"Wiara Filozoficzna" ~ Karl Jaspers. Część II
© Michael Parkes |
(Tekst zapożyczony ze strony: KRAINA LOGOS)
Przełożył: Jan Garewicz
Wykład Drugi
~ Treści wiary filozoficznej ~
Po filozofii oczekuje się poznania zniewalającego rozsądek, oczekuje się czegoś, co każdy musi uznać za słuszne i może potem znać nie potrzebując wiary. Filozofia faktycznie nie powołuje się na żadne objawienia ani żaden autorytet. Lecz to, co filozofujący człowiek poznaje rozumem, dalece wykracza poza poznanie zniewalające rozsądek. Jest to coś, co rozum pojmuje jako prawdę sam z siebie, co uobecnia całą swą istotą, wszystkimi jej organami.
Kiedy człowiek uprawia filozofię, wychodzi poza samą tylko swoją naturalność, lecz na mocy własnej istoty. Tym, co zdobywa w tym przełomie jako byt i jako siebie samego, jest jego wiara. Kiedy filozofujemy, odbywamy drogę do źródeł wiary, która przysługuje człowiekowi jako człowiekowi. Myśli filozoficzne każdy człowiek uprawia w zalążku, nieraz w najczystszej postaci jako dziecko. Zadaniem filozofii jako myślenia uprawianego zawodowo jest odszukanie takich toków myśli, wyjaśnienie ich i rozwinięcie oraz powtórzenie przez rozpoznanie ich w myślach rozwijanych przez tysiąclecia. Mieści się w tym, po pierwsze, refleksja nad z a k r e s e m t r e ś c i wi a r y (czyli rozważania metodyczne), a po wtóre, refleksja nad samymi treściami wiary.
Pierwszą już podjęliśmy. Po wtórzę ją raz jeszcze pokrótce w innej postaci.
1. Zakres treści: Zakres ten otwierają przed nami cztery pytania: co wiem? - co właściwie istnieje? - czym jest prawda? - jak uzyskuję wiedzę? Odpowiadamy posługując się pojęciami rozwiniętymi w pierwszym wykładzie.
P y t a n i e p i e r w s z e : co w i e m? Odpowiedź: wszystko, o czym wiem, jest rozszczepione na podmiot i przedmiot, jest przedmiotem (obiektem) dla mnie, zjawiskiem, nie istnieje samo w sobie. Ale w tym rozszczepieniu podmiot i przedmiot są z sobą związane. Nie ma przedmiotu bez podmiotu, ale nie ma też podmiotu bez przedmiotu. Wszystko więc, co poznaje jako byt, jest zawsze całością rozszczepioną na podmiot i przedmiot, a nie jedną jej stroną. Są rozmaite rozszczepienia na podmiot i przedmiot: Istnienie mieści się w otaczającym świecie; Świadomość staje w obliczu przedmiotów; Duch żyje w ideach, Egzystencja odnosi się do Transcendencji. Lecz świat otaczający, idee, Transcendencja stają się pomyślanymi przedmiotami dopiero w Świadomości na skutek uprzedmiotowienia w schematach i symbolach. Wszystko, o czym wiem, jest zatem bytem obiektywnym w Świadomości i wobec tego jest ograniczone; ale w swej skończoności może być odskocznią dla transcendowania.
P y t a n i e d r u g i e: co w ł a ś c i w i e i s t n i e j e? Odpowiedzi nie szuka się i nie znajduje jej wyliczając mnóstwo istniejących bytów, lecz przez uchwycenie tego, co jest samo przez się, czyli naprawdę. Ponieważ pytanie zadajemy zawsze w ramach rozszczepienia na podmiot i przedmiot, byt zaś musi wykraczać poza podmiot i przedmiot, czyli obejmować oba, zatem pytanie o byt jest zarazem pytaniem o tego, kto pyta. Odpowiedź musi pokazać, że byt dla nas nieodłączny jest od tego, czym my sami jesteśmy; albowiem byt za pomocą istoty naszego bytu musi umożliwić pytanie o byt i być dla tego pytania dostępny.
Otóż istnieją stereotypowe odpowiedzi na pytanie o byt (po części trafne, po części wręcz chybione). Najpierw uważano za byt lub za podstawę wszelkiego bytu coś p r z e d m i o t o w e g o, a istniejącego na świecie: materię, łady przestrzenne, obrazy świata. Byt jest przedmiotem. Albo na odwrót: t o, c o s u b i e k t y w n e, uchodziło za coś, z czego wyrasta, z czego zostaje stworzony wszelki byt, co ulega uprzedmiotowieniu. Byt jest wytworem jaźni.
A wreszcie po oczyszczeniu od przypadkowo określonego materiału pomyślano sobie byt jako pewne s t r u k t u r y m y ś l o w e (kategorie), które pozwalają ująć wszelki byt, bo zawarte są w samym bycie. Kiedy się myśli o bycie, pojawia się bezpośrednio oczywistość, że byt jest, że go nie ma, że się staje, jest obecny, jest czymś, jest substancją, przyczyną, skutkiem itd. Byt to logos.
Niezadowolenie z każdej takiej ontologii kieruje naszą uwagę na osobliwość uzyskiwania w filozofii pewności co do bytu:
Nazwaliśmy właściwy byt, który nie jest ani przedmiotem, ani podmiotem, lecz przejawia się w całości rozszczepionej na podmiot i przedmiot i musi wypełnić kategorie - Ogarniającym. Na pytanie, co właściwie jest, trzeba zatem znaleźć odpowiedź drogą rozjaśnienia rodzajów Ogarniającego - tj. świata i Transcendencji - Istnienia, Świadomości, Ducha, Egzystencji. Skoro jednak wszystkie te rodzaje Ogarniającego mają tę samą podstawę, zatem odpowiedź w końcu brzmi: bytem właściwym jest Transcendencja (czyli Absolut), a rzeczywiste zrozumienie tego zdania obejmuje wszelką wiarę filozoficzną i wszelkie rozjaśniające myślenie filozoficzne, lecz nie można tego dokonać inną drogą niż przechodząc przez wszystkie rodzaje Ogarniającego po kolei.
P y t a n i e t r z e c i e: c z y m j e s t p r a w d a? Odpowiedź: w każdego rodzaju Ogarniającym, którym my jesteśmy, tkwi korzeniami swoisty sens prawdziwości.
P y t a n i e c z w a r t e: j a k u z y s k u j ę w i e d z ę? Kiedy pojawia się wątpliwość, pragnę uzasadnienia. Pytam o sposób, w jaki uzyskuję wiedzę, o sens i granice tej wiedzy. Jasne staje się wówczas, że każda prawda obecna jest w jakimś szczególnym sposobie myślenia. Te sposoby myślenia uświadamiamy sobie w nauce o kategoriach i o metodzie. Dają mi one podstawy do uprawiania filozofii, dzięki ich opanowaniu nie tylko wiem, ale wiem też, jak i dzięki czemu wiem.
Dla uprawiania filozofii ma przy tym szczególne, ba, decydujące znaczenie uzyskanie pewności co do różnicy między myśleniem poznającym przedmiotowo, jakie ma miejsce w naukach, i myśleniem [je] przekraczającym, jakie przysługuje filozofii. Można rzec, iż rozważanie filozoficzne osiąga swój cel, kiedy sprawa staje się bezprzedmiotowa - w sensie dwojakim: że nic już nie pozostaje dla pozytywisty, bo nie dostrzega on już żadnego przedmiotu, i że właśnie przez to rozbłyska światło dla filozofa. W zanikającym przedmiocie nie może on wprawdzie uchwycić właściwego bytu, ale byt ten może go wypełnić.
Nasze cztery pytania prowadzą myśl na takie tory, że przekracza ona granice tego, co poznawalne, i świata w całości, tak iż uzyskujemy pewność co do zjawiskowego charakteru Istnienia, a przez to upewniamy się, że byt jest Ogarniającym, i otwiera się przestrzeń dla wiary. To transcendujące myślenie jest takim myśleniem, które dzięki metodzie ma charakter naukowy, a jednak różni się od wszelkiego poznania naukowego, gdyż znika w nim określony przedmiot.
Takie drogi myślowe nie obowiązują każdego tak, jak empiryczne i racjonalne poznanie skończonych przedmiotów, ale obowiązkowe są dla każdego, kto nimi podąża, kto przekraczając na nich wszystko, co skończone, uświadamia sobie wraz ze skończonością nieskończoność. Kiedy porusza się na samym skraju. musi nieuchronnie odczuwać skraj jako skraj; za pomocą kategorii przekracza metodycznie same te kategorie; odkrywa w niewiedzy nowy rodzaj bezprzedmiotowej wiedzy. Takie uprawianie filozofii posuwa się drogami myślowymi, na których nie pojawiają się, co prawda, jeszcze żadne treści wiary, ale oczyszcza się dla nich pole.
2. Treści wiary
Filozoficzne treści wiary można wyrazić w następujących twierdzeniach:
1) Jest Absolut. 2) Istnieje wymóg bezwzględny. 3) Istnienie świata niknie pomiędzy Absolutem i Egzystencją.
l) Jest Absolut: Transcendencja ponad wszelkim światem i przed wszelkim światem zwie się Absolutem. Najgłębsze zróżnicowanie wiary polega na tym, czy uważam cały świat za byt sam w sobie, naturę za Absolut, czy też uważam, że świat cały sam przez się nie ma podstaw i szukam podstawy świata i mojej własnej poza światem. Bywają dowody na istnienie Absolutu. Od Kanta jest dla rzetelnej myśli pewnikiem, że takie dowody nie są możliwe, o ile miałyby zmusić rozum [do ich uznania] tak, jak mogę go zmusić do uznania, że ziemia obraca się dookoła słońca, a księżyc ma drugą stronę. Ale jeśli dowody istnienia Absolutu tracą charakter dowodu, nie stają się przez to dla myśli bezużyteczne. Oznaczają upewnienie się w wierze w toku rozumowania, które, jeśli pojawia się po raz pierwszy, wstrząsa myślącymi o nich jak najgłębsze przeżycie, a myślącym ponownie o nich ze zrozumieniem przynosi powtórzenie takiego upewnienia. Sama myśl sprawia, że człowiek się zmienia. Sprawia niejako, że otwierają nam się oczy. Co więcej, myśl [ta] staje się podstawą nas samych. Zwiększa świadomość bytu i przez to staje się źródłem powagi. Dowody istnienia Absolutu wychodzą przede wszystkim od tego, co można znaleźć w świecie, czego można doświadczyć, i prowadzą do wniosku: skoro to istnieje, musi być Absolut. W ten sposób pojawia się na widowni zasadnicza zagadka istnienia świata i odsyła do Absolutu. Albo też przeprowadza się takie rozumowania, w których własne myślenie okazuje się świadomością bytu i pogłębia się aż do świadomości Absolutu: jest to właściwa filozofia spekulatywna. Albo też pewność uzyskuje się na mocy Egzystencji: rozróżnienie dobra i zła nabiera w pełni powagi. A wszędzie nie zamknięcie świata i porażka każdego zamkniętego obrazu świata, załamanie wszelkiego planowania w świecie, ludzkich projektów i ich realizacji, niemożność osiągnięcia przez ludzką doskonałość ostatecznych granic prowadzi do wniosku: w obliczu otchłani doświadcza się nicości lub Absolutu. Lecz nie ma tu nigdzie dowodu w sensie dowodu naukowego, nie do odrzucenia. Pewność istnienia Absolutu, nawet jeśli jest tylko zalążkowa i nieuchwytna, jest przesłanką, a nie wynikiem uprawiania filozofii.
Po znakomitym obaleniu wszystkich dowodów istnienia "Boga" (pojęcie którym posługuje się znany nam świat) przez Kanta, po pomysłowym zbudowaniu tych dowodów na nowo przez Hegla, po najnowszym zainteresowaniu średniowiecznymi dowodami istnienia tegoż tworu ludzkiego, przyswojenie sobie w nowy, filozoficzny sposób dowodów istnienia, jest palącą koniecznością. Theodor Heubach, powieszony przez gestapo socjalista i uczestnik spisku 20 lipca, polityk i realista,w pełni nadziei na odbudowę Niemiec po ich nieuchronnym upadku zajmował się dogłębnie w latach wojny dowodami istnienia Absolutu, które uważał za niezbędny fundament łączącej nas wszystkich świadomości. Po myśli, że jest Absolut, następuje niebawem dociekanie, czym jest. Nie można tego wymyślić, a jednak rozwija się tu myśl bogata i inspirująca.
2) I s t n i e j e w y m ó g b e z w z g l ę d n y: podstawą wymogów do nas kierowanych są zazwyczaj zamiary życiowe (korzyści) lub jakiś niekwestionowany autorytet. Warunkiem takich wymogów jest cel lub ślepe posłuszeństwo. Jeśli powoduje mną wymóg bezwzględny, źródło jego tkwi we mnie. Tej bezwzględności nie tłumaczy ani cel, ani autorytet. Istnienie wymogu bezwzględnego jako podstawy działania nie jest sprawą poznania, lecz przedmiotem wiary. W skończonym myśleniu odkrywamy tylko w nieskończoność warunki i dlatego może ono jakoś wszystko usprawiedliwić. Ujmowanie przez nas tego, co bezwzględne, ma w stale historycznym „tu i teraz" charakter nieskończony, i choć rozjaśniają je zdania ogólne, nie można go przez nic ogólnego określić ani z niego wywieść. Wymóg bezwzględny pojawia się u mnie jako wymóg, jaki stawia memu życiu moje właściwe ja, coś, czym niejako jestem wieczyście w obliczu Transcendencji, jako wymóg wobec czasowości mego obecnego życia. Jeśli podstawą mej woli jest coś bezwzględnego, to uprzytomniam je sobie jako coś, czym właściwie sam jestem i czemu ma odpowiadać moje życie. Sam wymóg bezwzględny nie mieści się w czasie. Gdzie jest, tam idzie niejako w poprzek czasu. Z Transcendencji przedziera się w świat doczesny drogą naszej wolności.
Koniec Część II
Cdn...
Kiedy człowiek uprawia filozofię, wychodzi poza samą tylko swoją naturalność, lecz na mocy własnej istoty. Tym, co zdobywa w tym przełomie jako byt i jako siebie samego, jest jego wiara. Kiedy filozofujemy, odbywamy drogę do źródeł wiary, która przysługuje człowiekowi jako człowiekowi. Myśli filozoficzne każdy człowiek uprawia w zalążku, nieraz w najczystszej postaci jako dziecko. Zadaniem filozofii jako myślenia uprawianego zawodowo jest odszukanie takich toków myśli, wyjaśnienie ich i rozwinięcie oraz powtórzenie przez rozpoznanie ich w myślach rozwijanych przez tysiąclecia. Mieści się w tym, po pierwsze, refleksja nad z a k r e s e m t r e ś c i wi a r y (czyli rozważania metodyczne), a po wtóre, refleksja nad samymi treściami wiary.
Pierwszą już podjęliśmy. Po wtórzę ją raz jeszcze pokrótce w innej postaci.
1. Zakres treści: Zakres ten otwierają przed nami cztery pytania: co wiem? - co właściwie istnieje? - czym jest prawda? - jak uzyskuję wiedzę? Odpowiadamy posługując się pojęciami rozwiniętymi w pierwszym wykładzie.
P y t a n i e p i e r w s z e : co w i e m? Odpowiedź: wszystko, o czym wiem, jest rozszczepione na podmiot i przedmiot, jest przedmiotem (obiektem) dla mnie, zjawiskiem, nie istnieje samo w sobie. Ale w tym rozszczepieniu podmiot i przedmiot są z sobą związane. Nie ma przedmiotu bez podmiotu, ale nie ma też podmiotu bez przedmiotu. Wszystko więc, co poznaje jako byt, jest zawsze całością rozszczepioną na podmiot i przedmiot, a nie jedną jej stroną. Są rozmaite rozszczepienia na podmiot i przedmiot: Istnienie mieści się w otaczającym świecie; Świadomość staje w obliczu przedmiotów; Duch żyje w ideach, Egzystencja odnosi się do Transcendencji. Lecz świat otaczający, idee, Transcendencja stają się pomyślanymi przedmiotami dopiero w Świadomości na skutek uprzedmiotowienia w schematach i symbolach. Wszystko, o czym wiem, jest zatem bytem obiektywnym w Świadomości i wobec tego jest ograniczone; ale w swej skończoności może być odskocznią dla transcendowania.
P y t a n i e d r u g i e: co w ł a ś c i w i e i s t n i e j e? Odpowiedzi nie szuka się i nie znajduje jej wyliczając mnóstwo istniejących bytów, lecz przez uchwycenie tego, co jest samo przez się, czyli naprawdę. Ponieważ pytanie zadajemy zawsze w ramach rozszczepienia na podmiot i przedmiot, byt zaś musi wykraczać poza podmiot i przedmiot, czyli obejmować oba, zatem pytanie o byt jest zarazem pytaniem o tego, kto pyta. Odpowiedź musi pokazać, że byt dla nas nieodłączny jest od tego, czym my sami jesteśmy; albowiem byt za pomocą istoty naszego bytu musi umożliwić pytanie o byt i być dla tego pytania dostępny.
Otóż istnieją stereotypowe odpowiedzi na pytanie o byt (po części trafne, po części wręcz chybione). Najpierw uważano za byt lub za podstawę wszelkiego bytu coś p r z e d m i o t o w e g o, a istniejącego na świecie: materię, łady przestrzenne, obrazy świata. Byt jest przedmiotem. Albo na odwrót: t o, c o s u b i e k t y w n e, uchodziło za coś, z czego wyrasta, z czego zostaje stworzony wszelki byt, co ulega uprzedmiotowieniu. Byt jest wytworem jaźni.
A wreszcie po oczyszczeniu od przypadkowo określonego materiału pomyślano sobie byt jako pewne s t r u k t u r y m y ś l o w e (kategorie), które pozwalają ująć wszelki byt, bo zawarte są w samym bycie. Kiedy się myśli o bycie, pojawia się bezpośrednio oczywistość, że byt jest, że go nie ma, że się staje, jest obecny, jest czymś, jest substancją, przyczyną, skutkiem itd. Byt to logos.
Niezadowolenie z każdej takiej ontologii kieruje naszą uwagę na osobliwość uzyskiwania w filozofii pewności co do bytu:
1. Jeśli to, co właściwie jest, n i e j e s t p r z e d m i o t e m w sensie przedmiotu dla podmiotu, to wymyka się ono tego rodzaju poznaniu, które oznacza wiedzę przedmiotową o czymś. Ale ponieważ widzimy, że wszystko, co jest dla nas przedmiotem, obarczone jest zjawiskowością w odróżnieniu od bytu samego w sobie, zatem byt jako zjawisko wskazuje na byt właściwy, który przemawia przez zjawisko i który się w zjawisku wyczuwa.
2. Jeśli to, co właściwie jest, n i e j e s t p r z e ż y c i e m w znaczeniu podmiotu dla obserwującej je indywidualnej świadomości [punktuelles Bewusstsein], to wymyka się również poznaniu psychologicznemu. Ale ponieważ wszelkie przeżycie jest jakąś obecnością bytu, zatem istnienie w subiektywności jest zasadniczym przejawem bytu; przeżywanie i rozumienie są procedurą niezbędną, by upewnić się co do bytu.
3. Jeśli to, co właściwie jest, n i e j e s t m y ś l o w ą s t r u k t u r ą kategorii, nie jest logosem, w takim razie wymyka się też poznaniu logicznemu. Ale ponieważ wszystko, co istnieje dla nas, musi jakoś zostać pomyślane, zatem znajomość kategorii jest warunkiem jasności przy uprawianiu filozofii.
Nazwaliśmy właściwy byt, który nie jest ani przedmiotem, ani podmiotem, lecz przejawia się w całości rozszczepionej na podmiot i przedmiot i musi wypełnić kategorie - Ogarniającym. Na pytanie, co właściwie jest, trzeba zatem znaleźć odpowiedź drogą rozjaśnienia rodzajów Ogarniającego - tj. świata i Transcendencji - Istnienia, Świadomości, Ducha, Egzystencji. Skoro jednak wszystkie te rodzaje Ogarniającego mają tę samą podstawę, zatem odpowiedź w końcu brzmi: bytem właściwym jest Transcendencja (czyli Absolut), a rzeczywiste zrozumienie tego zdania obejmuje wszelką wiarę filozoficzną i wszelkie rozjaśniające myślenie filozoficzne, lecz nie można tego dokonać inną drogą niż przechodząc przez wszystkie rodzaje Ogarniającego po kolei.
P y t a n i e t r z e c i e: c z y m j e s t p r a w d a? Odpowiedź: w każdego rodzaju Ogarniającym, którym my jesteśmy, tkwi korzeniami swoisty sens prawdziwości.
W I s t n i e n i u prawda polega na bezpośredniej zmysłowej obecności, na przydatności w życiu, na instynkcie, na praktyce i tym, co korzystne [das Opportune]. W Ś w i a d o m o ś c i prawda polega na niesprzeczności tego, co daje się pomyśleć przedmiotowo w ogólnych kategoriach. W D u c h u prawda polega na przeświadczeniu o ideach. W E g z y s t e n c j i prawda polega na wierze we właściwym sensie tego słowa. Prawdą zwie się świadomość Egzystencji odniesionej do Transcendencji. Wszelka prawdziwość wyraża się przez pryzmat Świadomości, która dostarcza jednak w tym przypadku tylko form słuszności, podczas gdy źródło prawdy pochodzi z innych rodzajów Ogarniającego.
P y t a n i e c z w a r t e: j a k u z y s k u j ę w i e d z ę? Kiedy pojawia się wątpliwość, pragnę uzasadnienia. Pytam o sposób, w jaki uzyskuję wiedzę, o sens i granice tej wiedzy. Jasne staje się wówczas, że każda prawda obecna jest w jakimś szczególnym sposobie myślenia. Te sposoby myślenia uświadamiamy sobie w nauce o kategoriach i o metodzie. Dają mi one podstawy do uprawiania filozofii, dzięki ich opanowaniu nie tylko wiem, ale wiem też, jak i dzięki czemu wiem.
Dla uprawiania filozofii ma przy tym szczególne, ba, decydujące znaczenie uzyskanie pewności co do różnicy między myśleniem poznającym przedmiotowo, jakie ma miejsce w naukach, i myśleniem [je] przekraczającym, jakie przysługuje filozofii. Można rzec, iż rozważanie filozoficzne osiąga swój cel, kiedy sprawa staje się bezprzedmiotowa - w sensie dwojakim: że nic już nie pozostaje dla pozytywisty, bo nie dostrzega on już żadnego przedmiotu, i że właśnie przez to rozbłyska światło dla filozofa. W zanikającym przedmiocie nie może on wprawdzie uchwycić właściwego bytu, ale byt ten może go wypełnić.
Nasze cztery pytania prowadzą myśl na takie tory, że przekracza ona granice tego, co poznawalne, i świata w całości, tak iż uzyskujemy pewność co do zjawiskowego charakteru Istnienia, a przez to upewniamy się, że byt jest Ogarniającym, i otwiera się przestrzeń dla wiary. To transcendujące myślenie jest takim myśleniem, które dzięki metodzie ma charakter naukowy, a jednak różni się od wszelkiego poznania naukowego, gdyż znika w nim określony przedmiot.
Takie drogi myślowe nie obowiązują każdego tak, jak empiryczne i racjonalne poznanie skończonych przedmiotów, ale obowiązkowe są dla każdego, kto nimi podąża, kto przekraczając na nich wszystko, co skończone, uświadamia sobie wraz ze skończonością nieskończoność. Kiedy porusza się na samym skraju. musi nieuchronnie odczuwać skraj jako skraj; za pomocą kategorii przekracza metodycznie same te kategorie; odkrywa w niewiedzy nowy rodzaj bezprzedmiotowej wiedzy. Takie uprawianie filozofii posuwa się drogami myślowymi, na których nie pojawiają się, co prawda, jeszcze żadne treści wiary, ale oczyszcza się dla nich pole.
© Michael Parkes |
2. Treści wiary
Filozoficzne treści wiary można wyrazić w następujących twierdzeniach:
1) Jest Absolut. 2) Istnieje wymóg bezwzględny. 3) Istnienie świata niknie pomiędzy Absolutem i Egzystencją.
l) Jest Absolut: Transcendencja ponad wszelkim światem i przed wszelkim światem zwie się Absolutem. Najgłębsze zróżnicowanie wiary polega na tym, czy uważam cały świat za byt sam w sobie, naturę za Absolut, czy też uważam, że świat cały sam przez się nie ma podstaw i szukam podstawy świata i mojej własnej poza światem. Bywają dowody na istnienie Absolutu. Od Kanta jest dla rzetelnej myśli pewnikiem, że takie dowody nie są możliwe, o ile miałyby zmusić rozum [do ich uznania] tak, jak mogę go zmusić do uznania, że ziemia obraca się dookoła słońca, a księżyc ma drugą stronę. Ale jeśli dowody istnienia Absolutu tracą charakter dowodu, nie stają się przez to dla myśli bezużyteczne. Oznaczają upewnienie się w wierze w toku rozumowania, które, jeśli pojawia się po raz pierwszy, wstrząsa myślącymi o nich jak najgłębsze przeżycie, a myślącym ponownie o nich ze zrozumieniem przynosi powtórzenie takiego upewnienia. Sama myśl sprawia, że człowiek się zmienia. Sprawia niejako, że otwierają nam się oczy. Co więcej, myśl [ta] staje się podstawą nas samych. Zwiększa świadomość bytu i przez to staje się źródłem powagi. Dowody istnienia Absolutu wychodzą przede wszystkim od tego, co można znaleźć w świecie, czego można doświadczyć, i prowadzą do wniosku: skoro to istnieje, musi być Absolut. W ten sposób pojawia się na widowni zasadnicza zagadka istnienia świata i odsyła do Absolutu. Albo też przeprowadza się takie rozumowania, w których własne myślenie okazuje się świadomością bytu i pogłębia się aż do świadomości Absolutu: jest to właściwa filozofia spekulatywna. Albo też pewność uzyskuje się na mocy Egzystencji: rozróżnienie dobra i zła nabiera w pełni powagi. A wszędzie nie zamknięcie świata i porażka każdego zamkniętego obrazu świata, załamanie wszelkiego planowania w świecie, ludzkich projektów i ich realizacji, niemożność osiągnięcia przez ludzką doskonałość ostatecznych granic prowadzi do wniosku: w obliczu otchłani doświadcza się nicości lub Absolutu. Lecz nie ma tu nigdzie dowodu w sensie dowodu naukowego, nie do odrzucenia. Pewność istnienia Absolutu, nawet jeśli jest tylko zalążkowa i nieuchwytna, jest przesłanką, a nie wynikiem uprawiania filozofii.
Po znakomitym obaleniu wszystkich dowodów istnienia "Boga" (pojęcie którym posługuje się znany nam świat) przez Kanta, po pomysłowym zbudowaniu tych dowodów na nowo przez Hegla, po najnowszym zainteresowaniu średniowiecznymi dowodami istnienia tegoż tworu ludzkiego, przyswojenie sobie w nowy, filozoficzny sposób dowodów istnienia, jest palącą koniecznością. Theodor Heubach, powieszony przez gestapo socjalista i uczestnik spisku 20 lipca, polityk i realista,w pełni nadziei na odbudowę Niemiec po ich nieuchronnym upadku zajmował się dogłębnie w latach wojny dowodami istnienia Absolutu, które uważał za niezbędny fundament łączącej nas wszystkich świadomości. Po myśli, że jest Absolut, następuje niebawem dociekanie, czym jest. Nie można tego wymyślić, a jednak rozwija się tu myśl bogata i inspirująca.
2) I s t n i e j e w y m ó g b e z w z g l ę d n y: podstawą wymogów do nas kierowanych są zazwyczaj zamiary życiowe (korzyści) lub jakiś niekwestionowany autorytet. Warunkiem takich wymogów jest cel lub ślepe posłuszeństwo. Jeśli powoduje mną wymóg bezwzględny, źródło jego tkwi we mnie. Tej bezwzględności nie tłumaczy ani cel, ani autorytet. Istnienie wymogu bezwzględnego jako podstawy działania nie jest sprawą poznania, lecz przedmiotem wiary. W skończonym myśleniu odkrywamy tylko w nieskończoność warunki i dlatego może ono jakoś wszystko usprawiedliwić. Ujmowanie przez nas tego, co bezwzględne, ma w stale historycznym „tu i teraz" charakter nieskończony, i choć rozjaśniają je zdania ogólne, nie można go przez nic ogólnego określić ani z niego wywieść. Wymóg bezwzględny pojawia się u mnie jako wymóg, jaki stawia memu życiu moje właściwe ja, coś, czym niejako jestem wieczyście w obliczu Transcendencji, jako wymóg wobec czasowości mego obecnego życia. Jeśli podstawą mej woli jest coś bezwzględnego, to uprzytomniam je sobie jako coś, czym właściwie sam jestem i czemu ma odpowiadać moje życie. Sam wymóg bezwzględny nie mieści się w czasie. Gdzie jest, tam idzie niejako w poprzek czasu. Z Transcendencji przedziera się w świat doczesny drogą naszej wolności.
3) R z e c z y w i s t o ś ć ś w i a t a n i k n i e m i ę d z y A b s o l u t e m i E g z y s t e n c j ą: Płynność poznanej rzeczywistości wszelkiego rodzaju, interpretacyjny charakter wszelkiego poznawania, okoliczność, że każdy byt dany nam jest w rozszczepieniu na podmiot i przedmiot - te podstawowe cechy dostępnej nam wiedzy oznaczają; że każdy przedmiot jest tylko zjawiskiem; że żaden byt nie jest bytem samym w sobie i w całości. Zjawiskowy charakter poznania jest podstawowym odkryciem myśli filozoficznej. Jeśli nawet nie można ujrzeć tego przedmiotowo, lecz tylko wykraczając poza przedmiot, to rozum, który w ogóle potrafi tak wykraczać, nie może się od tego uchylić. Ale wówczas odkrycie to nie dodaje do posiadanej wiedzy żadnej nowej wiedzy szczegółowej, lecz wstrząsa całą świadomością bytu. Stąd to nagłe światło, potem już nie gasnące, które rozbłyska np. po krótszym lub dłuższym wysiłku przy studiowaniu Kanta. Jeśli się nie pojawi, to całe studiowanie Kanta skończy się na znajomości w gruncie rzeczy nie zrozumianych, bo nie przetrawionych lekcji. Świat jako całość nie staje się dla nas przedmiotem. Wszelki przedmiot istnieje w świecie, żaden nie jest światem. Każde określenie świata i każdy sąd o nim, czy jest to optymistyczna akceptacja jego harmonii, czy pesymistyczna negacja jego dysharmonii, prowadzi do całościowych sądów, które zawsze preferują jakieś byty realne, a pomijają inne. Przeciwstawia się temu upewnienie się, że świat nie jest zamknięty i jest niewyczerpalny, tym samym nieustanna gotowość, by zważać na każdy rodzaj bytu świata, na wszystko, co się zdarza i czego się dokonało samemu w toku wciąż jeszcze nie zakończonego życia. Z taką gotowością wiąże się: — po pierwsze, upewnienie się o absolutnej transcendencji Absolutu wobec świata: oddala się wszak, gdy chcę go pojąć, a przybliża niepomiernie w absolutnej historyczności każdej niepowtarzalnej sytuacji; —po wtóre, doświadczenie świata jako mowy Absolutu: świat nie ma samoistnego bytu, natomiast realizuje się w nim stale wieloznaczna mowa Transcendencji, która jednoznaczna może się stać tylko historycznie przez chwilę dla Egzystencji.
Dla takiej wiary nasz byt w czasie jest spotkaniem Egzystencji z Transcendencją - wieczności, jaką jesteśmy jako byty stworzone i sobie darowane, z wiecznością samą w sobie. W świecie dokonuje się spotkanie tego, co wieczne, z tym, co doczesne. Ale ponieważ spotkanie Egzystencji z Transcendencją dokonuje się w świecie, więc na wieki jest ze światem związane. Ponieważ to, co istnieje dla nas, musi pojawić się w bycie doczesnego świata, więc nie istnieje bezpośrednia wiedza o Absolucie ani o Egzystencji. Badanie świata jest jedyną drogą naszego poznania, realizacja świata jedyną drogą egzystencjalnego urzeczywistnienia. Kiedy świata nie ma, zatracamy się też sami. W wierze obowiązują następujące zasady: Niczego nie można dowieść tak jak wiedzy skończonej. Można tylko zwrócić uwagę na prawdziwość zasad wiary, rozjaśnić je za pomocą toku myśli lub przypomnieć apelem. Trwają zawieszone w niewiedzy.
Należy być powściągliwym w pochopnym wypowiadaniu tych zasad. Zbyt łatwo można uznać je za wiedzę, a wtedy tracą sens. Tego, kto je wypowiada, skłaniają do błędnych roszczeń. Do wypowiedzi bezpośredniej zmuszony jestem w toku uprawiania filozofii, gdy pada wprost pytanie: Czy jest Absolut? Czy na świecie istnieją absolutne wymogi? Czy ostatecznością jest świat, czy też byt jego jest ulotny i przemijający (pytanie retoryczne, wszak wszystko jest ulotne z samej natury)? Brak wiary wypowiada się tu następująco: Po pierwsze: "Boga" (tworu ludzkiego) nie ma, bo istnieje tylko świat i reguły jego zdarzeń; świat jest Absolutem. Po wtóre: nie ma nic bezwzględnego, gdyż wymogi mego postępowania powstały na skutek nawyków, ćwiczeń, tradycji, posłuszeństwa i przez nie są uwarunkowane; wszystko zależy na wieki od warunków. Po trzecie: świat jest wszystkim, jest jedyną i właściwą rzeczywistością. Wprawdzie na świecie wszystko przemija, ale sam świat jest absolutny, wieczny, nie znika, nie jest bytem ulotnym, przejściowym. W filozofii nie wolno korzystać z niewiedzy, by uchylić się od wszelkiej odpowiedzi.Nie wiem, czy wierzę. Ale taka wiara skłania mnie do nabrania odwagi, by żyć z jej perspektywą. Przy uprawianiu filozofii zawsze będzie istniało napięcie między wypowiedzią, niezdecydowaną i zawieszoną, a zdecydowanym zachowaniem faktycznym w określonej sytuacji dziejowej.
Dla takiej wiary nasz byt w czasie jest spotkaniem Egzystencji z Transcendencją - wieczności, jaką jesteśmy jako byty stworzone i sobie darowane, z wiecznością samą w sobie. W świecie dokonuje się spotkanie tego, co wieczne, z tym, co doczesne. Ale ponieważ spotkanie Egzystencji z Transcendencją dokonuje się w świecie, więc na wieki jest ze światem związane. Ponieważ to, co istnieje dla nas, musi pojawić się w bycie doczesnego świata, więc nie istnieje bezpośrednia wiedza o Absolucie ani o Egzystencji. Badanie świata jest jedyną drogą naszego poznania, realizacja świata jedyną drogą egzystencjalnego urzeczywistnienia. Kiedy świata nie ma, zatracamy się też sami. W wierze obowiązują następujące zasady: Niczego nie można dowieść tak jak wiedzy skończonej. Można tylko zwrócić uwagę na prawdziwość zasad wiary, rozjaśnić je za pomocą toku myśli lub przypomnieć apelem. Trwają zawieszone w niewiedzy.
Należy być powściągliwym w pochopnym wypowiadaniu tych zasad. Zbyt łatwo można uznać je za wiedzę, a wtedy tracą sens. Tego, kto je wypowiada, skłaniają do błędnych roszczeń. Do wypowiedzi bezpośredniej zmuszony jestem w toku uprawiania filozofii, gdy pada wprost pytanie: Czy jest Absolut? Czy na świecie istnieją absolutne wymogi? Czy ostatecznością jest świat, czy też byt jego jest ulotny i przemijający (pytanie retoryczne, wszak wszystko jest ulotne z samej natury)? Brak wiary wypowiada się tu następująco: Po pierwsze: "Boga" (tworu ludzkiego) nie ma, bo istnieje tylko świat i reguły jego zdarzeń; świat jest Absolutem. Po wtóre: nie ma nic bezwzględnego, gdyż wymogi mego postępowania powstały na skutek nawyków, ćwiczeń, tradycji, posłuszeństwa i przez nie są uwarunkowane; wszystko zależy na wieki od warunków. Po trzecie: świat jest wszystkim, jest jedyną i właściwą rzeczywistością. Wprawdzie na świecie wszystko przemija, ale sam świat jest absolutny, wieczny, nie znika, nie jest bytem ulotnym, przejściowym. W filozofii nie wolno korzystać z niewiedzy, by uchylić się od wszelkiej odpowiedzi.Nie wiem, czy wierzę. Ale taka wiara skłania mnie do nabrania odwagi, by żyć z jej perspektywą. Przy uprawianiu filozofii zawsze będzie istniało napięcie między wypowiedzią, niezdecydowaną i zawieszoną, a zdecydowanym zachowaniem faktycznym w określonej sytuacji dziejowej.
© Michael Parkes |
3. Rozum i Porozumienie
Pokazanie zakresu Ogarniającego oraz wskazanie na twierdzenia, które choć wyrażają treści wiary, są jednak mgliste, nie charakteryzuje jednak dostatecznie wiary filozoficznej. Z istoty swej bowiem uprawia się filozofię w toku czasu. Filozofia jest zawsze „pomiędzy", między źródłem i celem. Coś, co w nas będąc prowadzi nas tą drogą, co wprawia nas w ruch jako podmiot, co jako przedmiot, choć samo nie jest niczym uchwytnym, pociąga za sobą coś, dzięki czemu właściwie żyjemy filozoficznie, zwie się rozumem. Rozum nigdy nie istnieje bez rozsądku, ale jest nieskończenie więcej niż rozsądkiem. Rozum jest niezbędnym warunkiem wiary filozoficznej. Każdy inny sens prawdy ujawnia się w czystej postaci wtedy dopiero, kiedy przechodzi przez tygiel rozumu.
Scharakteryzujmy rozum następująco: Rozum skupia wszelki sens prawdy sprawiając, że każdy z nich obowiązuje. Nie pozwala, by jakakolwiek prawda ograniczyła się do siebie samej. Pojmuje, że fałszywa staje się każda wiara, która izoluje i absolutyzuje jakiś rodzaj Ogarniającego. Błąd ten popełnia nawet „wiara" Świadomości, kiedy głosi niesprzeczność samego bytu. Świadomość nie może bowiem posunąć się poza stwierdzenie, że niepojęte jest dla niej coś, co nie zgadza się z jej podstawowymi zasadami, np. z zasadą sprzeczności.
Rozum broni przed okopaniem się w prawdzie jakikolwiek byłby jej sens, o ile nie zawiera się w nim wszelka prawda. Broni przed zaspokojeniem się czymkolwiek, zabrnięciem w ślepy zaułek, zadowoleniem się jakąś, choćby nie wiedzieć jak uwodzicielską ciasnotą, zapomnieniem i pominięciem czegokolwiek, czy to rzeczywistości, czy konieczności [Geltung], czy możliwości. Rozum zmusza do tego, by niczego nie poniechać, ze wszystkim, co jest, wejść w kontakt, szukać, co jest i co być powinno, nie bacząc na żadne granice, obejmować nawet przeciwieństwa i zawsze ujmować całość, każdą możliwą harmonię. Lecz potem rozum usiłuje znów dokonać niezbędnego wyłomu w tej całości. Broni się przed harmonią ostateczną. Podejmuje każde ryzyko, byle wniknąć naprawdę w byt. Jego źródłem nie jest chęć niszczenia wyrażająca się bez końca w sofistyce intelektualnej, lecz bezgraniczne otwarcie na [rozmaite] treści. Ma wprawdzie obowiązek wątpić, lecz po to tylko, by zdobyć czystą prawdę. Jako myślenie bez dna popada rozsądek w nihilizm; rozum, który ma podstawę w Egzystencji, ratuje również przed nihilizmem, gdyż nie przestaje ufać, iż wnikając wraz z rozsądkiem w konkretny byt świata, w przepastne antynomie, w przełomy i rozdarcia - uzyska w końcu znowu pewność co do Transcendencji.
Rozum jest Ogarniającym, który tkwi w nas i nie ma właściwie początku, lecz jest narzędziem Egzystencji. Od strony Egzystencji jest to warunek konieczny, by w urzeczywistnieniu objawiło się najpełniej źródło. Istnieje niejako nastrój rozumu. Zimna jasność kryje w sobie namiętne dążenie, by wszystko stanęło otworem. Rozumny człowiek zarówno zdecydowanie żyje wyrastając z własnego historycznego podłoża, jak zdecydowanie zajmuje się wszelką napotkaną historycznością, aby dotrzeć aż do głębi historycznego bytu świata, albowiem dopiero w nim możliwa jest wiedza, która z wszystkim łączy. Stąd wyrasta, będąc zarazem motorem, umiłowanie bytu, wszelkiego bytu konkretnego [alles seiendem als Seiendem] z jego przejrzystością, dzięki której przynależy widomie do swego źródła. Rozum zaostrza słuch, wzmaga giętkość, gotowość do porozumienia, zdolność przemiany w toku nowych doświadczeń, ale tylko wówczas, gdy wszystko to jest niezawodnie ugruntowane, niezachwianie wierne, żywe w czynnym obecnie wspomnieniu o wszystkim, co kiedyś było dla niego rzeczywistością.
Człowiek, który uprawia filozofię, nie może się dość nachwalić rozumu, za pomocą którego osiąga dobre wyniki. Rozum jest więzią, która łączy wszystkie rodzaje Ogarniającego. Nie dopuszcza do absolutnego oddzielenia jakiegokolwiek bytu, utraty związku z innymi, zagubienia w rozproszeniu. Nic nie może się zgubić. Gdzie czynny jest rozum, wszystko, co jest, szuka związku. Rozwija się uniwersalne współżycie, wrażliwe zainteresowanie. Rozum budzi uśpione źródła, wyzwala to, co ukryte, umożliwia uczciwą walkę. Dąży do Jednego będącego wszystkim i usuwa złudzenia, które ustalają owo Jedno przedwcześnie, nie w całości, stronniczo. Rozum domaga się porozumienia bez granic, jest sam całkowicie wolą porozumienia. Ponieważ w doczesności nie możemy obiektywnie posiadać prawdy jako jedynej prawdy wiecznej, i ponieważ wszelkie Istnienie możliwe jest tylko wraz z innym Istnieniem, a Egzystencja osiąga siebie tylko wespół z innymi Egzystencjami, zatem prawda przejawia się w czasie w postaci porozumienia.
Oto wielkie pokusy: przez wiarę w Absolut uciec od ludzi, usprawiedliwić rzekomym poznaniem prawdy absolutnej swą samotność, zapewnić sobie przez to, że wierzy się w posiadanie samego bytu, takie zadowolenie, które w rzeczywistości jest brakiem miłości. Uzupełnia to twierdzenie, że każdy człowiek jest zamkniętą monadą, że nikt nie może z siebie wyjść, że porozumienie jest ideą złudną.
Na drugim biegunie stoi wiara filozoficzna, którą można też nazwać wiarą w porozumienie. Tutaj obowiązują bowiem oba twierdzenia: że tym, co nas łączy, jest prawda; oraz że źródło prawdy tkwi w porozumieniu. Na świecie człowiek odnajduje drugiego człowieka jako jedyną rzeczywistość, z którą może ufnie i ze zrozumieniem się związać. Na każdym szczeblu powiązań między ludźmi wspólnicy losu znajdują miłując się drogę do prawdy, którą gubią ludzie [pogrążeni] w izolacji, uporze i samowoli, zamknięci w swym osamotnieniu.
Pokazanie zakresu Ogarniającego oraz wskazanie na twierdzenia, które choć wyrażają treści wiary, są jednak mgliste, nie charakteryzuje jednak dostatecznie wiary filozoficznej. Z istoty swej bowiem uprawia się filozofię w toku czasu. Filozofia jest zawsze „pomiędzy", między źródłem i celem. Coś, co w nas będąc prowadzi nas tą drogą, co wprawia nas w ruch jako podmiot, co jako przedmiot, choć samo nie jest niczym uchwytnym, pociąga za sobą coś, dzięki czemu właściwie żyjemy filozoficznie, zwie się rozumem. Rozum nigdy nie istnieje bez rozsądku, ale jest nieskończenie więcej niż rozsądkiem. Rozum jest niezbędnym warunkiem wiary filozoficznej. Każdy inny sens prawdy ujawnia się w czystej postaci wtedy dopiero, kiedy przechodzi przez tygiel rozumu.
Scharakteryzujmy rozum następująco: Rozum skupia wszelki sens prawdy sprawiając, że każdy z nich obowiązuje. Nie pozwala, by jakakolwiek prawda ograniczyła się do siebie samej. Pojmuje, że fałszywa staje się każda wiara, która izoluje i absolutyzuje jakiś rodzaj Ogarniającego. Błąd ten popełnia nawet „wiara" Świadomości, kiedy głosi niesprzeczność samego bytu. Świadomość nie może bowiem posunąć się poza stwierdzenie, że niepojęte jest dla niej coś, co nie zgadza się z jej podstawowymi zasadami, np. z zasadą sprzeczności.
Ale nawet ogół treści dostępnych Świadomości, nie jest jeszcze bytem samym, lecz tylko sposobem, w jaki przejawia się on w kategoriach powszechnie w myśleniu obowiązujących.
Rozum broni przed okopaniem się w prawdzie jakikolwiek byłby jej sens, o ile nie zawiera się w nim wszelka prawda. Broni przed zaspokojeniem się czymkolwiek, zabrnięciem w ślepy zaułek, zadowoleniem się jakąś, choćby nie wiedzieć jak uwodzicielską ciasnotą, zapomnieniem i pominięciem czegokolwiek, czy to rzeczywistości, czy konieczności [Geltung], czy możliwości. Rozum zmusza do tego, by niczego nie poniechać, ze wszystkim, co jest, wejść w kontakt, szukać, co jest i co być powinno, nie bacząc na żadne granice, obejmować nawet przeciwieństwa i zawsze ujmować całość, każdą możliwą harmonię. Lecz potem rozum usiłuje znów dokonać niezbędnego wyłomu w tej całości. Broni się przed harmonią ostateczną. Podejmuje każde ryzyko, byle wniknąć naprawdę w byt. Jego źródłem nie jest chęć niszczenia wyrażająca się bez końca w sofistyce intelektualnej, lecz bezgraniczne otwarcie na [rozmaite] treści. Ma wprawdzie obowiązek wątpić, lecz po to tylko, by zdobyć czystą prawdę. Jako myślenie bez dna popada rozsądek w nihilizm; rozum, który ma podstawę w Egzystencji, ratuje również przed nihilizmem, gdyż nie przestaje ufać, iż wnikając wraz z rozsądkiem w konkretny byt świata, w przepastne antynomie, w przełomy i rozdarcia - uzyska w końcu znowu pewność co do Transcendencji.
Rozum jest Ogarniającym, który tkwi w nas i nie ma właściwie początku, lecz jest narzędziem Egzystencji. Od strony Egzystencji jest to warunek konieczny, by w urzeczywistnieniu objawiło się najpełniej źródło. Istnieje niejako nastrój rozumu. Zimna jasność kryje w sobie namiętne dążenie, by wszystko stanęło otworem. Rozumny człowiek zarówno zdecydowanie żyje wyrastając z własnego historycznego podłoża, jak zdecydowanie zajmuje się wszelką napotkaną historycznością, aby dotrzeć aż do głębi historycznego bytu świata, albowiem dopiero w nim możliwa jest wiedza, która z wszystkim łączy. Stąd wyrasta, będąc zarazem motorem, umiłowanie bytu, wszelkiego bytu konkretnego [alles seiendem als Seiendem] z jego przejrzystością, dzięki której przynależy widomie do swego źródła. Rozum zaostrza słuch, wzmaga giętkość, gotowość do porozumienia, zdolność przemiany w toku nowych doświadczeń, ale tylko wówczas, gdy wszystko to jest niezawodnie ugruntowane, niezachwianie wierne, żywe w czynnym obecnie wspomnieniu o wszystkim, co kiedyś było dla niego rzeczywistością.
Człowiek, który uprawia filozofię, nie może się dość nachwalić rozumu, za pomocą którego osiąga dobre wyniki. Rozum jest więzią, która łączy wszystkie rodzaje Ogarniającego. Nie dopuszcza do absolutnego oddzielenia jakiegokolwiek bytu, utraty związku z innymi, zagubienia w rozproszeniu. Nic nie może się zgubić. Gdzie czynny jest rozum, wszystko, co jest, szuka związku. Rozwija się uniwersalne współżycie, wrażliwe zainteresowanie. Rozum budzi uśpione źródła, wyzwala to, co ukryte, umożliwia uczciwą walkę. Dąży do Jednego będącego wszystkim i usuwa złudzenia, które ustalają owo Jedno przedwcześnie, nie w całości, stronniczo. Rozum domaga się porozumienia bez granic, jest sam całkowicie wolą porozumienia. Ponieważ w doczesności nie możemy obiektywnie posiadać prawdy jako jedynej prawdy wiecznej, i ponieważ wszelkie Istnienie możliwe jest tylko wraz z innym Istnieniem, a Egzystencja osiąga siebie tylko wespół z innymi Egzystencjami, zatem prawda przejawia się w czasie w postaci porozumienia.
Oto wielkie pokusy: przez wiarę w Absolut uciec od ludzi, usprawiedliwić rzekomym poznaniem prawdy absolutnej swą samotność, zapewnić sobie przez to, że wierzy się w posiadanie samego bytu, takie zadowolenie, które w rzeczywistości jest brakiem miłości. Uzupełnia to twierdzenie, że każdy człowiek jest zamkniętą monadą, że nikt nie może z siebie wyjść, że porozumienie jest ideą złudną.
Na drugim biegunie stoi wiara filozoficzna, którą można też nazwać wiarą w porozumienie. Tutaj obowiązują bowiem oba twierdzenia: że tym, co nas łączy, jest prawda; oraz że źródło prawdy tkwi w porozumieniu. Na świecie człowiek odnajduje drugiego człowieka jako jedyną rzeczywistość, z którą może ufnie i ze zrozumieniem się związać. Na każdym szczeblu powiązań między ludźmi wspólnicy losu znajdują miłując się drogę do prawdy, którą gubią ludzie [pogrążeni] w izolacji, uporze i samowoli, zamknięci w swym osamotnieniu.
Koniec Część II
Cdn...
Komentarze
Prześlij komentarz