"Zbrodnie bogów" ~ Rene Girard (z książki: "Kozioł ofiarny"). Część I
Medusa = The Forgotten Queen-Priestess (Meduza = Zapomniana Królowa-Kapłanka) |
Ewolucją mitologii kieruje wola zatarcia przedstawień przemocy. Żeby dokładnie zdać sobie z tego sprawę, należy prześledzić ów proces sięgając poza pierwsze stadium. W pierwszym stadium odgrywa rolę wyłącznie przemoc kolektywna; za każdym razem, kiedy znika, w jej miejsce – zostaje podstawiona przemoc indywidualna. Może pojawić się jeszcze kolejne stadium, szczególnie w greckim i rzymskim świecie, a polega ono na odjęciu także przemocy indywidualnej; teraz już wszystkie formy przemocy zdają się być w mitologii nie do zniesienia, Ci, którzy w owe stadium wkraczają, czy sobie zdają z tego sprawę, czy nie – a w większości przypadków wydaje się, że nie – dążą do jednego celu, do wyeliminowania ostatnich śladów kolektywnego mordu, do wyeliminowania, jeśli można tak rzec, śladów śladów.
Postawa Platona znakomicie ilustruje to kolejne stadium. W Państwie pragnienie zatarcia przemocy mitologicznej jest bezbłędnie wyeksplikowane; dotyczy to szczególnie postaci Kronosa, co uwidacznia tekst wiążący się bezpośrednio z dokonaną przed chwilą analizą.
Postawa Platona znakomicie ilustruje to kolejne stadium. W Państwie pragnienie zatarcia przemocy mitologicznej jest bezbłędnie wyeksplikowane; dotyczy to szczególnie postaci Kronosa, co uwidacznia tekst wiążący się bezpośrednio z dokonaną przed chwilą analizą.
"A znowu czyny Kronosa i to, co mu syn zrobił – nawet gdyby to była prawda – to nie uważałbym, żeby to należało tak sobie opowiadać ludziom głupim i młodym, tylko najlepiej to przemilczeć, a gdyby już jakoś trzeba było o tym mówić, to tylko pod osłoną największej tajemnicy i niechby tego słuchało jak najmniej osób, po złożeniu ofiary nie z wieprza, ale z czegoś wielkiego i co by trudno było dostać, aby liczba była jak najmniejsza! Tak jest – mówi (Adejmant), to są opowiadania bardzo przykre." (Platon. Państwo. W-wa, PWN. 1958, s. 378 a. Tłum. W. Witwicki. Przyp. tłum.)
Jak widzimy, to nie kolektywne morderstwo gorszy Platona, bowiem ono już znikło, to przemoc indywidualna, która stanowi przemieszczony znak owego zniknięcia.
Już tylko przez to, że jest wyeksplikowana, wola eliminacji przybiera formę prawdziwej cenzury, przemyślanej amputacji mitologicznego tekstu. Nie posiada już mocy strukturalnej reorganizacji oraz nadzwyczajnej spójności, którą miała w stadium poprzednim. Dlatego ponosi porażkę, jeśli idzie o zmodyfikowanie mitologicznego tekstu.
Platon, właśnie dlatego, że przewiduje ową porażkę, proponuje rodzaj kompromisu uzupełnionego możliwie najskuteczniejszymi religijnymi zabezpieczeniami. Zalecenie składania ofiar wielkich i kosztownych podyktowane jest troską nie tylko o maksymalne zmniejszenie ilości inicjowanych. W kontekście religii jeszcze ofiarniczej odpowiada to reakcji, jakiej należałoby się spodziewać po umysłowości szczerze religijnej, skonfrontowanej z przemocą, której zaraźliwość przeraża. Aby stworzyć przeciwwagę dla tej przemocy, potrzebna jest przemoc porównywalna, ale legalna i święta, innymi słowy, poświęcenie ofiary możliwie najbardziej znaczącej. W sumie, w tekście Platona niemal explicite, na naszych oczach, zamyka się krąg przemocy i sacrum.
Cenzura, której się Platon domaga, nie zawsze była narzucana w postaci wymyślonej przez niego; jednak istniała i istnieje także współcześnie w innych, bardziej skutecznych formach, na przykład w formie, której wcieleniem jest „ścisłość” etnologiczna. W przeciwieństwie do stadium poprzedniego stadium platońskie nie prowadzi do gruntownego przeobrażenie mitu, niemniej ma ono charakter założycielski. Chodzi o narodziny nowej kultury – już nie czysto mitologicznej, ale „racjonalnej” i „filozoficznej”.
Potępienie mitologii można znaleźć u wielu autorów antyku, na ogół w formach banalnych, przejętych od samego Platona, które jednak znakomicie wyjaśniają prawdziwą naturę skandalu. Na przykład Varron wyróżnia „teologię poetów”, która wydaje mu się szczególnie niemiła, gdyż zaleca wiernym podziwianie:
Tym, co za Platonem nazywa Varron teologią poetów, jest właśnie prawdziwe, prymitywne sacrum, a więc sacrum podwójne, łączące to, co przeklęte, z tym, co błogosławione. We wszystkich krytykowanych przez Platona passusach Homer wysoko ceni aspekty zła, przypisywane bóstwom z tegoż samego tytułu co aspekty dobroczynne. Platońskie dążenie do zróżnicowania nie toleruje owej moralnej dwuznaczności bogów. W takim samym stopniu dotyczy to dzisiaj i Lévi-Straussa i strukturalizmu, z tą różnicą, że znikła moralna wielkość Platona, a zastąpiła ją zwyczajna troska o logikę i lingwistykę; filozofia melanżu niemożliwego, bowiem niezgodnego z „prawami języka i myśl" ... Możliwość, iż ludzie nie zawsze myślą w ten sam sposób, jest wykluczona.
Platon, właśnie dlatego, że przewiduje ową porażkę, proponuje rodzaj kompromisu uzupełnionego możliwie najskuteczniejszymi religijnymi zabezpieczeniami. Zalecenie składania ofiar wielkich i kosztownych podyktowane jest troską nie tylko o maksymalne zmniejszenie ilości inicjowanych. W kontekście religii jeszcze ofiarniczej odpowiada to reakcji, jakiej należałoby się spodziewać po umysłowości szczerze religijnej, skonfrontowanej z przemocą, której zaraźliwość przeraża. Aby stworzyć przeciwwagę dla tej przemocy, potrzebna jest przemoc porównywalna, ale legalna i święta, innymi słowy, poświęcenie ofiary możliwie najbardziej znaczącej. W sumie, w tekście Platona niemal explicite, na naszych oczach, zamyka się krąg przemocy i sacrum.
Cenzura, której się Platon domaga, nie zawsze była narzucana w postaci wymyślonej przez niego; jednak istniała i istnieje także współcześnie w innych, bardziej skutecznych formach, na przykład w formie, której wcieleniem jest „ścisłość” etnologiczna. W przeciwieństwie do stadium poprzedniego stadium platońskie nie prowadzi do gruntownego przeobrażenie mitu, niemniej ma ono charakter założycielski. Chodzi o narodziny nowej kultury – już nie czysto mitologicznej, ale „racjonalnej” i „filozoficznej”.
"Zeus i Europa" by Altceva (Sah) © |
„bogów-złodziei, bogów-cudzołożników, bogów-niewolników ludzi; uogólniając można powiedzieć, iż bogom przypisuje się wszelki nierząd, w który popada człowiek, i to człowiek najbardziej pogardzany”.
Tym, co za Platonem nazywa Varron teologią poetów, jest właśnie prawdziwe, prymitywne sacrum, a więc sacrum podwójne, łączące to, co przeklęte, z tym, co błogosławione. We wszystkich krytykowanych przez Platona passusach Homer wysoko ceni aspekty zła, przypisywane bóstwom z tegoż samego tytułu co aspekty dobroczynne. Platońskie dążenie do zróżnicowania nie toleruje owej moralnej dwuznaczności bogów. W takim samym stopniu dotyczy to dzisiaj i Lévi-Straussa i strukturalizmu, z tą różnicą, że znikła moralna wielkość Platona, a zastąpiła ją zwyczajna troska o logikę i lingwistykę; filozofia melanżu niemożliwego, bowiem niezgodnego z „prawami języka i myśl" ... Możliwość, iż ludzie nie zawsze myślą w ten sam sposób, jest wykluczona.
Dionizy z Halikarnasu także skarży się na mity, które przedstawiają bogów jako „niedobrych, złośliwych, nieprzyzwoitych, stwarzających sytuacje niegodne nie tylko istot boskich, ale zwykłych, uczciwych ludzi..". Ci wszyscy antyczni autorzy istotnie przeczuwają, że ich bogowie nie mogą być nikim innym, jak tylko ofiarami wzgardzonymi i zadeptanymi przez wszystkich ludzi. A tego właśnie nie chcą. Odrzucają ze zgrozą tę możliwość, bowiem w przeciwieństwie do proroków żydowskich, a później Ewangelii, nie przychodzi im na myśl, iż traktowana w ten sposób ofiara mogłaby być niewinna.
Platon explicite dąży do ocenzurowania mitologii, do od ciągnięcia jej od tradycyjnych tematów. Obserwujemy, jak z jego tekstu wyłania się ten rodzaj motywacji, który musieliśmy założyć, aby wytłumaczyć zniknięcie kolektywnego mordu w micie o Kuretach. Pierwsze przekształcenia pochodzą ze stadium wcześniejszego od stadium filozofii i występują w mitach jeszcze nie tkniętych. Nie posiadamy w tym względzie żadnych innych świadectw, jak same mity, mity już przekształcone, bowiem stają się one zrozumiałe z chwilą, kiedy dostrzeżemy w nich rezultat owego przekształcenia. Dekrety Platona nie są dziełem indywidualnego kaprysu. Oczywista, że jeśli idzie o „czyszczenie” mitologii, to Platon miał poprzedników, bliższych i bardziej odległych, ale oni ciągle jeszcze pracowali w sposób mitologiczny; działali w ramach mitologii i religii tradycyjnych; przekształcali mitologiczną narrację.
Stereotyp przemocy, której poddawano bogów i bohaterów, słabnie, najpierw tracąc charakter aktu brutalnego i spektakularnie kolektywnego; staje się aktem przemocy indywidualnej, a nawet znika całkowicie. Inne stereotypy prześladowania przechodzą ewolucję podobną z tychże samych powodów. Dla ludzi, którzy nie tolerują już kolektywnego zabijania boga, muszą być skandalem także i zbrodnie, które ów mord usprawiedliwiają. Zacytowane przez mnie teksty wykazują, iż te dwie sprawy idą w parze. Varron narzeka na poetów, którzy przypisują bogom wszelki nierząd, w który popada człowiek, i to człowiek n a j b a r d z i e j p o g a r d z a n y . Poeci nie są oczywiście odpowiedzialni za powyższe insynuacje. Świadczy o tym mitologia świata. W owych czasach, podobnie jak i dziś, „poeci”, inaczej mówiąc, interpretatorzy z minionej epoki, dostarczają zastępczych kozłów ofiarnych, zaś zdrada, którą się im zarzuca, upoważnia do kolejnej cenzury.
Platon explicite dąży do ocenzurowania mitologii, do od ciągnięcia jej od tradycyjnych tematów. Obserwujemy, jak z jego tekstu wyłania się ten rodzaj motywacji, który musieliśmy założyć, aby wytłumaczyć zniknięcie kolektywnego mordu w micie o Kuretach. Pierwsze przekształcenia pochodzą ze stadium wcześniejszego od stadium filozofii i występują w mitach jeszcze nie tkniętych. Nie posiadamy w tym względzie żadnych innych świadectw, jak same mity, mity już przekształcone, bowiem stają się one zrozumiałe z chwilą, kiedy dostrzeżemy w nich rezultat owego przekształcenia. Dekrety Platona nie są dziełem indywidualnego kaprysu. Oczywista, że jeśli idzie o „czyszczenie” mitologii, to Platon miał poprzedników, bliższych i bardziej odległych, ale oni ciągle jeszcze pracowali w sposób mitologiczny; działali w ramach mitologii i religii tradycyjnych; przekształcali mitologiczną narrację.
Stereotyp przemocy, której poddawano bogów i bohaterów, słabnie, najpierw tracąc charakter aktu brutalnego i spektakularnie kolektywnego; staje się aktem przemocy indywidualnej, a nawet znika całkowicie. Inne stereotypy prześladowania przechodzą ewolucję podobną z tychże samych powodów. Dla ludzi, którzy nie tolerują już kolektywnego zabijania boga, muszą być skandalem także i zbrodnie, które ów mord usprawiedliwiają. Zacytowane przez mnie teksty wykazują, iż te dwie sprawy idą w parze. Varron narzeka na poetów, którzy przypisują bogom wszelki nierząd, w który popada człowiek, i to człowiek n a j b a r d z i e j p o g a r d z a n y . Poeci nie są oczywiście odpowiedzialni za powyższe insynuacje. Świadczy o tym mitologia świata. W owych czasach, podobnie jak i dziś, „poeci”, inaczej mówiąc, interpretatorzy z minionej epoki, dostarczają zastępczych kozłów ofiarnych, zaś zdrada, którą się im zarzuca, upoważnia do kolejnej cenzury.
Art work of Marcin Wasiolka © |
Teraz istnieje już tylko zapotrzebowanie na bogów, którzy nie byliby ani zbrodniarzami, ani ofiarami, zaś wskutek niezrozumienia efektu kozła ofiarnego powoli zacierane są akty przemocy i zbrodnie popełniane przez bogów, znaki ofiarnicze, a nawet sam kryzys. Odwraca się niekiedy znaczenie kryzysu, zaś odróżnorodnieniu bogów i ludzi, o czym już wspominałem, nadaje się sens utopii.
W miarę oddalania się wspólnoty od agresywnych początków praktykowanego kultu sens rytuału ulega zatarciu, zaś umacnia się moralny dualizm. Bogowie oraz wszystkie ich czyny, nawet najpodlejsze, na początku służyły za model dla rytuałów. To znaczy, że religie z wielkich okazji, jakie stanowią rytuały, dają nieco miejsca nieładowi, nawet jeśli zawsze podporządkowują go ładowi. Jednak przychodzi taki moment, kiedy ludzie zaczynają szukać już tylko wzorców moralności i domagają się bogów oczyszczonych ze wszelkich win. Nie należy lekceważyć narzekań czy to Platona, czy Eurypidesa, który także chce „zreformować” bogów. W tych narzekaniach przejawia się rozkład prymitywnego sacrum, inaczej mówiąc, tendencja dualistyczna, która pragnie zachować dobroczynny aspekt bogów; powstaje zupełnie nowa ideologia polegająca na zrzuceniu negatywnej strony sacrum na demony, coraz większym zróżnicowaniu bogów i demonów, jak to czyni religia bramińska, bądź na uznaniu aspektu zła za nieważny i niebyły, na traktowaniu owego aspektu jako elementu dodanego do religii bardziej pierwotnej i jedynej rzeczywiście zgodnej z ideałem, do którego dążą reformatorzy. W gruncie rzeczy owi reformatorzy fabrykują swoją własną wizję początków, plasując ten ideał w wyobrażonej przez siebie przeszłości. Skądinąd właśnie owo cofnięcie przekształca kryzys w idyllę i w utopię. Następuje odwrócenie, które z konfliktowego odróżnorodnienia czyni niebiańskie pojednanie.
W sumie owa tendencja do idealizacji przekształca albo zaciera wszystkie stereotypy: kryzys, znaki ofiarnicze, kolektywną przemoc i oczywiście także zbrodnię ofiary. Dobrze to widać na przykładzie mitu o Baldrze. Bóg, który nie daje się kolektywnie zamordować, nie może być winny. Jest on bogiem, którego zbrodnia jest całkowicie wymazana, bogiem par excellence wzniosłym, wyzbytym wszelkiej winy. Nie przypadkowo odjęto dwa stereotypy równocześnie, zadziałała tu inspiracja wiernych. Kara i przyczyna są związane i razem też muszą zniknąć, bowiem znikają z tego samego powodu.
Perun making his presence and lightning known in olden days... (Perun zaznaczający swoją obecność w dawnych czasach ....) |
Czy rzeczywiście mam rację, gdy twierdzę, że istotnie jest to zatarcie zniknięcia, a nie zwykła nieobecność? W przypadku kolektywnego morderstwa wykazałem, że tak, ale mój dowód dotyczy tylko pośrednio zbrodni, która – jak zakładam – od początków przypisywana jest każdemu bóstwu. Stwierdzam implicite, iż w prymitywniejszej wersji mitu musiał istnieć „Baldr-zbrodniarz”. Zaś jeśli idzie o mit o Baldrze, zawiera on, jak widzieliśmy wszystko, czego potrzeba do potwierdzenia niesłychanej dowodności pierwotnego istnienia nieobecnego w nim kolektywnego mordu, a w konsekwencji eskamotażu tego mordu w wersji, która do nas dotarła. Nie dzieje się dokładnie tak samo w przypadku nieobecnej zbrodni. Aby wykazać, iż wszystkie stereotypy prześladowań są rzeczywiście uniwersalne, należałoby uzasadnić, że wszystkie one zachowują swoją maksymalną dowodność także – a nawet przede wszystkim – w przypadku mitów, które ich nie zawierają. Spróbujmy więc tego dokonać zaczynając od stereotypu zbrodni. Analiza mitu sugeruje, że bardzo silna tendencja do minimalizowania, a następnie usuwania zbrodni bogów odmieniała postać mitologii, szczególnie greckiej, już dużo wcześniej, nim Platon i filozofowie nadali owej tendencji formę koncepcji.
Nawet powierzchowne porównanie natychmiast wykazuje, iż nie można podzielić mitów na dwie zasadnicze kategorie w zależności od tego, czy jest w nich mowa o boskiej winie, o bogach winnych zbrodni, czy też mówią one o bogach, na których nie ciąży żadna zbrodnia. Istnieje wiele stopni pośrednich: spektrum zaczynające się od zbrodni najokrutniejszych, a kończące się pełnią niewinności, poprzedzoną przez winy pomniejsze, niezręczności lub zwyczajne nietakty; te zaś w większości przypadków nie przestają być równie brzemienne w straszliwe skutki, jak zbrodnie rzeczywiście ciężkie.
Sądzę, że owej gamie nie można przypisywać charakteru statycznego; musi mieć charakter ewolucyjny. Żeby się o tym przekonać, wystarczy prześledzić zadziwiający zespół tematów, których oczywistym wspólnym mianownikiem jest tylko i wyłącznie chęć minimalizowania oraz usprawiedliwienia winy; definicja owej winy jest zawsze taka sama, lecz nawet dzisiaj wywołuje w nas wrażenia tak sprzeczne, iż fundamentalna tożsamość tych wszystkich zbrodni nie jest widoczna. Olimpijscy bogowie klasycznej Grecji nie są już, jak widzieliśmy, ofiarami, jednak ciągle jeszcze popełniają stereotypowe zbrodnie, które w innych mitach usprawiedliwiają wydanie delikwenta na śmierć. Czyny owe są skądinąd obiektem traktowania tak schlebiającego, tak pełnego pobłażliwości i wyrafinowania, iż końcowy efekt w niczym nie przypomina, nawet dziś, tego, co odczuwamy w zetknięciu z podobnymi czynami w mitach zaklasyfikowanych jako „etnologiczne”.
Nawet powierzchowne porównanie natychmiast wykazuje, iż nie można podzielić mitów na dwie zasadnicze kategorie w zależności od tego, czy jest w nich mowa o boskiej winie, o bogach winnych zbrodni, czy też mówią one o bogach, na których nie ciąży żadna zbrodnia. Istnieje wiele stopni pośrednich: spektrum zaczynające się od zbrodni najokrutniejszych, a kończące się pełnią niewinności, poprzedzoną przez winy pomniejsze, niezręczności lub zwyczajne nietakty; te zaś w większości przypadków nie przestają być równie brzemienne w straszliwe skutki, jak zbrodnie rzeczywiście ciężkie.
Sądzę, że owej gamie nie można przypisywać charakteru statycznego; musi mieć charakter ewolucyjny. Żeby się o tym przekonać, wystarczy prześledzić zadziwiający zespół tematów, których oczywistym wspólnym mianownikiem jest tylko i wyłącznie chęć minimalizowania oraz usprawiedliwienia winy; definicja owej winy jest zawsze taka sama, lecz nawet dzisiaj wywołuje w nas wrażenia tak sprzeczne, iż fundamentalna tożsamość tych wszystkich zbrodni nie jest widoczna. Olimpijscy bogowie klasycznej Grecji nie są już, jak widzieliśmy, ofiarami, jednak ciągle jeszcze popełniają stereotypowe zbrodnie, które w innych mitach usprawiedliwiają wydanie delikwenta na śmierć. Czyny owe są skądinąd obiektem traktowania tak schlebiającego, tak pełnego pobłażliwości i wyrafinowania, iż końcowy efekt w niczym nie przypomina, nawet dziś, tego, co odczuwamy w zetknięciu z podobnymi czynami w mitach zaklasyfikowanych jako „etnologiczne”.
Slav Goddess Lada by Maxim Kuleshov © |
Stacks were burning many times and will burn again, unless ... Stosy płonęły już wiele razy i znów będą płonąć, chyba że ... |
Kiedy Zeus czyni się łabędziem, żeby zostać kochankiem Ledy, nie przychodzi nam na myśl zbrodnia sodomii, kiedy Minotaur poślubia Pazyfae, nie przykuwa to naszej uwagi, co najwyżej obciążamy odpowiedzialnością za sugerowanie nam podobnych myśli zły gust autora – a przecież niczym się to nie różni od mitu Dogribów o kobiecie- psie, a nawet od tej ohydnej średniowiecznej bredni o Żydówce z Binzwangen rodzącej prosiaki. Na takie same opowieści reagujemy w różny sposób w zależności od tego, czy dostrzegamy w nich bądź domyślamy się, czy przeciwnie, nawet się nie domyślamy prześladowczych konsekwencji. Poetyckie i estetyczne zabiegi sprowadzają się do upiększania i ukrywania na tysiące sposobów stereotypów prześladowczych; innymi słowy, do upiększania i ukrywania wszystkiego, co mogłoby ujawnić pierwotny, oryginalny mechanizm generujący teksty: mechanizm kozła ofiarnego.
Podobnie jak wszystkim purytanizmom, purytanizmowi Platona brak celu, którym powinno być objawienie mechanizmu ofiarniczego, demistyfikacja prześladowczych przedstawień; lecz w purytanizmie tym więcej jest wielkości i głębi niż w moralnym permisywizmie poetów albo w rozmywającym istotę owej problematyki estetyzmie współczesnych komentatorów. Platon opowiada się nie tylko przeciw przypisywaniu bogom wszystkich stereotypowych zbrodni, lecz także przeciw poetyckim zabiegom wobec tych zbrodni, zabiegom dzięki którym widzimy w nich drobne przewinienia, zwykłe eskapady, niegroźne wybryki młodości.
Arystotelesowe wyrażenie hamartia* jest stosowną nazwą dla zjawiska poetyckiej minimalizacji winy. Sugeruje zwyczajne niedbalstwo, raczej grzeszną nieuwagę niż pełnię zła dawnych mitów. Tłumaczenie powyższego wyrażenia jako „tragiczna pomyłka”, angielskie tragic flaw, przywodzi na myśl błąd minimalny, małe pęknięcie w monolicie niewzruszonej cnoty. Element sakralnego zła zawsze jest obecny, jednakże podlega zredukowaniu dosłownie do minimum niezbędnego dla usprawiedliwienia niezmiennie katastrofalnych skutków. Mit taki dzieli znaczny dystans od mitów, w których aspekty zła i dobra wzajemnie się równoważą. Większość mitów „prymitywnych” dotarła do nas w stanie „moralnego zrównoważenia” i dawna etnologia słusznie, jak sądzę, zakwalifikowała owe mity jako prymitywne; domyślała się, iż są bliższe mechanizmowi kozła ofiarnego, stanowiącego ich fundament, inaczej mówiąc: bliższe efektom wywołanym przez pomyślny skutek niesłychanie gwałtownego przerzucenia zła.
Aby chęć usprawiedliwienia boga nie doprowadziła do nagłej i całkowitej eliminacji jego winy – czego otwarcie domagał się Platon – niezbędne jest długotrwałe oddziaływanie siły ukierunkowanej na respektowanie tradycyjnego tekstu. Siłą tą może być jedynie przedłużający się efekt kozła ofiarnego z własną logiką, właściwą religiom prymitywnym w ich rytualnej i ofiarniczej fazie. Bóg jest – jak już wspomniałem – wcieleniem plagi; nie stoi on ponad dobrem i złem, lecz po tej samej stronie, co dobro i zło. Zróżnicowanie, które wciela, nie jest jeszcze wyspecyfikowane w kategoriach moralnych; transcendencja ofiary jeszcze się nie rozdzieliła na moc dobrą i boską oraz złą i demoniczną.
1.
The High Priestess (Queen and Priestess - in the matriarchal world order)
Arcykapłanka (Królowa i Najwyższa Kapłanka - w matriarchalnym porządku świata)
2.
The dragon - the ancient symbol of Knowledge / Wisdom
Smok - jako pradawny symbol Wiedzy / Mądrości
3. Knowledge according to Patriarchy (and those who guarded her) is Evil!
Wiedza według Patriarchatu (oraz te, które jej strzegły) jest czymś Złym!
Arystotelesowe wyrażenie hamartia* jest stosowną nazwą dla zjawiska poetyckiej minimalizacji winy. Sugeruje zwyczajne niedbalstwo, raczej grzeszną nieuwagę niż pełnię zła dawnych mitów. Tłumaczenie powyższego wyrażenia jako „tragiczna pomyłka”, angielskie tragic flaw, przywodzi na myśl błąd minimalny, małe pęknięcie w monolicie niewzruszonej cnoty. Element sakralnego zła zawsze jest obecny, jednakże podlega zredukowaniu dosłownie do minimum niezbędnego dla usprawiedliwienia niezmiennie katastrofalnych skutków. Mit taki dzieli znaczny dystans od mitów, w których aspekty zła i dobra wzajemnie się równoważą. Większość mitów „prymitywnych” dotarła do nas w stanie „moralnego zrównoważenia” i dawna etnologia słusznie, jak sądzę, zakwalifikowała owe mity jako prymitywne; domyślała się, iż są bliższe mechanizmowi kozła ofiarnego, stanowiącego ich fundament, inaczej mówiąc: bliższe efektom wywołanym przez pomyślny skutek niesłychanie gwałtownego przerzucenia zła.
Aby chęć usprawiedliwienia boga nie doprowadziła do nagłej i całkowitej eliminacji jego winy – czego otwarcie domagał się Platon – niezbędne jest długotrwałe oddziaływanie siły ukierunkowanej na respektowanie tradycyjnego tekstu. Siłą tą może być jedynie przedłużający się efekt kozła ofiarnego z własną logiką, właściwą religiom prymitywnym w ich rytualnej i ofiarniczej fazie. Bóg jest – jak już wspomniałem – wcieleniem plagi; nie stoi on ponad dobrem i złem, lecz po tej samej stronie, co dobro i zło. Zróżnicowanie, które wciela, nie jest jeszcze wyspecyfikowane w kategoriach moralnych; transcendencja ofiary jeszcze się nie rozdzieliła na moc dobrą i boską oraz złą i demoniczną.
(B.S: Poniżej kilka obrazów ułożonych w nieprzypadkowej kolejności, począwszy od pierwotnych przedstawień/znaczeń aż po wersję zmienioną przez patriarchalny porządek
Below some images arranged in the right order, ranging from the original symbols / and its meanings, to the revised version of the patriarchal order):
Below some images arranged in the right order, ranging from the original symbols / and its meanings, to the revised version of the patriarchal order):
1.
The High Priestess (Queen and Priestess - in the matriarchal world order)
Arcykapłanka (Królowa i Najwyższa Kapłanka - w matriarchalnym porządku świata)
2.
The dragon - the ancient symbol of Knowledge / Wisdom
Smok - jako pradawny symbol Wiedzy / Mądrości
The greatest treasure - Knowledge! ✡ Największym skarbem - Wiedza! Luis Royo © |
Knowledge is my Defender - Shield, for which I am safe! Wiedza Moim Obrońcą - Tarczą, za którą jestem bezpieczna! |
Let the knowledge embrace the whole world its flame! Niech Wiedza ogarnie cały świat swymi płomieniami! |
3. Knowledge according to Patriarchy (and those who guarded her) is Evil!
Wiedza według Patriarchatu (oraz te, które jej strzegły) jest czymś Złym!
Val Camonica, Italy (XVI) And when one of the women didn't want to give up the Knowledge .... A gdy któraś z kobiet nie chciała zrezygnować z Wiedzy .... |
Patriarchy is still fighting with women, who want to explore the knowledge! Patriarchat nadal walczy z kobietami, które chcą zgłębiać Wiedzę! |
Poczynając od stadium, w którym dokonuje się ów podział – a musi on nastąpić na skutek presji oddziaływających ze wszystkich stron na zespół pierwotnych mitów – zostaje zachwiana równowaga albo na korzyść aspektu zła, albo na korzyść aspektu dobra, albo też w obydwu kierunkach równocześnie. W konsekwencji dwuznaczne prymitywne bóstwo może się rozpaść na bohatera doskonale dobrego i na doskonale złe monstrum niszczące wspólnotę: Edypa i sfinksa, świętego Jerzego i smoka, węża morskiego z mitu Arawaków i jego zabójcę-wyzwoliciela. Monstrum kumuluje wszelkie bezeceństwa, winne jest k r y z y s u , z b r o d n i , a t a k ż e odpowiada k r y t e r i o m* (słowa te po francusku brzmią: crise, crime, critère, co sugeruje ich filogenetyczne podobieństwo. Przyp.tłum) selekcji ofiarniczej (mamy tu więc trzy pierwsze stereotypy prześladowcze). Bohater wciela tylko czwarty stereotyp – morderstwo, ofiarniczą decyzję, tym widoczniej wyzwolicielską, że dokuczliwość monstrum w pełni usprawiedliwia stosowanie wobec niego przemocy.
Ten typ podziału jest ewidentnie późniejszy, gdyż prowadzi do powstania baśni i legend, a więc form mitycznych tak dalece zdegradowanych, że nie stanowią już one obiektu wierzeń czysto religijnych. A więc cofnijmy się w czasie. Nie ma mowy o natychmiastowym skasowaniu zbrodni boga. Taka cenzura bez równoczesnego użycia środków zapobiegawczych może doprowadzić jedynie do powstania nowego problemu. Jak zwykle przezorniejsi od naszych etnologów, poważni użytkownicy mitologii znakomicie rozumieją, iż przemoc zastosowaną wobec ich boga usprawiedliwia popełnione przez niego uprzednio przestępstwo. Anulować owo usprawiedliwienie bez jakiejkolwiek innej formy procesu, znaczyłoby odciążyć istotę najpełniej reprezentującą sacrum, a tym samym obciążyć zbrodnią wspólnotę, która, wedle własnego sądu działała sprawiedliwie. Zaś wspólnota dokonująca samosądu, podobnie jak założycielska ofiara, jest także w pewnym stopniu przesiąknięta sacrum, bowiem przyczynia się do powstania wspólnoty wiernych. Pragnienie umoralnienia mitologii prowadzi do dylematu. My bez trudu wyprowadzamy ów dylemat z tematów zawartych w pierwotnych mitach, ale możemy również bezpośrednio odczytać jego konsekwencje w tekstach ewidentnie przeobrażonych, w niezwykle niekiedy subtelnych niuansach boskiej winy. Do tej pory były owe niuanse niezrozumiałe, lecz. nagle jawią się nam jako mniej lub bardziej genialne rozwiązania wymyślane przez wiernych w celu jednoczesnego uniewinnienia wszystkich aktorów dramatu sacrum.
Najprostszym rozwiązaniem jest zbrodnie ofiary jako takie zachować, lecz utrzymywać, iż były one niezamierzone. Ofiara rzeczywiście popełniła to, o co sieją oskarża, ale nie uczyniła tego specjalnie. Edyp istotnie zabił ojca i spał z matką, ale wierzył, iż czyni coś zupełnie innego. W sumie nikt już nie jest winien i wszelkim wymogom moralnym staje się zadość, przy niemal całkowitym respektowaniu tradycyjnego tekstu. Dochodząc do, w pewnym sensie krytycznego, stadium ewolucji, innymi słowy, do stadium interpretacji, mity często ukazują winowajców niewinnych na sposób Edypa obok wspólnot niewinnie winnych.
Nieco podobnie dzieje się w analizowanym wyżej przypadku skandynawskiego boga Hotera. Wprawdzie odpowiedzialny fizycznie za morderstwo, ów zabójca wspaniałego Baldra jest, jeśli to możliwe, w jeszcze większym stopniu niewinny niż Edyp, bowiem ma wiele znakomitych powodów, aby swój zbrodniczy akt traktować jako nieagresywną mimikę, zabawną parodię bez przykrych konsekwencji dla brata będącego skądinąd celem, w który Hoter mierzył. Ślepy bóg w żadnym wypadku nie mógł przewidzieć tego, co się wydarzy. A więc po prymitywnych bogach obciążonych pełnią winy przychodzą bogowie o winie ograniczonej bądź nieistniejącej. Jednakże owa absolucja nigdy nie jest zupełna. Eliminacja winy w jednym miejscu jest wyrównywana w jakimś innym miejscu, na ogół na peryferiach, i to w formie ostrzejszej. Tak więc jesteśmy świadkami pojawienia się boga, albo raczej demona, jeszcze bardziej winnego, jakiegoś Lokiego albo Kronosa, który w sumie odgrywa rolę kozła ofiarnego drugiego stopnia, z pozoru wyłącznie tekstualnego, jednak niezmiennie prowadzącego nas w końcu do jakiejś rzeczywistej ofiary, skoro „załatwi się wszelkie formalności”.
Najprostszym rozwiązaniem jest zbrodnie ofiary jako takie zachować, lecz utrzymywać, iż były one niezamierzone. Ofiara rzeczywiście popełniła to, o co sieją oskarża, ale nie uczyniła tego specjalnie. Edyp istotnie zabił ojca i spał z matką, ale wierzył, iż czyni coś zupełnie innego. W sumie nikt już nie jest winien i wszelkim wymogom moralnym staje się zadość, przy niemal całkowitym respektowaniu tradycyjnego tekstu. Dochodząc do, w pewnym sensie krytycznego, stadium ewolucji, innymi słowy, do stadium interpretacji, mity często ukazują winowajców niewinnych na sposób Edypa obok wspólnot niewinnie winnych.
Nieco podobnie dzieje się w analizowanym wyżej przypadku skandynawskiego boga Hotera. Wprawdzie odpowiedzialny fizycznie za morderstwo, ów zabójca wspaniałego Baldra jest, jeśli to możliwe, w jeszcze większym stopniu niewinny niż Edyp, bowiem ma wiele znakomitych powodów, aby swój zbrodniczy akt traktować jako nieagresywną mimikę, zabawną parodię bez przykrych konsekwencji dla brata będącego skądinąd celem, w który Hoter mierzył. Ślepy bóg w żadnym wypadku nie mógł przewidzieć tego, co się wydarzy. A więc po prymitywnych bogach obciążonych pełnią winy przychodzą bogowie o winie ograniczonej bądź nieistniejącej. Jednakże owa absolucja nigdy nie jest zupełna. Eliminacja winy w jednym miejscu jest wyrównywana w jakimś innym miejscu, na ogół na peryferiach, i to w formie ostrzejszej. Tak więc jesteśmy świadkami pojawienia się boga, albo raczej demona, jeszcze bardziej winnego, jakiegoś Lokiego albo Kronosa, który w sumie odgrywa rolę kozła ofiarnego drugiego stopnia, z pozoru wyłącznie tekstualnego, jednak niezmiennie prowadzącego nas w końcu do jakiejś rzeczywistej ofiary, skoro „załatwi się wszelkie formalności”.
_________________________________
Cdn ...
Cdn ...
Komentarze
Prześlij komentarz