"Z gwiezdnego pyłu powstałeś Człowiecze.. * From the Stardust You're Created, Dude! - Part III

Łazik - Curiosity (C. Rover) na Marsie / on Mars
... a Marsjanie robią zdjęcia Lol!


* * * Co nowego słychać na Marsie?  * * *

Część I (Part I) -- TUTAJ (HERE)
Część II (Part II) -- TUTAJ (HERE)


W zasadzie bardzo wiele i jak zawsze bez zmian. Z NASA już tak jest, że od wszystkich "niewtajemniczonych" żąda twardych dowodów, natomiast sama gra z ludźmi w kulki, dłubiąc w nosie i obijając się na potęgę. Wystarczy że jest zapotrzebowanie medialne, aby zagłuszyć krytykę rządów komuchowsko-islamskiego agenta Obomby, jak w zegarku pojawiają się doniesienia o "życiu" na Marsie. Władze w USA robią tak od lat. W ten sposób mydli się oczy opinii publicznej, odwraca uwagę od naprawdę ważnych problemów a w rzeczywistości z samego gadania nic się nie zmienia.

Załóżmy jednak, że TYM RAZEM doniesienia z NASA są prawdziwe. Do tej pory, NASA podniecało się wyłącznie "ewentualnością" istnienia wody na Marsie i to w bardzo odległej przeszłości, jakieś parę mln lat temu. Na podstawie zaledwie zdjęć spekulowano o istnieniu lodu na biegunach - co jak wiemy jest już potwierdzone, choć osobiście odradzałabym kosztowanie przyszłym kolonizatorom tej chemicznej brei.


South Pole of Mars during the spring and summer snowmelt
Tak ponoć wygląda Biegun Południowy (zdjęcie z lewej str) podczas wiosenno-letnich roztopów, naukowcy spierają się czy obrzeża tych pokrytych zazwyczaj lodem wzgórz / kamieni, nie są aby składem cennych surowców (ach, ci Amerykanie, jeszcze ich tam nie ma a już liczą dolary).

Tak samo też rozpatrywano istnienie wody na podstawie rzeźby terenu Czerwonej Planety, która ewidentnie wskazuje, że niegdyś płynęły na Marsie rzeki, być może nawet były tam oceany. Ale jak dla mnie przynajmniej, za dużo tych "być może". Mam wprawdzie swoją własną teorię nt. Marsa i naszych (ludzkich) z nim związków, ale to inna rzecz. Na dzień dzisiejszy irytuje mnie coraz bardziej to, że sprzęt wart miliardy dolarów, wymyślony-skonstruowany i wysłany w przestrzeń zanim jeszcze Obomba wpadł na genialny pomysł, aby odciąć Amerykanów od promów kosmicznych (no po prostu Geniusz!), a musicie wiedzieć że tylko jeden łazik-Curiosity kosztował 2,5 mld $, zamiast przynosić ludzkości jakieś naprawdę ważne odkrycia, dłubie sobie tylko w ziemi, fotografuje kamienie i krąży w kółko jak nienormalny. Właściwie nie ma w tym nic złego, wszak na Marsie nic nie ma... Prawda? Cieszy także, że Polacy mieli niewielki wkład w tę misję. To dzięki nam Curiosity ma "detektory podczerwieni" w jednym z spektrometrów sondy.





Curiosity_Rover-Rock_Outcrops-Mars_and_Earth (Porównanie skalnego podłoża na Marsie i Ziemi, z okolic wyschniętych rzek...). Tylko czy którekolwiek z nas może mieć 100% pewność, gdzie zrobiono te zdjęcia(e)?
Rock on Mars confirming discovery of (water) Curiosity * Kamień na Marsie, który ma potwierdzać odkrycia Curiosity

Odkrycie z wczoraj bodajże ma świadczyć że nie tylko na biegunach jest woda. Sonda Curiosity pobrała próbkę z gleby krateru, w którym wylądowała i po przeprowadzeniu szczegółowych badań za pomocą wartego 2,5 mld $ sprzętu (podgrzewając, bombardując cząsteczkami, etc), stwierdziła: w ziemi znajduje się - przynajmniej w tym miejscu - 2% wody. H2O (nie ma już wątpliwości). A co za tym idzie, ma to być dowód na to, że w odległej przeszłości Mars był zupełnie inną planetą niż go znamy obecnie. W okresie kiedy pierwsze pre-homo sapiens miały zacząć rzekomo "wyłazić z pierwotnej zupy", na Marsie istniało jeszcze - życie. H2O znaczy tlen, wodór, węgiel, etc... A więc życie. I nagle coś się stało, co doprowadziło do zagłady Czerwownej Planety. Są różne wersje.

Jedni głoszą, że uderzyła w nią ogromna asteroida, co doprowadziło do zrujnowania i wyrzucenia znacznej części atmosfery w pustkę kosmosu, inni z kolei szepczą, że może słynna Góra Olympus Mons (Góra Olimp), która jest wygasłym wulkanem tarczowym (podobne mieszczą się na Wenus i na Ziemi - Hawaje) -- o wysokości ponad 21 km ponad średnią powierzchnią planety oraz ma on ponad 550 km szerokości, co czyni zeń najwyższą górę Układu Słonecznego -- mogła w przeszłości doprowadzić do zagłady życia na Marsie. I właśnie dlatego - jeśli ta informacja jest prawdziwa - odkrycie Curiosity jest tak ważne. Możemy bowiem stworzyć w miarę spójny zarys historii planety, na którą przecież pragniemy posłać ludzi.

Tzn. kto pragnie, ten pragnie. NASA od lat staje okoniem wobec wszelkich prób wysłania ludzi na Cz. Planetę. Tak iż tylko dezerterzy z NASA, ex-iniżynierowie za pośrednictwem funduszy z Rosji czy Chin, mogą liczyć na wsparcie. W poprzednim poście z tej serii zamieściłam film odnoszący się do powyższego, polecam - LINK.

Linki żródłowe dla odkrycia Curiosity:  http://www.theguardian.com/science/2013/sep/26/nasa-curiosity-rover-mars-soil-water

oraz:  http://www.sciencemag.org/content/341/6153/1475


OoO I jeszcze jedna skała! Wow! Szał na sali!

Aeolis Mons (Góra Sharpa, centralne wzniesienie krateru Gale w którym wylądował Curiosity)

Zdjęcia wprost powalają "różnorodnością" krajobrazu ^_^

A teraz ciekawostka:


Zdjęcie No. 1  - Curiosity on Mars
Whata nice sepia photo, isn't?  *  Jakże ładne zdjęcier w sepii, nieprawdaż?

And yet three different test rovers on Earth (pay attention to the details)  *   Oraz trzy różne łaziki testowane jeszcze na Ziemi (zwróćcie uwagę na szczegóły)

"NASA’s Curiosity Rover Just Found Water in Martian Soil"???

Just when you thought ol’ Curiosity was digging in for the winter, the little discovery machine came up with a doozy: It discovered water in Martian soil. NASA scientists just published five papers in Science detailing the experiments that led to the discovery. That’s right. There’s water on Mars.
Oh, really?



Komentarze

  1. Basiu:) nie wiem czy pamiętasz, ale był kiedyś taki film sensacyjny z lat 70' albo 80', o tym jak tuż przed startem na Księżyc, stwierdzono usterki rakiety. Aby więc nie stracić punktów politycznych, oficjalnie lot się odbył, ale tak naprawdę wystartowała sama rakieta bez astronautów, a relacje "na żywo" fingowano ze studia nagrań, w którym samych astronautów właściwie więziono przez okres lotu. Wszystko byłoby prawie OK i być może stanęłoby na groźbie zdrady tajemnicy państwowej, gdyby nie to, że uszkodzona rakieta po prostu wyleciała w powietrze na oczach telewidzów. Oficjalnie więc żaden z tych astronautów nie miał prawa żyć i tu zaczyna się fabuła sensacyjna. To jeden z filmów, które podobnie jak "Zielony Soilent" zrobiły na mnie swego czasu ogromne wrażenie.
    Chyba nas stworzono Basiu z tej samej części chmury gwiezdnego pyłu, bo widzę, że nasze myśli snują się podobnymi torami ;) Nie zawsze, ale bardzo często ;)

    Faktycznie, stan zaawansowania badań kosmicznych i te zdjęcia z łazika, są naprawdę śmieszne. Wydaje się, ze ludzkość od lat 60' stanęła w miejscu. Słyszymy hasła o koszmarnych pieniądzach wydawanych na badania kosmiczne, a efekty są właściwie żadne. Do tego jeszcze niedawno oglądałam na Discovery produkcyjniak amerykański, jak to pięknie ludzkość broniłaby się przed najeźdźcami z kosmosu - mój Jang śmiał się że zrobili ten program chyba specjalnie po to, żeby mnie wnerwić :)) Takie produkcyjniaki pokazują jednak, ze w badaniach kosmicznych, najważniejsze jest aby pokazać jaką bronią dysponujemy. Nie poszukuje się wiedzy, nie udostępnia się wiedzy, lecz kontynuując dwudziestowieczne trendy, cała para idzie w gwizdek zbrojeń.

    A do tego jeszcze ta ciągła maniera Królów Wszechświata, że nie ma żadnych dowodów na to że istnieje życie poza Ziemią. Geocentryzm stał się religią ludzkości na wieki wieków - już nawet nie potrzebujemy straszaka w postaci Świętej Inkwizycji, aby podtrzymywać tę oczywistą głupotę. Teraz niejako oficjalna nauka stała się Świętą Inkwizycją, a ludzi o otwartych umysłach nie pali się na stosie tylko eliminuje ze środowiska i obśmiewa. No cóż nauki psychologiczne też się przecież mocno rozwinęły, więc i metody eliminacji muszą być bardziej wyszukane ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj, Brzózko :)

    Nie potrafię niestety przypomnieć sobie tego filmu, więc najpewniej go nie widziałam. Będę zatem dźwięczna za podrzucenie tytułu, jeśli się da, bo przypuszczam, że tak samo jak w kwestii "Zielonej pożywki", przypadnie mi do gustu.
    Kto wie z jakich cząstek elementarnych nas stworzono, kto wie?!
    Wątpliwości odnośnie NASA zbudziły się we mnie stosunkowo niedawno, ale nie z powodu Marsa. Rzecz która nie daje mi spokoju, to nasz własny Księżyc, ale nie mam na myśli osławionej misji Apolla. Nie będę tego ubierać w słowa, gdyż to tylko moja intuicja a dowody dla nas szaraczków, zawsze pozostaną nieuchwytne. Wiem tylko jedno: homo sapiens nie jest sama we Wszechświecie i wcale nie trzeba szukać tak daleko, jak się nam wmawia, aby tych Innych znaleźć, bo to Oni znaleźli Nas już dawno temu i wciąż zahaczają o te strony. Ale cóż... z powodów, które nadmieniłaś, ci tzw. "Królowie Wszechświata" wolą zachować twarde dowody tylko dla siebie, tymczasem miliony ludzi na świecie, które fizycznie doświadczają Ich istnienia, nazywa się "obłąkanymi".
    NASA w szczególności nie jest wiarygodna, gdyż finansuje ją Kongres a ten - podobnie jak inne ośrodki władzy na świecie - nie ma w interesie informowanie szaraczków o naprawdę ważnych sprawach. My mamy żyć tutaj na dole, pod stałym obstrzałem satelit, które zamiast patrzeć w niebo patrzą na nas, wierzyć politykom, kapłanom i innym debilom spod płaszcza nauki, bo dla prawdziwej władzy na świecie -- monarchii, jesteśmy tylko bydłem. Uważają się oni za władnych rozporządzać naszym życiem i śmiercią, więc któż im zabroni ukrywać przed nami Prawdę? (patrz: przykład znaleziska w Bałtyku u wybrzeży Szwecji). Mają się Oni za szczególny rodzaj, tymczasem to nie ich odwiedzają Tamci. A żeby ukryć różne sprawy, które od pewnego czasu wychodzą na jaw, gotowi nas "znowu" cofnąć - jako cywilizację - w rozwoju. Czy im się uda? To zależy czy Słowianie po raz kolejny obudzą sie w ost. chwili, czy może dadzą się zabić chemii i arabom.

    To prawda, współczesna, akademicka nauka podzieliła los dawnej Inkwizycji. Kiedyś nauka znajdowała się pod butem religii, dzisiaj nie tylko religii ale i władzy świeckiej. I znowu Ziemia robi się jakby ... płaska. Skoro ludzie myślą za pomocą tabletów i ipodów, chyba zapomnieli że nie po to głowa jest okrągła, aby myśli płynęły tylko od A do B. To naprawdę przykre. :(

    Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za komentarz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy pisałam tamten komentarz, za licho nie mogłam wygrzebać z pamięci tytułu tego filmu. Na szczęście mój niezawodny w takich sprawach Yang, przypomniał sobie już po pierwszych słowach ;) "Koziorożec Jeden". Wygląda na to, że w tym naprędce zmontowanym streszczeniu zmieniłam jeden istotny szczegół - to nie była misja na Księżyc lecz na... Marsa (doczytałam właśnie na filmweb). Reszta się chyba z grubsza zgadza. Sama jestem ciekawa tego filmu po latach ;) To chyba był dobry okres na odważne tematycznie filmy, choć nie była to aż tak ambitna tematyka jak w "Zielonym Soilencie". Myślę jednak, ze ci się spodoba :) Pozdrawiam cieplutko ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki za tytuł, poszukam i obejrzę :)

    Pozdrawiam serdecznie :)))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"Persian Mythology, Gods and Goddesses" (Part I)

"Energia Piramid (Pyramid Power)" - Dr G. Pat Flanagan. Część II

△ Yazidis ~ Ancient People Who Worship the Angels! ▼