"Abecadło praktyczności" - Tadeusz Kotarbiński. Część I




Czyn i jego składniki


Niniejsza książeczka zawiera elementy prakseologii, czyli nauki o sprawnym działaniu. Aby sobie dobrze uświadomić jej zadanie, trzeba przede wszystkim spróbować odpowiedzieć na pytanie, co to jest działanie, czyli czynność celowa i świadoma. Wprawdzie bowiem orientujemy się w tym na ogół dość gładko, ale zazwyczaj jedynie poczuciowo. Gdy natomiast ktoś zażąda pojęciowej charakterystyki ogólnej, odpowiedzi ogólnej na pytanie, jakie znamiona odróżniają wszelkie zachowanie się czynne od zdarzeń nie będących czynami, słyszy się próby odpowiedzi nie wytrzymujące krytyki. Oto na przykład pospolite bywa błędne mniemanie, jakoby tylko ten był czegoś umyślnym sprawcą, kto spowodował jakąś zamierzoną zmianę w otoczeniu. A przecież łatwo obalić taki domysł, powołując się chociażby na fakty umyślnego powściągania albo na fakty pilnowania lub na fakty ochrony. Wszak niepodobna odmówić aktywności komuś, kto wezwany do udzielenia informacji milczy, gdyż nie chce jej udzielić. A tak samo, czy nie jest czynna piastunka, która pilnuje bawiących się dzieci, gotowa w każdej chwili odpędzić z terenu nieżyczliwego intruza. W każdym z takich przypadków słusznie ma się odpowiednie osoby za sprawców czegoś nie dlatego, że wywołały jakąś zmianę w otoczeniu.




Nie poprzestając tedy na bezpośrednim po-czuciowym rozeznaniu, lecz chcąc uchwycić pojęciowo to, co istotne w zachowaniu się czynnym jako takim, trzeba się obejrzeć za jakąś definicją analityczną sprawstwa, sprawcy, zachowania się aktywnego, wytwórczego. Konkretne przykłady przydadzą się w tej materii. Oto chłopiec trzęsie gruszki. Co się na to składa? Chłopiec potrząsnął drzewem umyślnie, czyli wywarł na pień drzewa nacisk umyślny. Bez tego gruszki pozostałyby nadal na gałęziach, a więc ten nacisk był niezbędny do tego celu, aby upatrzony owoc potoczył się na ziemię. Ale gdyby dojrzałe owoce nie wisiały na wiotkich ogonkach i gdyby wstrząs, z racji struktury pnia i gałązek, nie przenosił się z pnia na gałązki wedle przyczynowego prawa następstwa zdarzeń, żadne potrząsanie pniem nie dałoby pożądanego wyniku. Słowem, do tego, aby powstał warunek wystarczający opadania upatrzonej gruszki, trzeba było, iżby w chwili potrząsania pniem drzewa oprócz tego wstrząsu były jeszcze inne okoliczności składające się wraz z nim na warunek wystarczający opadnięcia gruszek z drzewa. Jeżeli ten przykład nie ukazuje dość plastycznie, co tu rdzennie ważne, to niechaj w pojęciowym rozeznaniu dopomoże przykład dodatkowy. Ktoś ulokowany w dźwigu zamierza dostać się na piąte piętro. W tym celu naciska guzik tablicy rozdzielczej i wprawia maszynę w ruch, dzięki czemu ląduje za minutę na piątym piętrze. Jego dziełem jest, że znalazł się tam o zamierzonej godzinie.




I znowu mamy tu początkowy nacisk dowolny (palca na guzik), nacisk niezbędny, gdyż bez niego dźwig by nie ruszył. Ale do tego, by jazda się urzeczywistniła, trzeba było, aby cała maszyneria dźwigu była w porządku (i żeby nie było tak, jak często bywa, że naciska się guzik, a dźwig nie rusza z miejsca, gdyż się zepsuł). Musiały się dołączyć współczesne z owym naciskiem okoliczności i dopiero wtedy, dzięki pewnemu przyczynowemu prawu następstwa zdarzeń, zamierzony skutek został osiągnięty. Po rozważeniu powyższych przykładów nie wyda się może obca i nazbyt zawiła następująca formuła definicyjna: Osobnik S jest sprawcą zdarzenia Z w chwili tk zawsze i tylko, jeżeli osobnik S we wcześniejszej chwili to wywarł na coś nacisk dowolny, będący składnikiem niezbędnym — ze względu na przyczynowe prawo następstwa zdarzeń — warunku wystarczającego zdarzenia Z, który to warunek wystarczający składa się wyłącznie z okoliczności współczesnych z wywartym naciskiem dowolnym z tym naciskiem włącznie. Trudno nie zauważyć, że w obu ostatnich rozważonych przykładach sprawca czynu wywierał nacisk na rzecz urabianą, z tą różnicą, że uruchamiając dźwig naciskało się nań bezpośrednio (wszak guzik jest częścią składową dźwigu), natomiast strącając gruszkę z drzewa wywierało się na nią nacisk pośrednio, poprzez nacisk na inną rzecz, mianowicie na pień drzewa, który to nacisk przenosił się niejako na gruszkę. Ciśnie się więc na usta pytanie, czy proponowana formuła definicyjna obejmuje też poprzednie przykłady działań, kiedy czyn dochodził do skutku bez zmiany w otoczeniu. Gdzież tu szukać na przykład nacisku w przypadkach rozmyślnego milczenia? I w tych przypadkach jest nacisk, dobrze wszystkim znany z doświadczenia wewnętrznego: kto powstrzymuje się umyślnie od mówienia, na przykład w razie indagacji, ten dokonywa pewnego wewnętrznego wysiłku. Jest to też pewien rodzaj nacisku; jakiś, nie po prostu mechaniczny, nacisk na jakieś więzy wewnątrz nas. Aby objąć wspólną nazwą te dwa rodzaje presji, wprowadzimy wspólny dla nich termin: będziemy mówili o impulsie dowolnym. I nie ulega chyba wątpliwości, że także w przypadku pilnowania piastunka przez to samo, że uważa na dzieci, dokonywa częstych impulsów dowolnych. Od tej chwili więc, powołując się na ogólną formułę sprawstwa, będziemy zastępowali w niej słowo „nacisk” słowem „impuls”. I jeszcze jeden komentarz okazuje się niezbędny, gdyż dość zagadkowo brzmi słówko „chwila”. Czyżby się tutaj miało na myśli jakiś bezwymiarowy, nierozciągły punkt czasowy? Bynajmniej! Impuls dowolny jest zawsze zdarzeniem, które ciągnie się przez jakiś czas. Chwilą danego zdarzenia nazywamy właśnie odcinek czasu, który ono zajmuje, a współczesne z danym impulsem dowolnym są wszystkie i tylko te okoliczności, które zajmują ten sam odcinek czasu.



Elementy działania 


W każdym działaniu, czynności, czynie, akcie sprawczym (bo polszczyzna rozporządza dużym zasobem nazw zachowania się umyślnego) biorą udział pewne elementy. Są to: sprawca, tworzywo, wytwór, impuls dowolny, okoliczności, skutek i cel. Czas już przyjrzeć się im nieco bliżej. Sprawcą jest zawsze, stwierdzamy to z naciskiem, jakiś ktoś, osobnik, który się umyślnie wysila. Wprawdzie mawia się niekiedy na przykład, że wiatr zerwał dachówkę, ale to są wyrażenia notorycznie zastępcze, obrazowe. Nikomu rozsądnemu (w ramach nowoczesnej cywilizacji) nie przyjdzie do głowy brać je dosłownie. Ale tu miejsce na ważną dygresję.

Wiatr nie wiatr, ale masa przemieszczającego się powietrza uderzyła w słabo ulokowaną dachówkę i to stało się przyczyną jej oderwania się od dachu. Chłopiec, który trząsł gruszki, odegrał rolę takiej masy powietrza. I w ogóle czyny, działania — ale tylko te, kiedy źródłem nacisku jest świadomy, wolą obdarzony osobnik, kiedy nacisk ma postać impulsu dowolnego — to poszczególne przypadki procesów dynamicznych. Sprawca jako taki zawsze chce czegoś i po to się wysila, by coś przybrało taką a nie inną postać. Mówimy wtedy, że jego celem jest, aby się tak stało, w poszczególnym przypadku, żeby było nadal tak, jak jest. Owo zaś coś, co sprawca chce urobić w określonym kierunku, nosi nazwę tworzywa. Gdy chce na przykład umyć okno, celem jest, aby okno było wolne od zabrudzeń, samo zaś okno odgrywa rolę tworzywa. A jeżeli lekarz zamierza poinformować pacjenta o tym, jakie ten powinien pobierać leki, wówczas celem jest, by pacjent był co do tego uświadomiony, natomiast pacjent pełni tutaj funkcję tworzywa.




Z kolei tworzywo, dzięki działaniu na nie, staje się wytworem. Ciasto-tworzywo przemienia się w bochenek-wytwór. Ale nie tylko wytwór powstaje dzięki działaniu. Przy rąbaniu drzewa dzięki tej czynności całe pierwotne polano-tworzywo stało się parą drewien, na które zostało rozłupane, ta zaś para drewien-wytwór różni się od polana pierwotnego tą właśnie własnością, że stanowi polano rozłupane. Tak samo bochenek chleba — ciasto wypieczone — różni się od surowego ciasta poddanego wypiekowi. Otóż te stany rzeczy, to że polano jest drewnem rozłupanym, a bochen chleba — ciastem wypieczonym, to nie są wytwory działań, tylko ich skutki, i w ogóle skutkiem działania jest to, że z tworzywa powstał wytwór o określonej własności, krócej — skutkiem tym jest spowodowana przez działanie zmiana tworzywa (w poszczególnym przypadku, np. w przypadkach pilnowania lub powściągu, ta zmiana przybiera postać zerową). Do stałych elementów wszelkiego czynu należy sposób jego wykonania, gdyż cokolwiek robimy umyślnie, robimy to zawsze jakoś, w jakiś sposób, taki lub inny. Na przykład, przesuwając bezpośrednio bryłę możemy ją pchnąć lub pociągnąć, uderzyć w klawisz możemy tym lub tamtym palcem itd. A sposób stosowany ze świadomością wielokrotnego stosowania lub choćby tylko wielokrotnej stosowalności nazywamy metodą.


I jeszcze jedno jest obecne we wszelkim działaniu, co bywa ważne przy jego charakterystyce, mianowicie działamy zawsze w jakimś otoczeniu. Składają się na nie środowisko, czyli ogół rzeczy otaczających, i sytuacja, czyli ogół stanów tych rzeczy lub ich zmian w czasie odbywania się działania. A przez czas odbywania się działania rozumie się tutaj okres od początku impulsu dowolnego aż do końca zmiany będącej skutkiem działania. Śledząc ostatnie wywody, czytelnik gotów się zdziwić nie spotkawszy wzmianki o narzędziu w wyliczeniu elementów wszelkiego działania. Powodem tego nie jest przeoczenie, lecz to, że narzędzie nie jest elementem niezbędnym wszelkiego czynu. Wchodzi ono w grę dopiero wtedy, kiedy sprawca nie wywiera na tworzywo bezpośredniego nacisku. Tu sytuacja charakteryzuje się uczestnictwem aparatury w procesie sprawczym, a przez aparaturę rozumiemy ogół przedmiotów pomocniczych uczestniczących w działaniu. Pośród nich można wyróżnić narzędzia w ściślejszym znaczeniu (gdyż w znaczeniu szerszym narzędziem nieraz nazywa się wszelki przedmiot pomocniczy).




Cóż to jest tedy narzędzie? To rzecz, która odbiera nacisk sprawcy i przenosi ten nacisk (lub nacisk innych rzeczy pośredniczących) na tworzywo, przy czym ten nacisk może ulegać zwiększeniu lub zmniejszeniu, lub modyfikacji (np. nacisk mechaniczny ulega nieraz przerobieniu na elektryczny lub termiczny itp.). Typowym przykładem narzędzia jest chociażby klucz do zamka, na którego zasuwę przenosi on nacisk ręki, która go przekręca. Ale także na przykład zapalona zapałka, której przytknięcie do palnika gazowego powoduje jego rozpłomienienie. Narzędziem jest też na przykład szkło powiększające. Manipuluje się lupą, poddając ją naciskowi palców i nastawiając tak względem innych przedmiotów pomocniczych, aby promienie świetlne od nich idące uderzyły oko odbiorcy wywołując treści wzrokowe (odbiorcy traktowanego w tym przypadku jako tworzywo). Atoli charakterystyka narzędzia jako takiego nie byłaby dostateczna, gdyby nie wprowadzić jeszcze pewnego uzupełnienia. Nie jest przecież narzędziem zwykły, przygodnie napotkany patyk, podniesiony z ziemi w celu odpędzenia psa, ani kamień użyty do stłuczenia orzecha. Są to przedmioty użytkowane w roli narzędzi, lecz narzędziem jest stale tylko rzecz wytworzona w tym celu, by móc być użytą dla przeniesienia nacisku. A różne słyszy się nazwy narzędzi, mianujemy je niekiedy przyrządami, aparatami albo instrumentami, albo maszynami zależnie od wielkości, komplikacji lub specyficznego użytku, przy czym przyrządami nazywa się też nieraz inne przedmioty pomocnicze, dla których mamy odrębne, swoiste miano pojemników. Są to przedmioty urobione w tym celu, by ograniczać przesunięcie tworzywa lub jego części, lub innych przedmiotów, na których położeniu podmiotom działającym zależy. Pojemnikiem jest tedy dom, szopa, pudełko, kosz do odpadków, ba, także wagon, także szosa, rura, gazociąg itp., itp. Narzędzia w ściślejszym tego słowa znaczeniu i pojemniki nie wyczerpują zapewne wszystkich możliwych typów przedmiotów pomocniczych. Termin narzędzie kojarzy się pospolicie z terminem środek, też — ale inaczej — wieloznacznym. Albowiem słyszy się na przykład często w roztrząsaniach ekonomicznych o „środkach trwałych” i wtedy ma się na myśli jakieś rzeczy spośród przedmiotów pomocniczych, jak budowle, łodzie, maszyny, meble, w przeciwieństwie do psujących się łatwo, jak np. mięsiwo lub w ogóle szybko przemijających, jak woda bieżąca, smary itp.




Ale słyszymy też nieraz takie na przykład powiedzenia, jak „operacja byłaby w danej sytuacji jedynym środkiem uratowania pacjenta”, gdzie najwyraźniej przez środek rozumie się nie żaden przedmiot pomocniczy, lecz jakąś czynność, która by mogła być pomocna do określonego celu. Nie wyrzekając się tej widocznej oboczności znaczeń słowa „środek” zamierzamy baczyć uważnie na to, by nie mieszać ze sobą obu wyróżnionych odmian jego użytku. Wszystko to, co wyżej, daje obraz struktury czynu prostego, w którym jeden jest tylko sprawca i jeden tylko impuls dowolny. Z takich czynów powstają całości, wieloczłonowe czyny złożone, różne pasma czynów, ich akordy i sploty. Pasmo czynów to ciąg działań kolejnych w czasie. Bardzo prosta forma pasma działań powstaje na przykład, gdy ktoś wbija coraz głębiej gwóźdź w ścianę, dokonując za każdym uderzeniem nowego działania. Kiedy indziej pasmo działań bywa wielo-podmiotowe, gdy na przykład zespół robotników trudzi się przy taśmie, przy czym każdy kolejno wkłada swój udział w biegnące wzdłuż taśmy tworzywo. Akordy działań powstają, gdy całość czynu złożonego składa się z działań współczesnych, gdy na przykład jedna osoba podtrzymuje naczynie, a druga nalewa do niego płyn. Splot działań — to pasmo akordów. Ze względu na tożsamość lub różność sprawców działań składowych oraz ze względu na rozmaitość rozsiewu celów działań składowych zarysowuje się wielka rozmaitość odmian działania złożonego. Cały świat form działań, a nie tylko działania proste, jednoimpulsowe będą przedmiotem troski badawczej w niniejszym roztrząsaniu.

Popularne posty z tego bloga

"Persian Mythology, Gods and Goddesses" (Part I)

△ Yazidis ~ Ancient People Who Worship the Angels! ▼

Świat jest pełen symboli: K (Część II)