"Sztuka kochania" - Owidiusz. Część II
KSIĘGA DRUGA
I
Śpiewajmy hymn triumfalny!
Oto zdobycz z bogów łaski
wpada w zastawione przez nas
umiejętnie samotrzaski.
Niechaj szczęśliwy kochanek
wawrzyn złoży na mej skroni,
imię me sławiąc nad starca
z Askry i ślepca z Meonii.
Ale nie dość, że me wiersze
dały ci lubą w objęcia.
Nauczę cię, jak zachować
na stałe miłość dziewczęcia.
Minos nie zdołał przeszkodzić
śmiertelnemu użyć skrzydeł.
Ja chcę skrzydlatego bóstwa
nie wypuścić z moich sideł.
Oto zdobycz z bogów łaski
wpada w zastawione przez nas
umiejętnie samotrzaski.
Niechaj szczęśliwy kochanek
wawrzyn złoży na mej skroni,
imię me sławiąc nad starca
z Askry i ślepca z Meonii.
Ale nie dość, że me wiersze
dały ci lubą w objęcia.
Nauczę cię, jak zachować
na stałe miłość dziewczęcia.
Minos nie zdołał przeszkodzić
śmiertelnemu użyć skrzydeł.
Ja chcę skrzydlatego bóstwa
nie wypuścić z moich sideł.
II
Nie mogą zrodzić uczucia
tesalskich wróżek zaklęcia,
uczone czary Medei
ni talizman ze źrebięcia.
Gdyby bowiem moc tę miała
czarnoksięska sztuka cała,
Medea Jazona, Cyrce -
Ulissa by zatrzymała.
Na bok więc magiczne płyny,
na bok trujące odwary!
Do szaleństwa doprowadzą
najzdrowszego takie czary.
III
Bądź miłym, będziesz kochanym.
Łącz ciała i duszy piękno,
albowiem zalety ducha
nawet czasu się nie zlękną.
Płyną lata, płyną, płyną...
Piękność ciała szybko mija.
Z róż zostają jeno cienie.
Więdnie fiołek i lilija.
I tobie, młodzieńcze cudny,
niezadługo włos zbieleje.
Zmarszczki lica twe pokryją,
wiatr rozwieje twe nadzieje...
Studiuj sztuki i nauki.
Piękno ducha nie przeminie.
Ulisses dzięki wymowie
zawojował dwie boginie.
IV
Grzeczność, serdeczność, uprzejmość
przenika do serca ludzi.
A zgryźliwość i kłótliwość
powszechną nienawiść budzi.
Nikt nie ma chyba sympatii
do wilka albo jastrzębia.
Natomiast wszyscy kochamy
i jaskółkę, i gołębia.
Zostaw na stronie złośliwość.
Niechaj uśmiech zawsze gości
na twych ustach. Miłe słowo
bywa pokarmem miłości.
Przez kłótliwość żona męża
tam, gdzie pieprz rośnie, wygania.
Na pewno by siedział w domu
mając słodycz jej kochania.
Przez kłótliwość mąż swej żonie
załazi potem za skórę.
Sądzi, że skwitował długi,
zrobiwszy jej awanturę.
Im wolno... Małżeństw posagiem
są zawsze kłótnie dwóch osób.
Ale kochance nie można
nawymyślać w żaden sposób.
Do spania w jednej łożnicy
nie zmusza was siła prawa.
Waszym prawem - słodka miłość,
co serca szczęściem napawa.
V
Nie mam zamiaru bogaczom
wykładać sztuki kochania.
Nie potrzebuje mych nauk ten,
który ma coś do dania.
Zawsze, gdy zajdzie konieczność,
może dać rzecz jaką drogą,
obfitsze, niż ja posiada
środki, które uwieść mogą.
Jestem poetą ubogich,
ponieważ będąc ubogim
kochałem, ach i gorzałem
ogniem namiętności srogim.
Nie mając innych funduszów,
za kochanek moich wdzięki
dawałem jako zapłatę
me najpiękniejsze piosenki.
Niezamożny ograniczyć
musi swoje postulaty.
Cierpi wiele rzeczy, których
nie zna kochanek bogaty
Gdy raz w gniewie potargałem
mojej lubej włosy - pomnę,
jakie z tego miałem smutki
i jakie koszty ogromne.
Utrzymywała bezczelna,
że strój jej został rozdarty...
Niźli się kłócić z kobietą -
łatwiej zwalczać dzikie Party.
VI
Jeśli twoja luba będzie
surową i niedostępną,
bądź cierpliwy, odpędziwszy
na bok wszelką myśl posępną.
Jeśli wolno zegniesz gałąź,
to się zgina jak sprężyna.
Lecz pęknie na dwoje wówczas,
gdy, ją się gwałtownie zgina.
Płynąc powoli, z uporem,
pływak nurt rzeki przepłynie.
Ale pragnąc z prądem walczyć
śród wezbranych nurtów zginie.
Cierpliwość odnosi triumf
nad tygrysami dzikiemi
i nad lwami okrutnemi
z pustyń numidyjskiej ziemi.
Gdy kochanka się opiera -
ustąp... a twój triumf pewny.
Czyń - co ci uczynić każe.
Płacze? Płacz udawaj rzewny.
Śmieje się? Pękaj ze śmiechu.
Co powie - powtarzaj za nią.
Przecz - czemu jej usta przeczą.
Chwal - co chwalą, gań - co ganią...
Trzymaj nad nią parasolkę.
W ciżbie toruj lubej drogę.
Pod stopy jej złóż kobierzec.
Obuj lub rozzuj jej nogę...
Nie płoń się ze wstydu, jeśli
poniżenie ci przypadło
trzymać twoją wolną ręką
(rzecz to hańbiąca) zwierciadło.
Pomnij, że i sam Herkules
takie rzeczy spełniał ongi,
a niemniej czcimy dziś wszyscy
półboga tego posągi.
VII
Jeżeli twoja kochanka
na Forum da ci spotkanie -
przed umówioną godziną
pierwszy musisz przybyć na nie.
Skoro zawoła na ciebie -
pędź, leć - ile tylko siły.
Bacz, by najliczniejsze tłumy
biegu twego nie zwolniły,
Jesteś na wsi? Gdy cię wezwie,
śpiesz się, jak się wszyscy śpieszą,
co kochają... Gdy powozu
brak ci - musisz ruszyć pieszo.
Nic cię wstrzymać nie powinno,
jeśliś jest naprawdę czuły.
Ani deszcze, ani śniegi,
ani skwary kanikuły.
VIII
Miłość jest obrazem wojny.
Tchórze opuszczą jej znaki.
W słodkich obozach kochania
musisz znosić trud wszelaki.
Gdy miłujemy - znosimy
najstraszniejsze niewygody:
długie marsze, ostre zimy,
ciężkie noce, srogie chłody.
Nieraz znajdziesz się pod deszczu
strugami lodowatemi.
Nieraz będziesz przeziębnięty
spoczywał na twardej ziemi.
Znoście to wszystko!... Apollo
zamieszkiwał chatkę niską;
kiedy Admetowe stado
wyprowadzał na pastwisko.
Któż by z nas mógł się rumienić
idąc śladem Apollina?
Niechaj zrzuci pychę z serca,
kto miłością żyć poczyna!
IX
Gdy nie możesz do kochanki
dostać się zwyczajną drogą,
gdy napotkasz drzwi zamknięte,
nie popadaj w rozpacz srogą.
Wleź na dach... Po trudnej drodze
poprowadzi cię kochanie.
Lub wślizgnij się górnym oknem
zdradziecko a niespodzianie.
Będzie zachwyconą - wiedząc,
jak się naraziłeś dla niej,
i bezczelnej twej śmiałości,
jestem pewien, że nie zgani.
X
Do służącej, do lokaja
przemawiajcie ze słodyczą.
Nie wstydź się, kochanku pyszny,
ścisnąć ich dłoń niewolniczą.
Nie szczędź podarków!... Nie pomiń
stróża, co bramę zamyka,
ani też u drzwi sypialni
stojącego niewolnika.
XI
Nie każę ci obsypywać
darami twej ukochanej.
Przyślij upominek drobny,
ale ze smakiem wybrany.
Gdy się w sadzie bujne drzewa
pod owocu gną ciężarem -
kosz najpiękniejszych owoców
odpowiednim będzie darem.
Mów, że pochodzą z twej wioski
(wieś masz w pobliżu stolicy),
choć kupiłeś je na targu
u przekupki na ulicy.
Poślij lubej twej najlepiej
kasztany lub winogrona.
Kasztany - to Amarylis
słodycz była ulubiona.
Lecz ty na widok kasztanów,
nowoczesna Amarylko,
wołasz niezadowolona:
"Jak to? Dał kasztany tylko?"
Prócz owoców posłać możesz
kwiczoły albo gołębie.
W ten sposób dasz lubej poznać
wiernych uczuć twoich głębie.
Zali ci mam radzić przesłać
twej kochance tkliwe rymy?
Chcemy solidniejszych darów,
chociaż poezje chwalimy.
Nawet dziki barbarzyńca,
nieogładzony, nieczuły,
może być pewien tryumfu,
jeśli ma pełne szkatuły.
Żyjemy dziś w złotym wieku.
Wszystko otrzymasz za złoto.
Ta, co nawet słynie cnotą,
nagradza złoto pieszczotą.
Gdyby sam Homer się zjawił
w towarzystwie Muz dziewięciu,
ale z pustymi rękoma,
wyznając miłość dziewczęciu,
Choć nad jego utworami
wszędzie słyszymy zachwyty -
sam Homer, mimo swej sławy,
wyleciałby na łeb zbity.
XII
Jeżeli pragniesz zachować
na długo miłość twej pani,
chwal to wszystko, co w niej widzisz,
chwal i to, co widzisz na niej.
Stroi się w szkarłaty z Tyru?
Pochwal tyryjskie szkarłaty.
Z wyspy Kos ma strój?
Z zachwytem wielb tego rodzaju szaty.
Świeci złotem? Mów, że złoto
mniej słoneczne niż jej lica.
Jest w futrze zimowym? Futro
niech cię nad wszystko zachwyca.
"Palisz mię żarem miłości" -
powiedz, jeżeli włożyła
zbyt lekką tunikę - "ale
czy się nie zaziębisz, miła?"
Podziwiaj Jej uczesanie,
czy fryzuje się żelazkiem,
czy na poły dzieli włosy
boskim jaśniejące blaskiem.
Pochwal w tańcu jej ramiona,
chwal jej głos - gdy pieśni nuci,
a skoro je skończy śpiewać,
niech cię to serdecznie smuci...
XIII
Miłość słaba na początku,
gdy przechodzi w nawyknienie,
coraz bardziej potężnieje,
zmienia się w żywe płomienie.
Byk, którego dziś się lękasz,
był kiedyś mlecznym cielaczkiem.
Wielkie drzewo rozłożyste
dawniej było małym krzaczkiem.
Małym źródłem się poczyna rzeka
ku morzu płynąca.
Nieskończoną ilość wody
czerpie z dopływów tysiąca.
Przyzwyczaj do siebie lubą.
Znaczy to ogromnie dużo,
znoś wszelakie jej kaprysy,
choć cię męczą, choć cię nużą.
Niech cię widzi bezustannie.
Niech nic prócz ciebie nie słyszy.
Niech twój obraz dniem i nocą
ukochanej towarzyszy.
Lecz gdyś jest pewien, że tęskni
do tkliwej miłości twojej,
oddal się... Twe oddalenie
niechaj ją zaniepokoi.
Niech odpocznie... Wypoczęta
ziemia sutsze daje plony.
Chciwiej deszczu zimne strugi
pochłania grunt wysuszony...
Lecz niech twoja nieobecność
nie dłuży się nieopatrznie.
Luba o tobie zapomni
i o innym myśleć zacznie.
Czas leczy wszelkie tęsknoty.
Nieobecny Menelausie,
tyś był winien, że z Heleną
Trojańczyk w amory wdał się.
Jak można było odjeżdżać,
gdy została żona młoda
pod jednym dachem z Parysem!
Wszyscy wiemy - krew nie woda.
Szaleńcze, dałeś gołąbkę
na pożarcie krogulcowi.
Jagniątko wilkowi, który
tysiące owieczek łowi...
Helena była niewinną.
Parys był również niewinien.
Każdy z nas na jego miejscu
to samo zrobić powinien.
Mąż dał im lokal do grzechu
i zostawił czasu mnóstwo.
Mąż - powiedzieć można -
całe sprowokował cudzołóstwo.
XIV
Nie tak straszny jest odyniec,
gdy kły toczy rozszalałe,
ani żmija nadepnięta,
ni lwica, gdy karmi małe...
Jako zdradzona kobieta.
Wściekłość płonie na jej twarzy.
Jest jak szalona bachantka.
Na wszystko się wówczas waży.
Ostrożny kochanek winien
zazdrości lubej nie budzić.
Jest to bardzo niebezpieczne,
(tutaj nie ma co się łudzić).
Nie znaczy to jednak wcale,
bym bronił mieć, cenzor srogi,
więcej ponad jedną miłość...
Chrońcie mię od tego, bogi!
Baw się... Lecz skromnym woalem
przysłoń twe zdrożne tkliwości.
Zwłaszcza strzeż się chełpliwości,
która w tylu sercach gości.
Nie dawaj lubej podarku,
który inna poznać może.
Nie naznacz sobie dwóch schadzek
w jednym miejscu, w jednej porze.
Jeśli ukrywana miłość
wyda się jednak przypadkiem,
przecz bezczelnie... (Stary Jowisz
może znowu być twym świadkiem.)
Ani nie bądź bardziej czuły,
ani też bardziej poddany.
Można by za dowód winy
poczytywać takie zmiany.
Lecz nie żałuj gorliwości
w zapasach miłosnych, aby
ujść podejrzenia, iż jesteś
wyczerpany już i słaby...
Niektórzy używać radzą
miłosnych ziół rój szkodliwy.
Cząber albo pieprz zmieszany
z ostrym nasieniem pokrzywy.
Żółty ząbownik wsypany
w stare wino... Straszne jady!
Wenus nie lubi tych środków.
I bez nich da sobie rady.
Używać jedynie można
czosnek z Megary, na poły
pomieszany z pachnącymi
podniecającymi zioły.
Do tego dodać należy
jaj, mindu i szyszek sosny.
Będzie z tego pożyteczny
i smaczny napój miłosny.
Ale dosyć już przepisów
Eskulapa. Wróć, Erato,
do toku opowiadania.
Najwyższa już pora na to.
XV
Radziłem ci jak najbardziej
taić niewierności twoje.
Obecnie porzuć tę drogę
i rozgłaszaj twe podboje.
Nie gań mej niekonsekwencji:
W lekki okręt wiatrem gnany
Notus, Zefir i Eurus
dmą zazwyczaj na przemiany.
Woźnica swoim rumakom
raz musi popuszczać wodze,
to znów je gwałtownie ściąga,
gdy się rozbrykają srodze.
Niektórzy z kochanków mogą
źle wyjść, do ustępstw przywykłszy.
Miłość bez współzawodniczki
niektórym się z dziewic przykrzy.
Niewielka szczypta zazdrości
dla gnuśnych nie jest szkodliwa.
Niech więc od czasu do czasu
twa luba zazdrosną bywa.
Pytasz, jak długo ją można
pozostawić w tej boleści?
Odpowiem ci: niezbyt długo.
Zaciętym jest gniew niewieści.
Spiesz się!... Cudną, śnieżną szyję
otocz miłośnie ramiony.
Spij łez krople diamentowe
z jej twarzyczki zasmuconej.
Płacz jej osłódź całowaniem
i czarem pieszczoty słodkiej.
Uspokoi się... Wszak nie ma
nic lepszego nad te środki.
A jeżeli ją ogarnia
gniew zaciekły, gniew płomienny,
jeżeli pomiędzy wami
zapanuje stan wojenny -
Ułagodzisz jej zawziętość
po onym okrutnym boju,
bylebyś umiał na łożu
podpisać traktat pokoju...
Tam mieszka spokojna zgoda,
tam przebaczenie się rodzi,
tam kochanek wszelkie
dąsy bardzo łatwo ułagodzi.
Po uspokojonym gniewie
i po zakończeniu sprzeczki
tym tkliwiej łączą swe dzióbki
pogodzone gołąbeczki.
Świat był z początku chaosem.
Niebo, morze z ziemią pustą -
wszystko było pomieszane
ze sobą jak groch z kapustą.
Niebo wzniosło się nad ziemią
i powstały wód odmęty,
a pusta ziemia zrodziła
najróżniejsze elementy.
Leśny zwierz zapełnił bory,
ptactwo - powietrzne przestworza,
a zaś ryby się ukryły
w lazurowej głębi morza...
Ludzie błądzili po polach
zaciekli, okrutni, dzicy,
nie uznający własności,
no - po prostu... bolszewicy.
Cała trudność mieszkaniowa
nie istniała w owe czasy,
gdy się zważy, że mieszkaniem
ludzi owych były lasy.
Pożywieniem - zwykła trawa.
A gałęzie listne - łożem.
Nikt nie znał bliźniego swego...
Ach, dziś tak już żyć nie możem.
Słodka rozkosz dała miękkość
tym obyczajom surowym.
Męża z niewiastą złączyła
tkliwa żądza w czasie owym.
I nie było im potrzeba
słuchać przepisu żadnego.
Każdy wiedział bardzo dobrze,
jak się trzeba wziąć do tego.
Czar miłości wszędzie gości,
wszystko na świecie zwycięża.
Ptaszyna kocha ptaszynę,
ryba - rybę, a wąż - węża.
Jałowica kocha byka,
rogacza - sarenka dzika.
Zaś kozła koza ma w cenie,
choć go czuć jak utrapienie.
Klacz miłosnym szałem gnana,
mknąc przed siebie w świat daleki,
aby zobaczyć kochanka,
przepływa najszersze rzeki.
Odwagi więc! Moc miłości
to potężny środek, który
rany goi, troski koi
lepiej nad wszelkie mikstury.
XVI
Kiedy tak śpiewałem - nagle
zobaczyłem Apollona
w wieńcu laurów... Słodko brzmiała
złotej harfy pieśń natchniona.
I powiedział wieszczo Febus:
"Owidiuszu, piewco drogi,
mistrzu w sztuce miłowania,
wnijdź w świątyni mojej progi.
Na jej wrotach ujrzysz napis:
"Znaj sam siebie" - niechaj rzesza
uczniów twoich i wyznawców
do świątyni tej pospiesza.
Albowiem jedynie tego,
który zna siebie samego,
rozumne przewidywania
w miłości od zgryzot strzegą.
Mierzy zamiary na siły,
nie zaś siły na zamiary.
Wyzyskuje wszelkie środki
do usidlenia ofiary.
Niech z tego mądrze skorzysta,
jeżeli ma piękne lica.
Niechaj śpiewa jak najwięcej,
jeśli śpiewem swym zachwyca.
Niech pije - jeśli jest z niego
sympatyczny pijanica...
Jeżeli ma ładną skórę,
Niech swe ramiona obnaży.
W ogóle powinien robić
wszystko to, z czym mu do twarzy.
Ale nieznośny gaduła
lub wierszopis nałogowy
niech się nigdy nie ośmieli
przerwać w połowie rozmowy -
By zanudzać otoczenie
prozą lub w wiązanej mowie..."
Tak przemawiał boski Febus.
Słuchajcie go, kochankowie.
XVII
Mało szczęścia, smutków wiele
zakochanych jest udziałem.
Niejeden dozna przykrości
tyle, ile ja doznałem.
Moc owocu ma oliwka,
Hybla pszczół, Atos zajęcy,
a morskie pobrzeże muszel,
lecz Miłość ma smutków więcej.
Kobiety miewają często
kaprysy niezmiernie głupie.
Gdy ci każą zrobić głupstwo,
podówczas - ze wstydem - zrób je...
XVIII
Śpiewać będę wielkie czyny.
Kochankowie, z całej duszy
radzę wam uwagę skupić
i wytężyć bacznie uszy.
Znieś rywala bez szemrania,
a ujdziesz niechybnej klęski,
do świątyni Jupitera
wjedziesz w triumfie zwycięski.
Przepis ten jest mędrszy stokroć
niż wszelkie inne recepty.
Zdradza cię kochanka twoja?
Nie złapże się na ten lep ty...
Nie wzbraniaj jej do rywala
robić perskie oko ani
nie waż się nigdy dotykać
miłosnych listów twej pani.
Jej wyjście ani jej przyjście
niechaj cię nic nie obchodzi.
Jeśli cię zdradza przelotnie,
mów sobie: "Cóż to mi szkodzi?"
Co do mnie, przyznam się szczerze,
nie jestem na wysokości
mojej teorii kochania.
Zdrada kochanki mię złości.
Choćbym się starał na wszystko
pozwalać lubej dziewczynie -
nie mogę, trudno, nie mogę,
choć dobrze wiem, że źle czynię...
XIX
Wenus, bogini miłości,
najskrytsze wdzięki przesłania.
Zwierz spełnia zaś na widoku
tajne obrządki kochania...
Na widok ten zawstydzone
oczy odwraca dziewica...
Dla ludzkich sprawek miłosnych
konieczną jest tajemnica.
Zbyt jasne, nazbyt jaskrawe
bywają słońca promienie.
Jeżeli już nie ciemności -
to wybieramy półcienie...
Nawet podówczas, gdy ludzie
półdziko pędzili życie,
kiedy im dęby dawały
jedzenie oraz ukrycie -
Nawet podówczas ród ludzki
miłosne obrzędy czyni
nie na widoku publicznym,
lecz w lesie albo jaskini.
Tak wstydliwości przestrzegał
przed laty człowiek pierwotny.
A dzisiaj - dziś co widzimy?
Wszędzie - upadek sromotny.
Każdy o swoich podbojach,
proszony czy nie proszony,
gada i gada, i gada
najprzeróżniejsze androny.
Źle robią, co swym triumfem
nazbyt rozgłośnie się szczycą.
Tajemne sprawy miłości
powinny być - tajemnicą.
XX
Nie wytykaj swojej lubej
nigdy nigdzie żadnej wady.
Będziesz mi niezmiernie wdzięczny,
jeśli posłuchasz tej rady.
Na ciemną płeć Andromedy
Perseusz patrzał przez szpary.
Hektor we wzroście swej żony
nie widział żadnej przywary.
Dla rozlicznych wad kobiecych
miano cnót znaleźć nie trudno.
Czarniejszą od smoły nazwiesz
"swoją czarnuszką przecudną".
Z Minerwą - porównasz rudą,
zaś tę, co żyje rozpustą -
z Wenerą... "Pulchniutka" - powiesz
o kobiecie, co jest tłustą.
Wyrazisz się w uniesieniu,
że powiewna i anielska,
o innej kobiecie, która
chuda jest jak śmierć angielska.
W ten sposób każdziutkiej wadzie
bliskiej cnoty nadaj miano,
a od razu wstępnym bojem
zawojujesz ukochaną.
Nie pytaj jej nigdy jeno:
"Cudna, żyjesz od ilu lat?
Jaki narodziny twoje
miał zaszczyt widzieć konsulat?"
Zostaw troskę tę cenzorom.
Zwłaszcza jeśli piękna pani
nie jest już pierwszej młodości,
niezręczność ją twoja zrani.
XXI
W sztuce kochania uczeńsze
bywają dojrzalsze damy.
Jak wiadomo, przez ćwiczenia
talent udoskonalamy.
Wiadome im są tajniki
miłości, innym nie znane...
Przykuwają nas do siebie
zwłaszcza przez pieszczot odmianę.
Żadne malowidło nie zna
tak bezmiernej lubieżności,
jaka w sercach, jaka w ciałach
tych namiętnych istot gości.
Najsłodsza jest rozkosz, jeśli
równie jej słodycze poją,
równie jej powaby nęcą
i mnie, i kochankę moją.
Nienawidzę wszelkich uczuć
niewzajemnych... Nigdy przeto
nie pragnę pieścić się z chłopcem
ani z przekupną kobietą.
Nie jest mi rozkoszą - rozkosz,
co ją z obowiązku dano.
Raz na zawsze z obowiązków
zwalniam moją ukochaną.
Słodko mi jest słyszeć głos jej,
drżący szczęściem, półomdlały,
gdy mię prosi, żebym zwolnił
namiętności mej zapały.
Wzrok oślepły od szaleństwa,
oczy od miłości mrące
zwraca ku mnie rozkochana,
pieszczot dając mi tysiące...
Ale najpierwszej młodości
obce są owe zalety.
Mają je - jedynie tylko
dojrzalsze nieco kobiety...
Niechaj inni młode wino
zapijają - do stu katów.
Ja pić pragnę stare trunki
z czasu dawnych konsulatów...
bywają dojrzalsze damy.
Jak wiadomo, przez ćwiczenia
talent udoskonalamy.
Wiadome im są tajniki
miłości, innym nie znane...
Przykuwają nas do siebie
zwłaszcza przez pieszczot odmianę.
Żadne malowidło nie zna
tak bezmiernej lubieżności,
jaka w sercach, jaka w ciałach
tych namiętnych istot gości.
Najsłodsza jest rozkosz, jeśli
równie jej słodycze poją,
równie jej powaby nęcą
i mnie, i kochankę moją.
Nienawidzę wszelkich uczuć
niewzajemnych... Nigdy przeto
nie pragnę pieścić się z chłopcem
ani z przekupną kobietą.
Nie jest mi rozkoszą - rozkosz,
co ją z obowiązku dano.
Raz na zawsze z obowiązków
zwalniam moją ukochaną.
Słodko mi jest słyszeć głos jej,
drżący szczęściem, półomdlały,
gdy mię prosi, żebym zwolnił
namiętności mej zapały.
Wzrok oślepły od szaleństwa,
oczy od miłości mrące
zwraca ku mnie rozkochana,
pieszczot dając mi tysiące...
Ale najpierwszej młodości
obce są owe zalety.
Mają je - jedynie tylko
dojrzalsze nieco kobiety...
Niechaj inni młode wino
zapijają - do stu katów.
Ja pić pragnę stare trunki
z czasu dawnych konsulatów...
XXII
Ale oto już kochanków
ukryło puszyste łoże.
Muza moja do sypialni
w żaden sposób wejść nie może.
Zresztą i bez jej wskazówek
rady sobie świetnie dadzą
i nie zostaną bezczynni
pod Amora słodką władzą...
Co należy wówczas mówić,
bardzo dobrze wiedzą sami.
Nie będą również w kłopocie,
co trzeba robić z rękami.
Powoli dążcie do celu,
moi kochankowie mili...
Opóźniajcie szczyt rozkoszy -
jeżeli was nic nie pili.
Przerywajcie słodką pracę,
aby trwała jak najdłużej.
Przed najśmielszymi pomysły
niechaj żadne z was nie stchórzy...
Drżącą światłością zaświecą
twej dziewczyny słodkie oczy,
jako złoty słońca promień
drży odbity w wód przeźroczy...
Wyrazy żądzą dyszące...
Szepty namiętne i skargi
na zbielałych wargach mrące...
Palące jak ogień wargi...
Uniesiony namiętnością,
nie wyprzedzaj twojej pani.
Najmilej, gdy jednocześnie
przybijecie do przystani...
XXIII
Kończę... Niechaj wdzięczna młodzież
ozdobi me czoło mirtem.
Niechaj wielbi imię moje
niech się zajmuje flirtem.
Jak Wulkan Achillesowi
ongi dał zwycięskie bronie,
tak ja daję dziś kochankom
najprzedniejszy oręż w dłonie.
Niechaj walczą w moje imię,
a gdy zwalczą dziewic wstyd już,
niechaj głoszą triumfalnie:
"Mistrzem naszym był Owidiusz...".