do rozstrzygnięcia interpretacji, jako wprowadzone aktem naszej woli, zdają się podlegać odwołaniu na mocy naszej decyzji. Nasze stanowisko jest znacznie bardziej skrajne niż stanowisko omówionego konwencjonalizmu. Nie widzimy żadnej istotnej różnicy pomiędzy zdaniami sprawozdawczymi a interpretacjami. Sądzimy, że same dane doświadczenia nie zmuszają nas do uznania ani jednych, ani drugich. Możemy wstrzymać się od uznania zarówno samych zdań, jak i ich przekładów, jeśli zechcemy wybrać aparaturę pojęciową, w której ich znaczenie nie występuje. Słusznie więc nazywamy nasze stanowisko skrajnym konwencjonalizmem.
Anhelli.......Dałem radę!!!!!Doczytałem!!!!!:):):):):)a tak poważnie...nie nadaje się na filozofa, łapie to zycie tak jak potrafię a moje zdanie sprawozdawcze ma być pełne samozadowolenia na jego koniec:):):)
OdpowiedzUsuńCiepło pozdrawiam:):)I dziękuję że poszłas za mną na inny portal:)