"Prehistoryczna Bogini Nieba: Archeomitologia i Astrologiczny Język Neolitycznej Europy" - dr Mara Keller i Joan Marler. Część II



Część II
(Część I - TUTAJ)



~  Polityka: Imperatywy Neolitycznej Świadomości  ~


Studia poświęcone odkryciom naukowym pani M. Gimbutas mają głęboko wyzwoleńczy, emancypacyjny (w prawdziwym tego słowa znaczeniu - nie zaś pokrętnym męskim wydaniu skrytym za rzekomym "feminizmem" - B.S.) i transformujący wpływ na pracę zachodniego naukowca, jak i astrologa. Do tej pory jedynym sposobem duchowego odnoszenia się do nieba, był kontekst hinduskiej tradycji shakta ("shakta" = "doktryna Bogini", jako ostatecznej kosmicznej zasady / arche). Na szczęście ludzie z Indii uparcie podtrzymują kult Bogini przy życiu — pomimo siedmiu obrazoburczych wieków prześladowań przez wyłącznie męskie-monoteistyczne kulty islamistów oraz Chrześcijan i do dnia dzisiejszego, gwiazdy i planety wciąż nazywane są aspektami jej olśniewająco ciemnego, partogenetycznego ciała. Jako jedyna na świecie religia, Hinduizm (pomimo równie mocnego nakierowania na męskie kapłaństwo, jak ma to miejsce na Zachodzie), powstrzymał się od haniebnego wygnania Bogini ze świadomości społeczeństwa. Hinduizm pozostał kosmologicznie integralny, a zatem, to nie przypadek, że jego pozornie zróżnicowane pola, jak astrologia, astronomia, matematyka, medycyna, rytuały, pisma i język nadal respektowane jako nierozerwalna całość.

W przeciwieństwie do tradycji shakta, zachodnia ramowa astrologia jest pełna dywagacji wyrwanych z kontekstu. Wieloletnie studia uczą, że tysiące lat męskiej dominacji w porządku społecznym podległym autorytarnym religiom, przeinaczyły (wypaczyły, skręciły) naszą tradycję niemal nie do poznania.
Dzisiejsze gwiazdozbiory i planety niemal wyłącznie męskiego rodzaju, w wysoce mizoginiczny sposób, reprezentujący seksualne stereotypy jeśli nie wręcz związane z gwałtem, oddzielone od roślin i zwierząt płci żeńskiej, niesamowicie skażone i oczywiście podziurawione obrazami "pola bitwy".


Jak u licha to się stało?

Należy pamiętać, że pochodzenie zachodnich konstelacji i wynikających zeń astrologicznych teorii oraz praktyk, jest przeważnie pokłosiem patriarchalnej kultury, a mianowicie nauczania mezopotamskich kapłanów oraz kalendarzy agrarnych z późnego III tyś. p.n.e. Pomysł, że mezopotamscy kapłani po prostu zawarli w piśmie wcześniejszą tradycję ustną jest rzadko, jeśli w ogóle, wyrażany, a herosi kultury mezopotamskiej, tacy jak Marduk czy Gilgamesz — których historie zasadniczo opisują gwałtowny proces przejęcia i wykorzystania zarówno niebiańskiego jak i ziemskiego kobiecego ciała
— są rutynowo wyidealizowane.

Później, gdy patriarchat skonsolidował się w rejonie Morza Śródziemnego podczas niszczycielskich - krwawych przemian społecznych, pomiędzy II - I tyś. p.n.e. nastał perwersyjny czas "herosów słonecznych" takich jak Mitra, Perseusz, Apollo czy Herkules, którym oddawano odtąd najwyższą cześć.
Stopniowo, nasze zachodnie "niebo" zostało poćwiartowane przez dalsze podboje słonecznych bohaterów w postaci znaków zodiaku i konstelacji, przekręcając nawet bardziej naszą perspektywę w kierunku słuszności toczenia wojen i podbojów - a co za tym idzie, utożsamiając bogów z mężczyznami i gloryfikując mężczyznę jako takiego. Tak wiele z tych mitycznych postaci zgwałcono, porwano i zamordowano z powodu męskiej dumy a - co boli najbardziej - imiona grecko-rzymskiej (a więc wyrosłej z piasków Mezopotamii i Bliskiego Wschodu) tradycji patriarchalnej wciąż przywołuje się za wzór dla ludzi Zachodu na próżno próbując łączyć je z doskonałością planet i gwiazd. Nie są od tego wolni - nawet - hinduscy Bramini, pomimo wszystko.
Romulus i Remus karmieni przez wilczycę (ponoć matką mitycznych dzieci Marsa była kapłanka Westy, Rea Sylwia; za "rzekome" złamanie obowiązującego Westalki celibatu - została żywcem zakopana. Tymczasem... Kult Westy został strącony w mroki przemocą. Rea Sylwia była córką obalonego etruskiego króla i zarazem Najwyższą Kapłanką i z pewnością nie z własnej woli została rzucona na pastwę wrogich wojsk, za co później spotkała ją tak okrutna śmierć; zaś symbolicznymi dziećmi Westy byli... Rzymianie, z których uczyniono wierne sługi Marsa (gr. Aresa) i jego "wojennej" retoryki.

Romulus and Remus fed by the she-wolf (allegedly mythical mother of the Mars children was a priestess of Vesta, Rhea Sylvia; for allegedly violate any applicable all Vestals celibacy - was buried alive. Meanwhile ... The cult of Vesta was cast into the darkness by violence. Rhea Sylvia was the daughter of the deposed Etruscan king, and also the High Priestess and certainly not of her own will, was thrown like a prey to the hands of no mercy soldiers, for which later met Her so cruel death; the symbolic children of Vesta were indeed ... Romans,
from which made faithful servants of Mars (greek Ares)
and his "war" rhetoric.
Sol Invictus (= Niepokonany, Niezwyciężony), szeroko stosowany w Rzymie epitet, który nadawano zarówno naczelnemu bóstwu: Jowiszowi, jak i Marsowi, Herkulesowi, Apollo czy Silvanusowi; tytuł używany od III w. p.n.e.
Pierwiastek żeński (kult księżycowy) widoczny w tle (porównajcie skalę!)*

Sol Invictus (= Undefeated, Invincible), used widely in Rome epithet, which included both the chief God: Jupiter, but also Mars, Hercules, Apollo or Silvanus; title used since the third century B.C.
Feminine Element (lunar cult) visible in the background (
Compare scale!)*
Mozaika przedstawiająca Jezusa jako Słońce lub też Apollo-Heliosa z  początku IV w. p.n.e.
Obecnie przedstawienie to znajduje się w Bazylice Św. Piotra w Watykanie, na zasadzie niepisanej "umowy" przyjmuje się, że mozaika przedstawia Jezusa!

Tylko skąd te "konie" w takim razie?
Czy Jezus powoził rydwanem?


Mosaic presenting Jesus as the Sun or the Apollo-Helios
from the beginning of the fourth century BC. Currently, picture this is in the Basilica of St. Peter in the Vatican, under a gentlemen "agreement", it is assumed that the mosaic shows Jesus!
Only whence these "horses" in that case?
Does Jesus was driving the chariot?
Mozaika z synagogi Beth Alpha, pod górą Gilboa, w pobliżu Beit She'an, Izrael (VI w. n.e.). W centralnym punkcie widzimy Słońce, otacza je 12 znaków zodiaku oraz (nie)prawidłowo przyporządkowane do Czterech Pór Roku, gwiezdne konstelacje.


Mosaic of the synagogue, Beth Alpha, under the Gilboa mountain, near to the
Beit She'an, Israel (VI c. CE). In the central point we see the sun, surrounds it the 12 signs of the zodiac and (not) properly assigned to the Four Seasons, stellar constellations.

To samo przedstawienie, tyle że w miejsce Czterech Pór Roku, wstawiono cztery konie rydwanu - wizerunek z kręgu Bizancjum (odwołanie do "wojennej" retoryki ewidentne!)


The same image, except that in place of the Four Seasons was inserted four-horses chariot -  the image of the Byzantine circle (a reference to a "war" rhetoric obvious!)


* Jak do tego mają się słowa Jezusa z Ewangelii Św. Mateusza? *

"Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię.
Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz.
Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką,
synową z teściową"
(etc...) ~ Mt. 10 34-35


Chrystus jako sędzia świata z mieczem w ustach; miniatura z okresu ok. 1260 r.
Christ as judge of the world with a sword in his mouth; 
miniature from the period around 1260

Sol Invictus stało się przeobrażonym, post-mezopotamskim bóstwem solarnym ....Sol Invictus became metamorphosed, post-mesopotamian solar deity ...

... łącząc w sobie zarówno siły witalne (głównie męskie), jak i symbole władzy: miecz, rydwan, grom, orzeł, berło i koronę!

...
combining both the vitality (mainly male) and symbols of power:  sword, chariot, thunder, eagle, scepter and crown!
Czy to dlatego USA kreowano na Żandarma Świata?
Is this why USA tried to be a Gendarme of the World?

Ostatecznie długa epoka solarnych bohaterów, przygotowała drogę do ostatecznego triumfu kosmologicznego patriarchatu i ostatecznej klęski Bogini oraz kobiet: na początku IV w. n.e. miał miejsce oficjalny mariaż pomiędzy męskim-monoteistycznym systemem rzymskiego katolicyzmu a patriarchalnym Imperium Rzymskim. Zgodnie z nauczaniem Świętego Imperium Rzymskiego, do potocznego języka wszedł kolejny solarny bohater, Jezus-Chrystus ("Sol Invictus" v. bliźniacze wcielenie*) — ale tym razem, jako gruntownie ofiarny i aseksualny męski wzorzec, zgodnie z nakazami państwa skupionego na dominacji swoich męskich paradygmatów — a zachodnia astrologia nieba, spadła całkowicie pod duchową kontrolę cesarskiego kapłaństwa (zwłaszcza, tzw. Jezuitów). Niebo stopniowo zostało przyodziane w kostium zaciekle walczącego i zazdrosnego Boga, który domagał się całkowitego posłuszeństwa pod dyktat jednolitego państwa i Kościoła, nierozłącznie związanego z opowieścią o posłusznej córce, Marii oraz posłusznym Synu, Jezusie, który oddał samego siebie w ofierze Imperium zgodnie z wolą Ojca w Niebie.


Należy też pamiętać, że jutrzejsza (oby niedoszła) III Wojna Światowa, rozwija się
(tu i teraz) w dużej mierze przez religijny fundamentalizm światowych monoteistycznych religii - takich jak: Judaizm, Chrześcijaństwo, Islam - wszak zachodnie astrologiczne niebo wciąż jest splamione rozlaną krwią wojowników mezopotamskiej, grecko-rzymskiej czy chrześcijańskiej mitologii. Dokładnie tak samo jak nasza polityka zagraniczna, tak samo nasza astrologia nadal wypływa z założeń kulturowych męskiego monoteistycznego patriarchatu, ponieważ tradycje Judaizmu, Chrześcijaństwa oraz Islamu nadal są zapisane dużymi literami na niebie.


Pod
tym niebem
- które rozciąga się na dachu tak zwanej kultury "New Age" - kobiety są w większości odsyłane (z powrotem) na Ziemię, w kosmicznej pozycji misyjnej i oczekuje się od nich, że będą wdzięczne za kilka "kobiecych" terytoriów w niebiosach, takich jak: Księżyc, Wenus, zodiakalna Panna, obłok Plejad czy pas planetoid w Układzie Słonecznym. Zapomina się jednakże - patriarchalizm cierpi od dawna na "wybiórczą" pamięć, zwłaszcza w odniesieniu do swych przeinaczeń - że zanim nastał Nowy Porządek Patriarchatu, Księżyc był płci męskiej i właśnie dlatego, tak wielką odgrywa rolę w "płodności" kobiety (całościowo, to chyba logiczne). Jednak biorąc pod uwagę tożsamość i zakres rozszerzającego się wszechświata, te symboliczne nagrody wykonane (powstałe) z pierwiastka żeńskiego (kreacji) są infantylnymi nagrodami zaprojektowanymi (sztucznie) dla małych, głupiutkich dziewczynek w wielkich galaktycznych zmaganiach, i ten stan rzeczy jest oczywiście politycznie poprawny, kreśli on bowiem w znanej nam astrologii wzajemne powiązania wszystkich rzeczy, a jeżeli astrologiczne sieci są rozmieszczone w patriarchalnych wzorcach (a tak jest w istocie!), to do tego stopnia, iż wzory te są bezkrytycznie przyjęte przez patriarchat, patriarchat żywi się i podtrzymuje na najbardziej istotnym i kompleksowym poziomie.


"Pra-Wody" - kult lunarny odnoszący się do płodności kobiet, ale w szerszym rozumieniu oznacza także bezmiar Kosmosu, w którym wszystko płynie oraz krąży!

"Pre-water" - lunar cult relating to the women fertility,
but in wider sense also means the vastness of the Cosmos, in which everything flows and circulates!
"Dziewica z Guadalupe" (jak do tego ma się porówanie Marii z Różą?)
"Virgin of
Guadalupe" (What have in common Mary and Rose?)
Hathor ("Pałac lub Dom Horusa") – egipska bogini nieba, uosobienie Wielkiej Macierzy, "Złota Bogini", "Bogini Niebios". Grecy identyfikowali ją z Afrodytą, a Rzymianie z Wenus. Tzw. "Niebiańska Krowa" - czczono ją bowiem także pod postacią Siedmiu Niebiańskich Krów (= Plejady). O jej powiązaniu z gwiazdami można się przekonać studiując kolisty zodiak w świątyni Dendera, na pd. od Abydos!
III w. p.n.e.


Hathor ("mansion or palace of Horus") - Egyptian goddess of Sky, Great Mother, "Gold Goddess", "Goddess of Heaven". The Greeks identified her with Aphrodite and the Romans with Venus. "Celestial Cow" - also worshiped in the form of the Seven Celestial Cows (Pleiades). About her association with the stars can be seen by studying the circular zodiac in DenderaTemple (3rd century BC)
Nie tylko Grecy utożsamiali naszą galaktykę z "Drogą Mleczną"!

Not only
the Greeks identified our galaxy with the "Milky Way"!
Tutmosis III ssie pierś Izydy manifestującej się w postaci św. drzewa (w tym przypadku figowca sykomory, 1450 r. p.n.e.)

Thutmose III suckled by the Sycamore Goddess (Isis).1450 BCE

Ode mnie (B.S.):  Mleko - jako pierwszy i najbardziej treściwy pokarm w wielu kulturach jest zarazem symbolem płodności i duchowej strawy oraz nieśmiertelności. Ze względu na jego barwę i łagodny smak często łączone jest z księżycem, który w przeciwieństwie do słońca promieniuje łagodnym białym światłem. W niektórych okolicach Azji i Europy panował niegdyś pogląd, że piorun lub wywołane przezeń pożary można ugasić tylko mlekiem. Zgodnie z kosmogonicznymi wyobrażeniami indyjskimi świat na prapoczątku był morzem mleka, które ogromną mątwią lub uderzeniami bicza zmieniono w masło, pierwszy pokarm istot żywych. Sztuka chrześcijańska zapożyczyła owe przedstawienie "Matka Boska karmiąca" ("Maria lactans" - ten konkretny obraz przypomina mi mocno Arkan III - Cesarzową!). Dobra matka przekazuje dziecku "mleko prawdy" [~ Słownik Symboli, Herdera].

W przeciwieństwie do tego drażniącego stanu rzeczy, który od dłuższego czasu wydaje się oczywisty, astrologia znacznie wyprzedziła patriarchat mimo wszystko. Szeroko pojęta astrologia ma tę nad nim przewagę, iż nie opiera się na sztywnych, skoncentrowanych na "męskim ego" dogmatach oraz bogu mężczyźnie. Łącząc tzw. astrologiczne nauki (oczywiście bez jakichkolwiek odniesień do "magii", "czarów") ze współczesnymi technikami obserwacji gwiezdnych konstelacji, można mieć nadzieję, że pewnego dnia nasze zachodnie niebo stanie się bardziej spokojne i sprzyjające włączeniu w te nauki całego społeczeństwa (tak jak było dawno temu): kobieta i mężczyzna, oboje wysoce seksualni i reprodukcyjni, zaangażowani w uprawę roślin i hodowlę zwierząt, zaznajomieni z walką, lecz otwarcie spoglądający w przyszłość, żyjący razem w pokoju.

Od co najmniej 1970 r. można zaobserwować, że seksualnie dualistyczna kosmologia w odniesieniu do Nieba i Ziemi, wydaje się być dużo bardziej oczywista, nie tylko warta poważnej dyskusji, jak i  konieczna do podjęcia w publikacjach książkowych, prasowych, na seminariach czy warsztatach. Ogólnie rzecz biorąc, nasza wspólnota rozbrzmiewa wyłącznie z ziemskiego układu odniesienia dla duchowości Bogini i jej ludzi a zarazem z niebiańskich ram w odniesieniu do patriarchalnej kultury i atakujących, męskiego Boga lub bogów.

W rzeczy samej, prywatny odbiór Gimbutas, kultury oraz języka Bogini w Starej Europie, pobrzmiewa echem tego dualizmu, od kiedy skoncentrowała się na religii neolitycznej i Epoce Brązu w kategoriach ziemskich procesów narodzin, wychowywania, śmierci oraz regeneracji, i rutynowo przeciwstawiła tę korzyść skoncentrowanej na ziemi kosmologii, proto-indoeuropejskiej kulturze kurhanów, plemionom pasterskim, patrylinearnym, militarnym, jeździe konnej, pół-koczowniczym ludom, pochodzącym najprawdopodobniej z rosyjskich stepów albo dalszej - Azji, którzy czcili męskie bóstwa w ramach niebiańskiego odniesienia.



Z jednej strony
, ten dualizm w dziedzinie duchowości kobiet jest całkowicie zrozumiały, ponieważ mimo wszystko Zachód jest obecnie zbieraniną bohaterów słonecznych i wyłącznie męskich najwyższych bóstw, z przeszłych trzech lub czterech tysiącleci. Być może kultury Neolitu i Epoki Brązu — dwie historyczne areny ustawione dzisiaj centralnie do dziedziny kobiecej duchowości, które sugerują, jakie życie mogło być przed konsolidacją patriarchatu — mogłyby być bardziej owocnie zbliżone do siebie, jeśliby ktoś nie zakładał koniecznie (ostatecznie), że niebo jest zawsze męskim bogiem.

W rzeczywistości być może, dopiero przed nami "prawdziwe" przejęcie Nieba (jako domeny Bogini) poprzez całkowite przypisanie zjawisk (cech) celestialnych, cechom męskich bóstw. Wydaje się, że potomkowie kultury kurhanów byli tymi, którzy kontynuowali pracę swych przodków, z zemsty, zwłaszcza czciciele postaci takich, jak: Marduk i Gilgamesz, a później, jak Mitra czy inni bohaterowie słoneczni, np. Perseusz, Apollo i Herkules. Prawdziwym "przeciwnikiem" Bogini w Niebie raczej nie był  twórca kurhanów, który galopował na stepach tysiące lat temu i zarzucił kilkoma końmi oraz rydwanami gwiezdne konstelacje, ale wojownicy Abrahama dziś w naszym gronie, za pomocą których Rzym adoptował od Chrześcijan męski monoteizm, Boski Syn stał się jedynym boskim Słońcem a jego imperialnie nastawiony Ojciec, utożsamił się z europejskim królem, cesarzem i papieżem, rządząc absolutnie z wysokości.

W tym miejscu
, kosmologiczne zapisy Bogini
z Neolitu i Epoki Brązu - a mianowicie jej astrologiczne tajemnice solarnego rolnictwa oraz jej księżycowe tajemnice seksualności i reprodukcji, zostały celowo wywrócone do góry nogami, pozbawione jakiejkolwiek treści seksualnej i sprowadzone do męskiej skoncentrowanej na narodzinach tajemnicy, jako runda dorocznych chrześcijańskich świąt i uroczystości.

Oczywiście, jak każde spojrzenie na historię, ta szybka interpretacja jest podatna na drobny błąd, niezależnie od dowodów kiedykolwiek skierowanych na jej poparcie,
jej słuszność nigdy nie może być definitywnie udowodniona. Tak się jednak składa, iż podstawy na których patriarchat opiera swoje kruche i puste w środku dogmaty, domagają się pełniejszego ujęcia sprawy, tak iżby zarówno współczesne kobiety, żyjące od tysięcy lat pod męską dominacją nabrały więcej śmiałości, pewności siebie, jak też aby sami panowie, spojrzeli przez pryzmat zbrodni dokonywanych w imieniu ich rzekomej świętości, na niczemu winnych kobietach: ich matkach, żonach, siostrach i córkach.

Tak naprawdę nie ma bowiem znaczenia, czy Zachód odbierze w końcu niebo od Kościoła i państwa, i zacznie tłumaczyć je po raz pierwszy, jak nigdy dotąd.
Liczy się to, czy nasza droga będzie łagodna i wielowartościowa w podejściu do dzikich rewirów nieba, czy będziemy mieli odwagę przyznać się do błędów i ucisku przeszłości, a przy tym zabrzmieć wielotonowo, wykraczając daleko poza spolaryzowany osąd dualizmu płciowego, w kategoriach, których kobietom i mężczyznom kazano cierpieć tak długo. Jako że planety i gwiazdy mają tendencję do wypowiadania się na oba sposoby, kobiecy i męski, i na wiele innych sposobów, przeciwstawiając łatwą kategoryzację i schludne satysfakcje antropocentrycznych seksualnych stereotypów.

Być może zmiana takich fundamentalnych cech, jest małym krokiem do
zmiany bogów zachodniej cywilizacji, a tym samym nadzieją na lepszą równowagę pomiędzy kobietami i mężczyznami, oraz między ludźmi i przyrodą, co tym samym zwiększa nasze szanse na przetrwanie w ogóle.




~  Podsumowanie  ~

Podsumowując temat tego seminarium, prowadzeni byliśmy w kierunku kilku ogólnych teorii na temat mentalności religijnej (ergo: duchowości) neolitycznych mieszkańców Starej Europy. A zatem:

1. Podczas ceremonialnego obnoszenia glinianych figurek i noszenia masek zaprojektowanych według gwiezdnych kodów oraz cyklicznego wykorzystywania wszystkich tych atrybutów w rytuałach agrarnych i reprodukcyjnych, nasi przodkowie nie tylko czcili Boginię oraz feminocentryczne doświadczenie całego rodzaju ludzkiego, lecz także zwierzęce, w szczególności samic i to tych przeważnie gatunków, w których samica pełni funkcję przewodnią. Np: wilczyca, niedźwiedzica...

2. Te pełne powagi wzorce były całkowicie praktyczne i ukierunkowane na cel w odniesieniu do dokładnych cykli rolnej oraz reprodukcyjnej aktywności, z którą (cyklami przyrody) cały nasz gatunek dzieli niezliczone rewiry ziemi i nieba,  pomogło nam to przetrwać na tej planecie, opierając się na inteligentnej rytmice gwiazd. Mieszkańcy Starej Europy doskonale zdawali sobie sprawę z intensywnych, ciągłych przepływów fotonów energii słonecznej, a także elektromagnetycznego i grawitacyjnego oddziaływania Ziemi, jak i jej "tajemniczego towarzysza" Księżyca.

3. Dzisiejsze nazwy gwiazdozbiorów w dużej mierze upamiętniają starożytne szamańskie religie nasza epoka nazywa taką wykładnię "astrologią" które koncentrują się na szacunku człowieka dla Bogini, lecz należy identyfikować tę wykładnię z dorobkiem kulturowym ludów, które nie czczą patriarchalnego stylu życia; a więc i feminocentryczne doświadczenie ludzkości, w odniesieniu do rolnictwa i reprodukcji (które ludziom żyjącym w dużych miastach mogą się wydać mało istotne, pamiętajmy jednak, że - wciąż - większość ludzi na Ziemi, żyje na obrzeżach tzw. Cywilizacji), ergo - naturalne prawa wpływające na życie zwierząt, zwłaszcza samic, jak również feminocentrycznych stad.

Podsumowując, zachodni, pozbawiony poszanowania stosunek (pełen ignorancji) do astrologii, może być duchową arogancją zakorzenioną w czymś znacznie głębszym, niż w filozoficznych założeniach metody naukowej wdrożonej w kulturach uprzemysłowionych i technokratycznych, a także w czymś dużo głębszym niż wyłącznie dyktat męskiego monoteizmu zrodzonego w pomrokach dziejów podczas ucieczki Abrama z Ur, czy też w samym zazdrosnym judeochrześcijańskim bogu, który nie będzie miał innych (cudzych) bogów (elohim) przed sobą.

Ów zachodni (tzw. naukowy) brak szacunku dla "astrologii", jak również demonizacja rzymskokatolickiego Kościoła, uwzględniając niesłuszne splądrowanie i zagrabienie przez Kościół - jak i inne ośrodki patriarchalnej władzy na świecie - jej skarbów (astrologii celestialnej), może być zakorzeniony w następujących czynnikach kulturowych, z których każdy ma charakter endemiczny w stosunku do patriarchalnego porządku społecznego i oscyluje najsilniej wokół męskich religii monoteistycznych. Są to następujące czynniki:

1.  Brak szacunku dla Bogini;
2.  Brak szacunku dla Ziemi, zwłaszcza w zakresie rolnictwa, jak i samego życia roślinnego;
3. Brak szacunku dla feminocentrycznego ludzkiego doświadczenia (nie mylić z tzw. feminizmem - to dwa różne światy), zwłaszcza w kategoriach kobiecej seksualności i kluczowej roli kobiet w procesie kreacji (rozrodczości całego gatunku, jak i sfer aktywności społecznej, w którą mogłyby wnieść zbyt wiele nieodpowiadającej męskiemu bogowi wojny, elementów pacyfistycznych i humanistycznych);
4. Brak szacunku dla wszystkich zwierząt, które są uważane za niższe formy życia, a także;
5. Brak szacunku dla naturalnych praw!


Być może któregoś dnia, świat nauki uzna oficjalnie, iż z pozoru prymitywne neolityczne figurki i zdobione symbolami ceramiczne naczynia, przed tysiącami (a nawet dziesiątkami tyś.) lat, były płaszczyzną dla bogatego gwiezdnego i ogólnoludzkiego kodu, odnoszącego się do Wielkiej Macierzy, i że nasi odlegli przodkowie z pełnym szacunkiem - bynajmniej nie z braku inteligencji czy zacofania, gdyż ich znajomość relacji zachodzących pomiędzy odległymi od Ziemi obiektami, świadczy o czymś zgoła odmiennym - czcili cykle przyrody, w tym przesilenia, równonoce oraz miesięczne cykle księżycowe, jako manifestację doniosłej kobiecej roli, dzięki której możemy przetrwać jako gatunek, zwłaszcza w szczytowym okresie ciąży, podczas świętych godzin do porodu.

Jeśliby ta historia mogła być powszechnie opowiadana (np w szkołach, na akademiach, na konferencjach oraz w mediach), mogłoby to pomóc ludziom odnosić się do nieba - w każdym tego słowa znaczeniu - znacznie głębiej, jak i samej godności Bogini, kobiet i dziewcząt, rolnictwa, reprodukcji (jako sacrum a nie tylko profanum) oraz do zwierząt w ludzkich, kosmologicznych kategoriach, przyczyniając się do osiągnięcia przez Zachodnią Cywilizację, lepszej równowagi z samą sobą, a także z innymi kulturami oraz ich przestrzeganiem kosmologicznych tradycji (mam na myśli głównie tradycje Dalekiego Wschodu czy szczepów Indian Ameryki Pn, czy ludów Polinezji lub animistycznych kultur plemiennych Afryki, od czego skutecznie odwodzi nas, rzekomo dla naszego dobra, patriarchalna kultura wojujących męskich bogów) i być może co najważniejsze, z niezrozumiałymi do końca i wciąż wykraczającymi poza naszą moc, prawami Natury, która - bądź co bądź - jest kolebką naszego przetrwania.


* Zapis seminarium dr Mara Keller i Joan Marler, zawdzięczamy pani © Kalli Rose Halvorson (ja go tylko przetłumaczyłam, najlepiej jak potrafiłam, choć specem od tłumaczeń nie jestem. Pełna nazwa w.w. seminarium, na początku Części I (post poniżej tego).

Koniec

_________________________






Komentarze

  1. Ciekawy post jak zawsze. Wrócę jeszcze do niego i dokładniej przestudiuję, jako, że niektóre wątki zajmują także i mój umysł...
    Ściskam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło mi to słyszeć, dziękuję za uwagę :)

    Pozdrawiam :** :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój senny Przewodnik często powtarza: "Cała ludzkość jest zniewolona i żyje w oderwaniu od Prawdy, ale kobiety w szczególności, jakby w pod-świecie tego sztucznego".

    Co rozumiem następująco: Ludzie są niewolnikami Kłamstwa ubranego w szaty patriarchalnych Zarządców planety, lecz kobiety (a także dzieci*) są trzymane pod szczególną kontrolą, gdyż one jako jedyne, posiadają naturalny dar widzenia tego Zła.
    Inny przykład? Dlaczego Zło tego świata nie znosi psów, delfinów, wielorybów, słoni, etc? Tak z brzegu... Ponieważ zwierzęta te wyczuwają złe intencje, ponadto chronią ludzi a w niektórych gatunkach, panuje system matrylinearny: i właśnie na te gatunki, źli ludzie polują najwięcej.
    Ażeby uniknąć Przebudzenia wśród Wiedzących kobiet, tak jak to było przed tysiącami lat, patriarchalni Zarządcy stworzyli Feminizm, aby dać kobietom "pozory wyzwolenia", ale pamiętajmy, że za feministkami stoją mężczyźni politycy. Bo przecież nie jest pro-kobiece, kiedy domaga się ona prawa do zabijania swych dzieci, do zabijania starszych, schorowanych czy do zalegalizowania homoseksualnych związków, które zaprzeczają wadze żeńskiego pierwiastka w Naturze. To wszystko wymysł Mężczyzn (ale tylko tych, którzy stworzyli Patriarchat) i uczynili Nas więźniami tej planety.

    Dlatego przede wszystkim kobiety należy budzić. Zło się Nas lęka! I słusznie... :) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Trudno jest budzić kobiety uwikłane w ten system. Większość nawet nie zdaje sobie sprawy w czym tkwi i na czym Zło polega. Kobiety poświęcają swoje życie wychowując dzieci, a później wnuki, dbają o rodzinę, dom...
    Kobiecie przypisano rolę opiekunki ogniska domowego, mężczyźnie zaś włożono oręż do ręki, żeby zabijał...
    Ładnie to skomentowałaś.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ewo, najprościej ująć ten "dylemat" przyrównując go do środowiska naturalnego. Każde stado ma "silne" i "słabe" osobniki. Dobrze wiemy, co dzieje się z tymi słabymi. Może nas to smucić, wkurzać, frustrować, ale... nie sposób temu zaradzić. W świecie ludzi, "słabe" osobniki, to te, które w największym stopniu są zmanipulowane, tak mocno wierzą w System Patriarchalny, iż wzorem wypranego z nadziei niewolnika, nawet nie myślą że mogłoby być inaczej.
    Przykład z ulicy: Parę dni temu widziałam idących po drugiej stronie ulicy dwóch staruszków (70-80 lat). W pierwszej chwili można by pomyśleć, że idą do kościoła. Ale nie.. Z kościoła akurat wracała pewna kobieta (pomiędzy 50-60 r. życia). Zaczepili ją... ponieważ byli Jehowymi. Gazetki, etc...
    Oburzona na nich nieziemsko, kobieta wykrzyknęła "A pójdziesz Ty! Do kościoła!".
    Patrzyłam na nich i nie wiedziałam co jest bardziej żenująco śmieszne. To, że owi staruszkowie, wisząc nad grobem wstąpili do jeszcze gorszej sekty niż ta ogólnie panująca, czy to że ta kobieta naprawdę wierzyła, że jest od nich lepsza. A są przecież jednakowo zniewoleni.
    Pisząc teksty pro-matriarchalne, nie mam - wzorem wojujących feministek - na celu dzielić ludzi na płeć. Wg. mnie cała ludzkość jest w okowach Kłamstwa, które nie pozwala nam wzbić się do gwiazd, by na powrót stać się częścią Universum. Kobiety w większości (niestety) są do szpiku kości zniewolone przez ten system, nawet wtedy, gdy w imieniu mężczyzn (choć nie muszą sobie z tego zdawać sprawę) realizują ich polityczne cele. Ale tak samo jak feministka krzycząca, że zabije własne dziecko podczas świąt, tak samo ta, która z pianą na ustach będzie bronić księdza i jego patriarchalnych dogmatów, jest narzędziem i niczym więcej.
    "Słabe" osobniki to te, które ślepo wierzą Systemowi, które boją się żyć inaczej, które skomlą hasła stworzone przez patriarchalne struktury przed tyś. lat. Z takimi nie sposób dyskutować, dlatego odradzam nawet. One/Oni - o ile cała ludzkość nie Przebudzi się za jednym razem - są skazane na dożycie swych dni w niewoli. Jeśli masz do czynienia z takimi, nawet nie próbuj wchodzić na te tematy, im bardziej "słaby", zmanipulowany osobnik, tym większy stopień jego gniewu na CIEBIE, że próbujesz Go/Ją ratować. Wiem, bo doświadczyłam takich reakcji nie raz. Płeć nie gra roli.
    ...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ostatnio pod filmem na YT, dot. Odkryć Ros. Naukowców, przypałętał się jakiś nadgorliwiec religijny, podważając każde słowo wyłącznie "wmawiając Nam", że On to wszystko co My przechodził, On wie, ale przejrzał na oczy, etc. Wątpię, żeby kiedykolwiek przeszedł moją ścieżkę życia i edukacji, poza tym człowiek uroił sobie, że my zajmujemy się jakimiś czary-mary pokroju dalekowschodnich jog, reiki, new age, etc. O_o Jest to co najmniej śmieszne, bo ja pierwsza wyśmiewam takie praktyki od lat. Ale z takimi ludźmi nie ma dyskusji, Oni są zahipnotyzowani. Dosłownie, ponieważ nawet rosyjscy naukowcy udowodnili, w jaki sposób patriarchalni Zarządcy to czynią, to czysta nauka / technologia. Dlatego właśnie nie używam żadnych telefonów komórkowych, nie oglądam TV, nie słucham radio. To zabawki wojska, nie dane ludzkości "za darmo".
    A wracając do sedna. Kobiety które znasz, chodzi mi o przedział wiekowy 50-80, to z gruntu najwierniejsze owce stada. Takie żyją w innej epoce, dlatego żadne słowa, dowody, aluzje, nie przekonają je, ponieważ one nie mają podstawowej wiedzy o świecie. To właśnie pokłosie tego, iż przez setki lat, patriarchat zabraniał pod groźbą śmierci pisać i czytać kobietom. Dzisiejszy system edukacji nie jest o wiele lepszy. Stworzono go w lewackich ośrodkach Niemiec, Austrii i na Węgrzech. Potem zawędrował do USA a dzisiaj, jest już w każdej szkole. To dlatego zatem nośniki przekazu dążą by "ocenzurować" internet, ponieważ to jedyne źródło wiedzy dla tych, którzy są od pokoleń odeń oderwani.
    Ja, swoim skromnym wkładem celuje w kosmos, wiem. Mam może 1% szans, że przeczyta to ktoś, kto weźmie to na poważnie, przestudiuje, sam zacznie zgłębiać ów temat. To nie jest łatwa droga. Wiem jak wiele wymaga zawiesić na kołku wszystko w co się wierzyło. Ale temu gościowi z YT - gdyby chciało mi się z nim dyskutować - mogłabym powiedzieć śmiało. Gdybyś raz a naprawdę się Przebudził, już nigdy nie wszedłbyś do tej ciemnej jaskini pozorów.

    Ps. wystarczy wjechać na YT, gdzież aż roi się od nagrań z kazań biskupów, na których sączą jad do głów ludzi, szerząc nienawiść do wszystkiego, co podważa ich nauki. Nie mam na myśli Gender, bo i ja jestem przeciwniczką zła, które się kryje za "męskim feminizmem ubranym w kobiece łaszki". Tak samo jak ostatnio dowiedziałam się ile ludzi na Wiejskiej i w mediach jest w Opus Dei... aż miękną kolana. : /

    Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Żyję w tym systemie, bo inaczej się nie da! Ale podobnie jak Ty mam przynajmniej tę świadomość manipulowania.
    Nie utożsamiam się z żadną grupą kobiet i nie stoję w tym samym szeregu co owa opisana przez Ciebie pani i jestem już na takim poziomie edukacji, że kazania mogę sobie napisać sama, chociaż mądrego słowa z ust innego człowieka lubię posłuchać... Nie oglądam TV, nie słucham radia, nie wchodzę na sączące jad fora, nie zależnie od tego czy dotyczą księży, polityków czy innych celebrytów. Nie mierzę nikogo żadną miarką. Chodzę do kościoła, bo tak mnie wychowano, ale to nie znaczy, że wszystko przyjmuję tak jak mi każą, że wszystkiemu wierzę bezgranicznie . Mam swoje zdanie na temat Kościoła, ale głośno go nie wypowiadam, żeby nikogo nie urazić.
    Na swojej drodze życia spotykam często kobiety z którymi nie da się porozmawiać na tematy inne niż dzieci, mąż, dom, choroby... Z tego właśnie powodu prowadzę coraz bardziej samotnicze życie, coraz bardziej uciekam w las, moje źródło życiowej energii...
    Ściskam serdecznie
    P.S. Opublikowałaś ciekawy kolejny post do którego jeszcze wrócę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Życzyć sobie należy tylko więcej takich świadomych jak Ty pań, pozdrawiam serdecznie :)) :**

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam serdecznie.
    Jeszcze nie przeczytałam Twoich nowych artykułów. Jak tylko znajdę wolną chwilę, z radością przeczytam, ponieważ temat jest mi bardzo bliski :-)
    znalazłam taką, chyba Twoją wypowiedz gdzieś:
    "
    Czas zatacza pełne koło na naszych oczach, wchodzimy w końcowy okres przed kolejnym Złotym Wiekiem, niemniej aby tak miało się stać, wpierw musi zginąć to, co stare. Wielu ludzi na wiele różnych sposobów tłumaczy sobie tę prawdę, jedni w duchu metafizyczno-apokaliptycznym, inni na wzór hinduski lub panteistyczny, tak jak Einstein, jeszcze inni sięgają jeszcze głębiej, poza znany nam czas, poza znane nam ze szkół podręczniki. Jedni chcą upadku, bo mają niecne cele, inni czekają - czy chcą, czy nie - na Przejście, bo wiedzą, że i tak nie sposób tego zatrzymać, a jeszcze inni mają swoje chwilowe, krótkie jak westchnienie dogmaty, którymi próbują zagłuszyć tkwiący w ich trzewiach i umysłach strach, i nie sięgają tak daleko, co by wiedzieć, że wszystko to już było, trwa przez wieczność i nigdy tak naprawdę się nie zakończy. Może gdyby to wiedzieli, tak jak ja czy ty, być może tak by się nie bali, może mniej by samych siebie nienawidzili a przez to nie przenosili owej nienawiści na innych? Kto wie... Czy może być większy dar niż wieczność? Jak jednak mają do tego dojść skoro za prawdę uważają zakłamane teksty, a wskazówki Mędrców od Starożytności po współczesność, uważają za nonsens i zwodzenie? Podobnie jak owe Sępy z filmu, przedstawia się takich jak ja czy ty, w odwrotny sposób. To my jesteśmy w oczach "tych u góry" wrogiem, największym zagrożeniem, tak nas malują. Ludzie żyją w świecie odbitym w krzywym zwierciadle, kiedyś gdy jeszcze byłam religijna, podsunęli mi to Katarzy, ale zrozumiałam to dopiero dzisiaj. Tak... Masz rację, to jest depresyjne. Przykre, że Mędrców nikt nie słucha a słuchamy ludzi małych, głupich, pokrętnych a przez to najgłośniejszych. Zapomnieliśmy, bo kazano nam zapomnieć, bo nie dano nam innego wyjścia, kiedy zniszczono lub ukryto wspaniałą przeszłość. A teraz znowu chcą to zrobić, znowu stają na głowie. Religie na wespół z polityką globalną, dążą do cofnięcia całej ludzkości, do zakrycia piaskami czasu, bo wiedzą, że takich którzy drążą przeszłość jest coraz więcej. Nawet te ich pokrętne "teorie spiskowe" w których przedstawia się Nas jako złych a ich jako jedyną nadzieję, niewiele im pomagają. Prawda jak wirus rozprzestrzenia się po świecie. Może to dlatego tak nawołują w mediach aby nie siedzieć na internecie? Może dlatego parę lat temu, zanim wypłynęło ACTA Obomba głosił, że "blogi i fora internetowe są największym zagrożeniem dla tej ich demokracji"? Kto ma uszy, usłyszy, ale oczy mogą mylić. Wiem, bo ludzie mają prawdę o swej przeszłości tuż przed oczami a nie widzą jej. Dołujące.... : /
    Pozdrawiam i dziękuję za wyrażenie opinii. :*

    Z serca dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziękuję za wspaniały materiał.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  12. A ja dziękuję za miłe odwiedziny i za to, że moje słowa od czasu do czasu bywają z r o z u m i a n e!
    A czas na czytanie zawsze się znajdzie, nikt nikogo nie goni, wszystko w swoim czasie*. ;)

    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciekawy artykuł,kiedyś też starałem się wyszukać coś ciekawego a oto efekty
    http://bialczynski.wordpress.com/2013/02/28/swararaszek-zebral-mezamir-snowid/

    może komuś się przyda i zainspiruje :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziękuję. Przeczytałam cały artykuł. Ciekawy. I jakże mi bliski…
    Bogini wraca… :-) albo… my wracamy do Bogini:

    Polecam do wysłuchania fragment pieśni pt. Returning - SAMPLE TRACKS: http://www.whiteswanmusic.com/index.cfm/fuseaction/product.detailName/productName/Returning/product_ID/97
    Returning... to the Mother of us all…

    A tu znalazłam całą na You Tubie:
    http://youtu.be/zD_6ywDFr5g

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  15. Ciekawostka taka:
    Trójca hinduistyczna: Wisznu, Brahma i Śiwa.
    Brahma go stwarza, Wisznu utrzymuje, a Śiwa unicestwia.

    Ta trójca przypomina trzy Parki - Mojry: boginie losu, utożsamiane przez Rzymian z Parkami.
    Kloto ("Prządka" przedzie nici żywota), Lachesis ("Udzielająca", która tej nici żywota strzeże) i Atropos ("Nieodwracalna", która przecina nici żywota).

    Były one boginiami życia i śmierci, jedynymi ponad bogami olimpijskimi, których rozkazom nie podlegały. Znały one przyszłość ludzi i bogów.

    A ja miałam kiedyś przypomnienie, że istnieje jeszcze czwarta… ta, która rozplątuje poplątane w supły i węzły nici żywota ;-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Tak, znam mit o Mojrach. To uniwersalny kod, pod którym krył się całkiem realny kult Trój-Bogini, Mojry (były jej kapłankami). Dziękuję za przepiękny utwór, wzbogacił moją kolekcję filmów z wątkiem Bogini. Od siebie dodam, że Abram złożył w ofierze (wg. tekstów rabinicznych, żyd. apokryfów) Izaaka na górze - Mojra. Mojra pojawia się za to w trylogii Tolkiena ;)

    Pozdrawiam serdecznie i bardzo się cieszę, że tekst okazał się udany. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. "Od siebie dodam, że Abram złożył w ofierze (wg. tekstów rabinicznych, żyd. apokryfów) Izaaka na górze - Mojra. ;)"

    Tak. Dotarłam do takich informacji. Pisałam o tym i u siebie.
    Podobnie na górze Mojra (też wg. tekstów rabinicznych) Chrystus został ukrzyżowany w ofierze - może też jako ofiara dla tego samego boga żydów? A potem zrobili z niego to, co zrobili. Ech…


    A jeśli chodzi o boginie…

    zajmowała mnie w ich kontekście symbolika węży... niesamowita:
    Węże, jak nici pępowiny łączą światy z Łożyskiem, Pramacierzą, łonem, Oceanem Kosmicznej Świadomości: Yemaya, Wielka Pustka, Wielka Tajemnica… itp.,itd.
    Moje ulubione boginie z wężami:
    http://artview.free.fr/NETSUKOKI01.jpg
    http://www.loustrzyki.edu.pl/przedmioty/sztuka/album/04_sztuk_egejska/slides/bogini_z_wezami.jpeg
    http://4.bp.blogspot.com/-GfBb9YXA3pg/UsHJ9EqNAWI/AAAAAAAADaA/_ET0J6Qz2bM/s282/bogini%2520z%2520wezem.jpg
    I te trzy boginie z "drzewa genealogicznego basków:
    http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/9/94/Euskal_jainkoen_familia.png/450px-Euskal_jainkoen_familia.png
    Oczywiście synchronizują się z kultem Trój-Bogini…
    z wężem
    http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/b/b6/Lilith_(John_Collier_painting).jpg/170px-Lilith_(John_Collier_painting).jpg
    http://tonalinagual.blogspot.com/2012/05/pramacierz-praboginiwielka-matka.html

    Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  18. Węże jako pępowina, hm... jeszcze jedna inspiracja do rozważań, zwłaszcza gdy analizując twój post przyszedł mi na myśl Immanuel Velikovsky. Bogini z wyciągniętym językiem, jak i te wszystkie węże, można rozpatrywać zarówno w związku z ziemią, Gają, etc, jak i kometą-Wenus, która w ujęciu Velikovskiego zapoczątkowała kult matriarchalny na świecie przed tysiącami lat.
    Wiesz, wszystkie te poboczne wnioski uświadamiają nam maluczkim, jak bogata jest to tradycja i jak wielkie spustoszenie uczynił Nam (nie tylko kobietom) religijny patriarchalizm oraz całe to dziadostwo, które dzisiaj panuje zarówno w świecie polityki, nauki, etc. Trzeba jednak mieć nadzieję, że Prawda w końcu zwycięży, zasłona zakrywająca świat spadnie i ludzkość wreszcie, po raz pierwszy od eonów, odetchnie pełną piersią.

    To ja dziękuję, za podrzucenie tych obrazów, Potnie znam dobrze, podobnie jak Lilith, ale tego pierwszego, azjatyckiego bóstwa, nie kojarzę, jest piękne. Pozdrawiam i spokojnej nocki życzę, słodkich snów :))))

    OdpowiedzUsuń
  19. Ależ ze mnie gapa X,D Przecież to stara, dobra Amaterasu... zaćmiło mnie na sekundę. ;D
    Nie znałam takiego jej przedstawienia. Raz jeszcze merci za podrzucenie :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  20. Witam.
    A ja dzięki Tobie poszerzam niesamowicie swoją wiedzę i poznałam na przykład Potnię. Znalazłam kiedyś w internecie jej wizerunek. Zachwycił mnie i nawet umieściłam go na "honorowym miejscu" w swoim blogu. A teraz już wiem, jakie jej nadano imię. Dziękuję.

    Wydaje mi się, że gdzieś u Ciebie przeczytałam mit o Orlicy zapłodnionej przez węża. Czy rzeczywiście? A jeśli tak, czy możesz mi podpowiedzieć, gdzie?

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  21. Witaj Jestem,
    (mam tak się do ciebie zwracać, czy może podrzucisz mi inne imię - choćby tylko jako nick, będzie prościej? :)

    Cieszy mnie niezmiernie, że moja wiedza mogła się do czegoś przydać, ja również dowiedziałam się dzięki tobie kilku nowych rzeczy. To się nazywa "wymiana informacji". :)

    Potnia należy także do moich ulubionych przedstawień Bogini, nie tylko przez fakt iż została stworzona przez cywilizację kreteńską, dla której mam wielki szacunek, jak i nazwa tego bloga odwołuje się do króla Minosa i jego "przełomów" duchowych, ale też dlatego, że Potnia jest konglomeratem wielu symboli matriarchalnych, o czym warto pamiętać. Bogini to symbol starego świata!

    Twoje pytanie nasuwa mi skojarzenie (przynajmniej na tę chwilę) z boginią Eurynome (matką bogów i ludzi) z pelazgijskiego (czyli pre-patriarchalnego najazdu Hellenów na Graję = Grecję) mitu o Stworzeniu. Z tymże w micie tym nie chodziło o "orlicę" ale "synogarlicę". Unosząc się nad bezmiarem wód, Eurynome została zapłodniona przez Pn Wiatr - Boreasza, który w micie ukazany jest jako mityczny wąż Ofion. On to oplótł się wokół niej, jak wąż z Rajskiego Ogrodu oplatający Drzewo Życia. Po tym pierwszym akcie (zespolenia pierwiastka męskiego z żeńskim) bogini przybrała postać gołębia (a dokładnie synogarlicy) i tak długo szybowała nad falami, aż w końcu zniosła Kosmiczne Jajo, z którego później, po pęknięciu wysypało się wszystko co znamy: gwiazdy, planety, nasza Ziemia... Ofion był demiurgiem mitu egipskiego i hebrajskiego, a w późniejszym patriarchalnym systemie, który odrzucił dawne matriarchalne przekazy, synogarlica znalazła się na liście zwierząt przeznaczonych "na ofiarę", czyli na "rzeź".

    Więcej tutaj: http://minos-minal-omfalos.blogspot.com/2010/07/mity-greckie-robert-graves-czesc-i.html

    Co do "orła" i jego roli w mitologii. Orzeł znalazł uznanie w oczach prymitywnych ludów Ziemi dopiero z nastaniem patriarchatu, kultu solarnego. Należy jednak pamiętać, że nie chodziło ani o nasze słońce, ani nawet o Psią Gwiazdę, lecz o tzw. "czarne słońce" (bliźniacze, niedostrzegalne gołym okiem, słońce systemu Syriusza). Ten kult solarny przyniósł na Ziemię: "nienawiść do pierwiastka żeńskiego", "wojny religijne" oraz "pierwsze ofiary z ludzi" zaś z dawnych kapłanek, uczynił świątynne prostytutki, w najlepszym razie.
    Symbolem Bogini jest gołębica. A jako że do V w.n.e. trzecią osobą Trójcy Św. była jeszcze "niewiasta" jako Boża Mądrość (Szechina czy Sophia/Sofia, ergo "Maryja") - pisałam już gdzieś o tym.. stąd dzisiejszy Duch Święty wciąż ukazywany jest w postaci "synogarlicy"; z gałązką w dziobie = znak pokoju, tam na Ziemi między ludźmi, jak i pomiędzy Niebem a Ziemią.

    Mam nadzieję że odpowiedziałam na pytanie jak należy. Jeśli nie, zapraszam ponownie. Pozdrawiam serdecznie :))

    OdpowiedzUsuń
  22. Witaj Barbaro,
    Lubię ten swój nick Jestem, ale mam też inny, równie mi bliski: Mama Tika :-)

    Dziękuję bardzo za Twoją odpowiedź.

    Mnie interesują mity z różnych kultur. Od lat poszukuję ich "wspólnych korzeni", wspólnych elementów… Lubię te swoje "studia" ;-) Cieszę się, że możemy "wymieniać informacje" ;-)

    Dzięki za opis tego mitu z synogarlicą. Piękny i ciekawy...
    Kojarzy mi się ten mit (ewidentnie) ze wszystkimi wizerunkami bogiń (w kobiecej postaci) z wężem, z różnych stron świata… W tym Lilith oczywiście też. W tych wizerunkach bogiń z wężami ewidentnie jest zapisany chyba jeden z najgłębszych archetypów i dlatego mnie tak zajmuje. :-)

    Zastanawiający dla mnie jest też fakt połączenia gołębicy z wężem, ponieważ w ziemskiej, tzw. "zwierzęcej naturze" między wężem a gołębicą, podobnie jak między orlicą i wężem jest układ: pożerający - pożerany… A ten mit opowiada przecież nie tylko o harmonii między gołębicą a wężem, ale także o współ-krealizacji "wszystkiego co znamy: gwiazd, planet, naszej Ziemi…"

    W tym micie o orlicy i wężu, wąż wysiadywał jajo...
    No i wąż z… ptasim jajem to też "mocny" symbol"…
    http://www.greatdreams.com/orphic~1.gif

    "Co do "orła" i jego roli w mitologii. Orzeł znalazł uznanie w oczach prymitywnych ludów Ziemi dopiero z nastaniem patriarchatu, kultu solarnego. "

    Może w kulturze europejskiej… No właśnie nie wiem gdzie (niestety, nie zapisałam sobie :-( ), ale czytałam o bardzo podobnym micie, jak ten o synogarlicy i wężu, tyle, że z orlicą właśnie… I teraz nie mogę tego odnaleźć.

    "Należy jednak pamiętać, że nie chodziło ani o nasze słońce, ani nawet o Psią Gwiazdę, lecz o tzw. "czarne słońce" (bliźniacze, niedostrzegalne gołym okiem, słońce systemu Syriusza). Ten kult solarny przyniósł na Ziemię: "nienawiść do pierwiastka żeńskiego", "wojny religijne" oraz "pierwsze ofiary z ludzi" zaś z dawnych kapłanek, uczynił świątynne prostytutki, w najlepszym razie. "

    Czyli według Ciebie kult czarnego Słońca spowodował "nienawiść do pierwiastka żeńskiego", "wojny religijne" oraz "pierwsze ofiary z ludzi" ? Zastanawia mnie to. Ponieważ być może i czarne słońce może mieć podwójny aspekt. Wiesz, mnie się czasem przytrafiają dziwne sny albo wręcz jakieś dziwne wglądy w wiedzę, które nazywam "wizjami". Poza tym wiem, że wnętrze naszego Słońca jest czarne, ponieważ to, co świeci jasno, to efekt powierzchniowy… Dla mnie słońce jest podwójne: ma męski i żeński aspekt w jedno połączone. I czarne wnętrze ma aspekt żeński, a świetlista powierzchnia ma aspekt męski. I chyba bardziej kierując się intuicją niż dostępną mi wiedzą, czuję, że czczenie jasnego Słońca spowodowało "przewałkę" w stronę patriarchatu. I to, co dziś mamy, a o czym często piszesz (i czuję autentyczną wdzięczność za to) - ów zamęt i w przekazach, w dokumentach, wiedzy, a także w mentalności i psychice jest m. innymi tego konsekwencją. Ale to takie "moje" odczucia ;-)

    Interesowałam się czarnymi Madonnami, ponieważ też miałam pewne odczucie, że one symbolizowały Pramacierz (Czerń, z której wszystko się wyłania), a ich kult - przeszedł gdzieniegdzie do "podziemia" z wiadomych powodów.

    c.d.n. :)

    OdpowiedzUsuń
  23. "Symbolem Bogini jest gołębica. A jako że do V w.n.e. trzecią osobą Trójcy Św. była jeszcze "niewiasta" jako Boża Mądrość (Szechina czy Sophia/Sofia, ergo "Maryja") - pisałam już gdzieś o tym.. stąd dzisiejszy Duch Święty wciąż ukazywany jest w postaci "synogarlicy"; z gałązką w dziobie = znak pokoju, tam na Ziemi między ludźmi, jak i pomiędzy Niebem a Ziemią. "

    Tak, zwróciłam na to uwagę. Przemawia do mnie taka interpretacja :-) Symbol bogini jako "niosącej pokój"… Duch Święty… hm, a może i Święta Dusza? ;-)

    Teraz przyszło mi na myśl, że gołębica i orlica to jakby dwa aspekty Bogini Wielkiej Matki… Jeden tej "dobrej", a drugi tej "niebezpiecznej"… cyt.: "Biegun pozytywny zbiera takie cechy, jak «matczyna troskliwość i współczucie; magiczny autorytet żeńskości; mądrość i duchowy za­chwyt, które przerastają rozum; instynkt czy impuls opieki; wszystko, co jest łagodne, wszystko, co pielęgnuje i podtrzymuje, co przyspiesza wzrost i płodność». Krótko mówiąc - dobra matka. Negatywny biegun przywodzi na myśl złą matkę: «wszystko, co tajemne, ukryte, ciemne; otchłań, świat zmarłych, wszystko, co pożera, uwodzi i truje oraz wszyst­ko to, co jest przerażające i czego nie da się uniknąć, jak losu»“ C. G. Jung, Collected Works, 9i, par. 158.

    I tak jeszcze a propos bogiń syrenio-wężowych, o których czytałam na Twoim blogu http://minos-minal-omfalos.blogspot.com/2013/12/prehistoryczna-bogini-nieba.html
    i np. Mokosz,Makoszy z wężami na głowie… ciekawy jest fragment mitu o Herkulesie zabijającym Hydrę:
    http://www.gutenberg.org/files/40686/40686-h/images/fig106.png

    Dodam taką ciekawostkę - rysunek pochodzący z tradycji Indian, niestety nie wiem. skąd dokładnie pochodzi - rysunek był bez opisu w necie:
    http://misfitsandheroes.files.wordpress.com/2011/06/eagle-snake-chromesun_4_uktenas_design.jpg?w=300&h=273
    "the Big Dipper is part of a great Celestial Bird, the Bird and the Serpent together wheel around the Portal of Heaven, the Cave of Creation. Their power as opposites is combined into the force that moves the heavens. They become the Winged Serpent, the Feathered Serpent, the place where earth and sky, male and female join to generate the force that moves the heavens."
    No właśnie, dwie cudowne i współbrzmiące ze sobą "siły" kreacji…


    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  24. Witaj ponownie, Jestem ;)

    Czarne słońce w panującym nam obecnie systemie, za którym skrywa się wiele negatywnych sił, odnosi się wyłącznie do Syriusza B, do gwiazdy zakrytej, do systemu, z którego jak wierzyły pogańskie ludy, przybyli ich bogowie z gwiazd. Mit ów został zapisany w gnozie egipskiej dość wyraźnie, czego symbolem jest np. Oko Horusa. Kult który skrywa się za tym mitem, odwołuje się do Izydy jako pra-macierzy, matki Syna Bożego w naszym ziemskim rozumieniu tego słowa, jednakże, w przeciwieństwie do bogiń Starego Świata, jest to kult zdecydowanie negatywny. Wiąże się on z ciemną mocą kreacji, a więc "zniszczeniem". Ów mit przechowało wiele rdzennych ludów Gai, np. Dogoni, na których rozwój w odległych czasach mieli założyciele dynastii faraonów. Ale to jest temat rzeka a jako laik, taki sam jak każdy, nie siedzę w tematyce gnozy na tyle głęboko, aby wypowiadać się na ten temat. Mnie bardziej interesuje wpływ pewnych wierzeń na nasze ludzkie życie i historyczne przeobrażenia. A jako że temat ów pokrywa się z pewnym info, na który poświęcę parę notek (niebawem), na razie poprzestanę na tym.

    Wg. mojej wiedzy, kult orła (nie chodzi mi o "wizerunki orła", ale o sam jego kult w połączeniu ze słońcem) odnosi się wyłącznie do patriarchatu. Patriarchat wpłynął znacząco na przeobrażenie całej społeczności humanoidów na świecie, dobre kilka tyś. p.n.e., chociaż apogeum miało miejsce nie więcej niż 3 tyś. lat temu. Nasze słońce, naszego układu, było - owszem - czczone wcześniej - ale wcześniej miało ono raczej dobre znaczenie, wiązało się z młodziutką kulturą zbieracko-łowiecką, w połączeniu z księżycem, tworzyło ono harmonię pierwiastków, zmieniające się pory roku, wzrost w przyrodzie, siły witalne (płodność) etc. Ważne jest to, że przed nastaniem patriarchatu (zarówno politeistycznego jak i monoteistycznego) nasze słoneczko reprezentowało Boginię a bogiem-oblubieńcem, był Księżyc. To także temat rzeka, jako że Księżyc jaki znamy dzisiaj. O tym też kiedyś napiszę, bo to ciekawy aspekt dziejów Gai.

    Jakkolwiek postrzegasz ciała niebieskie, to twoja rzecz, moja droga. Mnie tam nic do tego, co widzisz, jak widzisz, etc. Mnie chodziło wyłącznie o Syriusza B. Dawni wierzyli, że są to "wrota", które otwierają się raz na wiele, wiele tyś. lat. A kiedy tak się dzieje, na świecie dochodzi do globalnego kataklizmu. Jeden taki, przynajmniej raz, poruszył całą naszą planetę z orbity, stąd dzisiaj mamy o 5 dni więcej w kalendarzu.

    A oto prezentacja Syriusza A (Psia Gwiazda - z lewej), po prawej Syriusz B (biały karzeł, niewidoczny z Ziemi gołym okiem, to o nim wspomina mitologia Dogonów): http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/c/c9/Sirius_A_and_B_artwork.jpg

    Najwcześniejsze wizerunki Bogini często łączyły się z gołębicą i wężami, właśnie przez wzgląd na ów najstarszy mit o Kosmicznym Jaju. Wydaje mi się, że pseudo-naukowcy stawiający na Darwina, właśnie w oparciu o powyższe, tłumaczą tzw. Wielki Wybuch. Wbrew pozorom, mało który z nich jest "ateistą". Ale są też inne symbole przypisywane z wieków późniejszych boginiom. Np. kruki, wilki, smoki (potomek Ofiona-Węża), maciora, dzik, lis, sowa, etc. W zależności od kultury, regionu, czasów. Można mnożyć bez końca. Bogini tak jak każda mityczna postać, miała zarówno jasną, jak i ciemną stronę swego ja, bo to tylko arche! Tak samo jest z Bogiem Ojcem: Jest dobrotliwy i zarazem karcący. Zapewne z tym naszym słońcem jest podobnie, jak piszesz, wszak pewnego dnia nas spali. Zgadzam się z tym wszystkim, wszak wywodzi się to z kosmicznego dualizmu, w który i ja wierzę.
    A wizerunek, który mi podrzuciłaś, ten indiański... Mnie osobiście kojarzy się ze "spiralą", a więc uniwersalnym kształtem galaktyk. Ciekawe w tym jest zatem: Skąd Indianie (zależy kiedy ów wizerunek powstał?) mogli wiedzieć, jak wygląda większość galaktyk, w tym nasza oczywiście.

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Dziękuję za odpowiedź.
    Napisałam, ale mi wcięło. W takim razie krótko:

    "Czarne słońce w panującym nam obecnie systemie, za którym skrywa się wiele negatywnych sił, odnosi się wyłącznie do Syriusza B, do gwiazdy zakrytej, do systemu, z którego jak wierzyły pogańskie ludy, przybyli ich bogowie z gwiazd. Mit ów został zapisany w gnozie egipskiej dość wyraźnie, czego symbolem jest np. Oko Horusa. "

    Czyli może to być jedna z wielu koncepcji n temat Czarnego Słońca? Jeśli zaś chodzi o Oko Horusa, to miałam zabawną senną wizję, w której jedno oko symbolizowało galaktykę Andromedy, a drugie galaktykę drogi Mlecznej…są one połączone w jakiś sposób… i być może kiedyś się połączą… Dotknęłam zaledwie tego tematu w notce pt. JEDNO, DWOJE, TROJE… :)

    A potem znalazłam w internecie na przykład takie informacje:

    "Od wielu lat naukowcy są przekonani, że za około 4 miliardy lat Droga Mleczna zderzy się z Galaktyką Andromedy i że będzie to pierwsze ich zderzenie. Tymczasem grupa astronomów pracująca pod kierunkiem Honghenga Zhao z University of St. Andrews zaproponowała nową teorię. Zgodnie z nią wspomniane galaktyki spotkały się już przed około 10 miliardami lat, a nasze rozumienie grawitacji jest niewłaściwe. Przyjęcie teorii grupy Zhao wyjaśniałoby strukturę obu galaktyk." - http://kopalniawiedzy.pl/Droga-Mleczna-Galaktyka-Andromedy-zderzenie-ciemna-materia-grawitacja,18381

    I inna ciekawostka:
    "Droga Mleczna, Galaktyka Andromedy oraz Galaktyka Trójkąta są głównymi elementami Grupy Lokalnej Galaktyk." No niemalże jak "troje oczu" ;)

    "A wizerunek, który mi podrzuciłaś, ten indiański... Mnie osobiście kojarzy się ze "spiralą", a więc uniwersalnym kształtem galaktyk."

    Mnie też. Choć są tacy, którzy kojarzą to z symbolem swastyki… i uznają ten symbol za symbol gwiazdy polarnej i koła ruchu precesyjnego:
    "Rene Guenon, wybitny francuski ezoteryk wskazuje, że swastyka symbolizuje wieczny ruch wokół nieruchomego centrum, jest polarnym a nie słonecznym symbolem, i jako taki był symbolem kultu centralnej Gwiazdy Polarnej, pierwotnie poświęcony planetarnemu bóstwu połączonemu z Ursa Major, Wielką Niedźwiedzicą. To centrum, Guenon podkreśla, stanowi stały punkt znany symbolicznie wszystkim tradycjom jako “pole” lub oś, wokół której obraca się świat”."

    http://misfitsandheroes.files.wordpress.com/2013/05/dipper-around-pole.jpg?w=640
    Znów mam dziwne skojarzenie… (i proszę o wybaczenie ;-)) … zobaczyłam, że Wielka Niedźwiedzica wygląda tu - na obrazku poniżej) jak wąż, a Mała Niedźwiedzica mogła być kiedyś utożsamiana z ptakiem… http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/2/21/Zirkumpolar_ani.gif

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  26. To bardzo ciekawa teoria. Koncepcja wielkiego, kosmicznego atraktora jest mi znana. Ostatnio np czytałam o tym w pracy ks. M. Hellera. Podoba mi się założenie, że tak jak w naszym mierzalnym świecie wszystko jest poukładane, połączone, jedno wynika z drugiego, napędzając siebie nawzajem... np. zjawisko fraktali, tak w skali makro, przewyższającej nasze pojmowanie, czyli w jednostkach kosmicznych, galaktyki płyną jakąś niewidzialną rzeką, ku nieznanemu celowi. Coś je przyciąga czy raczej wpływa na tę ich wędrówkę, której my zaledwie się domyślamy (przeczuwamy). Tak... To bardzo piękna i harmonijna hipoteza. Dzięki za podrzucenie linków, przyjrzę się temu zagadnieniu w wolnym czasie.

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"Persian Mythology, Gods and Goddesses" (Part I)

△ Yazidis ~ Ancient People Who Worship the Angels! ▼

Świat jest pełen symboli: K (Część II)