Leszek Kołakowski - Bajki różne. Część IV


 

 IV: Piękna Twarz

Nino był czeladnikiem piekarskim, znanym ze swojej pięknej twarzy. Była to istotnie najpiękniejsza twarz w okolicy i wszystkie dziewczęta odwracały wzrok, kiedy Nino przechodził ulicą — tak przyciągała je piękna twarz młodego piekarza. Niestety, Nino pracował przy piecu, w wilgotnej i gorącej piekarni, to zaś, jak wiadomo, niedobrze wpływa na piękne twarze. Prócz tego miewał niekiedy zmartwienia, jak wszyscy ludzie, a wiadomo, że zmartwienia szkodzą piękności. W rezultacie Nino przeglądając się w lustrze stwierdzał ze smutkiem, że na pięknej twarzy życie zaczyna powoli żłobić swój ślad. Mimo to, była ona nadal niezwykle piękna i Nino rad był ustrzec to piękno przed złośliwością czasu. Wybrał się tedy do miasta Lipoli, gdzie sprzedawano specjalne kuferki do przechowywania twarzy. Kuferek taki był kosztowny i Nino musiał pożyczyć pieniądze od sąsiadów, aby za niego zapłacić. Uważał jednak, że sprawa jest na tyle ważna, iż warto się zadłużyć. Kupił tedy kuferek i schował swoją twarz w bezpiecznym schronieniu. Kuferek poza tym, że był drogi, miał jeszcze jedną wadę; trzeba go było stale nosić przy sobie i nie rozstawać się ani na chwilę, bo przecież gubiąc go, traciło się zarazem twarz. Ale Nino tak cenił sobie piękno swojej twarzy, że zdecydował się na tę niewygodę. Schował twarz i nosił kuferek bez przerwy ze sobą -do pracy, do spaceru i do spania. Coraz bardziej dbał o to, żeby twarz się nie zniszczyła. Przez pierwsze tygodnie wyjmował twarz ostrożnie z kuferka i ubierał ją w dni świąteczne. Ale zauważył niebawem, że również w dni świąteczne zdarzają się człowiekowi zmartwienia i kłopoty i twarz może ulec zniszczeniu. Postanowił tedy nie wyjmować jej z kuferka w ogóle i odtąd nikt już nie mógł oglądać pięknej twarzy Nino. Dziewczęta przestały na niego zwracać uwagę, bo Nino bez twarzy nie interesował ich wcale. Ludzie, którzy dawniej pokazywali sobie palcami jego piękną twarz, przechodzili teraz obojętnie obok człowieka bez twarzy. Nino zaś tak się lękał o swoją urodę, że przestał nawet zaglądać do kuferka, aby nie wystawiać pięknej twarzy na wilgoć, słońce czy wiatr.
Mieszkańcy miasta zapomnieli niebawem, jak wygląda twarz pięknego Nino i on sam, ponieważ przestał zaglądać do kuferka, nie pamiętał już prawie, jak wygląda. Mimo to, niesłychanie był dumny, kiedy sobie przypomniał, że jest najpiękniejszym młodzieńcem w okolicy. Był istotnie najpiękniejszy, ale nikt tego nie mógł zobaczyć na własne oczy. Pewien znany uczony lajloński imieniem Kru przejeżdżał kiedyś przez miasteczko i złe pogody zmusiły go do zatrzymania się na kilka dni w miejscowej oberży. Dowiedział się z rozmów gości o wypadku Nino i zapragnął go poznać. Udał się przeto do domku, gdzie mieszkał piękny młodzieniec i wdał się z nim w rozmowę.


— Mówią — zagadnął Kru - że jesteś najpiękniejszym chłopcem w okolicy.
— To prawda - powiedział Nino.
— Czy mógłbyś mi tego dowieść?
— Owszem mógłbym - powiedział Nino. Zaraz jednak przyszło mu do głowy, że musiałby w tym celu ubrać swoją twarz i wyciągnąć ją z kuferka; tymczasem wiatr i kurz mogłyby uszkodzić piękne oblicze. Dodał więc szybko: mógłbym, ale nie chcę, ponieważ mam twarz schowaną.
— Więc wyjmij ją ze schowka i pokaż.
— Nie mogę, bo mogłaby się zniszczyć. Muszę oszczędzać swoją twarz.
— A dlaczego właściwie nie używasz swojej twarzy?
— Żeby ją mieć dłużej nie zniszczoną.
— To znaczy, że w przyszłości będziesz jej używał?

Nino zamyślił się. Właściwie nie rozważał dotąd tej sprawy dokładnie. Sądził, że musi oszczędzać twarz, ale nie wiedział jasno, czy w przyszłości będzie ją jeszcze kiedyś nakładał: 

„Nie wiem — powiedział. — Właściwie nie wiem, po co miałbym jej używać. Doświadczenie moje mnie uczy, że można doskonale żyć bez twarzy”.
— Owszem, można — potwierdził uczony Kra. — Wielu ludzi żyło bez twarzy. Ale czy tak żyje
się lepiej?
— No, nie - odparł Nino. - Ale twarz się nie niszczy.
— Więc zachowujesz ją jednak na przyszłość?
— Chcę, żeby była wiecznie piękna.
— Dla kogo?
— Dla nikogo. W ogóle żeby była piękna.
— Boję się — powiedział Kru - że chciałbyś rzeczy niemożliwej. To powiedziawszy, pożegnał się z Nino i odszedł litościwie kiwając głową.


 Tymczasem dawno już minęła pora, kiedy Nino miał spłacić dług zaciągnięty na kupno kuferka. Ale czeladnik piekarski zarabia mało i Nino nie miał pieniędzy. Jego sąsiad-wierzyciel domagał się stanowczo zwrotu pożyczki, grożąc sądem i więzieniem. Nino wpadł w rozpacz. Nikt nie chciał mu już udzielić pożyczki, skoro wiadomo było, że poprzedniej nie spłacił. A w Lajlonii karze się więzieniem za nie spłacone długi. Po długich walkach wewnętrznych i bezskutecznych próbach zdobycia pieniędzy Nino zdecydował się odsprzedać kuferek w sklepie i ubrać swoją twarz ponownie. Pojechał do miasteczka Lipoli i udał się do sklepu, gdzie niegdyś kupił swój kuferek.

— Chciałbym odsprzedać swój kuferek — powiedział.

— Kiedy go kupiłeś? - spytał sprzedawca.

— Piętnaście lat temu — powiedział Nino. Dopiero w tym momencie uprzytomnił sobie, że już piętnaście lat nosi swoją twarz w kuferku i to go pocieszyło, że jednak o tyle lat dłużej zachował swoje młode i świeże oblicze. Ale sprzedawca uśmiechnął się z politowaniem. - Piętnaście lat - powiedział. - Spójrz na ten kuferek. Jest cały wytarty, obszarpany, obtłuczony i zużyty. Nikt nie kupi ode mnie takiego kuferka po raz drugi. Nie sprzedam go nawet za dziesiątą część pierwotnej ceny. Nie, mój drogi Nino, nie odkupię tego kuferka.
— Ależ - wyjąkał Nino przerażony — ja nie mogę teraz zwrócić pieniędzy, które pożyczyłem na
zakup kuferka. Co mam zrobić?
— Nie wiem, co masz zrobić, mój drogi Nino. Ja nie mogę płacić twoich długów. Każdy płaci sam swoje długi i powinien się dobrze namyśleć, nim pożyczy pieniądze. Nino wyszedł zgnębiony i wystraszony. Widział przed sobą perspektywę więzienia i żaden pomysł nie przychodził mu do głowy. Wrócił do domu, gdzie czekał już na niego strażnik, który kazał mu nazajutrz po południu stawić się na rozprawę sądową. Nino rozmyślał całą noc. Rano powziął decyzję i pojechał znów do miasteczka Lipoli. Tym razem udał się do lombardu, gdzie pożyczano pieniądze pod zastaw wartościowych przedmiotów.

— Chciałbym uzyskać pożyczkę w wysokości trzystu patronatów — powiedział. (Patronat jest to złota moneta lajlońska; tyle właśnie kosztował kiedyś kuferek.)
— Co mi chcesz dać w zastaw? — spytał właściciel lombardu.
— Daję ci — powiedział Nino — daję ci własną piękną twarz, nie tkniętą przez czas oraz kuferek niezmienności.
— Zaraz sprawdzę — powiedział właściciel. Zdjął z półki książkę, gdzie zapisane były ceny wszystkich twarzy ludzkich. Otworzył kuferek i zbadał pod lupą twarz Nino. Była istotnie młoda i prawie nie naruszona. Nino wzruszył się nieco, bo sam widział ją po raz pierwszy od wielu lat. Następnie właściciel zbadał jeszcze kuferek i po długich oględzinach oświadczył:
— Za twarz razem z kuferkiem mogę ci pożyczyć dwieście patronatów i ani grosza więcej. Za pół roku wykupisz wszystko ode mnie za trzysta patronatów. Były to ciężkie warunki i Nino zawahał się; zresztą proponowana suma była jeszcze niższa od jego długu. Jednakże w okolicy nie było innego lombardu i zresztą było rzeczą wątpliwą, czy gdzie indziej dano by mu więcej.

 

— Dobrze, zgadzam się - powiedział Nino, bo cóż mu innego pozostało? 

Zostawił kuferek z twarzą, wziął dwieście patronatów i udał się do swojego miasteczka, gdzie pobiegł natychmiast do sąsiada-wierzyciela. Oddał mu dwieście patronatów i przyrzekł resztę zwrócić niebawem. Nie wiedział, co prawda, w jaki sposób zdobędzie tę sumę, ale nic innego nie mógł przecież powiedzieć. Sąsiad zgodził się wycofać skargę do sądu, ale zapowiedział, że na resztę nie będzie czekał dłużej niż pół roku. Nino został w rozterce i przygnębieniu. Nie groziło mu chwilowo więzienie, ale długi miał znowu wielkie, a twarzy nie było. Minęło sześć miesięcy, w ciągu których Nino czynił bez przerwy gorączkowe starania o zdobycie jakichś pieniędzy w celu opłacenia sąsiada i wykupienia swojej twarzy z lombardu. Wszystko na próżno. Minęły jeszcze trzy miesiące i zniecierpliwiony sąsiad złożył znów skargę do sądu. Odbyła się rozprawa i Nino został zamknięty w więzieniu za długi. Właściciel lombardu w Lipoli czekał długo na Nino, który miał wykupić swój kuferek z twarzą. Nie doczekał się jednak. Znudzony, doszedł do wniosku, że nic już z tego nie wyjdzie.
Wyciągnął twarz Nino z kuferka i dał ją dzieciom do zabawy. Dzieci z twarzy Nino zrobiły sobie piłkę i grały nią w siatkówkę. Po krótkim czasie nikt już nie mógłby się domyśleć, że stara piłka była kiedyś piękną twarzą młodego Nino. Ale Nino nic o tym nie wie. Siedzi w więzieniu i ma przynajmniej jedną pociechę. Wszystkim, z którymi rozmawia, opowiada, że ma piękną, bardzo piękną twarz, której nic nie zepsuje. 

„Mam naprawdę najpiękniejszą twarz w okolicy - opowiada. — Jest piękniejsza, niż wszystko, co możecie sobie wyobrazić. Jest zamknięta w specjalnym kuferku, gdzie nie może się zniszczyć. Zobaczycie ją jeszcze. Zobaczycie, jaka jest piękna!”
Tak pociesza się Nino w więzieniu. Siedzi tam ciągle i jest pewien, że ma najpiękniejszą twarz na świecie.
W miasteczku wielu ludzi go żałuje. Uważają, że Nino jest nieszczęśliwy, chociaż sam jest winien swojemu nieszczęściu, bo przecież powinien był wiedzieć, że tylko bardzo bogaci ludzie mogą sobie pozwolić na kuferki, w których piękna twarz daje się przechować bez skazy. Tymczasem dzieci właściciela lombardu bawią się na podwórzu piłką, która z dnia na dzień robi się coraz gorsza i coraz mniej zdatna do zabawy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Persian Mythology, Gods and Goddesses" (Part I)

△ Yazidis ~ Ancient People Who Worship the Angels! ▼

Świat jest pełen symboli: K (Część II)