"Tako rzecze Zaratustra" - Friedrich Wilhelm Nietzsche. Część V


 


 O ZAŚWIATOWCACH
(o Zaświatach)

Wyrzucił raz i Zaratustra swój omam poza człowieka, jako wszyscy zaświatowcy to czynią.
Dziełem cierpiącego i zamęczonego Boga wydał mi się wówczas świat. Snem świat mi się wydał i Boga marzeniem; barwistym dymem przed oczyma bosko niezadowolonego. Dobro i zło, radość i cierpienie, ja i ty — barwnym dymem wydało mi się to przed twórczymi oczyma. Chciał Stwórca spojrzenie od siebie precz odwrócić — i wonczas świat ten stworzył. Pijana to rozkosz cierpiącego móc odwrócić spojrzenie od swych cierpień i siebie zatracić. Pijaną rozkoszą i samozatraceniem wydał mi się niegdyś świat. Ten wiecznie niedoskonały, wiecznej sprzeczności obraz, obraz niedoskonały — pijana rozkosz niedoskonałego twórcy: oto czym mi się świat niegdyś wydał. I tak oto wyrzuciłem i ja swój omam poza człowieka, jako wszyscy zaświatowcy to czynią.

Poza człowieka — w prawdę? O bracia, Bóg, któregom stworzył, był ludzkim dziełem i obłędem, jako wszyscy bogowie. Człowiekiem był on, biednym ułomkiem człowieka i jaźni: z własnego popiołu i żaru stworzyłem ten upiór, i zaprawdę, nie nawiedził on mnie z zaświatów! I cóż się oto stało, bracia moi? Przemogłem siebie, cierpiącego, zaniosłem swój popiół w góry, jaśniejszy wynalazłem sobie płomień. I patrzcie! u s t ą p i ł upiór ode mnie. Cierpieniem by było mi to teraz i męką dla ozdrowiałego w takie wierzyć upiory: cierpieniem by było mi to teraz i poniżeniem. Tako mówię zaświatowcom. Cierpienie to było i niemoc — co stworzyło wszystkie zaświaty; i ów krótki obłęd szczęścia, którego zaznaje tylko cierpiący.


 

Znużenie to było, co jednym skokiem chciało dotrzeć do ostatnich krańców, krokiem śmiertelnym; biedne, w niewiedzy pozostające, znużenie, co nawet już chcieć nie chce: ono to stworzyło bogów i zaświaty. Wierzajcie mi, bracia moi! Ciało to było, co o ciele zwątpiło — ono to palcami ogłupiałego ducha macało po ostatnich ścianach. Wierzajcie mi, bracia moi! Ciało to było, co o ziemi zwątpiło — ono to słyszało, jako brzuch bytu doń przemawia. Ono to chciało przebić głową ostatnie mury i przedostać się nie tylko głową — poza nie w „tamten świat". Lecz „tamten świat" dobrze jest ukryty przed człowiekiem, ów od-człowieczony, nieczłowieczy świat; zaś żywot bytu wcale do człowieka nie przemawia, chyba że czyni to jako człowiek.

Zaprawdę, trudno jakiegokolwiek bytu dowieść i trudno do przemówienia go zmusić. Powiedzcież mi, bracia, czyż z rzeczy wszelkich najcudowniejsza nie jest jeszcze najlepiej dowiedziona? Tak, to ,ja" i tego, ja" sprzeczność i zawrotność cała mówi jeszcze najrzetelniej o swym bycie, to twórcze, chcące wartości nadające ,ja", które jest miarą i wartością rzeczy. A ten byt najrzetelniejszy, to ,ja" — ono mówi o ciele i ciała chce nawet wówczas, gdy marzy, po błękitach buja i połamanymi skrzydłami łopocze. Coraz rzetelniej mówić się uczy to ,ja": zaś im więcej się uczy, tym więcej znajduje słów i chwał dla ciała i ziemi. 


Nowej dumy uczyło mnie me ,ja", jej to ludzi uczę: nie wtykać odtąd głowy w piasek rzeczy niebieskich, lecz wznosić ją wolno: głowę ziemską, co ziemską stwarza treść! Nowej woli uczę ja ludzi: tej chcieć drogi, którą dotychczas na oślep człowiek chadzał, uznawać ją za dobrą i nie przemykać się nadal bocznymi ścieżki, jako to czynią chorzy i zamierający! Chorzy to byli i zamierający, co wzgardzili ciałem i ziemią i wynaleźli rzeczy niebiańskie oraz zbawcze krople krwi: lecz nawet i te słodkie, a ponure trucizny zaczerpnęli wszak z ciała i ziemi! Niedoli swej umknąć się dziś chcieli a gwiazdy były im za dalekie. Wzdychali przeto: „O, gdybyż były drogi niebiańskie, którymi by można było się przekraść w inny byt i szczęście!" — wówczas wynaleźli sobie swe ścieżki kręte i napitki krwawe!


 

Marzy się im, niewdzięcznikom tym, że się ciała i ziemi wyzbyli. Lecz czemuż zawdzięczają oni dreszcz i błogość tego wyzbycia się? Ciału swemu i ziemi tej. Łagodnym jest Zaratustra względem chorych. Zaprawdę, nie złorzeczy on ich sposobom pocieszania się i niewdzięczności. Obyż się oni ozdrowiałymi stali, przemagającymi i oby wyższe stworzyli sobie ciało!

Nie złorzeczy też Zaratustra ozdrowiałemu, gdy się za swym omamem tkliwie spoziera, i gdy się o północy wokół grobu swego Boga skrada: lecz chorobą i chórem ciałem są dla mnie nawet i łzy jego. Wiele chorego ludu bywało zawsze wokół tych, co poezje tworzą i żądni Boga są: zawziętą pałają oni nienawiścią przeciw poznającemu i przeciw tej najmłodszej cnocie, która zwie się rzetelność. Wstecz spoglądają oni zawsze ku ciemnym czasom: wonczas były oczywiście i szał, i wiara czymś innym; miotanie się rozumu było bogu-podobieństwem, a wątpienie grzechem.

Zbyt dobrze znam ja tych bogu-podobnych: chcą oni, aby w nich wierzono, i aby wątpienie grzechem było. Zbyt dobrze wiem też, w co oni sami najgłębiej wierzą. Zaprawdę, nie w zaświaty i wyzwalające krwi krople: w ciało wierzą i oni najbardziej, zaś własne ciało jest dla nich rzeczą samą w sobie. Lecz zarazem schorzałą rzeczą jest ono dla nich: chętnie by więc ze skóry wyleźli. Przeto radzi słuchają kaznodziei śmierci i sami każą o zaświatach. Słuchajcież raczej, bracia moi, głodu zdrowego ciała: rzetelniejszy i czystszy to głód. Rzetelniej mówi czyste i zdrowe ciało, ciało doskonałe i udałe: a ono o treści ziemi powiada.

Tako rzecze Zaratustra!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Persian Mythology, Gods and Goddesses" (Part I)

△ Yazidis ~ Ancient People Who Worship the Angels! ▼

Świat jest pełen symboli: K (Część II)